sobota, 16 maja 2015

Miniaturka 6 cz. I

Witam. 
Mam dla was kolejną miniaturkę. 
Jest ona podzielona na trzy części. 
Nie są one zbyt długie, ale mam nadzieję, że się wam spodoba. Pozdrawiam i zapraszam do czytania.




Pewien blondyn szybko przemieszczał się po korytarzu. Szedł w stronę pokoju życzeń. Musiał naprawić tę cholerną szafkę, chociaż nie potrafił tego zrobić. Po chwili doszedł do wybranego przez siebie miejsca. Przeszedł trzy razy wzdłuż ściany. Nic się nie wydarzyło. Nie mógł wejść do środka.
Próbował kilka razy. Przypomniało mu się, że do środka nie można wejść, gdy ktoś się znajduje w środku. Nie miał czasu na czekanie, aż ten ktoś stamtąd wyjdzie. Zaczął myśleć jak się tam dostać. Próbował wiele razy. W końcu mu się udało. Otworzył drzwi i znalazł się w parku. Padał deszcz. Poprosił o parasol i już po chwili szedł parkową alejką. Kiedy zamierzał wracać i wrócić później usłyszał cichy płacz. Nie bardzo ciekawiło go kto wypłakiwał oczy, ale nie mając innego zajęcia postanowił się tego dowiedzieć. Przeszedł jeszcze kilka metrów i ujrzał tak dobrze znane mu kasztanowe włosy, które wyprostowały się od nadmiaru wody. Podszedł bliżej i odchrząknął. Dziewczyna spojrzała na niego napuchniętymi oczami by po chwili spuścić wzrok.
-Jeśli chcesz mnie obrażać proszę bardzo. Już chyba i tak nie może być nic gorszego niż to co mi się przytrafiło – powiedziała słabym głosem.
-Zamierzałem, ale i tak już płaczesz, a ja nie kopie leżącego -odpowiedział chamsko. - Chciałem tutaj wejść i znaleźć się w swoim miejscu, ale ty tu już siedzisz.
-Dobra już sobie idę do Zakazanego Lasu, tam przynajmniej jest ciszej i nie muszę widzieć Ciebie – rzekła.
-Przecież zmarzniesz tam i tak już jesteś cała przemoczona i zmarznięta – odparł.
- A co cię obchodzi taka szlama jak ja? - zapytał.
-Daj spokój. Od dawna już nie ma dla mnie to znaczenia.
Po tych słowach zaczął chodzić w kółko i myśleć o ciepłym pokoju z wielkim łóżkiem i wielką łazienką. Kilka minut później dziewczyna nie siedziała już na parkowej ławce lecz na białym puchatym dywanie. Draco podszedł do niej i z łatwością postawił na nogi. Spojrzał na nią i rzekł.
-Idź weź gorącą kąpiel. A jak nie to uwierz, że jestem zdolny by ci w tym pomóc.
Dziewczyna z chęcią mordu w oczach weszła do łazienki. Puściła gorącą wodę pod prysznicem. Musiała przyznać rację chłopakowi. Była bardzo zmarznięta. Długo siedziała pod gorącą wodą. Zastanawiała się co ma na siebie włożyć, gdyż jej ubrania były całkowicie przemoczone. Otworzyła drzwi kabiny i wystraszyła się. Przed nią stał blondyn. Próbowała zakryć swoje nagie i posiniaczone ciało. Chłopak zaśmiał się cicho lecz szczerze. Dał dziewczynie kilka ubrań i wyszedł. Szybko się ubrała i zrobiła to samo. Spojrzała na Malfoya. Siedział na łóżku czytając książkę. Kiedy tylko weszła podniósł na nią wzrok. Podobał mu się widok ubranej w wybrane przez niego ciuchy. Miała jasne jeansy, biały top idealnie dopasowany.. Hermiona wyglądała ładnie i inaczej. Nie miała na sobie workowatych swetrów, które mógł tak często oglądać. Ubiór jaki wybrał chłopak pokazywał kilka zaokrągleń w odpowiednim miejscu.
-Skończyłeś już mnie rozbierać wzrokiem? - zapytała cicho.
-Chyba w Twoich snach Granger. Chodź zjemy coś.
Złapał ją za rękę i pociągnął na drugi koniec pokoju, gdzie stał syto zastawiony stół.
Blondyn jak na dżentelmena przystało odsunął jej krzesło, na którym z lekkim wahaniem usiadła. Chłopak zrobił to samo i bez żadnego skrępowania zaczął jeść. Patrzała na niego z niedowierzaniem.
-Jak długo tu siedziałaś? - zapytał.
