niedziela, 22 marca 2015

Miniaturka 5

Witam. 
Wybaczcie, że tak długo nic nie dodałam, 
ale miałam kilka prywatnych spraw.
Przed wami kolejna miniaturka.
Dziękuję mojej becie za to, że jest.
To nasze wspólne spotkanie dało mi dużo weny.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.


-Wielka bitwa naszych czasów zakończyła się. Potężny Tom Marvolo Riddle został pokonany przez Harrego Pottera. Wszyscy cieszymy się z naszego zwycięstwa. Niestety śmierć zabrała ze sobą wielu naszych przyjaciół, braci, sióstr, nasze rodziny. Stracili oni życie w obronie tego co kochali. Było to okrutne, ale trzeba żyć dalej. Wiem, że wielu będzie żyło w wiecznym smutku. Musicie zwalczyć go w sobie i postarać się żyć normalnie. Nie będzie to łatwe, ale dacie sobie radę. Jesteście dzielnymi, młodymi ludźmi i macie przed sobą całą przyszłość. Cieszcie się z tego co wam los podaruje.
Hermiona z uwagą słuchała przemowy swojej ulubionej profesorki – Minerwy McGonagall. Siedziała wraz z Harrym pod ścianą Wielkiej Sali. Oczywiście mogli usiąść razem z Weasley'ami lecz Ronald dał im wyraźnie do zrozumienia aby się nie zbliżali do jego rodziny. Rudzielec bardzo przeżył śmierć swojego starszego brata Freda. Oni oboje nie mieli swoich rodziców więc siedzieli razem. Pani profesor skończyła właśnie dość długą przemowę.
-I to tyle kochani. Mam nadzieję, że pierwszego września wielu z was wróci tu do szkoły aby kontynuować naukę w szkole Magi i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Życzę wam udanych wakacji. Bądźcie dobrej myśli. Dziękuję wam wszystkim. Mam nadzieję, że do zobaczenia wkrótce.
Przyjaciele wstali i ruszyli pożegnać się ze swoją byłą opiekunką. Minęli wszystkich Weasley'ów uśmiechając się pocieszająco do Ginny, najmłodszej z pociech Artura i Molly. Chwilę później stali już w krótkiej kolejce uczniów i dorosłych żegnających się z nauczycielką transmutacji. Kasztanowłosa przyglądała się wszystkim dookoła. Ukradkiem zerkała na Ronalda. Miała nadzieję, że coś ich ze sobą połączy. Wszystko się jednak zmieniło.
-Panno Granger, panie Potter. Miło was widzieć – powiedziała profesorka. - A Gdzie wasz przyjaciel pan Weasley?
-Ze swoją rodziną opłakuje Freda – odpowiedział Harry. – Chcieliśmy się z panią pożegnać.
-Wracacie we wrześniu? - zapytała z nadzieją w głosie profesorka.
-Niestety nie. Ja dostałem propozycje objęcia stanowiska Ministra Magi i zamierzam je przyjąć, aby wszystko doprowadzić do takiego stanu jaki powinien być od samego początku. A Hermiona będzie pracować w prawie. Chce zostać adwokatem i pomóc wielu ludziom.
-To wielka szkoda. Zawsze was lubiłam. A pannę Granger będę najlepiej wspominać - odparła Minerwa. – Mam wielką nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
Przyjaciele po wymienieniu uścisków z nową dyrektorką ruszyli w stronę wyjścia ze szkoły. Po drodze mijali wielu znajomych. Z niektórymi zamienili kilka słów. Nawzajem gratulowali sobie zwycięstwa i smucili wspominając zmarłych znajomych.
Właśnie weszli na zalane słońcem błonia i zmierzali w stronę bramy Hogwartu. Minęli ją kiedy Hermiona na kogoś wpadła. Przed upadkiem powstrzymał ją Harry. Stojąc już na własnych nogach spojrzała na tę osobę.
-Granger. Potter – odezwał się blondyn kiwając głową na powitanie.
-Malfoy - powiedzieli jednocześnie kiwając tak samą głową jak wcześniej chłopak.
Draco spojrzał na dziewczynę z lekkim uśmieszkiem. Ponownie kiwnął głową i ruszył do swoich rodziców. Harry spojrzał najpierw na swoją przyjaciółkę i na oddalającego się blondyna wzruszając ramionami w geście niewiedzy. Złapał koleżankę za ramię i teleportował na Grimmen Place 12. Kiedy byli już na miejscu młodzieniec zaproponował wspólny obiad.
