Witam wszystkich.
Jestem z nowym rozdziałem.
Następny rozdział lub miniaturka pojawią się
pod koniec tygodnia.
Pozdrawiam i zapraszam do czytnia.
Szlaban
Zaczął się październik. Z drzew
pospadały prawie wszystkie liście. W Szkole Magii i Czarodziejstwa
w Hogwarcie właśnie w październiku rozpoczynał się sezon
quidditcha. Wszystkie składy były już gotowe. Pewnemu Ślizgonowi
udało się właśnie zarezerwować całe boisko tylko dla swojej
drużyny. Przez ostatni tydzień ciężko było przerobić obmyśloną
przez niego taktykę. Była dobrze zaplanowana lecz jego nowa drużyna
nie umiała się na niczym skupić. Ciężko się uczyli, odrabiali
na bieżąco zadania domowe, uczyli się tańca na bal. Jednym słowem
nikt nie wiedział w co włożyć ręce.
Nastał nowy poniedziałek. Podczas
śniadanie było niezwykle cicho. Wielu uczniów było bardzo
zaspanych tylko dwie pokręcone osóbki głośno się kłóciły.
Rudowłosa Gryfonka chciała postawić na swoim przy wyborze koloru
do stroju na bal. Blaise przystawał cały czas przy swojej
propozycji. Nie umieli dojść do porozumienia. Nie mogąc dłużej
słuchać kłótni swoich przyjaciół blondyn wstał od stołu
wspólnego Ślizgonów i ruszył w ich stronę. Usiadł obok swojej
współlokatorki i zapytał.
-O co się kłócą te dwa diabły?
-O kolor stroju na bal - odpowiedziała
mu.
-A przy jakich kolorach obstają? -
Pytał dalej.
-Ginny chce niebieski strój o pasuje
do koloru jej oczu i włosów, a Diabeł chce szkarłat bo jego
zdaniem to bardziej pasuje do ich charakterów - rzekła śmiejąc
się z przyjaciół.
-Nie rozumiem ich - odparł. – Jak by
nie mogli ubrać pół na pół. Oboje mieli by te kolory co sami
chcą, a ja nie musiałbym słuchać tego harmideru.
- Ty tego naprawdę nie zrozumiesz.
Dziewczyny co do stroi są okropne. Oboje wiemy, że tak naprawdę do
Gin będzie pasował szkarłat bo ma ognisty temperament, a ona się
nie chce do tego przyznać i próbuje wmówić Blaisemu, że ona ma
racje. Ja się z nią nie zgadzam - skończyła Hermiona
-To wybij jej z głowy ten niebieski -
zaproponował i zawołał w stronę kłócących się. – Ruda?
-Co chcesz Malfoy? - zapytała.
-Przystań na propozycje Diabła. On ma
racje. Szkarłat będzie ci bardziej pasować niż niebieski.
-Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy
Malfoy - głośno oznajmiła. – Ty się lepiej martw o swój kolor,
bo z tego co znam Mionkę ona weźmie taki, który uzna za słuszne a
ty będziesz się musiał jej podporządkować - powiedziała i
wróciła do poprzedniej rozmowy.
Chłopak chwilę się zastanowił po
czym rzekł do współlokatorki.
-Jeśli już masz coś wybierać niech
to nie będzie róż bo go nie znoszę.
-Ja ubiorę to co lubię tobie nie każe
bo my nie idziemy razem, razem tylko tańczymy więc się nie martw.
Odpowiedziała mu i wstała z zamiarem
udania się na pierwsze w tym dniu zajęcia – transmutacje – był
to jej zaraz po numerologii ulubiony przedmiot. Szybko pokonała
schody i jako pierwsza zjawiła się przed klasą.
***
Szedł właśnie na transmutacje. Przy
stole podjął decyzje. Chciał przeprosić Mione za swoje zachowanie
przez ostatnie półtora miesiąca. Chciał odzyskać swoją
przyjaciółkę. Zawsze ciężko szło mu w pracach domowych, a
Hermiona z chęcią mu pomagała. Odkąd się rozstali nie mógł jej
poprosić by mu pomogła. Tak więc kiedy zauważył jak opuściła
Wielką Salę wyszedł zaraz za nią. Pięć minut później powoli
do niej podszedł.
