Witajcie kochani.
Przybywam do was z nowym rozdziałem.
Kolejny powinien pojawić się do czwartku następnego tygodnia,
a miniaturka zaraz przed świętami.
Nie przedłużając zapraszam do czytania.
"Życie jest jak pudełko czekoladek
nigdy nie wiesz, co się trafi."
Prorokowa
wiadomość.
Ginny pędziła po Hogwarckich
korytarzach. Chciała być pierwszą osobą, która będzie mogła
się dowiedzieć jak minęła pierwsza randka Hermiony z Draconem.
Wiedziała, że już wrócili. Miała tylko nadzieje iż nie będzie
im przeszkadzać w czym ważnym. Sama pewnie byłaby zła jakby ktoś
przeszkodził jej i Blaisemu. Ale Ruda z natury była bardzo
ciekawską kobietą więc nie umiała poczekać do rana tak jak
prosił ją jej chłopak.
Nie minęło kilka minut, a stanęła
przed portretem Gryffindora. Wypowiedziała hasło i weszła do
środka. Rozejrzała się dookoła. Zauważyła buty i torebkę
przyjaciółki, a ją samą leżącą na kolanach blondyna na łóżku.
Oboje byli pogrążeni we śnie. Zostawiła ich samych sobie
nakrywając ich kocem i obiecując głośno że jeszcze ją dorwie i
wszystko z niej wyciągnie. Z uśmiechem wyszła z pokoju Prefektów
Naczelnych.
***
Czarnoskóry chłopak siedział na
swoim łóżku w dormitorium znajdującym się w siedzibie Ślizgonów.
Przeglądał książkę do Quidditcha, którą dostał na gwiazdkę.
Czytał ją już kilka razy, a z każdym kolejnym razem potrafił
znaleźć coś ciekawego. Pomimo że czytał nudziło mu się jednak
bardzo. Przyzwyczaił się iż każdego wieczoru była u niego
Rudowłosa dziewczyna dzisiaj jednak było inaczej. Gin chciała
sobie zrobić z dziewczynami babski wieczór, więc został sam jak
palec. Zawszę mógł pójść do swojego wieloletniego przyjaciela
Smoka. Nie chciało mu się jednak ruszyć tyłka z łóżka.
Jego rozmyślania przerwało ciche
pukanie do drzwi. Podniósł się i ruszył je otworzyć. W progu
stała jego ukochana Ginny. Szybko wpuścił ją do środka pytająco
na nią spoglądając.
-Byłam u Miony – powiedziała. -
Chyba randka była udana.
-Czemu chyba? - zapytał. - Nie pytałaś
jej?
-Chciałam ale oboje z Malfoy'em spali.
Odpowiedziała po czym czule pocałowała
chłopaka prosto w usta. I tak jak każdego razu tę noc spędzili
razem.
***
Czarnowłosa dziewczyna przekręcała
się z boku na bok. Nie mogła znaleźć sobie wygodnej pozycji do
spania. W końcu położyła się na wznak i zaczęła rozmyślać o
swoim dotychczasowym życiu.
Kocham Harrego, ale nie wiem co mam
sądzić o tym wszystkim. Czy to nie jest trochę za szybko tak
wcześnie rozmyślać o naszej wspólnej przyszłości? Ślubie,
dzieciach i wspólnym mieszkaniu. Chyba najpierw powinniśmy skończyć
szkołę, zdać OWUTEMY, znaleźć dobrą pracę i dopiero zacząć
szukać mieszkania czy tam domu. Chociaż Harry coś tam wspominał,
że ma dom po swoim chrzestnym więc szukać nie musimy, ale na pewno
trzeba będzie go odremontować i przystosować do życia. Moi
rodzice bardzo go polubili i akceptują związek z czarodziejem
półkrwi. Co mnie bardzo cieszy. A na dodatek odwołali zaręczyny z
Charliem. Jeden plus tego wszystkiego bo nie lubiłam od zawsze ego
chłopaka, taki egoista i szowinista. Dobrze, że Miona nie musi tego
przechodzić, chociaż jako ta starsza powinna. Matka o niej nie
wiedziała, była przecież pewna że ma tylko mnie i to właśnie mi
wtedy planowała przyszłość.
Sen dziewczyny przyszedł
niespodziewanie, kiedy ułożyła się na prawym boku.
***
Zbawca całego magicznego świata
siedział w pokoju Wspólnym Gryffindoru na swoim ulubionym fotelu
znajdującym się zaraz przy kominku. On tak samo jak jego dziewczyna
rozmyślał o ich wspólnej przyszłości. Był pewny, że resztę
życia chce spędzić właśnie z tą dziewczyną. Od bardzo dawna
myślał o jednej rzeczy, którą bardzo chciał zrobić i był tego
w dwustu procentach pewny. Ale najpierw musi porozmawiać z rodzicami
dziewczyny i panią dyrektor by zrobić to w tak uroczysty sposób. W
końcu nie wiele razy człowiek ma taką możliwość. Postanowił
zrobić to na dniach. I z takim postanowieniem udał się do sypialni
spać.
