Witam po tak długiej przerwie.
Bardzo przepraszam, że tyle czasu musieliście czekać.
Mam jednak nadzieję, że rozdział wam to wynagrodzi.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
Until it's gone
Mam jednak nadzieję, że rozdział wam to wynagrodzi.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
Until it's gone
"-A jednak twierdzimy, że się kochamy.
-Tak twierdzimy - zgodziłam się. - Ja ciebie
naprawdę kocham, ale zaczynam rozumieć,
że miłość nie oznacza dzielenia się wszystkim
tak jak sądziłam do tej pory."
Charlaine Harris
"Martwy wróg"
Odnaleziona
siostra
Nastał kolejny
mroźny i pochmurny dzień. Z nieba padał śnieg. Cały zamek był
jeszcze pogrążony we śnie. Pewna kasztanowłosa, młoda kobieta
właśnie otworzyła swoje czekoladowe oczy. Przetarła je piąstkami
jak mała dziewczynka. Rozejrzała się po doskonale posprzątanym
pokoju w poszukiwaniu swojego pupilka – Diabełka. Średniej
wielkości czarna kupka sierści leżała na krześle przy biurku.
Uśmiechnęła się na ten widok i zabrała wcześniej przygotowane
uprania udając się do łazienki w celu wykonania poranne toalety.
Kilka minut później wróciła do swojej sypialni. Nakarmiła kota i
przygotowała się do dzisiejszych zajęć by móc następnie udać
się do Wielkiej Sali na śniadanie.
W tym samym czasie blond włosy
chłopak dopiero otworzył swoje oczy. Spojrzał na zegarek i
wyskoczył z łóżka jak by go piorun trafił. W pośpiechu się
ubrał, zabierając książki pognał na pierwsze w tym dniu zajęcia,
którymi były eliksiry. Z prędkością hipogryfa wbiegł do sali
mistrza Nietoperza. Nauczyciel spojrzał na niego wzrokiem godnym
bazyliszka, pozbawił Slytherin pięciu punktów i kazał chłopakowi
zająć swoje miejsce. Draco usiadł obok swojej koleżanki i z miną
skazańca zabrał się za przygotowywanie eliksiru pieprzowego, który
potrzebowała Pani Pomfrey, szkolna pielęgniarka.
Po trudnych
zajęciach dzisiejszego dnia (niektórzy uczniowie siódmego roku
byli obolali po ćwiczeniu zaklęcia
Expulso), wszyscy uczniowie udali
się do Wielkiej Sali na obiad. Każdy jadł, śmiał się, rozmawiał
i zachowywał jakby na jakiejś wielkiej biesiadzie.
Wieczorem po kolacji Prefekci Naczelni
wraz ze swoimi przyjaciółmi siedzieli w salonie wspólnym prefektów
odrabiając zadane zadania domowe. Hermiona jako chodząca
encyklopedia wiedzy wszystkim pomagała. Kiedy zmęczona usiadła ze
swoją ulubioną mugolską książką na jednym z foteli do okna
zapukała szara sówka. Wpuściła ją do środka, gdyż reszta była
zajęta. Odebrała list i od razu zauważyła logo Szpitala Świętego
Munga. Dobrze wiedziała co znajduje się w środku. Spojrzała na
Pansy, która wyczuwając jej wzrok na sobie od razu na nią
zerknęła. Kiwnęła głową i obie panie weszły do sypialni
starszej z nich. Usiadły na łóżku. Panna Granger otworzyła list
i zaczęła czytać jego zawartość. Koleżanka zaglądała jej
przez ramię. Nim kasztanowłosa skończyła Czarna zawołała bardzo
głośno.
-Mionka jak ja się cieszę. Tak bardzo
jestem szczęśliwa, że jednak to prawda.
Ślizgonka była tak głośno iż do
sypialni wszedł Draco, który jako jedyny został.
-Co się dzieje dziewczyny? - zapytał.
- Pam, jesteś taka hałaśliwa, że pewnie nawet i w Hogsmead cię
słyszeli.
-Przyszły wyniki testu DNA z Munga –
wyjaśniła Hermiona.
-Z krzyków Pansy może to oznaczać
tylko, że są pozytywne. Jesteście siostrami.
-Na to wychodzi – odpowiedział jego
współlokatorka.
-Miona zbieraj się. Idziemy do
McGonagall. Trzeba zmienić ci nazwisko. Na nowo powinnaś przystąpić
do przydzielania domu. Pewnie będziesz teraz w Slytherini.