-Hermiona możemy porozmawiać? -
zapyta z nadzieją w głosie.
-Nie mam o czym z Tobą rozmawiać
Ronaldzie. - odpowiedziała nawet na niego nie patrząc.
-Wiem, że na to nie zasługuje. Przez
ostatni czas wszystko sobie przemyślałem. Źle się z tym czuję,
że tak cię skrzywdziłem. Nie mogłem zrozumieć tego, że
spotykasz się z Malfoyem. Kocham cię jak siostrę i nie chcę byśmy
się do siebie nie odzywali. Popełniłem wiele błędów i chce je
naprawić. Zmieniłem się przez Jasmine. Zrozumiałem jak wiele
straciłem kłócąc się z Tobą. Proszę cię wybacz mi. Ja zrobię
wszystko by odzyskać Twoje zaufanie.
-Po pierwsze nie spotykam się z
Malfoy'em. My tylko się już nie nie lubimy. To wszystko. A co do
wybaczenia Tobie muszę nad tym porządnie pomyśleć. Napiszę ci
sowę czy ci wybaczyłam. A teraz idę do klasy.
I weszła do środka gdyż przyszła
profesor McGonagall i wpuściła ich do środka.
***
Usiadła na swoim nowym miejscu w
ostatniej ławce. Odkąd siedzi z Malfoy'em on uparł się by
siedzieć w ostatniej ławce bo nie chce być jakimś kujonem z
pierwszych. Chwilę później i ona zajął miejsce obok niej. Lekcja
upłynęła na powtórce zaklęć z poprzednich lat.
Drugą lekcją w tym dniu były
eliksiry. Kiedy powrócił profesor Snape zajęcia te stały się
bardziej aktywniejsze. Sam nauczyciel trochę się zmienił po
powrocie i był teraz o wiele milszy. Nawet dla Gryfonów. Nie
przeszkadzało mu to, że jego podopieczni kolegują się z
Gryfonami. Wręcz przeciwnie. Kibicował nawet nowym mieszanym parom.
Jego stosunek do Pottera zmienił się radykalnie. Już nie gnębił
go i nie wyśmiewał na każdym kroku. Nawet kilka razy z nim
rozmawiał jak cywilizowany człowiek.
Tak więc podczas tych zajęć
uczniowie mieli przygotować wywar żywej śmierci. Był dość
skomplikowany. Dwoje uczniów nie umiało się ze sobą dogadać.
Panna Granger najlepsza uczennica kłóciła się właśnie z pewnym
blondynem o kolejność krojenia i dodawania składników do
eliksirów.
-Jesteś idiotą Malfoy! - krzyknęła
Hermiona.
-A ty walniętą Gryfonką. - odparł.
Kłócili się tak przez dobre dziesięć
minut. W końcu zdenerwowany Snape ruzył w ich stronę swoim iście
nietoperzowym lotem. Stanął za nimi po czym dość głośno
powiedział.
-Po dwadzieścia punktów mniej dla obu
domów i szlaban dzisiaj o dwudziestej. I nie chcę słuchać
sprzeciwu. Myślałem, że chociaż wy macie trochę rozumu w głowach
chyba się jednak pomyliłem - powiedział po czym rzekł do całej
klasy. – Koniec dodawania składników wywar musi się jeszcze
uwarzyć.
I odszedł w stronę biurka za którym
siedział. Piętnaście minut później zabrzmiał dzwonek na
przerwę. Wszyscy opuszczali klasę w ciszy. Nikt więcej nie chciał
dostać szlabanu od profesora.
Zdenerwowana kasztanowłosa ruszyła na
lunch. Nie weszła nawet na pierwsze piętro kiedy dogonił ją jej
współlokator.
-Spadaj Malfoy. Przez ciebie mam
szlaban - powiedziała za nim zdążył się odezwać.
