wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 17

Witam. 
Jestem z nowym rozdziałem. 
Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Dziękuję mojej becie Amenaris Firegold za to,
że jest i nie złości się na mnie gdy wysyłam jej 
te wypociny i bez narzekań poprawia moje błędy.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania


Strata, rozczarowania i przyjemności.

Draco spojrzał na śpiącą na siedząco współlokatorkę. Podszedł do niej i delikatnie podniósł ją z podłogi kładąc na łóżku. Ściągnął jej buty i nakrył puchatą kołdrą. Obserwował jak śpi. We śnie była spokojna i wyglądała jak mała dziewczynka. Taka krucha i delikatna. Usiadł w rogu łóżka opierając się o jeden z jego filarów. Powoli zasypiał.
***
Zaczęła powoli otwierać swoje zaspane oczy. Było jej strasznie nie wygodnie. Nie lubiła spać w pozycji embrionalnej, ale przez coś była na to zmuszona. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie umiała sobie przypomnieć gdzie się znajduje. Spojrzała w nogi łóżka, na którym spała. Leżał tam blond włosy chłopak. Od razu jej się przypomniało jak zaciągnął ją do tego pokoju i nie chciał wypuścić dopóki mu nie odpowie na pytanie. Nie wiedziała kiedy zasnęła i w jaki sposób znalazła się w tym że łóżku.
Powoli wyswobodziła się spod kołdry i boso ruszyła w stronę wyjścia. Kiedy była prawie koło drzwi usłyszała głos chłopaka.
-Nie wyjdziesz. Drzwi są zamknięte na hasło, a tylko głos Zabiniego może je otworzyć. Więc będziesz zmuszona tu dalej siedzieć ze mną dopóki nie przyjdzie Diabeł. A pozwoliłem mu spać u nas więc raczej szybko się tu nie pojawi.
-To nie jest śmieszne Malfoy. Masz mnie w tej chwili wypuścić.
Krzyczała na niego szukając swojej różdżki, którą oczywiście zostawiła w dormitorium. Zrezygnowana i zła usiadła na fotelu pocierając swoje zmarznięte ramiona bo byli w lochach, gdzie nikt nie napalił w kominku. Otuliła się ramionami i myślała. Chłopak widząc, że jest jej zimno wziął koc pod którym spał i okrył go nią. Spojrzała na niego po czy ponownie zagłębiła się w swoje myśli. Wspominała czasy kiedy to była małą dziewczynką i spędzała czas ze swoimi rodzicami. Pamięta do dzisiaj jak dostała swój pierwszy list z Hogwartu. Jacy rodzice byli szczęśliwi, że mają córkę czarownice. Cieszyli się bardziej od niej. Ona dobrze wiedziała, że wtedy przez prawie cały rok nie zobaczy swoich rodziców, że będzie musiała urwać kontakt z większością znajomych, z którymi się przyjaźniła w szkole podstawowej.
Draco cały czas obserwował swoją współlokatorkę. Zastanawiał się dlaczego właściwie tak bardzo chciał się dowiedzieć czemu ona zaczęła go unikać. Bo zaczęło ci na niej w jakiś tam sposób zależeć – powiedział głosik w jego głowie. - Lubisz ją i jej towarzystwo. To jak razem spędzacie czas, odrabiacie prace domowe nawet jak się kłócicie. Lubisz to i nie możesz zaprzeczyć samemu sobie. Przeproś ją. Pozwól jej się wykrzyczeć. Ona nie wskoczy ci do łóżka jak inne panny.
Rozmyślał jeszcze przez jakiś czas. Po czym podszedł do kanapy, na której siedziała dziewczyna.
-Nadal jest ci zimno? - Zapytał cicho.