-Pansy proszę uspokój się –
poprosiła Gryfonka. - Nie chcę zmieniać nazwiska. To Grangerowie
wychowali mnie jak własną córkę i to oni zawsze będą dla mnie
rodzicami. I chcę na pamięć o nich zostać przy tym nazwisku. A
sądzę, że Tiara i tak ponownie by mnie przydzieliła do
Gryffidoru, w najgorszym wypadku do Revenclaw. Ja nigdy nie
przejawiałam Ślizgońskich cech. Nie ma sensy iść do dyrektorki
bo jestem pewna iż na pewno wlepiła by nam szlaban za wałęsanie
się po nocy korytarzami. Więc myślę, że możesz już iść.
Tylko uważaj na Filcha. Dobranoc.
Ślizgoni
opuścili sypialnie koleżanki. Panna Granger usiadła z powrotem na
swoim łóżku wcześniej zabierając z szafki album ze zdjęciami.
Miała ochotę na trochę wspomnień. Oglądała każde zdjęcia. Jej
rodziców, przyjaciół tych starych jak i nowych. Do albumu
dołączyła również zdjęcie jej i Valentine. Zastanawiała się
jak to teraz będzie. Jak ma się zwracać do biologicznych rodziców?
Bo tak w prawdzie to ich wcale nie znała. Musiała porozmawiać ze
swoją siostrą, z którą przez tyle lat się nienawidziły, a teraz
są najlepszymi przyjaciółkami. Co jej bardzo odpowiadało.
Obiecała sobie, że jutro porozmawia po zajęciach z panna Parkinson
o swojej rodzinie.
Kilka minut później ułożyła się
na łóżku z zamiarem pójścia spać usłyszała pukanie do drzwi.
Zdziwiło ją to, kto o takiej późnej porze do niej przyszedł, bo
Malfoy zwykle wchodzi nie pukając. Stukanie się powtórzyło więc
mówiąc „proszę” usiadła okrywając się kołdrą. Do środka
wszedł wcześniej wspomniany. Uśmiechnął się do koleżanki i
usiadł obok niej.
-Jak ci ze świadomością, że jesteś
czarownic czystej krwi? - zapytał.
-Nie wiem o co ci chodzi. Już ci
mówiłam kilka razy mówiłam, że nie ma różnicy pomiędzy
czystą, a mugolską krwią. Wszystkich jest taka sama.
-Czysta to czysta. Teraz należysz do
arystokratycznego rodu. Wiesz wszystkie drzwi stoją przed Tobą
otworem. Tyle możliwości. Najgorsze są chyba tylko aranżowane
przez naszych rodziców śluby. Wiesz, że ja i Astoria jesteśmy
sobie pisani. Nasi rodzice zawarli taką umowę między sobą. Oboje
nie chcemy tego bo As kocha kogoś innego, a j jej nie chcę zabierać
tego szczęścia. Ty pewnie też już masz wybranego małżonka.
-Nie bądź śmieszny. To, że jednak
jestem zaginioną córką Parkinsonów nie upoważnia ich do
wybierania mi męża. Sama to zrobię, mogę mieć każdego. Nawet
Ciebie.
-Teraz to nie byłby wcale taki zły
pomysł. Oboje jesteśmy arystokratami. Nikt nie będzie temu
przeciwko.
-Czyli gdybym jednak nie była ich
córką, gdybym była nadal szlamą byś się ze mną nie umówił? -
zapytała Hermiona.
-Nie o to mi chodziło.
Próbował się wytłumaczyć, niestety wypchnęła go za drzwi sypialni zabezpieczając je
wszystkimi sobie znanymi zaklęciami. Położyła się na łóżku. Z
jej oczu popłynęły łzy. Obiecała sobie, że to ostatni raz kiedy
przez niego płacze. Szkoda iż wtedy nie wiedziała, że będzie
musiała złamać dane sobie słowo.
***
Zły na siebie
blondyn wysłał patronusa do swoich kolegów. Musiał się napić i
pogadać, a najlepiej robi się to z najlepszymi przyjaciółmi.
Chłopcy zjawili się dość szybko. Czworo usiadło na kanapach
w salonie i rozmawiali. Draco dowiedział się od Harrego, że
Hermiona potrafi przez długi czas chować urazę, zwłaszcza iż
ponownie wspomniał o jej pochodzeniu, które okazało się nie
prawdą.
Dwa
tygodnie od uzyskania informacji o prawdziwym pochodzeniu panny
Granger cała szkoła przystrojona była w różne odcienie różu i
czerwieni. Wielu uczniów jak i nauczycieli udzielali się w tym
walentynkowym dniu. Po
szkole krążyły skrzaty domowe poprzebierane za kupidyny, rozdając
uczniom kartki. Chłopcy starali się uciec jak najdalej, a
dziewczyny uroczo się rumieniły czytając swoje
walentynki.
