poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 15

Witam wszystkich.
Jestem z nowym rozdziałem. 
Następny rozdział lub miniaturka pojawią się
pod koniec tygodnia.
Pozdrawiam i zapraszam do czytnia.


Szlaban

Zaczął się październik. Z drzew pospadały prawie wszystkie liście. W Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie właśnie w październiku rozpoczynał się sezon quidditcha. Wszystkie składy były już gotowe. Pewnemu Ślizgonowi udało się właśnie zarezerwować całe boisko tylko dla swojej drużyny. Przez ostatni tydzień ciężko było przerobić obmyśloną przez niego taktykę. Była dobrze zaplanowana lecz jego nowa drużyna nie umiała się na niczym skupić. Ciężko się uczyli, odrabiali na bieżąco zadania domowe, uczyli się tańca na bal. Jednym słowem nikt nie wiedział w co włożyć ręce.
Nastał nowy poniedziałek. Podczas śniadanie było niezwykle cicho. Wielu uczniów było bardzo zaspanych tylko dwie pokręcone osóbki głośno się kłóciły. Rudowłosa Gryfonka chciała postawić na swoim przy wyborze koloru do stroju na bal. Blaise przystawał cały czas przy swojej propozycji. Nie umieli dojść do porozumienia. Nie mogąc dłużej słuchać kłótni swoich przyjaciół blondyn wstał od stołu wspólnego Ślizgonów i ruszył w ich stronę. Usiadł obok swojej współlokatorki i zapytał.
-O co się kłócą te dwa diabły?
-O kolor stroju na bal - odpowiedziała mu.
-A przy jakich kolorach obstają? - Pytał dalej.
-Ginny chce niebieski strój o pasuje do koloru jej oczu i włosów, a Diabeł chce szkarłat bo jego zdaniem to bardziej pasuje do ich charakterów - rzekła śmiejąc się z przyjaciół.
-Nie rozumiem ich - odparł. – Jak by nie mogli ubrać pół na pół. Oboje mieli by te kolory co sami chcą, a ja nie musiałbym słuchać tego harmideru.
- Ty tego naprawdę nie zrozumiesz. Dziewczyny co do stroi są okropne. Oboje wiemy, że tak naprawdę do Gin będzie pasował szkarłat bo ma ognisty temperament, a ona się nie chce do tego przyznać i próbuje wmówić Blaisemu, że ona ma racje. Ja się z nią nie zgadzam - skończyła Hermiona
-To wybij jej z głowy ten niebieski - zaproponował i zawołał w stronę kłócących się. – Ruda?
-Co chcesz Malfoy? - zapytała.
-Przystań na propozycje Diabła. On ma racje. Szkarłat będzie ci bardziej pasować niż niebieski.
-Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy Malfoy - głośno oznajmiła. – Ty się lepiej martw o swój kolor, bo z tego co znam Mionkę ona weźmie taki, który uzna za słuszne a ty będziesz się musiał jej podporządkować - powiedziała i wróciła do poprzedniej rozmowy.
Chłopak chwilę się zastanowił po czym rzekł do współlokatorki.
-Jeśli już masz coś wybierać niech to nie będzie róż bo go nie znoszę.
-Ja ubiorę to co lubię tobie nie każe bo my nie idziemy razem, razem tylko tańczymy więc się nie martw.
Odpowiedziała mu i wstała z zamiarem udania się na pierwsze w tym dniu zajęcia – transmutacje – był to jej zaraz po numerologii ulubiony przedmiot. Szybko pokonała schody i jako pierwsza zjawiła się przed klasą.
***
Szedł właśnie na transmutacje. Przy stole podjął decyzje. Chciał przeprosić Mione za swoje zachowanie przez ostatnie półtora miesiąca. Chciał odzyskać swoją przyjaciółkę. Zawsze ciężko szło mu w pracach domowych, a Hermiona z chęcią mu pomagała. Odkąd się rozstali nie mógł jej poprosić by mu pomogła. Tak więc kiedy zauważył jak opuściła Wielką Salę wyszedł zaraz za nią. Pięć minut później powoli do niej podszedł.