-Jest. A co cię to zresztą obchodzi? Chcę stąd iść, a przez ciebie nie mogę. Co ty sobie w ogóle myślałeś zamykając mnie tu? Nie podpowiadaj bo wiem co chodzi po tej twoim tlenionym łbie Malfoy! Chyba nie sądziłeś, że jak mnie zamkniesz w pokoju to od razu wskoczę ci do łóżka? Ja nie jestem Greengrass. Myślę, że jak jej byś to zaproponował to bez żadnych hamowań i z przyjemnością towarzyszyła by ci w łóżkowych igraszkach. A teraz wypuść mnie stąd. Jest mi zimno, a jak byś nie zauważył mam na sobie tylko cienką sukienkę, a w lochach nie jest zbyt ciepło.
-Już ci mówiłem, że tylko Diabeł może nas wypuścić. A on pewnie zabawia się z Twoją najlepszą przyjaciółką. Mówiłem mu, że chcę cię tylko chwilę potrzymać w zamknięciu i aby nas wypuścił po kilku minutach. Widocznie miłość go tak zagłuszyła, że nie pamięta o swoich przyjaciołach. Nie chciałem by to trwało całą noc. A sądzę, że tak będzie. I nie zamierzam zabierać Dafne do łóżka. To tylko pusta lalka. Jest o wiele ładniejszych i mądrzejszych dziewczyn od niej.
Mówiąc ostatnie słowa spojrzał lubieżnie na koleżankę, która poczuła jak jej policzki robią się gorące. Przynajmniej było jej przez chwilę ciepło lecz nie na długo. Ponownie zadrżała z zimna. Chłopak widząc to usiadł obok i nadzwyczajnie w świecie ją przytulił. Podniosła swój wzrok na niego.
-Malfoy co ty... - zaczęła lecz jej przerwał.
-Jest ci zimno, a pewnie tu długo posiedzimy – odpowiedział. - Najlepiej by było jak byśmy poszli do łóżka.
-Nigdy nie pójdę z Tobą do łóżka kretynie! – krzyknęła wstając.
-Chcę iść tylko spać no i tak będzie cieplej. Nie zrobię nic bez Twojej zgody. Obiecuje.
Hermiona rozważała wszystkie za i przeciw. Po długim namyśle wzięła głęboki wdech.
-Ok niech będzie – powiedziała. - Ale nie wolno ci mnie dotykać. Najlepiej w ogóle się do mnie nie zbliżać.
-To rozbieraj się z tej sukienki – odparł.
-Malfoy! - Upomniała wściekle.
-Wiesz, że i tak widziałem cię prawie nago - uśmiechnął się. – Dam ci bluzkę Diabła. Pasuje?
Pokiwała głową na znak zgody. Chwilę później w zbyt dużej koszulce sięgającej jej do połowy ud usiała na brzegu łóżka. Kiedy tylko Smok zniknął za drzwiami łazienki weszła pod kołdrę układając się na brzegu. Nie minęło pięć minut gdy poczuła, że materac z drugiej strony ugiął się pod ciężarem blondyna. Tak jak obiecał nie zbliżył się do niej. Leżeli tak w ciszy. Hermiona z zimna szczękała zębami. Nie mogąc dłużej tego znieść Ślizgon przysunął się bliżej niej i ją przytulił. Nim zdążyła się odezwać od razu powiedział.
-Chcę spać a ty tak szczękasz tymi zębami, że się inaczej nie da. Nic więcej nie zrobię, a teraz śpij.
Zrezygnowana dziewczyna oparła głowę o jego pierś. Wsłuchując się w bicie jego serca, które jednak posiadał powoli odpłynęła w krainę snów. Draco długo jeszcze leżał rozmyślając o tej całej sytuacji. Co ty ze mną robisz Granger? Zapytał sam siebie. I z rozmyśleniami o swojej przeszłości sam oddał się w objęcia Morfeusza.
***
Leżała wraz z Blaisem w sypialni Malfoya. Rozmyślała o swojej przyjaciółce. Zastanawiała się czy prawidłowo postąpiła zgadzając się na plan swojego chłopaka. Wiedziała dlaczego jej najlepsza przyjaciółka unikała blondyna. Obiecała nikomu nie zdradzać jej tajemnicy. I zamierzała dotrzymać danego słowa.