- No ej. Przepraszam - odpowiedział. –
Chciałem się tylko zapytać czy na pewno chcesz iść na ten
szlaban, bo wiesz ten stary nietoperz to mój ojciec chrzestny więc
może zlituje się nad nami. Ale jak nie chcesz to tylko siebie z
niego zwolnię.
-No dobra dobra - rzekła. – Idź do
niego i ładnie poproś.
-Tak myślałem - i dodał. – Co ja
będę miał z tego?
-Jesteś materialistą Malfoy -
uśmiechnęła się. – Nie wiem. Kupie ci dwie butelki Ognistej.
Pasuje?
Zgodził się kiwnięciem głowy. Po
czym weszli do Wielkiej Sali na lunch.
Dzień minął zadziwiająco szybko.
Hermiona wciąż się nie dowiedziała czy Snape odpuści im szlaban.
Draco jak na razie o niczym nie wspominał. A miała wielką
nadzieję, że nie będzie musiała spędzać wieczoru na szlabanie
zamiast się uczyć na następny dzień szkoły. Z tą myślą udała
się na kolacje. Usiadła na swoim ulubionym miejscu i zaczęła
jeść. Rozglądała się po pomieszczeniu szukając swojego
współlokatora niestety nigdzie nie umiała go znaleźć. Już lekko
podenerwowana skończyła jeść i zaczęła zbierać się do swojego
dormitorium.
***
Siedział wraz z profesor McGonagall w
pokoju nauczycielskim. Dyrektorka nie mogła zrozumieć dlaczego jej
kolega ukarał szlabanem jej najlepszą uczennice i za kare chciał
ich zamknąć na pół nocy w sali od eliksirów aby tam sprzątali.
Próbowała go namówić aby zmienił swoją karę lecz on był nie
ugodowy.
-Ależ Severusie jutro są zajęcia oni
nie mogą pół nocy siedzieć poza dormitorium.
-Minerwo wiesz dobrze, że to będzie
dla ich dobra. Niby wszystko ładnie pięknie, rozmawiają ze sobą,
ale nie mogą mi każdego dnia psuć zajęci.
Odpowiedział rozbawiony. Po czym
wyszedł z pokoju nauczycielskiego i udał się do swojego gabinet
mieszczącego się w lochach.
***
Właśnie weszła do pokoju wspólnego.
Rozejrzała się i znalazła swojego współlokatora śpiącego na
fotelu.
-Malfoy? - odezwała się.
Chłopak się przeciągnął i spojrzał
na rozbawioną dziewczynę. Wiedział,że będzie zła gdy powie, że
Severus nie zlikwidował ich szlabanu. Wziął głęboki wdech i
powiedział.
-Nie chciał odpuścić nam tego
szlabanu. Stwierdził, że to będzie dla nas najlepsze.
Zła dziewczyna poszła do swojej
sypialni przebrać się w coś cieplejszego i o wiele wygodniejszego.
Dwadzieścia minut przed godziną
dwudziestą była już gotowa i siedziała w salonie wspólnym
Prefektów Naczelnych czekając na chłopaka. Chwilę później do
salonu wszedł blondyn. On również zmienił szkolny mundurek na coś
wygodniejszego. Razem lecz w milczeniu zeszli do lochów. Chłopak
zapukał do drzwi, a kiedy usłyszeli głośne „wejść” znaleźli
się w gabinecie opiekuna Slytherinu. Wskazał im dwa fotele przed
swoim biurkiem i powiedział.
-Dobrze wiece dlaczego tutaj jesteście.
Wasze zachowanie było karygodne i nie ważne, że jesteście dobrymi
uczniami musicie odbyć szlaban. Waszym zadaniem jest posprzątanie
sali do eliksirów. Macie poukładać wszystkie eliksiry
alfabetycznie to samo tyczy się składników. No i trzeba jeszcze
pozbyć się wielkiego kurzu, który tam jest. Oddajcie mi różdżki
i do pracy. Skończycie kiedy ja po was przyjdę.
