Witam kochani.
Jestem z kolejną miniaturką.
Betowała ją moja koleżanka Ameneris Firegold.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
Pewna kasztanowłosa biegła
korytarzami Hogwartu. Z jej oczu płynęły łzy. Właśnie się
dowiedziała, że chłopak, na którym jej tak bardzo zależy woli
puste blondynki. Wolał Levander Brown mało inteligentną
dziewczynę, która tylko plotkowała niż ją, pilną uczennice
robiącą za niego zadania domowe. Była pewna, że chłopakowi tylko
dlatego zależało na ich przyjaźni.
Biegła tak nie wiedząc co ma ze sobą
zrobić. Nie chciała przebywać teraz w pokoju wspólnym
Gryffindoru. Nie miała też zamiaru nocą spacerować po szkolnych
korytarzach. Nie mając innego wyjścia skierowała swoje kroki w
stronę wieży astronomicznej. Była cały czas zamknięta więc nikt
jej tam nie znajdzie. Pokonała schody i weszła do środka.
Rozejrzała się wkoło i usiadła przy barierkach blokujących okno.
Znajdowała się na wysokości pięćdziesięciu metrów. Nie
patrzała w dół bo od zawsze miała lęk wysokości. Dlatego wolała
patrzeć w dal. Nie spodziewała się, że prócz niej w wieży może
znajdować się ktoś jeszcze. Kiedy usłyszała chrząknięcie
podskoczyła i natychmiast stała już na własnych nogach z różdżką
w pogotowiu. Usłyszała cichy śmiech i ujrzała najmniej
spodziewaną osobę – Draco Malfoy'a.
-Co tu robisz Malfoy? - zapytała.
-Co tu robisz Malfoy? - zapytała.
-Stoję jak nie widać.
W jego głosie nie było nawet krzty złośliwości. Spojrzała na niego pytająco.
-A ty czemu nie jesteś w swoim dormitorium? - rzekł. – Przecież jest cisza nocna, a ty jako najlepsza uczennica nie powinnaś chodzić po szkolnych korytarzach.
W jego głosie nie było nawet krzty złośliwości. Spojrzała na niego pytająco.
-A ty czemu nie jesteś w swoim dormitorium? - rzekł. – Przecież jest cisza nocna, a ty jako najlepsza uczennica nie powinnaś chodzić po szkolnych korytarzach.
-Nie twój interes Malfoy -
odpowiedziała. – Miałam potrzebę pobyć samemu. Nic więcej nie
musisz wiedzieć.
I usiadła z powrotem przed barierką nawet nie spoglądając na chłopaka. Dziwiła się, że on nie jest wobec niej taki cyniczny i arogancki. Zastanawiało ją czemu akurat on musiał tutaj być. Gdyby wiedziała to nie weszła by na wieżę. Mogła nie uciekać z pokoju wspólnego Gryffindoru. Ale ona zawsze wie lepiej. Nie pozwoli by jakiś głupi rudzielec jej rozkazywał i traktował jak rzecz.
I usiadła z powrotem przed barierką nawet nie spoglądając na chłopaka. Dziwiła się, że on nie jest wobec niej taki cyniczny i arogancki. Zastanawiało ją czemu akurat on musiał tutaj być. Gdyby wiedziała to nie weszła by na wieżę. Mogła nie uciekać z pokoju wspólnego Gryffindoru. Ale ona zawsze wie lepiej. Nie pozwoli by jakiś głupi rudzielec jej rozkazywał i traktował jak rzecz.
Kiedy tylko wspomniała sobie o Ronie i
jej tak zwanych przyjaciołach po jej policzkach popłynęły gorzkie
łzy. Myślała, że Harry albo Ginny staną w jej obronie, myliła
się jednak co do nich. Była im tak samo jak Ronowi potrzebna w
odrabianiu prac domowych. Takich przyjaciół nie chciała. Dopiero
teraz uświadomiła sobie, że ta przyjaźń między nimi była
udawana i tak naprawdę to nigdy nie zaznała prawdziwej przyjaźni.