-Blaise – zaczęła. - Może byśmy ich już wypuścili. A co jeśli się pozabijają? Będzie to przez nas.
-Ginny kochanie - powiedział. - Nic im nie będzie. Nie pozabijają się przecież. Jak chcesz to możemy zobaczyć co tam u nich.
I ruszył do salonu. Wziął do ręki garść zielonego proszku, wrzucił w pusty kominek. Wszedł do niego i powiedział głośno i wyraźnie gdzie chce się znaleźć. Ruda osóbka poszła w jego ślady. Kiedy oboje byli już w pokoju Ślizgona widok, który ukazał się ich oczom prawie zwalił ich z nóg. Hermiona ubrana jedynie w koszulkę Zabiniego? Spała przytulona do Dracona, który obejmował ją jedną ręką w pasie, a drugą trzymając na jej nagim udzie. Rudowłosa Gryfonka nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Uśmiechnęła się pod nosem odwracając do swojego chłopaka.
-Blaise słonko masz może tu aparat? Trzeba im zrobić zdjęcie i pokazać tym gołąbkom.
Chłopka kiwnął twierdząco głową i po cichu poszedł do swojego szkolnego kufra. Wyciągnął z niego duży, srebrny aparat fotograficzny. Zrobił śpiącej parze kilka zdjęć i odłożył go z powrotem. Zabrał swoją partnerkę do salonu wspólnego prefektów, a później do pokoju swojego przyjaciela, gdzie oddali się w objęcia Morfeusza.
***
Nastał nowy dzień. Słońce świeciło na niebie. W Zakazanym Lesie dało się słyszeć rozmowy centaurów i stukot kopyt jednorożców. Niespełna pięć minut drogi od lasu stał olbrzymi zamek, w którym uczniowie powoli budzili się ze snu.
Pewien blond włosy Ślizgon nie mógł spać od godziny. Leżał przytulając do siebie kasztanowłosą dziewczynę, zataczając kółka na jej nagim udzie. Zastanawiał się nad całą tą sytuacją bo w jakiś tam sposób zaczęło mu zależeć. Nie była to miłość bo on nie zaznał tego uczucia, a sam osobiście uważał, że miłość nie istnieje. Może i lubi Hermionę. Pożąda też, ale nie wszystko można mieć. Ty zawsze masz to co chcesz. Odezwała się jego podświadomość. Z tym się akurat zgadzał. Zawsze dostawał to co chciał. Nową miotłę. Miejsce szukającego w drużynie Ślizgonów. Własny pokój w zamku. Nawet wiele dziewczyn na jedną noc. Więc dlaczego nie może mieć Granger? Odpowiedź sama się nasuwała. Bo ona nie jest jakąś pierwszą lepszą panną, którą mógłby zdobyć tylko się uśmiechając. Skończył rozmyślać i postanowił zbudzić swoją koleżankę. Delikatnie musnął jej usta swoimi, a widząc, że się lekko uśmiecha postanowił to powtórzyć. Od pamiętnego pocałunku na szlabanie chciał to powtórzyć. Tak też zrobił. Przyciągnął ją bliżej siebie i pocałował. Hermiona natychmiast otworzyła swoje brązowe oczy i spojrzała na niego z żądzą mordu. Odepchnęła go od siebie co nie było zbyt łatwe i odsunęła się na brzeg łóżka, z którego po chwili spadła na podłogę. Draco lekko się uśmiechając postanowił jej pomóc. Oczywiście ona jako uparta Gryfonka postanowiła zrobić to sama. Podniosła się do pozycji pionowej, a będąc zaplątaną w prześcieradło prawie ponownie upadła. Chłopak złapał ją w pasie i do siebie przyciągnął.
-Jakaś ty niezdarna Granger - powiedział.