Zgodziła się. Kilka minut później siedzieli przy wypolerowanym stole zajadając obiad przygotowany przez Stworka i rozmawiając o dawnych czasach. Skrzat, którego otrzymał Potter w spadku po swoim ojcu chrzestnym Syriuszu pod nieobecność swojego pana wysprzątał cały dom, który świecił przykładem dla sąsiadów. Oczywiście dom nadal był pod zaklęciem Fidiusa. Harry osobiście posprzątał pokój Syriusza i teraz w nim śpi.
-Hermiono? - zaczął. – Co zamierzasz teraz robić? Gdzie będziesz mieszkać?
-Będę nadal mieszkać w domu moich rodziców – odpowiedziała. – Nie wiem co dalej. Może uda mi się dostać prace w Departamencie Prawa. A ty co zamierzasz robić? Mówiłeś na poważnie z tym ministrowaniem?
-Tak – rzekł. – Mam w dwustu procentach to stanowisko. Skorzystam z tego. Trzeba zmienić bardzo wiele rzeczy. Sama dobrze wiesz. A co jest pomiędzy tobą i Malfoy'em? Bo po raz pierwszy odkąd pamiętam nie wyzwał cię, tylko patrzał na ciebie z uśmieszkiem i zauważyłem, że i ty się uśmiechnęłaś. O co chodzi? Jesteśmy przyjaciółmi więc nie miej przede mną żadnych tajemnic.
-Nic między nami nie ma – odparła. - Nie wiem czemu się uśmiechał. Nigdy nie wiadomo co przyjdzie do tej jego tlenionej głowy. Harry zbieram się już do domu. Jestem zmęczona. Powodzenia w ministerstwie.
Pożegnali się i kasztanowłosa teleportowała się do siebie. Kiedy znalazła się we własnym domu, za którym tak bardzo tęskniła wzięła długą, relaksującą kąpiel. Dwie godziny później siedziała na kanapie w salonie z kubkiem gorącej herbaty. Siedziała tak i patrzyła w pustą przestrzeń w kominku. Wspominała wszystkie lata spędzone w tym domu. Czas z rodzicami. Jak pierwszy raz wsiadła na rower, jak z pomocą ojca nauczyła się prowadzić. Tęskniła za nimi. Wiedziała, że już ich nie odnajdzie. Śmierciożercy ich zamordowali. Dowiedziała się kiedy złapali ją szmalcownicy.
Chwilę rozmyśleń Hermiony stukanie sówki w okno. Wpuściła zwierzątko do środka i przeczytała list, który upuściła na podłogę,
Mionko.
Mogę u ciebie przez jakiś czas pomieszkać?
Mam dość Ronalda. Obwinia wszystkich o śmierć
Freda. Błagam odpisz szybko czy się zgadzasz.
Ginny
Kasztanowłosa szybko odpisała swojej koleżance i ruszyła w stronę pokoju gościnnego, który zamierzała przyszykować dla Rudowłosej. Cieszyła się, że będzie miała towarzystwo. Współczuła też najmłodszej latorośli Weasley'ów. Sama wiedziała jaki jest Ron. Kiedyś była w nim zakochana, lecz na 6 roku wszystko się zmieniło. Zaczęła spotykać się z innym chłopakiem. Gdy nie miała ochoty siedzieć w pokoju wspólnym Gryffindoru, gdzie Ron nie mógł się oderwać od Lewander wysyłała krótką wiadomość do chłopaka i całymi dniami przesiadywali w tajemnym korytarzu. Najczęściej tylko siedzieli i milczeli. Czasami rozmawiali lub razem odrabiali prace domowe. Oboje ustalili, że nikt ma się nie dowiedzieć o ich wspólnie spędzanym czasie. Bo jak by to wyglądało? Ona Gryfonka, kujonka oraz mugolaczka, a on Ślizgon, czarodziej czystej krwi. Pomimo tych różnic poznali się lepiej, zrozumieli i wzajemnie polubili. Oczywiście nie będąc w swoim azylu nadal się obrażali na pokaz. Lecz za każdym razem chłopak przynosił jej mały prezent w ramach przeprosin. Spędzali ze sobą tyle czasu, że mogli uchodzić za parę. Między nimi jednak nie było miłości.
