piątek, 5 sierpnia 2016

Rozdział 26

Witam po tak długiej przerwie.
Bardzo przepraszam, że tyle czasu musieliście czekać.
Mam jednak nadzieję, że rozdział wam to wynagrodzi.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.

Until it's gone




"-A jednak twierdzimy, że się kochamy.
-Tak twierdzimy - zgodziłam się. - Ja ciebie
naprawdę kocham, ale zaczynam rozumieć, 
że miłość nie oznacza dzielenia się wszystkim
tak jak sądziłam do tej pory."

Charlaine Harris
"Martwy wróg"


Odnaleziona siostra


Nastał kolejny mroźny i pochmurny dzień. Z nieba padał śnieg. Cały zamek był jeszcze pogrążony we śnie. Pewna kasztanowłosa, młoda kobieta właśnie otworzyła swoje czekoladowe oczy. Przetarła je piąstkami jak mała dziewczynka. Rozejrzała się po doskonale posprzątanym pokoju w poszukiwaniu swojego pupilka – Diabełka. Średniej wielkości czarna kupka sierści leżała na krześle przy biurku. Uśmiechnęła się na ten widok i zabrała wcześniej przygotowane uprania udając się do łazienki w celu wykonania poranne toalety. Kilka minut później wróciła do swojej sypialni. Nakarmiła kota i przygotowała się do dzisiejszych zajęć by móc następnie udać się do Wielkiej Sali na śniadanie.
W tym samym czasie blond włosy chłopak dopiero otworzył swoje oczy. Spojrzał na zegarek i wyskoczył z łóżka jak by go piorun trafił. W pośpiechu się ubrał, zabierając książki pognał na pierwsze w tym dniu zajęcia, którymi były eliksiry. Z prędkością hipogryfa wbiegł do sali mistrza Nietoperza. Nauczyciel spojrzał na niego wzrokiem godnym bazyliszka, pozbawił Slytherin pięciu punktów i kazał chłopakowi zająć swoje miejsce. Draco usiadł obok swojej koleżanki i z miną skazańca zabrał się za przygotowywanie eliksiru pieprzowego, który potrzebowała Pani Pomfrey, szkolna pielęgniarka.
Po trudnych zajęciach dzisiejszego dnia (niektórzy uczniowie siódmego roku byli obolali po ćwiczeniu zaklęcia Expulso), wszyscy uczniowie udali się do Wielkiej Sali na obiad. Każdy jadł, śmiał się, rozmawiał i zachowywał jakby na jakiejś wielkiej biesiadzie.
Wieczorem po kolacji Prefekci Naczelni wraz ze swoimi przyjaciółmi siedzieli w salonie wspólnym prefektów odrabiając zadane zadania domowe. Hermiona jako chodząca encyklopedia wiedzy wszystkim pomagała. Kiedy zmęczona usiadła ze swoją ulubioną mugolską książką na jednym z foteli do okna zapukała szara sówka. Wpuściła ją do środka, gdyż reszta była zajęta. Odebrała list i od razu zauważyła logo Szpitala Świętego Munga. Dobrze wiedziała co znajduje się w środku. Spojrzała na Pansy, która wyczuwając jej wzrok na sobie od razu na nią zerknęła. Kiwnęła głową i obie panie weszły do sypialni starszej z nich. Usiadły na łóżku. Panna Granger otworzyła list i zaczęła czytać jego zawartość. Koleżanka zaglądała jej przez ramię. Nim kasztanowłosa skończyła Czarna zawołała bardzo głośno.
-Mionka jak ja się cieszę. Tak bardzo jestem szczęśliwa, że jednak to prawda.
Ślizgonka była tak głośno iż do sypialni wszedł Draco, który jako jedyny został.
-Co się dzieje dziewczyny? - zapytał. - Pam, jesteś taka hałaśliwa, że pewnie nawet i w Hogsmead cię słyszeli.
-Przyszły wyniki testu DNA z Munga – wyjaśniła Hermiona.
-Z krzyków Pansy może to oznaczać tylko, że są pozytywne. Jesteście siostrami.
-Na to wychodzi – odpowiedział jego współlokatorka.
-Miona zbieraj się. Idziemy do McGonagall. Trzeba zmienić ci nazwisko. Na nowo powinnaś przystąpić do przydzielania domu. Pewnie będziesz teraz w Slytherini.