-Zamknij się Malfoy - rzekła. - I puść mnie.
-Proszę bardzo - odpowiedział.
I tak też zrobił. Usiadła na łóżku. Między nimi panowała cisza, którą żadne z nich nie chciało przerwać. Po kilku minutach milczenia panna Granger ruszyła do łazienki. Malfoy w tym czasie ponownie położył się na łóżku. Chwilę później wróciła kasztanowłosa. Wciąż miała na sobie koszulkę, w której spała. Podeszła do łóżka i usiadła w nogach blondyna. Ten nie chcąc już dłużej leżeć zrobił to samo. Siedzieli obok siebie. Ramię w ramię i nie przeszkadzało im to.
- Dzięki Malfoy.
Powiedziała i chciała go pocałować w policzek lecz ten akurat odwrócił głowę i za nim zdążyła zareagować ich usta zetknęły się ze sobą. Zamierzała się odsunąć lecz pociągnął ją tak mocno, że wylądowała mu na kolanach. Nie przerwał pocałunku, a ona po chwili namysłu pozwoliła mu na to. Całowali się z taką samą pasją i namiętnością. Ich języki prowadziły walkę o dominację. Hermiona wplotła palce w jego rozczochrane włosy, a Draco delikatnie wodził palcami po jej ciele. Hermiona będziesz tego żałować. Powiedziała jej podświadomość. Zignorowała to i pozwoliła chłopakowi położyć się na łóżku. Leżeli cały czas się całując. Chłopak co raz wyżej zataczał kółka na jej udzie. Kiedy jego ręka znalazła się pod jej koszulką spięła się i przerwała pocałunek. Spojrzała mu w oczy, które błyszczały z pożądania. Ona odczuła to samo, ale nie była gotowa na więcej. Po prostu się tego bała. Młody Malfoy po chwili zawahania dotknął jej policzka i przysunął się bliżej dziewczyny.
-Malfoy stój! - krzyknęła. - Ja... Nie mogę.
Szybko wstała z łóżka i zabierając z kanapy swoją sukienkę wbiegła do łazienki. On nadal leżał. Był w szoku. Widział w jej oczach takie samo pożądanie jakie on odczuł. Zastanawiał się dlaczego tak zareagowała.
Wchodząc do łazienki Hermiona zamknęła za sobą drzwi na klucz. Oparła się o ścianę i zjechała na dół. Po jej policzkach popłynęły łzy. Co się z Tobą dzieję Hermiono? Miałaś przecież uważać z chłopakami. Skupić się przede wszystkim n nauce, na swojej przyszłości, a mężczyzn odsunąć na bok. Przyznała jej rację bo taka była prawda. Rozebrała się do naga i weszła pod gorącą wodę pod prysznicem. Stała tak bardzo długo. Dopóki woda nie zrobiła się zimna. Wyszła otulając się zielonym, puchatym ręcznikiem. Kiedy zamierzała ubrać sukienkę usłyszała pukanie do drzwi. Zamierzała to zignorować lecz usłyszała głos swojej przyjaciółki.
-Hermiono! Otwórz proszę. Wiem, że tam jesteś. Mam dla ciebie ciuchy na przebranie.
Dziewczyna otworzyła drzwi i wpuściła koleżankę, która wchodząc zostawiła lekko uchylone drzwi. Ginny widząc czerwone od płaczu oczy Miony położyła ciuchy na szafce i ją mocno przytuliła.
-Mionko? - zaczęła. - Przepraszam za to zamknięcie was razem. Co ten kretyn ci zrobił?
-Nic Gin. Nic - odpowiedziała łkając. - Chyba czuję do niego coś więcej niż koleżeństwo. Miałam się pilnować by do tego nie doszło. Zepsułam to wszystko. Będę teraz przez to cierpieć.
-Miona - pocieszała ją nadal Ruda. - Będzie dobrze. Masz mnie, Harrego, Pansy i As. Na nas możesz zawsze liczyć.
