Witam.
Wybaczcie, że tak długo nic nie dodałam,
ale miałam kilka prywatnych spraw.
Przed wami kolejna miniaturka.
Dziękuję mojej becie za to, że jest.
To nasze wspólne spotkanie dało mi dużo weny.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
Wybaczcie, że tak długo nic nie dodałam,
ale miałam kilka prywatnych spraw.
Przed wami kolejna miniaturka.
Dziękuję mojej becie za to, że jest.
To nasze wspólne spotkanie dało mi dużo weny.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
-Wielka
bitwa naszych czasów zakończyła się. Potężny Tom Marvolo Riddle
został pokonany przez Harrego Pottera. Wszyscy cieszymy się z
naszego zwycięstwa. Niestety śmierć zabrała ze sobą wielu
naszych przyjaciół, braci, sióstr, nasze rodziny. Stracili oni
życie w obronie tego co kochali. Było to okrutne, ale trzeba żyć
dalej. Wiem, że wielu będzie żyło w wiecznym smutku. Musicie
zwalczyć go w sobie i postarać się żyć normalnie. Nie będzie to
łatwe, ale dacie sobie radę. Jesteście dzielnymi, młodymi ludźmi
i macie przed sobą całą przyszłość. Cieszcie się z tego co wam
los podaruje.
Hermiona
z uwagą słuchała przemowy swojej ulubionej profesorki – Minerwy
McGonagall. Siedziała wraz z Harrym pod ścianą Wielkiej Sali.
Oczywiście mogli usiąść razem z Weasley'ami lecz Ronald dał im
wyraźnie do zrozumienia aby się nie zbliżali do jego rodziny.
Rudzielec bardzo przeżył śmierć swojego starszego brata Freda.
Oni oboje nie mieli swoich rodziców więc siedzieli razem. Pani
profesor skończyła właśnie dość długą przemowę.
-I
to tyle kochani. Mam nadzieję, że pierwszego września wielu z was
wróci tu do szkoły aby kontynuować naukę w szkole Magi i
Czarodziejstwa w Hogwarcie. Życzę wam udanych wakacji. Bądźcie
dobrej myśli. Dziękuję wam wszystkim. Mam nadzieję, że do
zobaczenia wkrótce.
Przyjaciele
wstali i ruszyli pożegnać się ze swoją byłą opiekunką. Minęli
wszystkich Weasley'ów uśmiechając się pocieszająco do Ginny,
najmłodszej z pociech Artura i Molly. Chwilę później stali już w
krótkiej kolejce uczniów i dorosłych żegnających się z
nauczycielką transmutacji. Kasztanowłosa przyglądała się
wszystkim dookoła. Ukradkiem zerkała na Ronalda. Miała nadzieję,
że coś ich ze sobą połączy. Wszystko się jednak zmieniło.
-Panno
Granger, panie Potter. Miło was widzieć – powiedziała
profesorka. - A Gdzie wasz przyjaciel pan Weasley?
-Ze
swoją rodziną opłakuje Freda – odpowiedział Harry. –
Chcieliśmy się z panią pożegnać.
-Wracacie
we wrześniu? - zapytała z nadzieją w głosie profesorka.
-Niestety
nie. Ja dostałem propozycje objęcia stanowiska Ministra Magi i
zamierzam je przyjąć, aby wszystko doprowadzić do takiego stanu
jaki powinien być od samego początku. A Hermiona będzie pracować
w prawie. Chce zostać adwokatem i pomóc wielu ludziom.
-To
wielka szkoda. Zawsze was lubiłam. A pannę Granger będę najlepiej
wspominać - odparła Minerwa. – Mam wielką nadzieję, że się
jeszcze spotkamy.
Przyjaciele
po wymienieniu uścisków z nową dyrektorką ruszyli w stronę
wyjścia ze szkoły. Po drodze mijali wielu znajomych. Z niektórymi
zamienili kilka słów. Nawzajem gratulowali sobie zwycięstwa i
smucili wspominając zmarłych znajomych.