-Pansy proszę uspokój się – poprosiła Gryfonka. - Nie chcę zmieniać nazwiska. To Grangerowie wychowali mnie jak własną córkę i to oni zawsze będą dla mnie rodzicami. I chcę na pamięć o nich zostać przy tym nazwisku. A sądzę, że Tiara i tak ponownie by mnie przydzieliła do Gryffidoru, w najgorszym wypadku do Revenclaw. Ja nigdy nie przejawiałam Ślizgońskich cech. Nie ma sensy iść do dyrektorki bo jestem pewna iż na pewno wlepiła by nam szlaban za wałęsanie się po nocy korytarzami. Więc myślę, że możesz już iść. Tylko uważaj na Filcha. Dobranoc.
Ślizgoni opuścili sypialnie koleżanki. Panna Granger usiadła z powrotem na swoim łóżku wcześniej zabierając z szafki album ze zdjęciami. Miała ochotę na trochę wspomnień. Oglądała każde zdjęcia. Jej rodziców, przyjaciół tych starych jak i nowych. Do albumu dołączyła również zdjęcie jej i Valentine. Zastanawiała się jak to teraz będzie. Jak ma się zwracać do biologicznych rodziców? Bo tak w prawdzie to ich wcale nie znała. Musiała porozmawiać ze swoją siostrą, z którą przez tyle lat się nienawidziły, a teraz są najlepszymi przyjaciółkami. Co jej bardzo odpowiadało. Obiecała sobie, że jutro porozmawia po zajęciach z panna Parkinson o swojej rodzinie.
Kilka minut później ułożyła się na łóżku z zamiarem pójścia spać usłyszała pukanie do drzwi. Zdziwiło ją to, kto o takiej późnej porze do niej przyszedł, bo Malfoy zwykle wchodzi nie pukając. Stukanie się powtórzyło więc mówiąc „proszę” usiadła okrywając się kołdrą. Do środka wszedł wcześniej wspomniany. Uśmiechnął się do koleżanki i usiadł obok niej.
-Jak ci ze świadomością, że jesteś czarownic czystej krwi? - zapytał.
-Nie wiem o co ci chodzi. Już ci mówiłam kilka razy mówiłam, że nie ma różnicy pomiędzy czystą, a mugolską krwią. Wszystkich jest taka sama.
-Czysta to czysta. Teraz należysz do arystokratycznego rodu. Wiesz wszystkie drzwi stoją przed Tobą otworem. Tyle możliwości. Najgorsze są chyba tylko aranżowane przez naszych rodziców śluby. Wiesz, że ja i Astoria jesteśmy sobie pisani. Nasi rodzice zawarli taką umowę między sobą. Oboje nie chcemy tego bo As kocha kogoś innego, a j jej nie chcę zabierać tego szczęścia. Ty pewnie też już masz wybranego małżonka.
-Nie bądź śmieszny. To, że jednak jestem zaginioną córką Parkinsonów nie upoważnia ich do wybierania mi męża. Sama to zrobię, mogę mieć każdego. Nawet Ciebie.
-Teraz to nie byłby wcale taki zły pomysł. Oboje jesteśmy arystokratami. Nikt nie będzie temu przeciwko.
-Czyli gdybym jednak nie była ich córką, gdybym była nadal szlamą byś się ze mną nie umówił? - zapytała Hermiona.
-Nie o to mi chodziło.
Próbował się wytłumaczyć, niestety wypchnęła go za drzwi sypialni zabezpieczając je wszystkimi sobie znanymi zaklęciami. Położyła się na łóżku. Z jej oczu popłynęły łzy. Obiecała sobie, że to ostatni raz kiedy przez niego płacze. Szkoda iż wtedy nie wiedziała, że będzie musiała złamać dane sobie słowo.
***
Zły na siebie blondyn wysłał patronusa do swoich kolegów. Musiał się napić i pogadać, a najlepiej robi się to z najlepszymi przyjaciółmi. Chłopcy zjawili się dość szybko. Czworo usiadło na kanapach w salonie i rozmawiali. Draco dowiedział się od Harrego, że Hermiona potrafi przez długi czas chować urazę, zwłaszcza iż ponownie wspomniał o jej pochodzeniu, które okazało się nie prawdą.
Dwa tygodnie od uzyskania informacji o prawdziwym pochodzeniu panny Granger cała szkoła przystrojona była w różne odcienie różu i czerwieni. Wielu uczniów jak i nauczycieli udzielali się w tym walentynkowym dniu. Po szkole krążyły skrzaty domowe poprzebierane za kupidyny, rozdając uczniom kartki. Chłopcy starali się uciec jak najdalej, a dziewczyny uroczo się rumieniły czytając swoje walentynki.