Na tę myśl jeszcze bardziej się
rozpłakała. Było jej smutno i źle. Przez głowę przeszła jej
nawet próba samobójstwa. Zastanawiała się jak to zrobić. Może
wypić porządną dawkę eliksiru usypiającego albo tak zdenerwować
jednego ze Ślizgonów to może rzuci w nią avadą. Albo po prostu
skoczyć z wieży.
-Nawet o tym nie myśl.
Powiedział blondyn. Hermiona zupełnie zapomniała, że on nadal tutaj jest. Zdenerwowana zaczęła na niego krzyczeć.
-Ty głupia blond fretko! Jak śmiesz czytać w moich myślach?! Idź i się gdzieś zgub bym nie musiała oglądać tej twojej arystokratycznej gęby!
Młody dziedzic fortuny Malfoy'ów z cierpliwością słuchał krzyków dziewczyny.
-Nawet o tym nie myśl.
Powiedział blondyn. Hermiona zupełnie zapomniała, że on nadal tutaj jest. Zdenerwowana zaczęła na niego krzyczeć.
-Ty głupia blond fretko! Jak śmiesz czytać w moich myślach?! Idź i się gdzieś zgub bym nie musiała oglądać tej twojej arystokratycznej gęby!
Młody dziedzic fortuny Malfoy'ów z cierpliwością słuchał krzyków dziewczyny.
Kiedy ta skończyła podszedł do niej.
Miona myślała, że ją uderzy albo rzuci w nią jakimś zaklęciem.
Myliła się.
-Wiesz, że jesteś pokręcona? - zapytał. – Nie przejmuj się tymi pajacami. Nie wiedzą co tracą. A ty się uspokój i nie krzycz już bo kogoś w końcu tu ściągniesz. No dobra wiem, że nie powinienem czytać w twoich myślach. Przepraszam za to. I za te wszystkie lata upokorzeń kiedy cię wyzywałem i poniżałem. Nie sądziłem, że mogę tym sprawić ci ból. Byłem młody i głupi. Teraz wiem na czym stoisz. Ja nigdy nie miałem lekko...
Zaczął lecz mu szybko przerwała.
-Nie musisz mi się tłumaczyć. Zresztą kto chciałby się zwierzać głupiej szlamie Granger.
Usiadła zniechęcona. Chłopak po chwili wahania zrobił to samo zajmując miejsce obok niej. Spojrzała na niego, a on mówił dalej.
-Nie uważam, że jesteś głupia. I nie mów, że jesteś szlamą. Nie jesteś nią - a kiedy chciała mu ponownie przerwać przyłożył rękę do jej ust i mówił dalej. - Nie przerywaj mi. Wiem, że ja cię tak nazywałem, ale dopiero niedawno zrozumiałem, że nie jesteś taka zła. Zawsze pilnie się uczyłaś i wszystkim pokazałaś, że nawet dzieci pochodzenia mugolskiego mają prawo uczyć się w tej szkole. Sama dobrze wiesz, iż nie ma drugiej tak inteligentnej jak ty od czasów samej Revenclaw. Zawsze pomocna, nawet dla tych co na to nie zasługują.
-Wiesz, że jesteś pokręcona? - zapytał. – Nie przejmuj się tymi pajacami. Nie wiedzą co tracą. A ty się uspokój i nie krzycz już bo kogoś w końcu tu ściągniesz. No dobra wiem, że nie powinienem czytać w twoich myślach. Przepraszam za to. I za te wszystkie lata upokorzeń kiedy cię wyzywałem i poniżałem. Nie sądziłem, że mogę tym sprawić ci ból. Byłem młody i głupi. Teraz wiem na czym stoisz. Ja nigdy nie miałem lekko...
Zaczął lecz mu szybko przerwała.
-Nie musisz mi się tłumaczyć. Zresztą kto chciałby się zwierzać głupiej szlamie Granger.
Usiadła zniechęcona. Chłopak po chwili wahania zrobił to samo zajmując miejsce obok niej. Spojrzała na niego, a on mówił dalej.
