Witam.
Jestem z nowym rozdziałem - epilogiem.
Nie jest długi, ale taki miał być.
Jeszcze raz dziękuję wam za trzy lata
współpracy.
Za komentarze i wyświetlenia.
"Nie możemy zmienić przeszłości i sprawić,
że coś będzie miało inny początek, ale możemy
iść naprzód i sprawić, że to my
zadecydujemy jakie będzie zakończeni."
EPILOG
Pół
roku później.
Kasztanowłosa dwudziestolatka stała w
salonie swoich przyszłych teściów, czekając na swoje
przyjaciółki, które miały jej pomóc w przygotowaniu do ważnego
dla niej dniu. Dzisiaj wychodziła za mąż. Za chłopaka, którego
kochała ponad własne życie.
Rozmyślała o wszystkich wyjątkowych
chwilach spędzonych z narzeczonym. Jak zabrał ją na romantyczną
kolację, gdzie się oświadczył. Jak wyjechali do Los Angeles by
mogła zobaczyć swoje ukochane miasto.
Drzwi się otworzyły i do środka
weszła jej najlepsza przyjaciółka - Ginny wraz z Blasiem. Oboje
ubrani w stroje głównej drużby. Podeszła do nich i
uściskała na przywitanie.
-Miona, gdzie jest Draco i Scorpius? -
Zapytał czarnoskóry.
-W bawialni.
Odpowiedziała i chłopak ruszył w
kierunku drzwi prowadzących do pomieszczania. Dziewczyny zostały
same więc Ruda zabrała się za szykowanie swojej przyjaciółki do
ceremonii zaślubin.
-Herm? - Zaczęła. - Jestem ciekawa
jaką suknię w końcu wybrałaś. Bo przy tylu kobiecych głosach
pewnie ciężko było coś wybrać co nie?
-Pewnie, że ciężko – odpowiedziała
pytana. - Mama i Pani Narcyza chciały bym ubrała tradycyjną
suknię. Wiesz taką podobną co w ich czasach się nosiło. Długie
rękawki, długa do samej ziemi z mnóstwem falbanek. Nawet
przymierzyłam wybraną przez nie i wyglądałam jak wielka beza.
Bardzo puszysta beza. Pam i As chciały zaś bym miała krótką. Był
lepszym pomysłem niż mam. Ale nie czułam się w niej dobrze.
-Szkoda, że ja nie mogłam z Tobą tam
być – zasmuciła się Ruda. - Gdyby nie ten przeklęty test na
redaktora naczelnego na pewno bym z wami poszła.
-Wiem Gin. Ale tobie tak bardzo na tej
pracy zależało. I to jeszcze redaktor naczelny. Chyba dobrze mieć
znajomości co nie? Blasie nawet księżyc by ci podarował gdybyś
tego sobie zażyczyła.
-Oj żebyś wiedziała.
Uśmiechnęły się obie i już w ciszy
kończyły szykownie Hermiony. Pansy i Astoria przybyły
kilka minut przed skończeniem i w idealnym momencie na ubranie
sukni. Wszystkie pomogły ją założyć i całą czwórką
stanęły przed wielkim lustrem specjalnie przyniesionym do salonu
Malfoyów. Kasztanowłosa uśmiechnięta patrzyła na swoje lustrzane
odbicie i nie mogła uwierzyć, że to właśnie ona stoi ubrana w
białą suknię.
Kiedy
Pansy przypomniała ile zostało do ceremonii do pomieszczenia weszła
Brenda i Narcyza obie trzymając małe pudełeczka w dłoniach. Podeszły do niej i
powiedziały.
-Na ślub zawsze powinno się mieć coś
pożyczonego – powiedziała Narcyza. - Więc pożyczam ci mój
diadem, który miałam na swoim ślubie.
Nałożyła swojej przyszłej synowej
diadem na głowie i delikatnie przytuliła do siebie.
-Tradycja również nakazuję ubrać
coś niebieskiego i starego – dodała jej mama. - Dlatego
przyniosłam komplet biżuterii. Dostałam go od własnej matki kiedy
ja wychodziłam za mąż.
Hermiona
ubrała biżuterię i uśmiechnęła się do wszystkich kobiet.
Jeszcze raz spojrzała w lustro i mogła ocenić swój już kompletny strój.
Kiedy wybiła godzina jedenasta
wszyscy oprócz Panny Młodej opuścili pomieszczenie. Herm czekała
na swojego ojca, który miał ją poprowadzić do altanki, gdzie
miała odbyć się cała ceremonia. Nie musiała czekać długo.
Valentine Parkinson przybył kilka minut później. Nie rozmawiając
ruszyli powolnym krokiem w rytm marszu weselnego przemierzając
przystrojony ogród Malfoyów. Młoda kobieta promiennie uśmiechała
się do wszystkich gości, a było ich naprawdę sporo bo prawie
sześćset osób. Począwszy od rodziny i znajomych na pracownikach
wszelkich instytucji kończąc.
Droga prowadząca do altanki nie była
długa i już po chwili stanęła naprzeciwko swojego przyszłego
męża. Patrzeli na siebie nawet, gdy urzędnik rozpoczął
ceremonię.
Nadszedł czas na ich przysięgę
małżeńską, którą postanowili wypowiedzieć własnymi słowami.
-Przysięgam kochać cię aż po kres
istnienia. Przysięgam ci moją nieskończoną miłość, wsparcie i
pomoc, gdy będziesz tego potrzebował. Przysięgam być przy Tobie w
każdym momencie naszego życia. Kocham cię i moje serce należy do
Ciebie.
-Ślubuję ci miłość i wierność
małżeńską. W zdrowiu i chorobie oraz w każdym momencie naszego
długiego życia. Przysięgam kochać Ciebie i naszego syna.
Przysięgam być dla was wsparciem i opoką podczas wszelkich
zmartwień. Kocham cię ponad wszystko i wszystkich.
-Czy ty Hermiona Jane Granger bierzesz
sobie Dracona Lucjusza Malfoya za męża? - Zapytał urzędnik.
-Tak – odpowiedziała i założyła
obrączkę na palec męża.
-Czy ty Draco Lucjuszu Malfoy bierzesz
dobie Hermona Jane Granger za żonę?
-Tak.
Odpowiedział i tak samo jak kobieta
założył jej obrączkę i nie czekając na nic więcej pocałował
swoją żonę delikatnie i namiętnie, a wszyscy goście bili im
brawo.
Ruszyli wzdłuż alejek krzeseł
odbierając gratulację od gości.
Wesele trwało do białego rana i
wszyscy doskonale się bawili.