Pół godziny Później Hermiona wyszła z pokoju gościnnego i zeszła do salonu, gdzie zamierzała czekać na swoją przyjaciółkę. Napisała jej by była nawet za chwilę. Wiedziała, że musi trochę poczekać aby Ginny mogła wytłumaczyć Molly i Arturowi gdzie spędzi ten czas.
Z dziwnego snu zbudziło ją mocne pukanie do drzwi. Zaspana ruszyła je otworzyć. Kiedy tylko to uczyniła coś rudego rzuciło jej się na szyję. Odwzajemniła uścisk i chwilę później obie panie siedziały na kanapie rozmawiając.
-No to opowiadaj jak w domu? - zaczęła starsza z nich.
-Okropnie - odpowiedziała młodsza. - Ron cały czas na nas krzyczy, obwinia, że to przez nas zginął Fred bo my go nie potrafiliśmy upilnować. Nie rozumiem go. Moim zdaniem to George powinien tak bardzo rozpaczać. Cieszę się, że mogę być tu z Tobą. A w ogóle czy pomiędzy Tobą i Ronem coś jest? Bo widziałam, że ze sobą nie rozmawiacie, a myślałam iż się w sobie zakochaliście.
-Nie ma nic i nigdy już nie będzie – odpowiedziała Hermiona. - Może kiedyś chciałam aby było. Zmieniło się to na szóstym roku. On się zmienił Gin.
-A ja myślę, że ty się zmieniłaś – rzekła Rudowłosa. – Chyba w szóstej klasie, tak gdzieś pod koniec. Co?
-Zrozumiałam tylko, że jest moim przyjacielem i kocham go jak brata. Nic więcej. A jak z Tobą i Harrym?
-Już ni jak. Wysłał mi sowę dzisiaj po powrocie do domu. Napisał, że bardzo mnie przeprasza ale znalazł już miłość swojego życia. Niestety nie jestem nią ja. Trochę płakałam bo od zawsze myślałam, że będziemy razem, a on wybrał jakąś przybłędę ze Slytherinu. Rozumiesz to? Wolał dziewczynę ze SLUTHERINU niż mnie. Co on widzi w tej dziewczynie? Ja nie wiem. Pusta, umalowana i ubrana jak dziwka. Widać, że wojna i również jego zmieniła.
Po policzkach panny Weasley popłynęły łzy. Właścicielka objęła ją ramieniem w pocieszającym geście. Siedziały tak ramię w ramie przez kilkadziesiąt minut.
Za oknem zrobiło się już ciemno. Zaczął padać deszcz. No w końcu znajdowali się w Londynie. Obie panie mieszkające na obrzeżach miasta szykowały się do spania. Zeszły jeszcze tylko na kubek gorącego kakao. Kiedy Hermiona zmywała naczynia do mieszkania wleciał przepiękny puchacz o bardzo ciemnym upierzeniu. Zostawił liścik na stole i wyleciał w ciemną noc. Kasztanowłosa wytarła ręce i wzięła kopertę do ręki. Była zaadresowana do niej. Po piśmie poznała od kogo ona była. Otworzyła i zaczęła czytać.
Hermiono!
Ja wciąż pamiętam i nie mogę zapomnieć tego całego roku, który spędziłem z Tobą. Wiem co sobie obiecywaliśmy, ale jest to dla mnie trudne bo byłaś jedyną osobą, z którą mogłem porozmawiać. Nie przejmowałaś się tym, że mam na ramieniu mroczny znak i od lat uprzykrzałem ci życie. Patrzałaś w głąb duszy.
Nie wiem czy przeczytasz ten list czy go od razu spalisz. Jeśli jednak czytasz to spotkaj się ze mną. Wiesz jak mnie znaleźć. Ten czar nadal działa sprawdzałem. Czekam do końca tygodnia bo nie wiem co postanowisz.
D.M.
Dziewczyna kilka razy przeczytała wiadomość. Nie wierzyła, że to dzieję się naprawdę. On sam do niej napisał. I w jakiś tam sposób tęskni za nią. Ona też tęskniła. Przed nikim się tak bardzo nie otworzyła jak przed nim. Tak była pochłonięta listem od chłopaka, że całkowicie zapomniała o swojej przyjaciółce, która przez jej ramię przeczytała tą krótką wiadomość. Odchrząknęła tak jak kiedyś robiła to Dolores Umbridge na 5 roku tym samym zwracając uwagę swojej koleżanki na siebie.