-Tak? - rzekła. - Dopóki jesteśmy w szkole. A co będzie później? Ty masz Blaise'go. Harry z Pam planują już swoje dalsze życie. As kręci z Teodorem. A ja zostanę sama bo mnie nikt nie chce.
-Nie mów tak. Jest dużo chłopców, którzy marzą tylko byś na nich spojrzała.
-Wiem. Ale mnie nie interesują inni. A my. Ja i Malfoy. My nigdy nie będziemy razem. Rozumiesz. Dlatego go unikałam. Nie chciałam by do tego doszło. A dzisiaj pozwoliłam mu na bliskość i chciałam pozwolić na więcej Ginny. Gdybym się nie bała pewnie byłabym kolejną zaliczoną panną przez Malfoy'a.
Rudowłosa nie wiedziała jak pocieszyć przyjaciółkę. Więc ją tylko przytuliła próbując dodać tym otuchy.
W tym samym czasie za ścianą dwóch Ślizgonów siedziało zdziwionych. Oboje usłyszeli przed chwilą co mówiła panna Granger. Blaise od rana wiedział co jest grane. Wymusił to na swojej dziewczynie. Nie chciała mu mówić bo obiecywała, ale po wielu namowach w końcu powiedziała. Drugi chłopak, o którym rozmawiały panie nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał. Pożądał Granger i nie chciał by była ona jego kolejną zabawką. Zależało mu na niej i to bardzo. No w końcu się do tego przyznałeś blondasku. Powiedział głosik w jego głowie.
-Blaise zawaliłem - powiedział nagle Draco.
-Co? - Zapytał dość inteligentnie brunet.
-Słyszałeś o czym one mówiły? Nie chcę by Granger była moją kolejną zabawką. Zaczęło mi zależeć na niej. Nie wiem jak mam to interpretować bo nie rozumiem tego.
-W końcu to zrozumiałeś Smoku - odpowiedział Diabeł. - Zrób coś bo ją na zawsze stracisz. Sama Ginny mówiła, że jest dużo chłopaków, którzy się za nią oglądają. Nim się spostrzeżesz ktoś ci ją sprzed nosa zabierze.
Młody Malfoy już postanowił co zrobi. Ruszył w stronę łazienki. Zastukał do drzwi lecz usłyszał, że ma się wynosić. Zdenerwowany wszedł bez pozwolenia. Już po chwili był w środku. Spojrzał na dziewczyny. Do młodszej z nich powiedział.
- Gin zabierz Diabła i idźcie stąd. Zostaw drzwi od sypialni otwarte bym mógł później wyjść.
- Ale... - zaczęła Ruda.
- Idź po prostu idź.
- Gin nie zostawiaj mnie tu z nim - powiedziała Hermiona.
- Jak wy nie pójdziecie to ja to zrobię i zabiorę ze sobą Granger - zbulwersował się.
Panna Weasley zaprzeczyła głową. Draco nie czekając na pozwolenie bez ceremonialnie przerzucił kasztanowłose przez ramię i wyszedł z sypialni. Przeszedł przez cały pokój wspólny Slytherinu, gdzie było już dość sporo uczniów. Nie przejmował się, ani nimi, ani krzykami swojej koleżanki. Przeszedł przez trzy piętra do ich pokoju wspólnego. Powiedział tylko obrazowi by nikogo nie wpuszczał zmieniając hasło. Wszedł do salonu, a później do swojej sypialni zamykając ją zaklęciem. Postawił na podłodze swoja współlokatorkę. Spodziewał się wszystkiego, że zacznie krzyczeć lub po prostu go za to uderzy. A ona usiadł na fotelu podkulając nogi pod samą brodę i się do niego nie odzywając. Zastanawiała się nad swoim losem.
-Granger?