Hermiona Granger zmierzała w kierunku swojej komnaty w celu zaniesienia do niej kwiatów jakie dostała od swoich przyjaciół. Weszła do pokoju i stanęła jak słup soli. Po całym jej pokoju były poustawiane kosze z jej ulubionymi kwiatami - czarnymi liliami, które tak bardzo uwielbiana i nikt o tym nie wiedział. Zastanowiło ją to bardzo. Przecież była pewna, że nikomu nie mówiła jakie kwiaty lubi. Odłożyła przyniesione róże do wazon i postawiła na szafce przy łóżku, na którym zauważyła małe pudełeczko. Wzięła je do ręki. Na wieczku było ładnie wykaligrafowane logo jednego z najdroższych firm jubilerskich w świecie magicznym. Była ciekawa kto darował jej taki drogi prezent. Od razu pomyślała o wszystkich którzy dali jej dzisiaj kwiatki więc Harrego, Blasiego, Teodora i Rona mogła odznaczyć. Została jej tylko jedna osoba, którą stać było na taką drogą firmę. Otworzyła wieczko i zajrzała do środka. Na małej czerwonej poduszeczce leżał wisiorek w kształcie serduszka z małymi kryształkami i wygrawerowanymi jej inicjałami. Wyciągnęła go wraz z łańcuszkiem i wtedy zauważyła coś jeszcze. Małą karteczkę. Biżuterię schowała to swojej szkatułki zabezpieczonej przed kradzieżą i przeczytała liścik.

Przepraszam.
Wybacz. D.M.”
Uśmiechnęła się. Zrobiło jej się miło, że chłopak włożył trochę wysiłku i serca w taki ładny prezent i słowa, które nie były wielce długie. Chciała usłyszeć to od niego kiedy mówi patrząc jej prosto w oczy. Z postanowieniem odnalezienia chłopaka zeszła do Wielkiej Sali na drugie śniadanie gdzie na pewno zastanie kolegę. Miała rację siedział przy stolę Slytherinu wraz ze swoimi i jej przyjaciółmi. Podeszła do nich. Obdarzyła uśmiechem każdego z nich zatrzymując swój wzrok dłużej na Draconie. Usiadła naprzeciwko niego i zaczęła jeść tosty z dżemem malinowym. Cały czas obserwowała Malfoya. Chłopak nie wiedział o co jej chodzi lecz postanowił po śniadaniu dowiedzieć się o zamiarach Kasztanowłosej.
Panna Granger po zjedzeniu udała się do sali zaklęć. Wiedziała, że jej współlokator podąża za nią. O to właśnie jej chodziło. Zaszła kilka metrów dalej i poczuła delikatny uścisk na ramieniu. A chwilę później została zaciągnięta do jednej z pustych sal. Stanęła twarzą w twarz z blondynem.
-Granger o co ci chodziło przy śniadaniu? - zapytał.
-Nie wiem o czym mówisz – odpowiedziała.
-Dobrze wiesz o co mi chodzi – odparł. - Najpierw się do mnie przez dwa tygodnie nie odzywasz, a potem patrzysz jak na kawałek pysznego kąska. Wprawdzie jestem ładny, miły, bogaty i najprzystojniejszy.
-Tak, a przy tym bardzo skromny – przerwała mi. Podała kartkę, którą znalazła przy serduszku – Chcę byś mi powiedział to co jest napisane prosto w oczy.
Blondyn spojrzał na napisane słowa. Zastanawiał się. Chyba zbyt długo bo kasztanowłosa zaczęła iść w stronę drzwi. Chłopak złapał ją za ramię. Przyciągnął ją do siebie. Spojrzał w oczy i powiedział te dwa słowa, które wcześniej napisał. Następnie delikatnie pocałował w usta czekając na reakcję dziewczyny. Hermiona pozwoliła pogłębić pocałunek. Niestety przerwał im dzwonek na zajęcia.




4 komentarze:

  1. Rozdział super świetny ^^
    Hermiona nie wykazała na początku wielkiego entuzjazmu związanego
    z tym,że Pans to jej siostra.
    przeprosiny Draco były przeslodkie.
    Mam nadzieję, że teraz już będą razem ^^
    Czekam na kolejny i weeny 😚
    ~gwiazdeczka

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny masz blog serio :) zostane tu na dłużej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło.
      Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz.

      Pozdrawiam :)

      Usuń