-Hermiona? Co to ma znaczyć? - zapytała Rudowłosa. – D.M.? Czy to nie przypadkiem Malfoy? Po co wysyła do ciebie listy? O co mu chodzi z tym spędzaniem czasu? Czekaj. To przez niego nie kochasz już Rona? Zdradziłaś wszystkich ze śmierciożercą. Zawiodłam się na Tobie.
-Ginny to nie tak! - krzyknęła za wychodzącą koleżanką. – Pozwól mi się wytłumaczyć.
-A co tu tłumaczyć? - odpowiedziała. – Stałaś się po prostu dziwką Malfoya.
Kasztanowłosa nim zdążyła pomyśleć z głośnym plasknięciem uderzyła w policzek swoją koleżankę. Nim Miona się odezwała Ruda osóbka teleportowała się tylko w sobie znane miejsce.
Panna Granger tak jak stała aportowała się na Grimmen Place. Nie chciała stracić swojego najlepszego przyjaciela więc postanowiła wszystko mu opowiedzieć. Zapłakana zadzwoniła do drzwi. Przeżyła wielki szok kiedy otworzyła jej Pansy Parkinson.
-Cześć – powiedziała nieśmiało. - Jest Harry?
-Hej Granger – odpowiedziała Czarna. - Harry kochanie. Hermiona do ciebie.
Krzyknęła w głąb mieszkania i wpuściła Gryfonkę do środka. Stały naprzeciwko siebie uważnie się sobie przyglądając. Panna Parkinson Ślizgonka z tego samego roku. Od zawsze się nie lubiły, a tu proszę okazało się, że to właśnie ona jest nową dziewczyną Pottera.
Chwilę później na dół zszedł właściciel domu. Uważnie przyjrzał się zapłakanej przyjaciółce i dziewczynie. Pocałował tą drugą w policzek i odezwał się do pierwszej z pań.
-Coś się stało Mionko? - zapytał.
-Możemy porozmawiać na osobności? Parkinson nie obraź się, ale ja naprawdę muszę porozmawiać z Harrym.
Pokręciła tylko głową na pozwolenie i poszła do kuchni. Harry wraz ze swoją przyjaciółką udali się na piętro do gabinetu chłopaka. Tam Miona usiadła na kanapie podkulając nogi pod brodę. Potter usiadł obok niej z pytającym wzrokiem. Wzięła kilka głębokich wdechów i zaczęła.
-No bo ja... Mnie i Malfoya coś łączy.
-Co? - powiedział tępo chłopak.
-Draco Malfoy nasz wróg od pierwszej klasy. On nie jest już moim wrogiem.
-Ale jak? - zapytał. – Kiedy? Hermiona jak to jest możliwe?
-Tak samo jak ty i Pansy? Mamy takie samo prawo być nawzajem na siebie źli.
-Masz rację, przepraszam – odpowiedział. - Ty zacznij ja opowiem po Tobie.
Hermiona chwilę się zastanawiała. Kiedy chciała zacząć do środka weszła czarnowłosa dziewczyna. Postawiła na stoliku tace z dwoma kubkami gorącej herbaty i domowymi ciasteczkami. Wychodząc powiedziała: „Na rozmowę się przyda”.