-Nie uważam, że jesteś głupia. I nie mów, że jesteś szlamą. Nie jesteś nią - a kiedy chciała mu ponownie przerwać przyłożył rękę do jej ust i mówił dalej. - Nie przerywaj mi. Wiem, że ja cię tak nazywałem, ale dopiero niedawno zrozumiałem, że nie jesteś taka zła. Zawsze pilnie się uczyłaś i wszystkim pokazałaś, że nawet dzieci pochodzenia mugolskiego mają prawo uczyć się w tej szkole. Sama dobrze wiesz, iż nie ma drugiej tak inteligentnej jak ty od czasów samej Revenclaw. Zawsze pomocna, nawet dla tych co na to nie zasługują.
-Nie wiem co mam na to powiedzieć -
odparła. – Masz trochę racji. Od początku nie trafiłam na
odpowiednich ludzi. Nie będę się więcej nad sobą użalać. Idę
do wieży Gryffindoru i pokaże wszystkim, że jestem twarda i że
tak zwani moi przyjaciele nic dla mnie już nie znaczą. Dzięki
Malfoy.
Wstała i chciała już iść, gdy została zatrzymana przez chłopaka.
-Nie idź Granger. Zostań tu ze mną. Ja nawet nie mam z kim porozmawiać. Przez Voldemorta moi przyjaciele odwrócili się ode mnie. A ja nie wiem jak mam wykonać powierzone przez niego mi zadanie.
Wstała i chciała już iść, gdy została zatrzymana przez chłopaka.
-Nie idź Granger. Zostań tu ze mną. Ja nawet nie mam z kim porozmawiać. Przez Voldemorta moi przyjaciele odwrócili się ode mnie. A ja nie wiem jak mam wykonać powierzone przez niego mi zadanie.
-Jakie zadanie? - zapytała ciekawie.
-Nie ważne. Nie mogę nikomu o tym
mówić bo on zabije mi jedyną osobę, na której mi zależy. Ale
chce byś została tutaj ze mną. Proszę.
-Malfoy o coś proszący? - zaśmiała
się. – Niecodzienny widok. No dobra zostanę, ale chce wiedzieć o
tym zadaniu. Obiecuję nikomu nie mówić i jakoś uchronić osobę,
na której ci zależy.
-Nie możesz Granger jej ochronić. Ona
jest wiele mil stąd. Nikt nie może mi pomóc. On tego sobie
zażyczył.
Panna Granger zrezygnowana podeszła do niego. Nie wiedząc jak pocieszyć chłopaka po prosu go przytuliła. Ten natychmiast się spiął więc się od niego odsunęła. Zauważyła w jego oczach złość, która szybko z nich zniknęła.
-Ja nie chciałam. Przepraszam. Już sobie idę i nie musisz więcej mnie oglądać - Zaczęła szybko się tłumaczyć i biec w stronę schodów.
Panna Granger zrezygnowana podeszła do niego. Nie wiedząc jak pocieszyć chłopaka po prosu go przytuliła. Ten natychmiast się spiął więc się od niego odsunęła. Zauważyła w jego oczach złość, która szybko z nich zniknęła.
-Ja nie chciałam. Przepraszam. Już sobie idę i nie musisz więcej mnie oglądać - Zaczęła szybko się tłumaczyć i biec w stronę schodów.
-Granger stój. Zostań. Po prosu
jeszcze nikt mnie nie przytulał i nie wiem jak mam na to
reagować.
Uśmiechnęła się i wróciła z powrotem. Wzięła chłopaka za rękę i pociągnęła w stronę barierek. Usiadła na podłodze ciągnąc towarzysza w dół.
Uśmiechnęła się i wróciła z powrotem. Wzięła chłopaka za rękę i pociągnęła w stronę barierek. Usiadła na podłodze ciągnąc towarzysza w dół.
Siedzieli obok siebie nie odzywając
się. Milczeli. Hermiona kilka razy zerkała w jego stronę. A on
robił to samo. W końcu zaczęli się śmiać.
Zaczęli rozmawiać. Mówili o
wszystkim i o niczym. Mieli wiele wspólnych tematów i
zainteresowań. O dziwo było im dobrze w swoim towarzystwie. Takie
dwa światy. Ogień i woda. Piekło i niebo. Tacy różni a zarazem
tacy podobni.