Właśnie
weszli na zalane słońcem błonia i zmierzali w stronę bramy
Hogwartu. Minęli ją kiedy Hermiona na kogoś wpadła. Przed
upadkiem powstrzymał ją Harry. Stojąc już na własnych nogach
spojrzała na tę osobę.
-Granger.
Potter – odezwał się blondyn kiwając głową na powitanie.
-Malfoy
- powiedzieli jednocześnie kiwając tak samą głową jak wcześniej
chłopak.
Draco
spojrzał na dziewczynę z lekkim uśmieszkiem. Ponownie kiwnął głową
i ruszył do swoich rodziców. Harry spojrzał najpierw na swoją
przyjaciółkę i na oddalającego się blondyna wzruszając
ramionami w geście niewiedzy. Złapał koleżankę za ramię i
teleportował na Grimmen Place 12. Kiedy byli już na miejscu
młodzieniec zaproponował wspólny obiad.
Zgodziła
się. Kilka minut później siedzieli przy wypolerowanym stole
zajadając obiad przygotowany przez Stworka i rozmawiając o dawnych
czasach. Skrzat, którego otrzymał Potter w spadku po swoim ojcu
chrzestnym Syriuszu pod nieobecność swojego pana wysprzątał cały
dom, który świecił przykładem dla sąsiadów. Oczywiście dom
nadal był pod zaklęciem Fidiusa. Harry osobiście posprzątał
pokój Syriusza i teraz w nim śpi.
-Hermiono?
- zaczął. – Co zamierzasz teraz robić? Gdzie będziesz mieszkać?
-Będę
nadal mieszkać w domu moich rodziców – odpowiedziała. – Nie
wiem co dalej. Może uda mi się dostać prace w Departamencie Prawa.
A ty co zamierzasz robić? Mówiłeś na poważnie z tym
ministrowaniem?
-Tak
– rzekł. – Mam w dwustu procentach to stanowisko. Skorzystam z
tego. Trzeba zmienić bardzo wiele rzeczy. Sama dobrze wiesz. A co
jest pomiędzy tobą i Malfoy'em? Bo po raz pierwszy odkąd pamiętam
nie wyzwał cię, tylko patrzał na ciebie z uśmieszkiem i
zauważyłem, że i ty się uśmiechnęłaś. O co chodzi? Jesteśmy
przyjaciółmi więc nie miej przede mną żadnych tajemnic.
-Nic
między nami nie ma – odparła. - Nie wiem czemu się uśmiechał.
Nigdy nie wiadomo co przyjdzie do tej jego tlenionej głowy. Harry
zbieram się już do domu. Jestem zmęczona. Powodzenia w
ministerstwie.
Pożegnali
się i kasztanowłosa teleportowała się do siebie. Kiedy znalazła
się we własnym domu, za którym tak bardzo tęskniła wzięła
długą, relaksującą kąpiel. Dwie godziny później siedziała na
kanapie w salonie z kubkiem gorącej herbaty. Siedziała tak i
patrzyła w pustą przestrzeń w kominku. Wspominała wszystkie lata
spędzone w tym domu. Czas z rodzicami. Jak pierwszy raz wsiadła na
rower, jak z pomocą ojca nauczyła się prowadzić. Tęskniła za
nimi. Wiedziała, że już ich nie odnajdzie. Śmierciożercy ich
zamordowali. Dowiedziała się kiedy złapali ją szmalcownicy.
Chwilę
rozmyśleń Hermiony stukanie sówki w okno. Wpuściła zwierzątko
do środka i przeczytała list, który upuściła na podłogę,
Mionko.
Mogę
u ciebie przez jakiś czas pomieszkać?
Mam
dość Ronalda. Obwinia wszystkich o śmierć
Freda.
Błagam odpisz szybko czy się zgadzasz.
Ginny
Kasztanowłosa
szybko odpisała swojej koleżance i ruszyła w stronę pokoju
gościnnego, który zamierzała przyszykować dla Rudowłosej.
Cieszyła się, że będzie miała towarzystwo. Współczuła też
najmłodszej latorośli Weasley'ów. Sama wiedziała jaki jest Ron.
Kiedyś była w nim zakochana, lecz na 6 roku wszystko się zmieniło.
Zaczęła spotykać się z innym chłopakiem. Gdy nie miała ochoty
siedzieć w pokoju wspólnym Gryffindoru, gdzie Ron nie mógł się
oderwać od Lewander wysyłała krótką wiadomość do chłopaka i
całymi dniami przesiadywali w tajemnym korytarzu. Najczęściej
tylko siedzieli i milczeli. Czasami rozmawiali lub razem odrabiali
prace domowe. Oboje ustalili, że nikt ma się nie dowiedzieć o ich
wspólnie spędzanym czasie. Bo jak by to wyglądało? Ona Gryfonka,
kujonka oraz mugolaczka, a on Ślizgon, czarodziej czystej krwi.
Pomimo tych różnic poznali się lepiej, zrozumieli i wzajemnie
polubili. Oczywiście nie będąc w swoim azylu nadal się obrażali
na pokaz. Lecz za każdym razem chłopak przynosił jej mały prezent
w ramach przeprosin. Spędzali ze sobą tyle czasu, że mogli
uchodzić za parę. Między nimi jednak nie było miłości.
Pół
godziny Później Hermiona wyszła z pokoju gościnnego i zeszła do
salonu, gdzie zamierzała czekać na swoją przyjaciółkę. Napisała
jej by była nawet za chwilę. Wiedziała, że musi trochę poczekać
aby Ginny mogła wytłumaczyć Molly i Arturowi gdzie spędzi ten
czas.
Z
dziwnego snu zbudziło ją mocne pukanie do drzwi. Zaspana ruszyła
je otworzyć. Kiedy tylko to uczyniła coś rudego rzuciło jej się
na szyję. Odwzajemniła uścisk i chwilę później obie panie
siedziały na kanapie rozmawiając.
-No
to opowiadaj jak w domu? - zaczęła starsza z nich.
-Okropnie
- odpowiedziała młodsza. - Ron cały czas na nas krzyczy, obwinia,
że to przez nas zginął Fred bo my go nie potrafiliśmy upilnować.
Nie rozumiem go. Moim zdaniem to George powinien tak bardzo
rozpaczać. Cieszę się, że mogę być tu z Tobą. A w ogóle czy
pomiędzy Tobą i Ronem coś jest? Bo widziałam, że ze sobą nie
rozmawiacie, a myślałam iż się w sobie zakochaliście.
-Nie
ma nic i nigdy już nie będzie – odpowiedziała Hermiona. - Może
kiedyś chciałam aby było. Zmieniło się to na szóstym roku. On
się zmienił Gin.
-A
ja myślę, że ty się zmieniłaś – rzekła Rudowłosa. – Chyba
w szóstej klasie, tak gdzieś pod koniec. Co?
-Zrozumiałam
tylko, że jest moim przyjacielem i kocham go jak brata. Nic więcej.
A jak z Tobą i Harrym?
-Już
ni jak. Wysłał mi sowę dzisiaj po powrocie do domu. Napisał, że
bardzo mnie przeprasza ale znalazł już miłość swojego życia.
Niestety nie jestem nią ja. Trochę płakałam bo od zawsze
myślałam, że będziemy razem, a on wybrał jakąś przybłędę ze
Slytherinu. Rozumiesz to? Wolał dziewczynę ze SLUTHERINU niż mnie.
Co on widzi w tej dziewczynie? Ja nie wiem. Pusta, umalowana i ubrana
jak dziwka. Widać, że wojna i również jego zmieniła.