Hermiona Granger zmierzała w kierunku swojej komnaty
w celu zaniesienia do niej kwiatów jakie dostała od swoich
przyjaciół. Weszła do pokoju i stanęła jak słup soli. Po całym
jej pokoju były poustawiane kosze z jej ulubionymi kwiatami -
czarnymi liliami, które tak bardzo uwielbiana i nikt o tym nie
wiedział. Zastanowiło ją to bardzo. Przecież była pewna, że
nikomu nie mówiła jakie kwiaty lubi.
Odłożyła przyniesione róże do wazon i postawiła na szafce przy
łóżku, na którym zauważyła małe pudełeczko. Wzięła je do
ręki. Na wieczku było ładnie wykaligrafowane logo jednego z
najdroższych firm jubilerskich w świecie magicznym. Była ciekawa
kto darował jej taki drogi prezent. Od razu pomyślała o wszystkich
którzy dali jej dzisiaj kwiatki więc Harrego, Blasiego, Teodora i
Rona mogła odznaczyć. Została jej tylko jedna osoba, którą stać
było na taką drogą firmę. Otworzyła wieczko i zajrzała do
środka. Na małej czerwonej poduszeczce leżał wisiorek w kształcie
serduszka z małymi kryształkami i wygrawerowanymi jej inicjałami.
Wyciągnęła go wraz z łańcuszkiem i wtedy zauważyła coś
jeszcze. Małą karteczkę. Biżuterię schowała to swojej szkatułki
zabezpieczonej przed kradzieżą i przeczytała liścik.
„Przepraszam.
Wybacz.
D.M.”
Uśmiechnęła się. Zrobiło jej się
miło, że chłopak włożył trochę wysiłku i serca w taki ładny
prezent i słowa, które nie były wielce długie. Chciała usłyszeć
to od niego kiedy mówi patrząc jej prosto w oczy. Z postanowieniem
odnalezienia chłopaka zeszła do Wielkiej Sali na drugie śniadanie
gdzie na pewno zastanie kolegę. Miała rację siedział przy stolę
Slytherinu wraz ze swoimi i jej przyjaciółmi. Podeszła do nich.
Obdarzyła uśmiechem każdego z nich zatrzymując swój wzrok dłużej
na Draconie. Usiadła naprzeciwko niego i zaczęła jeść tosty z
dżemem malinowym. Cały czas obserwowała Malfoya. Chłopak nie
wiedział o co jej chodzi lecz postanowił po śniadaniu dowiedzieć
się o zamiarach Kasztanowłosej.
Panna Granger po zjedzeniu udała się
do sali zaklęć. Wiedziała, że jej współlokator podąża za nią.
O to właśnie jej chodziło. Zaszła kilka metrów dalej i poczuła
delikatny uścisk na ramieniu. A chwilę później została
zaciągnięta do jednej z pustych sal. Stanęła twarzą w twarz z
blondynem.
-Granger o co ci chodziło przy
śniadaniu? - zapytał.
-Nie wiem o czym mówisz –
odpowiedziała.
-Dobrze wiesz o co mi chodzi –
odparł. - Najpierw się do mnie przez dwa tygodnie nie odzywasz, a
potem patrzysz jak na kawałek pysznego kąska. Wprawdzie jestem
ładny, miły, bogaty i najprzystojniejszy.
-Tak, a przy tym bardzo skromny –
przerwała mi. Podała kartkę, którą znalazła przy serduszku –
Chcę byś mi powiedział to co jest napisane prosto w oczy.
Blondyn spojrzał na napisane słowa.
Zastanawiał się. Chyba zbyt długo bo kasztanowłosa zaczęła iść
w stronę drzwi. Chłopak złapał ją za ramię. Przyciągnął ją
do siebie. Spojrzał w oczy i powiedział te dwa słowa, które
wcześniej napisał. Następnie delikatnie pocałował w usta
czekając na reakcję dziewczyny. Hermiona pozwoliła pogłębić
pocałunek. Niestety przerwał im dzwonek na zajęcia.
Rozdział super świetny ^^
OdpowiedzUsuńHermiona nie wykazała na początku wielkiego entuzjazmu związanego
z tym,że Pans to jej siostra.
przeprosiny Draco były przeslodkie.
Mam nadzieję, że teraz już będą razem ^^
Czekam na kolejny i weeny 😚
~gwiazdeczka
Dziękuję za miły komentarz :-)
UsuńŚwietny masz blog serio :) zostane tu na dłużej
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło.
UsuńMam nadzieję, że się nie zawiedziesz.
Pozdrawiam :)