-Zaczęło się na 6 roku – powiedziała Hermiona. - Kiedy Ronald zaczął spotykać się z Lewander ciągle się całując. Nie mogłam tego wytrzymać. No wiesz. Tak jakoś wyszło, że się w nim zakochałam, a on łamał mi serce na drobne kawałki. Więc wychodziłam z wieży i szłam do jednego z tajnych korytarzy. Jeden z twojej mapy. Myślałam, że nikt o tym nie wie i będę mogła w samotności siedzieć. Jednak się myliłam. Pewnego dnia kiedy płakałam bo Ron mnie obraził przyszedł Malfoy. Był okropnie wkurzony. Słownie się na mnie wyżył. Stałam tylko i mu na to pozwoliłam. Nie poszłam stamtąd. Stałam jak głupia. Kiedy skończył chyba mu ulżyło. Usiadł na podłodze załamany. Chciałam zapytać o co mu chodzi to tylko mnie zbył. Więc siedzieliśmy tak do kolacji milcząc. I tak było przez pierwszy tydzień. Każdego następnego dnia siadaliśmy co raz bliżej siebie. Miesiąc później on powiedział mi co go trapi, a ja o tym jak bardzo mocno ranił mnie Ron. Jakoś tak wyszło, że przy sobie zapominaliśmy o całym świecie. Gdzieś w bibliotece znalazłam zaklęcie, które nam pomoże się komunikować bez wysyłania sowy no i każde z nas wiedziało, gdzie jest ta druga osoba. Oczywiście przy ludziach ze szkoły udawaliśmy naszą nienawiść do siebie. Lecz za każdym razem przepraszał dając mi kolejne zawieszki do bransoletki. Skończył się rok i nasza przyjaźń też. Ja wiedziałam co on musi zrobić. Mogłam ocalić dyrektora, ale nie potrafiłam go powstrzymać. Za bardzo mi zależało. A dzisiaj otrzymałam od niego list. Na nieszczęście była u mnie Ginny. Zwyzywała mnie i zmieszała z błotem. Jestem pewna, że wszyscy Weasley'owie już o tym wiedzą. Tobie pewnie by też powiedziała. Chciałam to zrobić sama. Harry proszę wybacz mi, że ukrywałam przed Tobą to wszystko.
-Nie gniewam się na ciebie – odpowiedział jej. - Jest mi przykro, że zataiłaś prawdę, ale ja nie byłem lepszy. Z Pam też zaczęło się na szóstym roku. Miałem szlaban u Snape'a, a moja dziewczyna coś potrzebowała. Wpadła pewnego dnia na mnie na korytarzu i tak jakoś wyszło. Spotykaliśmy się potajemnie. A w czasie naszej misji wysyłaliśmy sobie ogniste wiadomości. To też zaklęcie. Nie mógł to odczytać nikt oprócz odbiorcy. W czasie naszej podróży spotkałem ją kilka razy. Kiedy udało mi się wymknąć od ciebie i Rona. Wojna się skończyła więc zamieszkaliśmy razem. Nie widzę innego wyjścia zwłaszcza, że spodziewamy się dziecka.
-Harry! - zdziwiła się panna Granger. - Jak się cieszę z waszego szczęścia. Jesteśmy nadal przyjaciółmi?
-Tak. I myślę, że rodzina Rona i Ginny już nas nie chcą u siebie. Kiedy powiedziałem Rudzielcowi, że będę ojcem. Najpierw ucieszył się i powiedział, że Gin świetnie to ukrywa. A jak mu powiedziałem kim jest matka mojego dziecka kazał mi się wynosić i zapomnieć o naszej przyjaźni. Tak myślę zostaliśmy tylko my. Może dla mnie pogodzisz się z Pansy?
Kiwnęła głową na znak zgody. Zeszli do kuchni gdzie gospodyni wraz ze Stworkiem przyrządzali konfitury. Hermiona podeszła do niej mocno ją przytulając i gratulując maluszka. Przyszli rodzice zaprosili Hermionę na noc. Zgodziła się.
Leżąc już w pokoju gościnnym, który kiedyś należał do Regulusa dziewczyna rozmyślała o pewnym blondynie. Zastanawiała się czy ma iść na to spotkanie. Postanowiła to zrobić. Chciała go zobaczyć przed wyjazdem do Paryża. Z rozmyśleniami o chłopaku oddała się w objęcia Morfeusza.
Następnego dnia została zbudzona przez przyszłą panią Potter. Kilkadziesiąt minut później we trójkę siedzieli przy stole jedząc śniadanie przygotowane przez Stworka. Wesoło rozmawiali ze sobą. Hermiona wraz z Pansy pomimo tylu lat nienawiści dogadywały się doskonale. Znalazły wiele wspólnych tematów, a panna Parkinson poprosiła swoją nową koleżankę o bycie matką chrzestną dla małego Pottera.
Godzinę później obie byłe uczennice szkoły Magi i Czarodziejstwa w Hogwarcie przeniosły się do salonu gdzie nadal prowadziły ożywioną rozmowę.
W tym samym czasie młody Potter teleportował się w tylko sobie znane miejsce. Po wczorajszej rozmowie ze swoją przyjaciółką doszedł do wniosku, że nie jest pewny co do decyzji jaką podjęła (Hermiona powiedziała mu o planach wyjazdu). Kilka minut później pukał do dużych, czarnych, drewnianych wrót. Czekał chwilę i wielkie drzwi się otworzyła w stał w nich Draco Malfoy.