I dwójka uczniów poszła do sali od
eliksirów. Hermiona szybko chciała wykonać swoje zadanie więc od
razu wzięła się za sprzątanie. Pościągała eliksiry z tych
półek do których sięgnęła. Aby ściągnąć flakoniki z
wyższych półek musiała wziąć drabinę. Stanęła prawie na jej
końcu. Powoli przekładała eliksiry na niższe półki aby co
chwilę nie wchodzić i schodzić po drabinie. Chłopak przyglądał
się jej powstrzymując śmiech.
-Nie śmiej się Malfoy tylko bierz się
za układanie alfabetycznie tych cholernych eliksirów - powiedziała
mu.
-Już już. Nie gorączkuj się tak.
Mamy sporo czasu na to - odpowiedział jej. – Nie sądzisz by to ja
ściągał z półek eliksiry bo jeszcze coś pomylę i źle
poukładam.
-Ty masz 3 lata, że alfabetu nie
znasz? - Zapytała. – Nie marudź tylko układaj.
Skończyła mówić i zabrała się za
dalszą pracę. Chłopak chcąc nie chcąc zaczął układać w
kolejności różnokolorowe flakoniki.
Kiedy szedł z kolejną częścią
ułożonych eliksirów przeszedł koło drabiny, która
niebezpiecznie się zachwiała, a niczego nie spodziewająca się
dziewczyna poślizgnęła na jednym ze schodków, zaczęła spadać w
dół. Przed upadkiem uchroniły ją ramiona Dracona. Trzymał ją na
swoich rękach spoglądając w oczy. Patrzeli na siebie. Żadne z
nich nie przerywało ciszy panującej wokół nich. Chłopak postawił
ją na ziemi dalej trzymając w swoich objęciach.
-Hermiono odsuń się od niego bo
możesz przez to cierpieć - powiedział cichy głosik w jej
głowie.
-Pocałuj ją w końcu. Przecież
wiem, że tego chcesz. Nie będzie więcej takiej okazji. Jeden
jedyny raz to zrób - w tym samym czasie powiedział głos w
głowie Dracona.
Gdy panna Granger chciała się odsunąć
młody panicz Malfoy przyciągnął ją do siebie i złożył ja jej
ustach delikatny pocałunek. Był pewny, że zaraz oberwie od niej.
Lecz nic takiego się nie wydarzyło więc językiem rozchylił jej
usta za co ona lekko jęknęła i pogłębił pocałunek. Spodziewał
się, że dziewczyna będzie mu bierna lecz z taką samą pasją jak
on oddawała pocałunki.
Tę niecodzienną scenę przerwał im
wchodzący do sali profesor Snape, który uśmiechnął się na ten
widok. Para szybko od siebie odskoczyła nie spoglądając w swoją
stronę.
-Wasz szlaban dobiegł końca. Możecie
iść już do łóżek.
Powiedział profesor. Oddał im różdżki
i ruszył w stronę gabinetu pani dyrektor chcąc jej opowiedzieć o
przyłapanej przez niego parze.
Hermiona szybko odzyskała czucie w
nogach i uciekła do swojego dormitorium nie czekając na
współlokatora.
Będąc już w sypialni leżąc na
łóżku rozmyślała. To nie powinno się wydarzyć. Wiesz, że
będziesz tego mocno żałować- powiedział głosik w jej głowie
– Ale ci się to podobało. Słodki pocałunek, którego nigdy
nie zaznałaś. Delikatny, a zarazem taki czuły. Musisz przestać o
tym myśleć bo tak będzie lepiej. Musiał przyznać racje
głosowi rozsądku. Podobał się jej Malfoy, ale to tylko dobry
kolega. Nigdy ich nic nie połączy. Za bardzo się nienawidzili w
przeszłości by mogło coś z tego wyniknąć. Ale czy aby na pewno?Hermiona przestała myśleć o tym
wszystkim i odpłynęła w objęcia Morfeusza.
Świetne :) chociaż czytając ten rozdział zauważyłam kilka literówek :)
OdpowiedzUsuń