Zaczął Draco lecz coś bezbarwnego i dzikiego wbiegło do pokoju chłopaka. Było to małe stworzonko przypominające patronusa.. Zastanawiali się do kogo on należy. I wtedy usłyszeli dziewczęcy głos Parvati
Hermiono! Przyjdź jak najszybciej do wieży Gryfindoru.
Mała Annie ta siostra od Malfoya. Ona. Coś się jej stało.
Bardzo płakała i miała całą twarz z krwi. Nie chce z nikim
rozmawiać tylko z Tobą.
Szybko wstała z fotela i ruszyła do drzwi.
-Granger czekaj!
Krzyknął za nią blondyn w tym samym momencie dziewczynę odrzuciło w jego kierunku. Zwinnie ją złapał i postawił do pionu. Miona była w lekkim szoku.
- To zaklęcie. Przepraszam.
Powiedział. Ściągnął je i łapiąc ją za rękę poszli w stronę wyjścia. Biegiem pokonali cztery kondygnacje schodów i chwilę później weszli przez obraz Grubej Damy. Kilka osób będący najbliżej wejścia zobaczyli jak para trzyma się za ręce. Hermiona szybko puściła jego dłoń i zaczęła szukać wzrokiem swoich przyjaciół. W rogu wieży siedział Harry z Pansy. Wskazali jej głową wejście do sypialni dziewczyn. Panna Granger bez problemu weszła na schody lecz młody Malfoy miał z tym problem. Zjechał po płaskiej nawierzchni z powrotem w dół.
- Musisz tu zostać. Zapomniałam, że chłopcy nie mają wstępu do tej części wieży.
I szybko pobiegła do sypialni dziewczynki. Weszła bez pukania do środka i od razu zobaczyła młodszą siostrę Malfoya. Siedziała skulona na łóżku. Oczka miała czerwone od płaczu, a po jej policzkach spływały strużki krwi. Hermiona podeszła do dziewczynki i usiadła koło niej.
- Annie co się stało? - zapytała powoli.
Czternastolatka pokiwała przecząca głową. Starsza z dziewczyn zastanawiała się jak zaprowadzić mało Gryfonkę do swojego dormitorium, gdzie mogłaby opatrzyć rany koleżanki. Po chwili zastanowienia wzięła do ręki różdżkę leżącą przed Annie i rzuciła na nią zaklęcie kameleona.
-Chodź ze mną. Pójdziemy do mnie. Opatrzę ci rany. Rzuciłam na ciebie zaklęcie kameleona i nikt ci nie zobaczy.
Zgodziła się. Zeszły na dół, gdzie zaraz przy schodach, które powróciły na swoje miejsce stał blondyn. Pytającym wzrokiem spojrzał na drugą Naczelną. Powiedziała cicho by poszedł za nią. I tak oboje wyszli z wieży Gryfindoru jak gdyby nigdy nic.
Zeszli do pokoju wspólnego prefektów. Panna Granger zdjęła zaklęcie z dziewczynki dopiero kiedy zamknęła się wraz z nią w łazience. Nakazała usiąść dziewczynce na komodzie po czym sama zaczęła wyciągać z apteczki potrzebne lekarstwa. Opatrzyła twarzyczkę pannie Malfoy. Kiedy blondynka nie miała już ani jednej rany a jej twarz była czysta obie panie wyszły z toalety. Zdenerwowany Draco krążył po salonie, ale kiedy tylko usłyszał kroki zatrzymał się. Spojrzał na dziewczyny. Herm tylko mu powiedziała, że muszą pobyć same poszły do jej sypialni. Usiadły na łóżku i milczały przez jakiś czas. Starsza zastanawiała się jak namówić tą drugą do opowiedzenia co się stało. Zawołała jednego ze skrzatów prosząc o herbatę i kilka ciasteczek. Kiedy skrzat przyniósł zamówienie podała jeden kubek dziewczynce i zapytała.
-Annie? Parvati przekazała mi, że nie chciałaś nikomu powiedzieć co się stało. Powiedziała również, że chcesz tylko ze mną rozmawiać - a kiedy otrzymała potwierdzenie dodała. - To możesz mi powiedzieć co się stało?
Młodsza z nich siedziała w milczeniu przez jakiś czas. Miona dobrze wiedziała, że musi dać małej trochę czasu do przemyślenia tego wszystkiego. Kiedy myślała, że jednak nie dowie się prawdy Ana przemówiła cichym głosem.
-Dzisiaj przed południem dostałam list od pani Narcyzy. Napisała mi, że moja mama... Że moja mama umarła dzisiaj rano. Nawet nie dożyła świąt, a lekarze mi to obiecali. Płakałam bardzo bo miałam tylko ją. Chciałam się do kogoś przytulić więc przyszłam tutaj, ale ani Ciebie, ani Draco nie było. Ginny powiedziała mi gdzie jesteście. Poszłam do lochów. Nie mogłam się dostać do Slytherinu więc siedziałam na podłodze i czekałam aż ktoś wyjdzie. Minęło sporo czasu i w końcu przejście się otworzyło. Wyszła jakaś blondynka z chłopakiem od nas jak dobrze pamiętam Benem chyba. Zapytałam się grzecznie czy tam jesteście. To ta blondynka zaśmiała się wrednie i rzuciła na mnie jakieś zaklęcie. Upadłam na podłogę. Podeszła do mnie i kopnęła mnie w skroń mówiąc, że nie jestem godna nosić tak wielkie nazwisko i w ogólne żyć. Kiedy odeszli uciekłam do sowiarni. Siedziałam tam i płakałam. Przyszła Hanna z Huffelpuffu chciała mi pomóc. Wróciłam do Gryfindoru. Parvati mnie zauważyła więc powiedziałam jej, że chcę się widzieć tylko z Tobą, a resztę już znasz.
-Annie. Tak mi przykro z powodu twojej mamy. Pamiętaj, że masz panią Malfoy i mnie. Ja zawsze ci pomogę. A jak dorwę tę blondynkę to jej wszystkie kłaki z tej jej farbowanego łba powyrywam. A teraz wypij herbatę. Jest tam eliksir słodkiego snu. Będziesz mogła spać tutaj bez żadnych koszmarów.
-A co z Tobą? Gdzie ty wieczorem pójdziesz spać? - zapytała dziewczynka.
-O mnie się nie martw dam sobie radę - odpowiedziała. - Pij i śpij słodko skarbie.
Panna Granger poczekała aż mała zaśnie. Okryła ją kołdrą i poszła do salonu, gdzie czekał Malfoy. Siedział na kanapie popijając Ognistą Whisky. Hermiona nalała sobie soku i usiadł na fotelu. Kiedy tylko to zrobiła chłopak zasypał ją gradem pytań. Streściła mu to co przekazała jej jego siostra.
-Idę do Dafne bo jestem pewien, że to ona. Od pierwszej klasy poluje na moje nazwisko - rzekł chłopak. - Mam prośbę i pytanie.
-O co chodzi? - odparła Mionka.
-Popilnujesz jeszcze Annie? - powiedział. - I czy niechciałabyśmożepójśćzemnanabal?
Zapytał na jednym wdechu tak szybko, że dziewczyna nie zrozumiała do końca jego słów. Spojrzała na niego pytająco więc po chwili powtórzył pytanie.
-Czy zechciałabyś pójść ze mną na bal? Bo pomyślałem, że jak i tak będziemy razem tańczyć w tej części artystycznej to może chciałabyś spędzić ze mną cały wieczór?
-Nie wiem Malfoy. - odpowiedziała. - Po tym co zrobiłeś przez ostatnie godziny. Nie wiem.
- Proszę przemyśl to. I przepraszam za wszystko jeszcze raz naprawdę.
Pocałował ją w policzek i wyszedł z pokoju wspólnego.