-Hermiona możemy porozmawiać? - zapyta z nadzieją w głosie.
-Nie mam o czym z Tobą rozmawiać Ronaldzie. - odpowiedziała nawet na niego nie patrząc.
-Wiem, że na to nie zasługuje. Przez ostatni czas wszystko sobie przemyślałem. Źle się z tym czuję, że tak cię skrzywdziłem. Nie mogłem zrozumieć tego, że spotykasz się z Malfoyem. Kocham cię jak siostrę i nie chcę byśmy się do siebie nie odzywali. Popełniłem wiele błędów i chce je naprawić. Zmieniłem się przez Jasmine. Zrozumiałem jak wiele straciłem kłócąc się z Tobą. Proszę cię wybacz mi. Ja zrobię wszystko by odzyskać Twoje zaufanie.
-Po pierwsze nie spotykam się z Malfoy'em. My tylko się już nie nie lubimy. To wszystko. A co do wybaczenia Tobie muszę nad tym porządnie pomyśleć. Napiszę ci sowę czy ci wybaczyłam. A teraz idę do klasy.
I weszła do środka gdyż przyszła profesor McGonagall i wpuściła ich do środka.
***
Usiadła na swoim nowym miejscu w ostatniej ławce. Odkąd siedzi z Malfoy'em on uparł się by siedzieć w ostatniej ławce bo nie chce być jakimś kujonem z pierwszych. Chwilę później i ona zajął miejsce obok niej. Lekcja upłynęła na powtórce zaklęć z poprzednich lat.
Drugą lekcją w tym dniu były eliksiry. Kiedy powrócił profesor Snape zajęcia te stały się bardziej aktywniejsze. Sam nauczyciel trochę się zmienił po powrocie i był teraz o wiele milszy. Nawet dla Gryfonów. Nie przeszkadzało mu to, że jego podopieczni kolegują się z Gryfonami. Wręcz przeciwnie. Kibicował nawet nowym mieszanym parom. Jego stosunek do Pottera zmienił się radykalnie. Już nie gnębił go i nie wyśmiewał na każdym kroku. Nawet kilka razy z nim rozmawiał jak cywilizowany człowiek.
Tak więc podczas tych zajęć uczniowie mieli przygotować wywar żywej śmierci. Był dość skomplikowany. Dwoje uczniów nie umiało się ze sobą dogadać. Panna Granger najlepsza uczennica kłóciła się właśnie z pewnym blondynem o kolejność krojenia i dodawania składników do eliksirów.
-Jesteś idiotą Malfoy! - krzyknęła Hermiona.
-A ty walniętą Gryfonką. - odparł.
Kłócili się tak przez dobre dziesięć minut. W końcu zdenerwowany Snape ruzył w ich stronę swoim iście nietoperzowym lotem. Stanął za nimi po czym dość głośno powiedział.
-Po dwadzieścia punktów mniej dla obu domów i szlaban dzisiaj o dwudziestej. I nie chcę słuchać sprzeciwu. Myślałem, że chociaż wy macie trochę rozumu w głowach chyba się jednak pomyliłem - powiedział po czym rzekł do całej klasy. – Koniec dodawania składników wywar musi się jeszcze uwarzyć.
I odszedł w stronę biurka za którym siedział. Piętnaście minut później zabrzmiał dzwonek na przerwę. Wszyscy opuszczali klasę w ciszy. Nikt więcej nie chciał dostać szlabanu od profesora.
Zdenerwowana kasztanowłosa ruszyła na lunch. Nie weszła nawet na pierwsze piętro kiedy dogonił ją jej współlokator.
-Spadaj Malfoy. Przez ciebie mam szlaban - powiedziała za nim zdążył się odezwać.