-W co ty pogrywasz Malfoy? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-W nic nie pogrywam. Nie znoszę kiedy kobiety płaczą. Od zawsze musiałem oglądać łzy matki kiedy ojciec mnie lub ją torturował.
-Jakoś ci to nie przeszkadzało kiedy ja przez ciebie płakałam od drugiej klasy chyba – odpowiedziała.
-Nie sądziłem, że płaczesz – odparł. - Zawsze pokazywałaś, że jesteś silną kobietą i moje docinki cię nie ruszają. Chyba się pomyliłem przepraszam za to.
Pierwszy raz na ustach dziewczyny pokazał się uśmiech lecz był tylko chwilowy. No i sama się zdziwiła, że tak łatwo było mu powiedzieć to słowo. Bo przecież Malfoy'owie nie przepraszają zwłaszcza takie osoby jak ona. Pochodzące z niemagicznej rodziny. Oni czarodziejami jej pokroju po prostu gardzili.
-Co się takiego ci przytrafiło, że nawet moje docinki ci nie przeszkadzały?
-Nie twój interes Malfoy – rzekła krotko.
- a próbuje być dla ciebie miły chociaż nigdy tego nie robiłem, a ty jesteś taka oschła jak McGongall na każdych zajęciami.
-Nie łatwo jest mówić swojemu wrogowi to co nas trapi – odpowiedziała.
-To spróbuj mi zaufać – zaproponował.
Nie dała się namówić więc w ciszy zjedli kolacje, którą przygotowały skrzaty domowe. Hermiona poczuła się senna lecz nie chciała spać, kiedy znajduje się w jednym pomieszczeniu ze Ślizgonem. Usiadła na dywanie oparta o łóżko z książką w rękach. Uwielbiała czytać. Od zawsze była najlepszą uczennicą na roku. Każdy nauczyciel z wyjątkiem profesora Snape'a ją lubił, a wielu uczniów zazdrościło jej takiej wiedzy. Była tak pochłonięta czytaniem, że nie zauważyła jak blondyn cały czas się jej przyglądał.
Minęło pół godziny panna Granger zamknęła swoje czekoladowe oczy i zasnęła. Młody Malfoy delikatnie ją podniósł i położył na łóżku okrywając puchową kołdrą. Usiadł w jej nogach i obserwował pogrążoną we śnie koleżankę. Dziewczyna spała jak dziecko. Na jej twarzy nie było widać żadnej troski czy smutku. Widocznie sen jej pomógł w cierpieniu, które było wypisane na jej twarzy. Chłopak wyszedł z pokoju życzeń rzucając wcześniej na siebie zaklęcie kameleona, aby żaden z nauczycieli go nie zobaczył, gdyż było już grubo po rozpoczęciu ciszy nocnej. Szedł powoli uważając na znikające stopnie. Nagle się zatrzymał bo usłyszał dobrze mu znane głosy dochodzące zza drzwi klasy.
-Harry jak myślisz, gdzie jest ta cholerna szlama.
-Nie wiem Ron – odpowiedział pytany. - Mogłeś jej tak bardzo nie bić.
-A ty to inny byłeś? - zapytał Rudy. - Zasłużyła na to. Mogła nie mówić Ginny, że ten palant się jej podoba. Ona jest moja. I tylko do łóżka się nadaje.
Blondyn stał jak spetryfikowany. Nie sądził, że najlepsi przyjaciele Gryfonki ją w taki sposób wykorzystują. Nie podobało mu się to. Zrezygnował z planu pójścia do siebie i wrócił do pokoju życzeń. Wszedł do środa. Spojrzał na wciąż śpiącą dziewczynę. Dopiero teraz dostrzegł siniaki, na które wcześniej nawet nie zwrócił uwagi. Podszedł do niej i usiadł na brzegu łóżka. Szturchnął ją w ramię. Wystraszona nakryła głowę kołdrą i powiedziała.
- Zostaw mnie. Mam swoje dni Ronaldzie.
- Hej spokojnie. Ja ci nic nie zrobię Hermiono.
Powiedział, pierwszy raz używając jej imienia. Dziewczyna odkryła się odsłaniając tylko twarz i spojrzała na niego wystraszonym wzrokiem. Nie wiedziała co ma zrobić. Uciec i wpaść w obrzydliwe łapska Weasley'a czy zostać z tą tlenioną fretką. Postawiła na drugi wariant i usiadła na łóżku. Zerknęła na Dracona, który ciągle się jej przyglądał.
-Dlaczego wróciłeś? - zapytała.
-Skąd ty wiesz, że wychodziłem? - odpowiedział pytaniem.
-Przebudziłam się jak mnie podnosiłeś – rzekła.
-Aha. No ok. Usłyszałem jak bliznowaty z łasicą mówią o Tobie w jednej z klas.
-No to już po mnie – powiedziała bardziej do siebie.
-Granger? - zaczął. - O co w tym wszystkim chodzi?
-Nie musisz tego słuchać Malfoy – odparła.
- A co jeśli ja chcę. Albo ty mi powiesz albo ja powiem gdzie się ukrywasz.
-Zamierzasz mnie szantażować? - a widząc jego minę powiedziała. - Powiem, ale błagam nie mów im gdzie ja jestem. Mam już tego dość – załamała się. - Harry i Ron mnie wykorzystują. Obydwaj. Nie ma wieczoru, gdzie do mnie przychodzą. Przywiązują mnie do łóżka w moim pokoju prefekta i po kolei gwałcą. Oboje są brutalni. Biją mnie jak się wiercę. Przez nich cierpię. Nie patrzą jednak na to. Dla nich najważniejsze jest to by siebie zaspokoić. Czasami robią to oboje naraz. Nie całują, nie przytulają. Po prostu leże przywiązana. Nawet już nie płaczę. A na początku za każdą urojoną łzę dostałam po twarzy. Dzisiaj udało mi się uciec. A potem znalazłeś mnie ty.
Skończyła mówić. Miała spuszczoną głowę. Po jej policzkach płynęły łzy bólu i wstydu. Chłopak nie wiedząc co powiedzieć po prostu ją przytulił. Spięła się i była wystraszona. Mówił do niej łagodnie i pocieszająco. Powoli zaczęła się odprężać. Wtuliła się w niego jeszcze nie ufnie.
-Kiedy to wszystko się zaczęło? - zapytał.
-Zaczęło się na piątym roku. Rozmawiałam z Gin o chłopakach, którzy się nam podobają. Ronowi nie przypadło to do gustu. Kiedy wieczorem wszystkie dziewczyny spały przyszedł do mnie. Zasunął zasłony mojego łóżka i je wyciszył. To był pierwszy raz. Potem każdego dnia wyżywał się na mnie jak mieliście sprzeczki. Musieli na czymś wyładować swoją złość. Nie zabezpieczali się. Ja starałam się o tym pamiętać. Zawsze brałam tabletki. Ale jednego tygodnia byłam przeziębiona. Pani Pomfrey dała mi jakiś eliksir i on nie zagrał w duecie z antykoncepcją. Zaszłam w ciążę w wieku piątej klasie. Kiedy się o tym dowiedzieli pobili mnie i zgwałcili, a ja poroniłam. Oni zabili własne dziecko bo nie wiem kogo było.
Przestała mówić i płakała mocząc jego nową koszulę. Nie przejmował się tym. Teraz już wiedział ile wycierpiała. Była tak samo wykorzystywana jak jego matka. Hermiona nie sądziła, że powiedzenie tego komuś sprawi jej tak wielką ulgę. Draco natomiast chciał ją stąd zabrać i ukryć w bezpiecznym miejscu zwłaszcza, że miał takie zadanie do wypełnienia.
-Słuchaj Granger. Pod koniec roku do szkoły przyjdą Śmierciożercy. Już trochę za późno na zmianę decyzji. Nigdy nikomu tego nie mówiłem bo Czarny Pan chciał zabić mi najbliższą osobę. Ale ukryłem ją w bezpiecznym miejscu. Chcę byś i ty się tam ukryła. Oni cię tam nie znajdą. Będziesz bezpieczna od tych dwóch palantów i wojny. A jak to piekło się skończy będziesz mogła zrobić co byś chciała.
-Dlaczego mam ci zaufać? - zapytała. - Przecież wiesz, że nie ma takiej możliwośc. Możesz mnie okłamać i oddać w łapy Sam-Wiesz-Kogo. I bym była przynętą na Pottera, co i tak nic nie da bo oni po mnie nie przyjdą. A poza tym już mi wszystko jedno. Czy będę tu czy tam. I tak nie miałabym dokąd pójść. Moi rodzice zginęli w wypadku. Ucieszę się jak będę mogła do nich dołączyć. Nawet nie zamierzam się bronić.
-Nie mów tak. Jesteś młoda i całe życie masz przed sobą – powiedział. - Wiem, że przeze mnie wiele wycierpiałaś, ale chcę to naprawić. Postaraj się mi zaufać. Sama dobrze wiesz, że ja nigdy nie proszę. A Tobie obiecuję zabrać cię w bezpieczne miejsce. Idź teraz spać. Jutro o tym porozmawiamy.
-A ty zostajesz czy idziesz do Slytherinu? - miała cichą nadzieję, że zostanie. Nie chciała być teraz sama.
-Zostanę jeśli chcesz – powiedział.

2 komentarze:

  1. Fajna miniaturka :) Czekam na kontynuację,
    Dramione True Love <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Również wyczekuję kontynuacji ;)

    OdpowiedzUsuń