Kilka godzin później Gryfonce zaczęły
ciążyć powieki. Robiła się senna. Ale nie chciała wracać do
wieży. Dobrze jej było tutaj gdzie była. Nawet nie przeszkadzało
jej towarzystwo chłopaka. Próbowała jeszcze jakiś czas nie
zasypiać, lecz nie umiała wygrać z sennością. Oparła głowę na
rękach i powoli odpłynęła w krainę snów.
Panicz Malfoy uśmiechnął się pod
nosem. Wziął dziewczynę na ręce i udał się na siódme piętro
do Pokoju Życzeń. Przeszedł trzy razy wzdłuż ściany prosząc o
mały pokój z dwoma wielkimi łóżkami do spania. Kiedy znalazł
się już w środku na jednym z nich ułożył dziewczynę ściągając
jej szkolną szatę i buty oraz okrywając kołdrą. Sam udał się w
stronę drugiego łóżka i na nim położył. Spojrzał ostatni raz
na koleżankę i powiedział do siebie.
-Wiesz Granger. Ja cię doceniam. Może kiedyś coś nas połączy.
Nie wiedział, że dziewczyna wszystko słyszała uśmiechając się lekko do siebie.
Nastał nowy dzień. Para młodych uczniów właśnie wstała ze swoich łóżek. Dziewczyna była pierwszy raz wyspana od tak dawna. To samo było z chłopakiem. Ich wspólne towarzystwo pomogło temu drugiemu. Nie odzywając się do siebie zeszli razem na śniadanie. Przed Wielką Salą Hermiona się zatrzymała, a wraz z nią chłopak. Spojrzał na nią pytająco więc powiedziała:
-Nie możemy tam razem wejść. Jesteśmy przecież wrogami. Pamiętasz?
-Wiesz Granger. Ja cię doceniam. Może kiedyś coś nas połączy.
Nie wiedział, że dziewczyna wszystko słyszała uśmiechając się lekko do siebie.
Nastał nowy dzień. Para młodych uczniów właśnie wstała ze swoich łóżek. Dziewczyna była pierwszy raz wyspana od tak dawna. To samo było z chłopakiem. Ich wspólne towarzystwo pomogło temu drugiemu. Nie odzywając się do siebie zeszli razem na śniadanie. Przed Wielką Salą Hermiona się zatrzymała, a wraz z nią chłopak. Spojrzał na nią pytająco więc powiedziała:
-Nie możemy tam razem wejść. Jesteśmy przecież wrogami. Pamiętasz?
-Ja nie chcę być twoim wrogiem
Granger - odpowiedział jej. – Chciałbym byś zaczęła mi ufać i
mi wszystko wybaczyła.
-To nie takie łatwe Malfoy -
powiedziała. – Ty też musisz mi ufać jak chcesz bym i ja tak
zrobiła. Proszę powiedz mi o tym zadaniu od Sam – Wiesz - Kogo.
Mogę ci pomóc. Obiecuję.
-Nie wiem Granger. Nie wiem. Spróbuje
- obiecał.
Weszli razem do WS. Wszystkie oczy były
skierowane w ich stronę. Hermiona lekko się spięła i już chciała
opuścić to towarzystwo kiedy Draco lekko ją objął w pasie i
pociągnął w stronę stołu Slytherinu siadając z nią na samym
końcu. Chwilę później podeszli do nich Harry, Ron i Ginny. Ten
drugi zaczął krzyczeć na Mione.
-Jak śmiesz się z nim pokazywać ty szlamowata dziwko?! Jak śmiesz się bratać ze Ślizgonem i Śmierciożercą! Masz natychmiast wstawać od tego stołu i iść z nami!
Jego siostra wraz ze swoim chłopakiem wtórowali mu. Dziewczynie łzy spływały po policzkach. Malfoy widząc to stanął w jej obronie.
-Zamknij się Zdrajco krwi. Nie obrażaj jej. Ona jest więcej warta niż całe moje złoto w moim skarbcu. Zabieraj swoją dupę w troki i wracaj do swojego stołu i zostaw Hermionę w spokoju. Jesteś tylko zdrajcą i nic nie wartym śmieciem.