- No ej. Przepraszam - odpowiedział. – Chciałem się tylko zapytać czy na pewno chcesz iść na ten szlaban, bo wiesz ten stary nietoperz to mój ojciec chrzestny więc może zlituje się nad nami. Ale jak nie chcesz to tylko siebie z niego zwolnię.
-No dobra dobra - rzekła. – Idź do niego i ładnie poproś.
-Tak myślałem - i dodał. – Co ja będę miał z tego?
-Jesteś materialistą Malfoy - uśmiechnęła się. – Nie wiem. Kupie ci dwie butelki Ognistej. Pasuje?
Zgodził się kiwnięciem głowy. Po czym weszli do Wielkiej Sali na lunch.
Dzień minął zadziwiająco szybko. Hermiona wciąż się nie dowiedziała czy Snape odpuści im szlaban. Draco jak na razie o niczym nie wspominał. A miała wielką nadzieję, że nie będzie musiała spędzać wieczoru na szlabanie zamiast się uczyć na następny dzień szkoły. Z tą myślą udała się na kolacje. Usiadła na swoim ulubionym miejscu i zaczęła jeść. Rozglądała się po pomieszczeniu szukając swojego współlokatora niestety nigdzie nie umiała go znaleźć. Już lekko podenerwowana skończyła jeść i zaczęła zbierać się do swojego dormitorium.
***
Siedział wraz z profesor McGonagall w pokoju nauczycielskim. Dyrektorka nie mogła zrozumieć dlaczego jej kolega ukarał szlabanem jej najlepszą uczennice i za kare chciał ich zamknąć na pół nocy w sali od eliksirów aby tam sprzątali. Próbowała go namówić aby zmienił swoją karę lecz on był nie ugodowy.
-Ależ Severusie jutro są zajęcia oni nie mogą pół nocy siedzieć poza dormitorium.
-Minerwo wiesz dobrze, że to będzie dla ich dobra. Niby wszystko ładnie pięknie, rozmawiają ze sobą, ale nie mogą mi każdego dnia psuć zajęci.
Odpowiedział rozbawiony. Po czym wyszedł z pokoju nauczycielskiego i udał się do swojego gabinet mieszczącego się w lochach.
***
Właśnie weszła do pokoju wspólnego. Rozejrzała się i znalazła swojego współlokatora śpiącego na fotelu.
-Malfoy? - odezwała się.
Chłopak się przeciągnął i spojrzał na rozbawioną dziewczynę. Wiedział,że będzie zła gdy powie, że Severus nie zlikwidował ich szlabanu. Wziął głęboki wdech i powiedział.
-Nie chciał odpuścić nam tego szlabanu. Stwierdził, że to będzie dla nas najlepsze.
Zła dziewczyna poszła do swojej sypialni przebrać się w coś cieplejszego i o wiele wygodniejszego.
Dwadzieścia minut przed godziną dwudziestą była już gotowa i siedziała w salonie wspólnym Prefektów Naczelnych czekając na chłopaka. Chwilę później do salonu wszedł blondyn. On również zmienił szkolny mundurek na coś wygodniejszego. Razem lecz w milczeniu zeszli do lochów. Chłopak zapukał do drzwi, a kiedy usłyszeli głośne „wejść” znaleźli się w gabinecie opiekuna Slytherinu. Wskazał im dwa fotele przed swoim biurkiem i powiedział.
-Dobrze wiece dlaczego tutaj jesteście. Wasze zachowanie było karygodne i nie ważne, że jesteście dobrymi uczniami musicie odbyć szlaban. Waszym zadaniem jest posprzątanie sali do eliksirów. Macie poukładać wszystkie eliksiry alfabetycznie to samo tyczy się składników. No i trzeba jeszcze pozbyć się wielkiego kurzu, który tam jest. Oddajcie mi różdżki i do pracy. Skończycie kiedy ja po was przyjdę.
I dwójka uczniów poszła do sali od eliksirów. Hermiona szybko chciała wykonać swoje zadanie więc od razu wzięła się za sprzątanie. Pościągała eliksiry z tych półek do których sięgnęła. Aby ściągnąć flakoniki z wyższych półek musiała wziąć drabinę. Stanęła prawie na jej końcu. Powoli przekładała eliksiry na niższe półki aby co chwilę nie wchodzić i schodzić po drabinie. Chłopak przyglądał się jej powstrzymując śmiech.
-Nie śmiej się Malfoy tylko bierz się za układanie alfabetycznie tych cholernych eliksirów - powiedziała mu.
-Już już. Nie gorączkuj się tak. Mamy sporo czasu na to - odpowiedział jej. – Nie sądzisz by to ja ściągał z półek eliksiry bo jeszcze coś pomylę i źle poukładam.
-Ty masz 3 lata, że alfabetu nie znasz? - Zapytała. – Nie marudź tylko układaj.
Skończyła mówić i zabrała się za dalszą pracę. Chłopak chcąc nie chcąc zaczął układać w kolejności różnokolorowe flakoniki.
Kiedy szedł z kolejną częścią ułożonych eliksirów przeszedł koło drabiny, która niebezpiecznie się zachwiała, a niczego nie spodziewająca się dziewczyna poślizgnęła na jednym ze schodków, zaczęła spadać w dół. Przed upadkiem uchroniły ją ramiona Dracona. Trzymał ją na swoich rękach spoglądając w oczy. Patrzeli na siebie. Żadne z nich nie przerywało ciszy panującej wokół nich. Chłopak postawił ją na ziemi dalej trzymając w swoich objęciach.
-Hermiono odsuń się od niego bo możesz przez to cierpieć - powiedział cichy głosik w jej głowie.
-Pocałuj ją w końcu. Przecież wiem, że tego chcesz. Nie będzie więcej takiej okazji. Jeden jedyny raz to zrób - w tym samym czasie powiedział głos w głowie Dracona.
Gdy panna Granger chciała się odsunąć młody panicz Malfoy przyciągnął ją do siebie i złożył ja jej ustach delikatny pocałunek. Był pewny, że zaraz oberwie od niej. Lecz nic takiego się nie wydarzyło więc językiem rozchylił jej usta za co ona lekko jęknęła i pogłębił pocałunek. Spodziewał się, że dziewczyna będzie mu bierna lecz z taką samą pasją jak on oddawała pocałunki.
Tę niecodzienną scenę przerwał im wchodzący do sali profesor Snape, który uśmiechnął się na ten widok. Para szybko od siebie odskoczyła nie spoglądając w swoją stronę.
-Wasz szlaban dobiegł końca. Możecie iść już do łóżek.
Powiedział profesor. Oddał im różdżki i ruszył w stronę gabinetu pani dyrektor chcąc jej opowiedzieć o przyłapanej przez niego parze.
Hermiona szybko odzyskała czucie w nogach i uciekła do swojego dormitorium nie czekając na współlokatora.
Będąc już w sypialni leżąc na łóżku rozmyślała. To nie powinno się wydarzyć. Wiesz, że będziesz tego mocno żałować- powiedział głosik w jej głowie – Ale ci się to podobało. Słodki pocałunek, którego nigdy nie zaznałaś. Delikatny, a zarazem taki czuły. Musisz przestać o tym myśleć bo tak będzie lepiej. Musiał przyznać racje głosowi rozsądku. Podobał się jej Malfoy, ale to tylko dobry kolega. Nigdy ich nic nie połączy. Za bardzo się nienawidzili w przeszłości by mogło coś z tego wyniknąć. Ale czy aby na pewno?Hermiona przestała myśleć o tym wszystkim i odpłynęła w objęcia Morfeusza.







1 komentarz:

  1. Świetne :) chociaż czytając ten rozdział zauważyłam kilka literówek :)

    OdpowiedzUsuń