Po
policzkach panny Weasley popłynęły łzy. Właścicielka objęła
ją ramieniem w pocieszającym geście. Siedziały tak ramię w ramie
przez kilkadziesiąt minut.
Za
oknem zrobiło się już ciemno. Zaczął padać deszcz. No w końcu
znajdowali się w Londynie. Obie panie mieszkające na obrzeżach
miasta szykowały się do spania. Zeszły jeszcze tylko na kubek
gorącego kakao. Kiedy Hermiona zmywała naczynia do mieszkania
wleciał przepiękny puchacz o bardzo ciemnym upierzeniu. Zostawił
liścik na stole i wyleciał w ciemną noc. Kasztanowłosa wytarła
ręce i wzięła kopertę do ręki. Była zaadresowana do niej. Po
piśmie poznała od kogo ona była. Otworzyła i zaczęła czytać.
Hermiono!
Ja
wciąż pamiętam i nie mogę zapomnieć tego całego roku, który
spędziłem z Tobą. Wiem co sobie obiecywaliśmy, ale jest to dla
mnie trudne bo byłaś jedyną osobą, z którą mogłem porozmawiać.
Nie przejmowałaś się tym, że mam na ramieniu mroczny znak i od
lat uprzykrzałem ci życie. Patrzałaś w głąb duszy.
Nie
wiem czy przeczytasz ten list czy go od razu spalisz. Jeśli jednak
czytasz to spotkaj się ze mną. Wiesz jak mnie znaleźć. Ten czar
nadal działa sprawdzałem. Czekam do końca tygodnia bo nie wiem co
postanowisz.
D.M.
Dziewczyna
kilka razy przeczytała wiadomość. Nie wierzyła, że to dzieję
się naprawdę. On sam do niej napisał. I w jakiś tam sposób
tęskni za nią. Ona też tęskniła. Przed nikim się tak bardzo nie
otworzyła jak przed nim. Tak była pochłonięta listem od chłopaka,
że całkowicie zapomniała o swojej przyjaciółce, która przez jej
ramię przeczytała tą krótką wiadomość. Odchrząknęła tak jak
kiedyś robiła to Dolores Umbridge na 5 roku tym samym zwracając
uwagę swojej koleżanki na siebie.
-Hermiona?
Co to ma znaczyć? - zapytała Rudowłosa. – D.M.? Czy to nie
przypadkiem Malfoy? Po co wysyła do ciebie listy? O co mu chodzi z
tym spędzaniem czasu? Czekaj. To przez niego nie kochasz już Rona?
Zdradziłaś wszystkich ze śmierciożercą. Zawiodłam się na
Tobie.
-Ginny
to nie tak! - krzyknęła za wychodzącą koleżanką. – Pozwól mi
się wytłumaczyć.
-A
co tu tłumaczyć? - odpowiedziała. – Stałaś się po prostu
dziwką Malfoya.
Kasztanowłosa
nim zdążyła pomyśleć z głośnym plasknięciem uderzyła w
policzek swoją koleżankę. Nim Miona się odezwała Ruda osóbka
teleportowała się tylko w sobie znane miejsce.
Panna
Granger tak jak stała aportowała się na Grimmen Place. Nie chciała
stracić swojego najlepszego przyjaciela więc postanowiła wszystko
mu opowiedzieć. Zapłakana zadzwoniła do drzwi. Przeżyła wielki
szok kiedy otworzyła jej Pansy Parkinson.
-Cześć
– powiedziała nieśmiało. - Jest Harry?
-Hej
Granger – odpowiedziała Czarna. - Harry kochanie. Hermiona do
ciebie.
Krzyknęła
w głąb mieszkania i wpuściła Gryfonkę do środka. Stały
naprzeciwko siebie uważnie się sobie przyglądając. Panna
Parkinson Ślizgonka z tego samego roku. Od zawsze się nie lubiły,
a tu proszę okazało się, że to właśnie ona jest nową
dziewczyną Pottera.
Chwilę
później na dół zszedł właściciel domu. Uważnie przyjrzał się
zapłakanej przyjaciółce i dziewczynie. Pocałował tą drugą w
policzek i odezwał się do pierwszej z pań.
-Coś
się stało Mionko? - zapytał.
-Możemy
porozmawiać na osobności? Parkinson nie obraź się, ale ja
naprawdę muszę porozmawiać z Harrym.
Pokręciła
tylko głową na pozwolenie i poszła do kuchni. Harry wraz ze swoją
przyjaciółką udali się na piętro do gabinetu chłopaka. Tam
Miona usiadła na kanapie podkulając nogi pod brodę. Potter usiadł
obok niej z pytającym wzrokiem. Wzięła kilka głębokich wdechów
i zaczęła.
-No
bo ja... Mnie i Malfoya coś łączy.
-Co?
- powiedział tępo chłopak.
-Draco
Malfoy nasz wróg od pierwszej klasy. On nie jest już moim wrogiem.
-Ale
jak? - zapytał. – Kiedy? Hermiona jak to jest możliwe?
-Tak
samo jak ty i Pansy? Mamy takie samo prawo być nawzajem na siebie
źli.
-Masz
rację, przepraszam – odpowiedział. - Ty zacznij ja opowiem po
Tobie.
Hermiona
chwilę się zastanawiała. Kiedy chciała zacząć do środka weszła
czarnowłosa dziewczyna. Postawiła na stoliku tace z dwoma kubkami
gorącej herbaty i domowymi ciasteczkami. Wychodząc powiedziała:
„Na rozmowę się przyda”.
-Zaczęło
się na 6 roku – powiedziała Hermiona. - Kiedy Ronald zaczął
spotykać się z Lewander ciągle się całując. Nie mogłam tego
wytrzymać. No wiesz. Tak jakoś wyszło, że się w nim zakochałam,
a on łamał mi serce na drobne kawałki. Więc wychodziłam z wieży
i szłam do jednego z tajnych korytarzy. Jeden z twojej mapy.
Myślałam, że nikt o tym nie wie i będę mogła w samotności
siedzieć. Jednak się myliłam. Pewnego dnia kiedy płakałam bo Ron
mnie obraził przyszedł Malfoy. Był okropnie wkurzony. Słownie się
na mnie wyżył. Stałam tylko i mu na to pozwoliłam. Nie poszłam
stamtąd. Stałam jak głupia. Kiedy skończył chyba mu ulżyło.
Usiadł na podłodze załamany. Chciałam zapytać o co mu chodzi to
tylko mnie zbył. Więc siedzieliśmy tak do kolacji milcząc. I tak
było przez pierwszy tydzień. Każdego następnego dnia siadaliśmy
co raz bliżej siebie. Miesiąc później on powiedział mi co go
trapi, a ja o tym jak bardzo mocno ranił mnie Ron. Jakoś tak
wyszło, że przy sobie zapominaliśmy o całym świecie. Gdzieś w
bibliotece znalazłam zaklęcie, które nam pomoże się komunikować
bez wysyłania sowy no i każde z nas wiedziało, gdzie jest ta druga
osoba. Oczywiście przy ludziach ze szkoły udawaliśmy naszą
nienawiść do siebie. Lecz za każdym razem przepraszał dając mi
kolejne zawieszki do bransoletki. Skończył się rok i nasza
przyjaźń też. Ja wiedziałam co on musi zrobić. Mogłam ocalić
dyrektora, ale nie potrafiłam go powstrzymać. Za bardzo mi
zależało. A dzisiaj otrzymałam od niego list. Na nieszczęście
była u mnie Ginny. Zwyzywała mnie i zmieszała z błotem. Jestem
pewna, że wszyscy Weasley'owie już o tym wiedzą. Tobie pewnie by
też powiedziała. Chciałam to zrobić sama. Harry proszę wybacz
mi, że ukrywałam przed Tobą to wszystko.