Zdenerwowany Ron wyciągnął różdżkę z zamiarem przeklęcia blondyna. Został powstrzymany przez najmniej spodziewaną (przez Hermionę) osobę. W jej obronie stanęła Pansy Parkinson od zawsze znienawidzona koleżanka z roku. Rozbrojony rudzielec cały czerwony na twarzy wrócił do swojego stołu klnąc pod nosem.
- Wy też macie coś do powiedzenia? - zapytała zdenerwowana panna Parkinson. – Jak nie to spadać od mojego stołu Gryfy.
Harry wraz z Ginny poszli w ślady młodego Weasley'a.
Po tym nie miłym incydencie panna Granger zyskała nowych, ale za to prawdziwych przyjaciół. Spędzała cały czas z niektórymi Ślizgonami. Draco za długimi namowami Hermiony opowiedział o swojej misji od Voldemorta i wspólnie znaleźli rozwiązanie.
Kilka miesięcy później skończyła się kilkuletnia wojna pomiędzy dobrem, a złem. Dzięki informacjom Dracona przekazanymi do Zakonu Feniksa udało się zapobiec wielu śmierciom. A sam blondyn zyskał nową miłość w Hermionie. Stała się ona dla niego opoką. Razem ukryci przez Dumbledora poznali swoje strony. Powoli się do siebie zbliżyli. Zakochali się. A po wojnie planowali wielkie wesele. Ich szczęściem cieszyła się Narcyza, matka Dracona. A dawni przyjaciele Miony już nie odgrywali w jej życiu żadnej roli. Ona zaś była bardzo szczęśliwa z blondynem i nowymi przyjaciółmi.
-Jak śmiesz się z nim pokazywać ty szlamowata dziwko?! Jak śmiesz się bratać ze Ślizgonem i Śmierciożercą! Masz natychmiast wstawać od tego stołu i iść z nami!
Jego siostra wraz ze swoim chłopakiem wtórowali mu. Dziewczynie łzy spływały po policzkach. Malfoy widząc to stanął w jej obronie.
-Zamknij się Zdrajco krwi. Nie obrażaj jej. Ona jest więcej warta niż całe moje złoto w moim skarbcu. Zabieraj swoją dupę w troki i wracaj do swojego stołu i zostaw Hermionę w spokoju. Jesteś tylko zdrajcą i nic nie wartym śmieciem.
Zdenerwowany Ron wyciągnął różdżkę z zamiarem przeklęcia blondyna. Został powstrzymany przez najmniej spodziewaną (przez Hermionę) osobę. W jej obronie stanęła Pansy Parkinson od zawsze znienawidzona koleżanka z roku. Rozbrojony rudzielec cały czerwony na twarzy wrócił do swojego stołu klnąc pod nosem.
- Wy też macie coś do powiedzenia? - zapytała zdenerwowana panna Parkinson. – Jak nie to spadać od mojego stołu Gryfy.
Harry wraz z Ginny poszli w ślady młodego Weasley'a.
Po tym nie miłym incydencie panna Granger zyskała nowych, ale za to prawdziwych przyjaciół. Spędzała cały czas z niektórymi Ślizgonami. Draco za długimi namowami Hermiony opowiedział o swojej misji od Voldemorta i wspólnie znaleźli rozwiązanie.
Kilka miesięcy później skończyła się kilkuletnia wojna pomiędzy dobrem, a złem. Dzięki informacjom Dracona przekazanymi do Zakonu Feniksa udało się zapobiec wielu śmierciom. A sam blondyn zyskał nową miłość w Hermionie. Stała się ona dla niego opoką. Razem ukryci przez Dumbledora poznali swoje strony. Powoli się do siebie zbliżyli. Zakochali się. A po wojnie planowali wielkie wesele. Ich szczęściem cieszyła się Narcyza, matka Dracona. A dawni przyjaciele Miony już nie odgrywali w jej życiu żadnej roli. Ona zaś była bardzo szczęśliwa z blondynem i nowymi przyjaciółmi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz