sobota, 4 czerwca 2016

Rozdział 25

Witam.
Jestem z kolejnym rozdziałem.
Nie jest jakoś specjalnie długi mimo to mi się podoba.
Zapraszam również na mojego fanpage.

Iridescent


"Czytanie książek to najlepsza zabawa
jaką sobie ludzkość wymyśliła."
Wisława Szymborska


Cała prawda o pannie Granger


Pociąg gnał po szynach w akompaniamencie hałasu dobiegającego z wnętrza wagonów. Rozmowy uczniów, ich kroki po korytarzach oraz w przypadku niektórych lekkie pochrapywanie.
W jednym z wagonów siedziały cztery dziewczyny zawzięcie o czymś rozmawiając. Ich dyskusję przerwał Harry, który oznajmił iż właśnie chce przetestować nową taktykę, którą zdążył przemyśleć podczas ferii. Tak więc Rudowłosa opuściła towarzystwo przyjaciółek i ruszyła za kapitanem. Nie minęło zbyt dużo czasu od wyjścia Ginny, gdy do wagonu wleciała mała sówka. Opuściła kopertę na kolana Astorii i wyleciała za okno. Ciemnowłosa otworzyła i uśmiechnęła się do koleżanek.
-Malfoy chyba zgapił pomysł ze studiowaniem taktyki od Pottera bo i ja muszę iść.
Pożegnały się. I tak z czterech przyjaciółek zostały tylko dwie. Siedziały w milczeniu patrząc przez okno. Ciszę przerwało przybycie wózka ze słodyczami czego obie odmówiły.
-Hermiono czy my jesteśmy najlepszymi przyjaciółki? - zapytała Czarna.
-Tak oczywiście – odpowiedziała Miona. - Dlaczego pytasz?
-A możemy sobie wszystko powiedzieć? I nie mamy przed sobą żadnych tajemnic?
-Tak pewnie. Pansy czy chcesz się czegoś konkretnego dowiedzieć? Zaczynasz mnie powoli przerażać.
-Nie chcę by zabrzmiało to chamsko, ale zdaje mi się, że coś przede mną ukrywasz.
-To nie tak – powiedziała kasztanowłosa. - Po prostu od kilku dni męczy mnie kilka spraw. Nie zrozum mnie źle Pam, ale nie chcę na razie o tym rozmawiać. Ale jak sama się z tym uporam to z Tobą również się tym podzielę.
-Ok nie namawiam, ale pamiętaj, że ze mną możesz o wszystkim porozmawiać.
Uśmiechnęła się pocieszający i obie kobiety zajęły się rozmową na błahe tematy.
***
Tydzień po feriach każdy uczeń jak i nauczyciel myśleli tylko o pracach domowych, mnóstwem nauki, zbliżających się egzaminach. Każdy z wyjątkiem kasztanowłosej Gryfonki. Ona od początku roku wiedziała co ją czeka. Właśnie siedziała w swoim ulubionym pomieszczeniu w całej szkole. Bibliotece. Nie po to by się uczyć czy odrabiać prace domowe, które miała już dawno skończone. Próbowała znaleźć książkę, w której znajdowałyby się rody czarodziei. Niestety poszukiwania nie szły jej tak jak by chciała.  Zrezygnowana po kilku godzinach poszukiwań udała się do swojej sypialni. Oczywiście zabrała ze sobą ostatnią książkę, która jej została do przeczytania.
Będąc już na miejscu bezceremonialnie rzuciła się na kanapę i zaczęła studiować. Nawet nie zwróciła uwagi na przyglądającego się jej sąsiada. Tak więc chłopak siedział na jednym z foteli i pisał swoją pracę z historii magii co nie za bardzo mu wychodziło. Nigdy nie mógł się skupić na zajęciach prowadzonych przez profesora Binns'a, a co za tym idzie? Nigdy nie miał wystarczających notatek do nauki i prac domowych. Spojrzał jeszcze raz na Gryfonkę i uśmiechnął się w swój ulubiony sposób. Wstał zgrabnie z fotela i okrążył kanapę. Zajrzał Hermionie przez ramię i powiedział.
-Po co przeglądasz rody?
-Malfoy!! - Krzyknęła wystraszona dziewczyna. - Chcesz bym tu na zawał zeszła?
-Po co? - powtórzył.
-Szukam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania – odpowiedziała.
-Pytaj – rzekł. - Przecież ja pochodzę z jednego ze znanych i szanowanych rodów. Może będę mógł udzielić ci szczegółowych danych.
-Nie wiem czy powinnam z kimś o tym rozmawiać. Pansy odmówiłam to i Tobie powinnam.
-No nie bądź taka. Obiecuję, że nikomu nie powiem – odparł.
-Sama nie wiem – powiedziała. - Próbuję się dowiedzieć coś o Valentinie. Od tamtego spotkania z nim w drugi dzień świąt i odnalezienia dokumentów adopcyjnych mam wrażenie, że wszyscy przede mną coś ukrywają. Mam nadzieję, że ta książka jakoś naprowadzi mnie na prawidłowy trop. Powiedz mi czy wielu jest czarodziei czystej krwi?
-Nie – odpowiedział. - Wszyscy pochodzą od tych samych przodków. Czytałaś opowieść o Trzech Braciach? Więc od nich zaczyna się nasza linia. Wiesz, że w jakiś tam sposób jestem spokrewniony z większością czarodziei. Na przykład Potter i Weasley są moimi bardzo dalekimi kuzynami? Wszyscy są w jakimś stopniu ze sobą spokrewnieni. Ale czym więcej czysto krwistych łączy się w pary z mugolami utrzymamy jakoś nacje czarodziei.
-A powiedz mi czy ty znasz jakiegoś Valentina? - zapytała.
-No jest jeden czystej krwi. Ale nie wiem jak wygląda, ani nic więc nie mogę ci dokładnie powiedzieć.
-Mam zdjęcie z tamtej kolacji. Jakiś kelner robić.
Wstała i ruszyła do swojej sypialni. Blondyn poszedł za nią. Zaczęła przeszukiwać swoje biurko by po chwili wręczyć chłopakowi zdjęcie.

Malfoy spojrzał na fotografię i z wrażenia usiadł na łóżku dziewczyny by po chwili szybko zerwać się z niego i wybiec w kierunku swojej sypialni. Nie minęła chwila, a wrócił ze starą, zieloną i lekko poplamioną księgą. Klapnął na tyłku obok dziewczyny i zaczął wertować kartki zawzięcie czegoś poszukując.
-Mam – krzyknął po kilku minutach. - To jest stara księga wszystkich czysto krwistych rodów. Nie znajdziesz jej w bibliotece. Mają ją tylko nie liczni. Spójrz. Tu jest rodzina Pansy. A ten facet ze zdjęcia to właśnie jej ojciec. Chyba musisz porozmawiać z Czarną.
-Ta... Tak zrobię – odpowiedziała. - Zaraz do niej napiszę by tu przyszła. Idź już sobie.
Wygoniła kolegę i położyła się na łóżku wcześniej wysyłając do wspomnianej dziewczyny patronusa z informacją.
Nie minęło więcej niż piętnaście minut, gdy czarnowłosa weszła bez pukania do sypialni Prefekt Naczelnej. Spojrzały na siebie i obie usiadły na łóżku.
-Chciałaś mnie widzieć – powiedziała Pansy.
-Tak – odpowiedziała. - Pamiętasz naszą rozmowę z pociągu? Jestem gotowa by o tym porozmawiać. Nie gniewaj się jak opowieść będzie chaotyczna. W drugi dzień świąt spotkałam się z pewnym mężczyzną. Opowiedział mi o swojej rodzinie i dzieciach. Jak w czasie wojny jego córka została porwana. Jak żona cierpiała nawet po porodzie drugiej córki i musiał wyczyścić jej pamięć by o nic nie obwiniała młodszego dziecka. A na końcu powiedział, że to ja jestem jego córką i to mnie szukał przez tyle lat lat. Nie uwierzyłam mu. Wyszłam z restauracji i teleportowałam się na grób moich rodziców, a później do rodzinnego domu. Przeszukałam dokumenty i dowiedziałam się o adopcji. A dzisiaj w księdze czysto krwistych rodów znalazłam rozwiązanie. Nie wiem czy to prawda bo nie mam między nami żadnych podobieństwa.
Podała najpierw zdjęcie jej i Valentina, a następnie księgę Malfoy'a. Pansy spojrzała z szokiem na zdjęcie i na stronę, na której znajdował się jej ród, a następnie na przyjaciółkę.
-To nie możliwe – mówiła do siebie. - To nie mogło być tak łatwe. Była cały czas byłaś ze mną w szkole. Muszę skontaktować się z ojcem.
-Pam? - zapytała. - O co w tym wszystkim chodzi. Powiedz, że to jakiś wcześniejszy żart na Prima Aprilis.
-Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Idziemy do McGonagall.
I nie czekając na odpowiedź przyjaciółki czarnowłosa pociągnęła ją w stronę wyjścia z dormitorium. Całą drogę szły w milczeniu. Wypowiedziały hasło i po usłyszeniu „Proszę” weszły do gabinetu dyrektora. Opowiedziały całą historię, którą usłyszeli Draco i Pansy. Minerwa miała milion emocji wypisanych na twarzy. Podeszła do obrazu Dumbledora i opowiedziała co przed chwilą usłyszała. Kobiety rozmawiały z obrazem byłego dyrektora i debatowały co należy zrobić. Wszyscy razem stwierdzili, że należy dowiedzieć się u źródła czyli rodziców Pansy.
***
Dwie dziewczyny teleportowały się do hrabstwa Kent. Miały nadzieję zastać rodziców. I miały szczęście. Oboje spożywali właśnie kolację. Pansy przedstawiła matce przyjaciółkę. Ojciec przywitał Hermionę jak dobrą znajomą. Dziewczyny wyjaśniły powód przybycia i obie były ciekawe całej historii, którą usłyszały. Na dowód Valentine przyniósł album ze zdjęciami małej Hermiony, który trzymał w ukryciu przed wszystkimi.
***
Wróciły do zamku późnym wieczorem i rozstały się w korytarzu prowadzącym w stronę schodów. Jedna ruszyła do góry, druga zeszła na dół.
Panna Granger nadal nie dowierzała temu co usłyszała. Domagała się dowodu krwi. Państwo Parkinson obiecało zanieść próbki do laboratorium w Świętym Mungu na badania DNA i przesłać je wyniki, kiedy zostaną im dostarczone. Cały czas rozmyślając wykąpała się by następnie oddać się w objęcia Morfeusza.
***
Plan się powiódł. ONI nie żyją. Tak jak to zaplanowałem, a morderca okazał się skuteczny w 100 %. Tak jak chciałem. Nikt się nie dowie co i kto to zrobił. Już ja o to zadbam. Musi to pozostać tajemnicą. A jak wszystko pójdzie w takim kierunku jaki zaplanowałem to już w czerwcu po szkole będę szczęśliwym mężem i bez problemu zaopiekuję się młodszą siostrą. A ona zostanie u mojego boku. Chyba moje towarzystwo będzie jej bardziej odpowiadać niż tego Śmierciożercy Malfoy'a.

6 komentarzy:

  1. Problemy rodzinne Miony to istne pomieszanie z poplątaniem - ale w dobrym sensie. o co chodzi z Greengrass i tym całym benem nie wiem, ale chętnie się dowiem. Niech wena będzie z tobą

    OdpowiedzUsuń
  2. Dotychczas myślałeś/-aś, że magia istnieje tylko w filmach i książkach? Nie wierzyłeś w czary ani inne zjawiska paranormalne? Myliłeś/-aś się! Magia, którą znasz z historii o Harrym Potterze jest na wyciągnięcie ręki! Jeśli chcesz...
    ...transmutować wrogów w szczury i inne gady...
    ...zmieniać wodę w wino...
    ...warzyć eliksiry...
    ...obcować z magicznymi stworzeniami...
    ...być Pazdanem Quidditcha...
    ...to nie czekaj dłużej, tylko zapisz się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Winsford i uwierz, że marzenia się spełniają!

    [www.winsford.xaa.pl]

    OdpowiedzUsuń
  3. Trafiłam na Twój blog wczoraj wieczorem i nie mogłam się oderwać.
    Bardzo fajnie piszesz.
    Rodział genialny.
    Od początku podejrzewałam,że Pansy to siostra Miony (jaka ja genialna 😂)
    Czekam na następny rozdział i weeny
    ~gwiazdeczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miły komentarz.
      Aż tak przewidywalna byłam?
      Mam nadzieję, że zostaniesz na
      zawsze <3

      Usuń
  4. Super jak zawsze oby tak dalej a ja lece czytać.
    Pozdrawiam SweetBlackHoodie

    OdpowiedzUsuń