-Nie
gniewam się na ciebie – odpowiedział jej. - Jest mi przykro, że
zataiłaś prawdę, ale ja nie byłem lepszy. Z Pam też zaczęło
się na szóstym roku. Miałem szlaban u Snape'a, a moja dziewczyna
coś potrzebowała. Wpadła pewnego dnia na mnie na korytarzu i tak
jakoś wyszło. Spotykaliśmy się potajemnie. A w czasie naszej
misji wysyłaliśmy sobie ogniste wiadomości. To też zaklęcie. Nie
mógł to odczytać nikt oprócz odbiorcy. W czasie naszej podróży
spotkałem ją kilka razy. Kiedy udało mi się wymknąć od ciebie i
Rona. Wojna się skończyła więc zamieszkaliśmy razem. Nie widzę
innego wyjścia zwłaszcza, że spodziewamy się dziecka.
-Harry!
- zdziwiła się panna Granger. - Jak się cieszę z waszego
szczęścia. Jesteśmy nadal przyjaciółmi?
-Tak.
I myślę, że rodzina Rona i Ginny już nas nie chcą u siebie.
Kiedy powiedziałem Rudzielcowi, że będę ojcem. Najpierw ucieszył
się i powiedział, że Gin świetnie to ukrywa. A jak mu
powiedziałem kim jest matka mojego dziecka kazał mi się wynosić i
zapomnieć o naszej przyjaźni. Tak myślę zostaliśmy tylko my.
Może dla mnie pogodzisz się z Pansy?
Kiwnęła
głową na znak zgody. Zeszli do kuchni gdzie gospodyni wraz ze
Stworkiem przyrządzali konfitury. Hermiona podeszła do niej mocno
ją przytulając i gratulując maluszka. Przyszli rodzice zaprosili
Hermionę na noc. Zgodziła się.
Leżąc
już w pokoju gościnnym, który kiedyś należał do Regulusa
dziewczyna rozmyślała o pewnym blondynie. Zastanawiała się czy ma
iść na to spotkanie. Postanowiła to zrobić. Chciała go zobaczyć
przed wyjazdem do Paryża. Z rozmyśleniami o chłopaku oddała się
w objęcia Morfeusza.
Następnego
dnia została zbudzona przez przyszłą panią Potter. Kilkadziesiąt
minut później we trójkę siedzieli przy stole jedząc śniadanie
przygotowane przez Stworka. Wesoło rozmawiali ze sobą. Hermiona
wraz z Pansy pomimo tylu lat nienawiści dogadywały się doskonale.
Znalazły wiele wspólnych tematów, a panna Parkinson poprosiła
swoją nową koleżankę o bycie matką chrzestną dla małego
Pottera.
Godzinę
później obie byłe uczennice szkoły Magi i Czarodziejstwa w
Hogwarcie przeniosły się do salonu gdzie nadal prowadziły ożywioną
rozmowę.
W
tym samym czasie młody Potter teleportował się w tylko sobie znane
miejsce. Po wczorajszej rozmowie ze swoją przyjaciółką doszedł
do wniosku, że nie jest pewny co do decyzji jaką podjęła
(Hermiona powiedziała mu o planach wyjazdu). Kilka minut później
pukał do dużych, czarnych, drewnianych wrót. Czekał chwilę i
wielkie drzwi się otworzyła w stał w nich Draco Malfoy.
-Potter
– zaczął. - Czym zasłużyłem, że wybawca świata zaszczycił
mnie swoją obecnością?
-To
nie czas na żarty Malfoy – odpowiedział mu Harry. - Chodzi o
Hermionę.
-A
co mnie obchodzi Granger? - zapytał blondyn.
-Nie
udawaj – i dodał. - Wiem o wszystkim. Wczoraj mi opowiedziała co
zaszło między wami. I powiem ci, że mnie to nie dziwi. Ale
mniejsza o to. Miona chce wyjechać do Paryża na stałe. Nie chcę
stracić swojej jedynej już przyjaciółki. Wysłałeś jej list
więc musi ci jakoś tam zależeć. Zrób coś z tym. A i chcę byś
został ojcem chrzestnym do mojego dziecka. Pansy mnie o to
poprosiła.
-Pam
będzie miała z tobą brzdąca? - zapytał zdziwiony Draco. – Nie
wierzę. Gdzie jest Granger?
Harry
uśmiechnął się pod nosem. Złapał dziedzica fortuny Malfoy'ów
za ramię i teleportował do swojego domu. Draco miał już ułożony
plan jak powstrzymać pannę Granger przed wyjazdem z kraju. Wraz z
Harrym przekroczył próg salonu. Siedzące tam dziewczyny przerwały
rozmowę i spojrzały na przybyłych. Hermiona była w lekkim szoku
widząc tutaj blondyna. Ten nie czekając na pozwolenie podszedł do
niej, podniósł do pozycji stojącej i namiętnie pocałował.
Zdziwiona dziewczyna po chwili wahania oddała pocałunek.
Pansy
wraz ze swoim chłopakiem po cichu wycofali się do kuchni aby dać
im trochę prywatności.
Draco
chwilę później oderwał się od Hermiony spojrzał na nią nie
mogąc uwierzyć w to co właśnie zrobił. Jego plan był inny. Ale
po tak długim czasie w końcu ją zobaczył. Przytulił dziewczynę
i powiedział.
-Nie
wyjeżdżaj. Zostań tu ze mną.
-Draco...
- zaczęła. – Dobrze wiesz, że się to nie uda. Sam powiedziałeś,
że miłość nie jest dla ciebie. Jak ty sobie to wyobrażasz?
-Nie
wiem Hermiona – odpowiedział. - Spróbuje. Zamieszkaj ze mną.
Chcę spróbować. Zależy mi na tobie lecz nie wiem jak mam to
rozumieć pierwszy raz coś takiego czuję.
-Nie
mogę tak wszystkiego od razu rzucić i zamieszkać z Tobą. Mi też
zależy nie wiem jednak co o tym myśleć. Draco wiesz, że będzie
ciężko. Twoi rodzice nie zaakceptują mnie.
-Nie
obchodzi mnie ich zdanie. Chcę cię mieć dla siebie. A reszta mnie
nie interesuje.
Ponownie
ją pocałował przyciągając do siebie. Nie przerywając pocałunku
teleportował do Malfoy Manore, a dokładniej do swojej sypialni.
Hermiona
po długich rozmowach zamieszkała z nim. Draconowi długo zajęło
by wyznać jej w końcu miłość. Tak jak przypuszczała dziewczyna
państwo Malfoy nie zaakceptowali jej tak szybko. Dopiero widząc
szczęście syna powitali ją w swojej rodzinie. Harremu i Pansy
urodził się synek James Syriusz Potter. Cała czwórka stała się
najlepszymi przyjaciółmi. Nigdy więcej nie spotkali rodziny
rudzielców. Harry jako Minister Magi dowiedział się, że Ronald
popełnił samobójstwo rok po śmierci Freda. Ginewra została
wydana za Adriana Puceya, gdyż rodzina Weasley zyskała pozycję w
świecie czarodziejów i chcieli ją utrzymać.
Czasami
wystarczy tylko poznanie innej tak różnej od siebie osoby, aby móc
zaznać prawdziwy smak miłości czy przyjaźnie. Trzeba tylko na to
odpowiednio poczekać.
cudowne opowiadanie i ta miniaturka boska naprawde <3 :) pozdrawiam ,życzę weny i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://miloscjestzawszesilna.blogspot.com/
Czekam na kolejny rozdział
Dziękuję za ciepłe słowa :) cieszę się, że spotkanie Ci pomogło :) mam nadzieję, że następny rozdział szybko będzie :)
OdpowiedzUsuń