-Potter – zaczął. - Czym zasłużyłem, że wybawca świata zaszczycił mnie swoją obecnością?
-To nie czas na żarty Malfoy – odpowiedział mu Harry. - Chodzi o Hermionę.
-A co mnie obchodzi Granger? - zapytał blondyn.
-Nie udawaj – i dodał. - Wiem o wszystkim. Wczoraj mi opowiedziała co zaszło między wami. I powiem ci, że mnie to nie dziwi. Ale mniejsza o to. Miona chce wyjechać do Paryża na stałe. Nie chcę stracić swojej jedynej już przyjaciółki. Wysłałeś jej list więc musi ci jakoś tam zależeć. Zrób coś z tym. A i chcę byś został ojcem chrzestnym do mojego dziecka. Pansy mnie o to poprosiła.
-Pam będzie miała z tobą brzdąca? - zapytał zdziwiony Draco. – Nie wierzę. Gdzie jest Granger?
Harry uśmiechnął się pod nosem. Złapał dziedzica fortuny Malfoy'ów za ramię i teleportował do swojego domu. Draco miał już ułożony plan jak powstrzymać pannę Granger przed wyjazdem z kraju. Wraz z Harrym przekroczył próg salonu. Siedzące tam dziewczyny przerwały rozmowę i spojrzały na przybyłych. Hermiona była w lekkim szoku widząc tutaj blondyna. Ten nie czekając na pozwolenie podszedł do niej, podniósł do pozycji stojącej i namiętnie pocałował. Zdziwiona dziewczyna po chwili wahania oddała pocałunek.
Pansy wraz ze swoim chłopakiem po cichu wycofali się do kuchni aby dać im trochę prywatności.
Draco chwilę później oderwał się od Hermiony spojrzał na nią nie mogąc uwierzyć w to co właśnie zrobił. Jego plan był inny. Ale po tak długim czasie w końcu ją zobaczył. Przytulił dziewczynę i powiedział.
-Nie wyjeżdżaj. Zostań tu ze mną.
-Draco... - zaczęła. – Dobrze wiesz, że się to nie uda. Sam powiedziałeś, że miłość nie jest dla ciebie. Jak ty sobie to wyobrażasz?
-Nie wiem Hermiona – odpowiedział. - Spróbuje. Zamieszkaj ze mną. Chcę spróbować. Zależy mi na tobie lecz nie wiem jak mam to rozumieć pierwszy raz coś takiego czuję.
-Nie mogę tak wszystkiego od razu rzucić i zamieszkać z Tobą. Mi też zależy nie wiem jednak co o tym myśleć. Draco wiesz, że będzie ciężko. Twoi rodzice nie zaakceptują mnie.
-Nie obchodzi mnie ich zdanie. Chcę cię mieć dla siebie. A reszta mnie nie interesuje.
Ponownie ją pocałował przyciągając do siebie. Nie przerywając pocałunku teleportował do Malfoy Manore, a dokładniej do swojej sypialni.
Hermiona po długich rozmowach zamieszkała z nim. Draconowi długo zajęło by wyznać jej w końcu miłość. Tak jak przypuszczała dziewczyna państwo Malfoy nie zaakceptowali jej tak szybko. Dopiero widząc szczęście syna powitali ją w swojej rodzinie. Harremu i Pansy urodził się synek James Syriusz Potter. Cała czwórka stała się najlepszymi przyjaciółmi. Nigdy więcej nie spotkali rodziny rudzielców. Harry jako Minister Magi dowiedział się, że Ronald popełnił samobójstwo rok po śmierci Freda. Ginewra została wydana za Adriana Puceya, gdyż rodzina Weasley zyskała pozycję w świecie czarodziejów i chcieli ją utrzymać.
Czasami wystarczy tylko poznanie innej tak różnej od siebie osoby, aby móc zaznać prawdziwy smak miłości czy przyjaźnie. Trzeba tylko na to odpowiednio poczekać.

2 komentarze:

  1. cudowne opowiadanie i ta miniaturka boska naprawde <3 :) pozdrawiam ,życzę weny i zapraszam do siebie :)
    http://miloscjestzawszesilna.blogspot.com/

    Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za ciepłe słowa :) cieszę się, że spotkanie Ci pomogło :) mam nadzieję, że następny rozdział szybko będzie :)

    OdpowiedzUsuń