Hermiona siedziała zamyślona przez długi czas. Zastanawiała się na propozycją chłopaka. Z jednej strony nie chciała z nim iść przez to wszystko. Ale z drugiej chciała i to nawet bardzo. Będzie mogła spędzić z nim trochę czasu. To zawsze coś. Postanowiła się zgodzić bo i tak nie miała z kim iść na ten bal. Wzięła książkę i położyła się na kanapie. Nawet nie wiedziała kiedy zasnęła.
***
Bardzo szybko przemierzał korytarze szkoły. Będąc już w locha wypowiedział hasło i po chwili szukał wzrokiem blondynki.
- Greengrass chodź tu natychmiast do mnie!
Krzyknął do starszej siostry Astorii. Blondynka myśląc, że chłopak w końcu się nią zainteresował w podskokach do niego podbiegła. Kiedy tylko zobaczyła jaki jest zły zamierzała szybko się wycofać bo domyśliła się o co chodzi. Na jej nieszczęście był on najlepszym szukającym i złapał ją za rękę przyciągając bliżej siebie.
-Jeśli jeszcze raz dotkniesz moją siostrę, a ja się o tym dowiem to zapamiętaj sobie, że zrobię tobie gorsze rzeczy niż ty małemu bezbronnemu dziecku.
-Od kiedy zrobiłeś się taki miękki Draco? - zapytała. - Od kiedy zacząłeś zadawać się z tą szlamą Granger zmieniłeś się. Ona nigdy nie będzie lepszą partią niż ja.
-Odpieprz się od mojej siostry i Hermiony! - krzyknął tak, że cały pokój wspólny zaczął przysłuchiwać się z zainteresowaniem. - Ona jest o wiele lepsza niż ty pieprzona pusta blondynko. I pamiętaj o czym ci mówiłem bo jeszcze mnie popamiętasz.
I wyszedł z pokoju wspólnego Slytherinu. Po drodze do swojego dormitorium wstąpił do kuchni po kilka kanapek i butelkę soku dyniowego. Kilka minut później przekroczył ramę obrazy Godryka Gryfindora. Odstawił przyniesione rzeczy na stolik i rozejrzał się po salonie. Dopiero wtedy zobaczył swoją współlokatorkę. Dziewczyna spała z książką na brzuchu. Chłopak delikatnie zabrał podręcznik do transmutacji i położył na stoliku. Dotknął ramienia Hermiony lekko nim poruszając. Otworzyła swoje oczy i spojrzała na niego. Usiadła na kanapie.
-I co dowiedziałeś się kto zrobił to Annie? - zapytała.
-Tak. To Dafne. Powiedziałem jej do słuchu. A jak tylko dotknie moją siostrę lub Ciebie to mnie gorzko popamięta. I jak zastanowiłaś się już co do tego balu?
-Tak, pójdę z Tobą - odpowiedziała. - A po co i mnie chroniłeś przed tą dziwką?
-Tak jakoś wyszło. Bo nie pozwolę by ktoś krzywdził osoby, na których mi zależy.
Powiedział to za nim zrozumiał sens wypowiedzianych przez siebie słów. Hermionie zrobiło się cieplej na sercu i policzkach, które stały się czerwone. Nie sądziła, że chłopakowi może na niej zależeć. Ale sam to przed chwilą powiedział.
-Może idźmy spać - zaproponował.
-Tu będę spać więc dobranoc Draco. - powiedziała.
-Dlaczego chcesz tutaj spać? - zapytał
-U mnie śpi twoja siostra tak w woli przypomnienia - rzekła.
-To śpij ze mną - wypalił, a widząc jej minę dodał. - Już przecież dwa razy ze sobą spaliśmy na jednym łóżku więc co ci szkodzi. Obiecuje, że bez Twojej zgody nic nie zrobię.

Po kilki namowach zgodziła się. Po szybkiej kąpieli Hermiona leżała na brzegu podwójnego łóżka. Chłopak objął ją i przyciągnął do siebie. Wtuliła się w niego i oboje oddali się w objęcia Morfeusza.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz