Witam.
Jestem z kolejnym rozdziałem.
Nie jest jakoś specjalnie długi mimo to mi się podoba.
Zapraszam również na mojego fanpage.
Iridescent
Nie jest jakoś specjalnie długi mimo to mi się podoba.
Zapraszam również na mojego fanpage.
Iridescent
"Czytanie książek to najlepsza zabawa
jaką sobie ludzkość wymyśliła."
Wisława Szymborska
Cała
prawda o pannie Granger
Pociąg gnał po szynach w
akompaniamencie hałasu dobiegającego z wnętrza wagonów. Rozmowy
uczniów, ich kroki po korytarzach oraz w przypadku niektórych
lekkie pochrapywanie.
W jednym z wagonów siedziały cztery
dziewczyny zawzięcie o czymś rozmawiając. Ich dyskusję przerwał
Harry, który oznajmił iż właśnie chce przetestować nową
taktykę, którą zdążył przemyśleć podczas ferii. Tak więc
Rudowłosa opuściła towarzystwo przyjaciółek i ruszyła za
kapitanem. Nie minęło zbyt dużo czasu od wyjścia Ginny, gdy do
wagonu wleciała mała sówka. Opuściła kopertę na kolana Astorii
i wyleciała za okno. Ciemnowłosa otworzyła i uśmiechnęła się
do koleżanek.
-Malfoy chyba zgapił pomysł ze
studiowaniem taktyki od Pottera bo i ja muszę iść.
Pożegnały się. I tak z czterech
przyjaciółek zostały tylko dwie. Siedziały w milczeniu patrząc
przez okno. Ciszę przerwało przybycie wózka ze słodyczami czego
obie odmówiły.
-Hermiono czy my jesteśmy najlepszymi
przyjaciółki? - zapytała Czarna.
-Tak oczywiście – odpowiedziała
Miona. - Dlaczego pytasz?
-A możemy sobie wszystko powiedzieć?
I nie mamy przed sobą żadnych tajemnic?
-Tak pewnie. Pansy czy chcesz się
czegoś konkretnego dowiedzieć? Zaczynasz mnie powoli przerażać.
-Nie chcę by zabrzmiało to chamsko,
ale zdaje mi się, że coś przede mną ukrywasz.
-To nie tak – powiedziała
kasztanowłosa. - Po prostu od kilku dni męczy mnie kilka spraw. Nie
zrozum mnie źle Pam, ale nie chcę na razie o tym rozmawiać. Ale
jak sama się z tym uporam to z Tobą również się tym podzielę.
-Ok nie namawiam, ale pamiętaj, że ze
mną możesz o wszystkim porozmawiać.
Uśmiechnęła się pocieszający i
obie kobiety zajęły się rozmową na błahe tematy.
***
Tydzień po feriach każdy uczeń jak
i nauczyciel myśleli tylko o pracach domowych, mnóstwem nauki,
zbliżających się egzaminach. Każdy z wyjątkiem kasztanowłosej
Gryfonki. Ona od początku roku wiedziała co ją czeka. Właśnie
siedziała w swoim ulubionym pomieszczeniu w całej szkole.
Bibliotece. Nie po to by się uczyć czy odrabiać prace domowe,
które miała już dawno skończone. Próbowała znaleźć
książkę, w której znajdowałyby się rody czarodziei. Niestety
poszukiwania nie szły jej tak jak by chciała. Zrezygnowana po kilku
godzinach poszukiwań udała się do swojej sypialni. Oczywiście
zabrała ze sobą ostatnią książkę, która jej została do
przeczytania.
Będąc już na miejscu
bezceremonialnie rzuciła się na kanapę i zaczęła studiować. Nawet nie zwróciła uwagi na
przyglądającego się jej sąsiada. Tak więc chłopak siedział na
jednym z foteli i pisał swoją pracę z historii magii co nie za
bardzo mu wychodziło. Nigdy nie mógł się skupić na zajęciach
prowadzonych przez profesora Binns'a, a co za tym idzie? Nigdy nie
miał wystarczających notatek do nauki i prac domowych. Spojrzał
jeszcze raz na Gryfonkę i uśmiechnął się w swój ulubiony
sposób. Wstał zgrabnie z fotela i okrążył kanapę. Zajrzał
Hermionie przez ramię i powiedział.
-Po co przeglądasz rody?
-Malfoy!! - Krzyknęła wystraszona
dziewczyna. - Chcesz bym tu na zawał zeszła?
-Po co? - powtórzył.
-Szukam odpowiedzi na nurtujące mnie
pytania – odpowiedziała.
-Pytaj – rzekł. - Przecież ja
pochodzę z jednego ze znanych i szanowanych rodów. Może będę
mógł udzielić ci szczegółowych danych.
-Nie wiem czy powinnam z kimś o tym
rozmawiać. Pansy odmówiłam to i Tobie powinnam.
-No nie bądź taka. Obiecuję, że
nikomu nie powiem – odparł.
-Sama nie wiem – powiedziała. -
Próbuję się dowiedzieć coś o Valentinie. Od tamtego spotkania z
nim w drugi dzień świąt i odnalezienia dokumentów adopcyjnych mam
wrażenie, że wszyscy przede mną coś ukrywają. Mam nadzieję, że
ta książka jakoś naprowadzi mnie na prawidłowy trop. Powiedz mi czy wielu jest czarodziei
czystej krwi?
-Nie – odpowiedział. - Wszyscy
pochodzą od tych samych przodków. Czytałaś opowieść o Trzech
Braciach? Więc od nich zaczyna się nasza linia. Wiesz, że w jakiś
tam sposób jestem spokrewniony z większością czarodziei. Na
przykład Potter i Weasley są moimi bardzo dalekimi kuzynami?
Wszyscy są w jakimś stopniu ze sobą spokrewnieni. Ale czym więcej
czysto krwistych łączy się w pary z mugolami utrzymamy jakoś
nacje czarodziei.
-A powiedz mi czy ty znasz jakiegoś
Valentina? - zapytała.
-No jest jeden czystej krwi. Ale nie
wiem jak wygląda, ani nic więc nie mogę ci dokładnie powiedzieć.
-Mam zdjęcie z tamtej kolacji. Jakiś
kelner robić.
Wstała i ruszyła do swojej sypialni.
Blondyn poszedł za nią. Zaczęła przeszukiwać swoje biurko by po
chwili wręczyć chłopakowi zdjęcie.
Malfoy spojrzał na fotografię i z
wrażenia usiadł na łóżku dziewczyny by po chwili szybko zerwać
się z niego i wybiec w kierunku swojej sypialni. Nie minęła
chwila, a wrócił ze starą, zieloną i lekko poplamioną księgą.
Klapnął na tyłku obok dziewczyny i zaczął wertować kartki
zawzięcie czegoś poszukując.
-Mam – krzyknął po kilku minutach.
- To jest stara księga wszystkich czysto krwistych rodów. Nie
znajdziesz jej w bibliotece. Mają ją tylko nie liczni. Spójrz. Tu
jest rodzina Pansy. A ten facet ze zdjęcia to właśnie jej ojciec.
Chyba musisz porozmawiać z Czarną.
-Ta... Tak zrobię – odpowiedziała.
- Zaraz do niej napiszę by tu przyszła. Idź już sobie.
Wygoniła kolegę i położyła się na
łóżku wcześniej wysyłając do wspomnianej dziewczyny patronusa z
informacją.
Nie minęło więcej niż piętnaście
minut, gdy czarnowłosa weszła bez pukania do sypialni Prefekt
Naczelnej. Spojrzały na siebie i obie usiadły na łóżku.
-Chciałaś mnie widzieć –
powiedziała Pansy.
-Tak – odpowiedziała. - Pamiętasz
naszą rozmowę z pociągu? Jestem gotowa by o tym porozmawiać. Nie gniewaj się jak opowieść będzie chaotyczna. W
drugi dzień świąt spotkałam się z pewnym mężczyzną.
Opowiedział mi o swojej rodzinie i dzieciach. Jak w czasie wojny
jego córka została porwana. Jak żona cierpiała nawet po porodzie
drugiej córki i musiał wyczyścić jej pamięć by o nic nie
obwiniała młodszego dziecka. A na końcu powiedział, że to ja
jestem jego córką i to mnie szukał przez tyle lat lat. Nie uwierzyłam
mu. Wyszłam z restauracji i teleportowałam się na grób moich
rodziców, a później do rodzinnego domu. Przeszukałam dokumenty i
dowiedziałam się o adopcji. A dzisiaj w księdze czysto krwistych
rodów znalazłam rozwiązanie. Nie wiem czy to prawda bo nie mam między nami żadnych podobieństwa.
Podała najpierw zdjęcie jej i
Valentina, a następnie księgę Malfoy'a. Pansy spojrzała z szokiem
na zdjęcie i na stronę, na której znajdował się jej ród, a
następnie na przyjaciółkę.
-To nie możliwe – mówiła do
siebie. - To nie mogło być tak łatwe. Była cały czas byłaś ze mną w
szkole. Muszę skontaktować się z ojcem.
-Pam? - zapytała. - O co w tym
wszystkim chodzi. Powiedz, że to jakiś wcześniejszy żart na Prima
Aprilis.
-Sama nie wiem co mam o tym myśleć.
Idziemy do McGonagall.
I nie czekając na odpowiedź
przyjaciółki czarnowłosa pociągnęła ją w stronę wyjścia z
dormitorium. Całą drogę szły w milczeniu. Wypowiedziały hasło i
po usłyszeniu „Proszę” weszły do gabinetu dyrektora.
Opowiedziały całą historię, którą usłyszeli Draco i Pansy.
Minerwa miała milion emocji wypisanych na twarzy. Podeszła do
obrazu Dumbledora i opowiedziała co przed chwilą usłyszała.
Kobiety rozmawiały z obrazem byłego dyrektora i debatowały co
należy zrobić. Wszyscy razem stwierdzili, że należy dowiedzieć
się u źródła czyli rodziców Pansy.
***
Dwie dziewczyny teleportowały się do
hrabstwa Kent. Miały nadzieję zastać rodziców. I miały
szczęście. Oboje spożywali właśnie kolację. Pansy przedstawiła
matce przyjaciółkę. Ojciec przywitał Hermionę jak dobrą
znajomą. Dziewczyny wyjaśniły powód przybycia i obie były
ciekawe całej historii, którą usłyszały. Na dowód Valentine
przyniósł album ze zdjęciami małej Hermiony, który trzymał w
ukryciu przed wszystkimi.
***
Wróciły do zamku późnym wieczorem
i rozstały się w korytarzu prowadzącym w stronę schodów. Jedna
ruszyła do góry, druga zeszła na dół.
Panna Granger nadal nie dowierzała
temu co usłyszała. Domagała się dowodu krwi. Państwo Parkinson
obiecało zanieść próbki do laboratorium w Świętym Mungu na
badania DNA i przesłać je wyniki, kiedy zostaną im dostarczone.
Cały czas rozmyślając wykąpała się by następnie oddać się w
objęcia Morfeusza.
***
Plan się powiódł. ONI nie żyją.
Tak jak to zaplanowałem, a morderca okazał się skuteczny w 100 %.
Tak jak chciałem. Nikt się nie dowie co i kto to zrobił. Już ja o
to zadbam. Musi to pozostać tajemnicą. A jak wszystko pójdzie w
takim kierunku jaki zaplanowałem to już w czerwcu po szkole będę
szczęśliwym mężem i bez problemu zaopiekuję się młodszą
siostrą. A ona zostanie u mojego boku. Chyba moje towarzystwo będzie
jej bardziej odpowiadać niż tego Śmierciożercy Malfoy'a.
Problemy rodzinne Miony to istne pomieszanie z poplątaniem - ale w dobrym sensie. o co chodzi z Greengrass i tym całym benem nie wiem, ale chętnie się dowiem. Niech wena będzie z tobą
OdpowiedzUsuńDotychczas myślałeś/-aś, że magia istnieje tylko w filmach i książkach? Nie wierzyłeś w czary ani inne zjawiska paranormalne? Myliłeś/-aś się! Magia, którą znasz z historii o Harrym Potterze jest na wyciągnięcie ręki! Jeśli chcesz...
OdpowiedzUsuń...transmutować wrogów w szczury i inne gady...
...zmieniać wodę w wino...
...warzyć eliksiry...
...obcować z magicznymi stworzeniami...
...być Pazdanem Quidditcha...
...to nie czekaj dłużej, tylko zapisz się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Winsford i uwierz, że marzenia się spełniają!
[www.winsford.xaa.pl]
Bardzo dziękuję za zaproszenie.
UsuńTrafiłam na Twój blog wczoraj wieczorem i nie mogłam się oderwać.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie piszesz.
Rodział genialny.
Od początku podejrzewałam,że Pansy to siostra Miony (jaka ja genialna 😂)
Czekam na następny rozdział i weeny
~gwiazdeczka
Dziękuję za miły komentarz.
UsuńAż tak przewidywalna byłam?
Mam nadzieję, że zostaniesz na
zawsze <3
Super jak zawsze oby tak dalej a ja lece czytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam SweetBlackHoodie