Witam was wszystkich serdecznie.
Właśnie skończyłam mój pierwszy rozdział.
Troszkę to trwało, ale w końcu się udało.
Nie jest specjalnie długi i nie zdradza wiele mimo to
mam nadzieję, że was zaciekawi i chętnie przejdziecie do
dalszej treści.
Miło jak zostawicie tutaj swoje opinie z góry za nie bardzo dziękuję.
Właśnie skończyłam mój pierwszy rozdział.
Troszkę to trwało, ale w końcu się udało.
Nie jest specjalnie długi i nie zdradza wiele mimo to
mam nadzieję, że was zaciekawi i chętnie przejdziecie do
dalszej treści.
Miło jak zostawicie tutaj swoje opinie z góry za nie bardzo dziękuję.
Zapraszam do czytania
„Czy
to takie dziwne?”
Cztery miesiące po wojnie
Hermiona właśnie wstała z łóżka. Obudził ją bardzo dziwny sen, w którym Voldemort wygrał. Zabił biednego Pottera, a ona była torturowana przez Bellatrix aż sama nie umarła. Zanim jednak to się stało otworzyła swoje brązowe oczy. Sen był bardzo realistyczny, tak bardzo, że bolało ją całe ciało. Mimo, że nie miała żadnej nowej rany, wystraszyła się. Owszem śniły jej się czasem urywki z czasów wojny, ale nigdy nie były tak bardzo realistyczne jak dzisiejszy sen. Odpędziła od siebie wojenne myśli i spojrzała na zegarek. Wskazywał on późną godzinę. Szybko zerwała się z łóżka, gdyż za trzydzieści minut była umówiona z Ronem w Dziurawym Kotle. Mieli iść razem jako oficjalna para na zakupy szkolne. Bardzo się cieszyła z tak dobrej relacji między nimi. Była zakochana w Ronie od kilku lat i jak teraz o tym myślała to w duchu cieszyła się jak dziecko.
Hermiona ubrała się, zjadła pośpiesznie śniadanie. Pożegnała się ze swoimi rodzicami i ruszyła małą uliczką. Rozejrzała się dookoła aby bezpiecznie teleportować się koło Dziurawego Kotła. Będąc już na miejscu weszła do środka. Zdziwiła się że w środku nie ma prawie nikogo więc bez problemu znalazła rudowłosą głowę Rona. Nie był sam, siedział z niską szatynką namiętnie się całując. Nawet nie zwrócił uwagi jak podeszła bliżej niego. Odchrząknęła zwracając tym samym ich uwagę. Zdezorientowany spojrzał na nią. Po policzkach Hermiony płynęły łzy chociaż tak bardo chciała je powstrzymać. Dość spokojnie jak na siebie powiedziała mu, że go nienawidzi oraz nie chce go już znać. Odchodząc wylała na jego głowę napój znajdujący się w jednej ze szklanek. Ze łzami w oczach ruszyła na ulicę Pokątną. Biegła przed siebie. Tak bardzo bolała ją serce jakby rozpadło się na milion kawałków. Kocha Rona, a on potraktował ją jak zwykła zdobycz. Z jej perspektywy wyglądało to tak jakby jemu w ogóle nie zależało na niej, mimo iż zgodził się na związek z nią i był nawet bardzo szczęśliwy. Zastanawiała się co w takim razie się z nim stało, że tak bardzo sprawił jej przykrość?
Hermiona właśnie wstała z łóżka. Obudził ją bardzo dziwny sen, w którym Voldemort wygrał. Zabił biednego Pottera, a ona była torturowana przez Bellatrix aż sama nie umarła. Zanim jednak to się stało otworzyła swoje brązowe oczy. Sen był bardzo realistyczny, tak bardzo, że bolało ją całe ciało. Mimo, że nie miała żadnej nowej rany, wystraszyła się. Owszem śniły jej się czasem urywki z czasów wojny, ale nigdy nie były tak bardzo realistyczne jak dzisiejszy sen. Odpędziła od siebie wojenne myśli i spojrzała na zegarek. Wskazywał on późną godzinę. Szybko zerwała się z łóżka, gdyż za trzydzieści minut była umówiona z Ronem w Dziurawym Kotle. Mieli iść razem jako oficjalna para na zakupy szkolne. Bardzo się cieszyła z tak dobrej relacji między nimi. Była zakochana w Ronie od kilku lat i jak teraz o tym myślała to w duchu cieszyła się jak dziecko.
Hermiona ubrała się, zjadła pośpiesznie śniadanie. Pożegnała się ze swoimi rodzicami i ruszyła małą uliczką. Rozejrzała się dookoła aby bezpiecznie teleportować się koło Dziurawego Kotła. Będąc już na miejscu weszła do środka. Zdziwiła się że w środku nie ma prawie nikogo więc bez problemu znalazła rudowłosą głowę Rona. Nie był sam, siedział z niską szatynką namiętnie się całując. Nawet nie zwrócił uwagi jak podeszła bliżej niego. Odchrząknęła zwracając tym samym ich uwagę. Zdezorientowany spojrzał na nią. Po policzkach Hermiony płynęły łzy chociaż tak bardo chciała je powstrzymać. Dość spokojnie jak na siebie powiedziała mu, że go nienawidzi oraz nie chce go już znać. Odchodząc wylała na jego głowę napój znajdujący się w jednej ze szklanek. Ze łzami w oczach ruszyła na ulicę Pokątną. Biegła przed siebie. Tak bardzo bolała ją serce jakby rozpadło się na milion kawałków. Kocha Rona, a on potraktował ją jak zwykła zdobycz. Z jej perspektywy wyglądało to tak jakby jemu w ogóle nie zależało na niej, mimo iż zgodził się na związek z nią i był nawet bardzo szczęśliwy. Zastanawiała się co w takim razie się z nim stało, że tak bardzo sprawił jej przykrość?
Jej rozmyślenia przerwało nagłe uderzenie w coś miękkiego i upadła na chodnik.
- Przepraszam. - powiedziała szlochając. – Nie zauważyłam cię.
- Nic nie szkodzi.
- Przepraszam. - powiedziała szlochając. – Nie zauważyłam cię.
- Nic nie szkodzi.
Odezwał
się głos dobrze jej znany. Odtrąciła wyciągniętą rękę i
szybko wstała. Stanęła przed nim. Wytarła łzy i spojrzała na
chłopaka wrogo.
-
Cześć Granger. Ale z ciebie niezdara – spojrzał na nią i dodał
kpiąco – Dlaczego płaczesz?
-
Nie Twoja sprawa Malfoy. Żegnam.
I
ruszyła w stronę ulubionej lodziarni. Potrzebowała chwili
by wszystko przemyśleć. Usłyszała jeszcze jak chłopak krzyczy by poczekała.
Zignorowała go i weszła do środka. Rozejrzała się. Zauważyła
Harrego i Ginny. Widać było, że o coś się kłócą. Nie chciała
im przeszkadzać ale dziewczyna zauważyła ją więc podeszła do
nich. Uśmiechnęła się smutno na przywitanie. Usiadła na wolnym
miejscu zamawiając lody truskawkowe. Przekazała im informację, że
rozstała się z Ronem wyjaśniając, że rudowłosy całował się z
inną dziewczyną. Starali się ją pocieszać, a widząc brak
reakcji kasztanowłosej zaproponowali wspólne zakupy. Zgodziła się,
gdyż nie chciała być teraz sama.
Trzy godziny później obładowani szkolnymi zakupami żegnali się przed pubem. Hermiona teleportowała się do domu swoich rodziców.
Do swojego pokoju zaniosła zakupy i zeszła na dół do salonu na kolację, którą przygotowała Jane. Razem wspominali jak było kiedy Hermiona była małą dziewczynką i przydarzały się jej różne małe przygody, aby rozweselić swoją jedyną córeczkę.
Pozmywała po kolacji i wróciła do swojej sypialni aby do końca się spakować. Jutro już miała byś w swoim drugim domu - Hogwarcie.
Trzy godziny później obładowani szkolnymi zakupami żegnali się przed pubem. Hermiona teleportowała się do domu swoich rodziców.
Do swojego pokoju zaniosła zakupy i zeszła na dół do salonu na kolację, którą przygotowała Jane. Razem wspominali jak było kiedy Hermiona była małą dziewczynką i przydarzały się jej różne małe przygody, aby rozweselić swoją jedyną córeczkę.
Pozmywała po kolacji i wróciła do swojej sypialni aby do końca się spakować. Jutro już miała byś w swoim drugim domu - Hogwarcie.
Spakowana
usiadła na szerokim parapecie. Obserwowała przechodniów. Jej wzrok
wędrował po twarzach ludzi. Uśmiechnięci, szczęśliwi, a kilku
przeszło smutnych. Postanowiła pójść na spacer aby po raz
ostatni przed wyjazdem do szkoły przejść się ulubionymi uliczkami
Londynu.
Spacerowała dość długo. Szła tam gdzie nogi same ją niosły nawet nie wiedziała jak późno się zrobiło, niebo pociemniało i postanowiła wracać do domu.
Tak bardzo byłą pogrążona w swoich myślach, że nie zauważyła jak ktoś idzie obok niej. Wystraszyła się, gdy usłyszała swoje nazwisko. Gwałtownie się zatrzymała.
Spacerowała dość długo. Szła tam gdzie nogi same ją niosły nawet nie wiedziała jak późno się zrobiło, niebo pociemniało i postanowiła wracać do domu.
Tak bardzo byłą pogrążona w swoich myślach, że nie zauważyła jak ktoś idzie obok niej. Wystraszyła się, gdy usłyszała swoje nazwisko. Gwałtownie się zatrzymała.
-Cześć Granger - powiedział męski głos.
-Chcesz żebym zawału dostała bałwanie? - zapytała. - Czego chcesz i co robisz w mugolskiej dzielnicy?
-Chcesz żebym zawału dostała bałwanie? - zapytała. - Czego chcesz i co robisz w mugolskiej dzielnicy?
Nie
odpowiedział więc powtórzyła swoje pytanie. Chłopak chwilę się
zastanawiał po czy powiedział.
-Nic po po prostu zauważyłem jak sama spacerujesz i pomyślałem, że
przed powrotem do Hogwartu chciałem z Tobą porozmawiać i za
wszystko to co w ciągu tych siedmiu lat się wydarzyło, to co ci
powiedziałem. No. Nie sądziłem, że do tego kiedykolwiek dojdzie
ale przepraszam cię Granger za wszystko.
-Słucham? - zapytała całkiem zaskoczona jego słowami.
-Kobieto! Nie każ mi tego powtarzać. Ja naprawdę się zmieniłem.
Przez te wszystkie lata ojciec wpajał we mnie te złe rzeczy.
Jedynie moja mama starała się zachować we mnie dobre maniery i
szacunek do ludzi. Ja naprawdę wszystkiego żałuję. Zmieniłem się
bo chcę udowodnić, że nie jestem jakiś nie mający ludzkich
uczuć. Potter mi w tym pomógł. Chciałbym zacząć od nowa. Bez
tej całej nienawiści do świata mugolskiego.
Hermiona
stała zdumiona. Nie wiedziała co ma o wszystkim myśleć. Ślizgodni
nie przepraszają, a już zwłaszcza Malfoy. Czuła podstęp z jego
strony, chociaż zastanawiała się ile w tym prawdy i nie ukrywała
przed sobą, że jest ciekawa co z tego wyjdzie. Może i nie postąpi
właściwie, ale zamierzała się przekonać jak to wszystko się
potoczy.
-Ty
tak na serio z tymi przeprosinami? Malfoy proszę cię nie żartuj
sobie ze mnie - a kiedy nie usłyszała zaprzeczenie dodała - Nie
spodziewałam się tego. Ale zgoda dam ci czystą kartę. Spróbujemy.
Ale mam jeden warunek. Jeżeli kiedykolwiek z twoich ust usłyszę
jedno obraźliwe słowo wypowiedziane przez ciebie i skierowane w
moją stronę to rzucę na ciebie takie zaklęcie, że stracisz swoją
męską godność. A mnie popamiętasz do końca życia.
-
Ok. Rozumiem. Nie zawiedziesz się na mnie. Daję ci słowo. To teraz
jako twój nowy kolega odprowadzę cię do domu.
Kiwnęła
głową na znak zgody. Ruszyli razem do domu dziewczyny. Rozmawiali
prawie o wszystkim. Wspominali dawne lata kiedy to się nie lubili.
Byli tak pochłonięci rozmową, że nie zauważyli, kiedy doszli do wybranego celu. Pożegnali się. I gdy tylko Hermiona znikła za drzwiami Draco teleportował się znanego tylko jemu miejsca.
Byli tak pochłonięci rozmową, że nie zauważyli, kiedy doszli do wybranego celu. Pożegnali się. I gdy tylko Hermiona znikła za drzwiami Draco teleportował się znanego tylko jemu miejsca.
Masz pierwszą fankę , zostanę tu do końca <3 Już widzę , że to będzie genialne :D I w dodatku piszesz o Dramione <3 Kiedy kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńDziękuję za fankę.
UsuńPozdrawiam mała gwiazdka
Jednak po kolejnym przeczytaniu mam jedną uwagę : za szybko Herm i Smok zaczynają ze sobą przyjemnie gadać i po tym jednym spotkaniu Hermi sobie uzmysławia , że Draco jest nagle przystojny :)
OdpowiedzUsuńtylko dlatego, że myślała już o tym wcześniej ale nie moge więcej zdradzić w dalszych rozdziałach będzie do tego retrospekcja. Dziękuję za komentarz.
UsuńZapowiada się fajnie, będzie co czytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję za miły komentarz.
UsuńJa również pozdrawiam :-)
Oh my goodness Merlin ❤ jak szybka akcja jakbym siebie widziała ahh ale wracając do twojego rozdziału jest ge-nia-lny oby tak dalej bardzo mi się podoba i nie rusze sie stąd dopóki nie doczytam epilogu.
OdpowiedzUsuńSweetBlackHoodie❤