***
Astoria wraz z Teodorem znajdowali się
w pokoju życzeń. Chcieli mieć trochę czasu dla siebie. Oboje
zajmowali dormitoria wraz z innymi uczniami ze swoich roków i nie
mogli razem spędzić żadnej nocy. Ich wybawieniem był właśnie
pokój „przychodź – wychodź”. Leżeli przytuleni do siebie na
dużym łóżku z baldachimem. Byli razem od początku stycznia lecz
ukrywali swój związek przed wszystkimi. As była bardzo wrażliwą
Ślizgonką i nie chcieli plotek na swój temat. Nawet ich wspólni
przyjaciele o tym nie wiedzieli.
-Tori mam do ciebie pytanie – zaczął
Teodor.
-Tak? - zapytała.
-Wiesz jak bardzo mi na Tobie zależy?
Nie chcę już tego ukrywać. Wiem, że nie lubisz plotek, ale myślę
iż chociaż powinniśmy powiedzieć naszym przyjaciołom.
-Myślę, że im akurat możemy
powiedzieć – odpowiedziała. - I tak już coś podejrzewają.
Pocałował ją namiętnie tym samym
kończąc ich wymianę zdań.
***
Nastał kolejny śnieżny i mroźny
poranek. W jednym z pokoi Prefektów zimowe słońce zaczęło
swym blaskiem oświetlać pomieszczenie. Promienie łaskotały po
nosie kasztanowłosą powoli wybudzając ją ze snu. Przetarła swoje
oczy jak mała dziewczynka i powoli podniosła się do pozycji
siedzącej. W pierwszej chwili zdziwiło ją, że znajduje się w
sypialni, a nie w salonie gdzie rozmawiali. Lecz gdy tylko spojrzała na
śpiącego na siedząco blondyna od razu przypomniała jej się
wczorajsza randka. Mimowolnie na jej ustach pojawił się uśmiech.
Jeszcze raz zerknęła na blondyna. Spał twardo jak kamień.
Postanowiła to wykorzystać i jako pierwsza zaznać trochę
prywatności w łazience. Zabrała ze swojego dormitorium ubrania i
udała się we wspomniane miejsce. Rozebrała się z sukienki
pożyczonej od Astori i weszła do ogromnej wanny wypełnionej po
brzegi. Przepłynęła kilka razy długość wanny i umyła się
stojąc w płytszej części. Wychodząc otuliła się ręcznikiem,
którym szybko się wytarła. Ubrała się i wysuszyła włosy jednym
zaklęciem. Gotowa na nowy dzień wyszła z pomieszczenia. Od razu rozejrzała się po pomieszczeniu. Zauważyła tylko
karteczkę leżącą na stoliku. Podeszła i od razu przeczytała
notatkę. Dowiedziała się iż blondyn został wezwany do Snape'a i
aby poszła na śniadanie, gdzie zapewne się spotkają. Tak też
zrobiła. Będąc już na miejscu weszła do środka i usiadła przy
stole Gryffindoru na swoim ulubionym miejscu zaraz obok Gryfońskich
przyjaciół. Uśmiechnęła się do nich szczerze i zabrała za
jedzenie tostów z serem i szynką. Kiedy skończyła do Wielkiej
Sali wleciała sowia poczta. Hermiona nie spodziewała się od nikogo
listu więc z zamiarem pójścia po torbę na zajęcia wstała. Na
jej ramieniu usiadła jedna sówka, a pozostałe krążyły nad jej
głową zrzucając listy pod jej nogi. Zdziwiło ją to bardzo.
Przypomniała sobie jak kiedyś, a dokładnie na czwartym roku
również dostała taką stertę. Z powrotem usiadła i przejrzała
adresatów kopert by nie przegapić listu od swoich biologicznych rodziców, gdyż
i tego mogła się spodziewać. Nie znalazła takiego więc jednym
zaklęciem spaliła korespondencję i spojrzała na swoich
przyjaciół. Harry trzymał Proroka Codziennego i jego
mina wyrażała szok.
-Harry co się stało? - zapytała.
-Nie chcesz wierzyć, uwierz mi –
odpowiedział.
-Potter proszę cię nie denerwuj mnie,
musi tam coś o mnie być skoro dostałam taką stertę śmieci –
powiedziała surowym głosem.
Chłopak z ociąganiem podał jej
gazetę. Otworzyła ją na głównej stronie i prawie spadła z
ławki, gdy zobaczyła co się na niej znajduje. Na środku strony
dużymi, drukowanymi literami napisany był tytuł artykułu.
„DRACO MALFOY I HERMIONA GRANGER
NA ROMANTYCZNEJ KOLACJI?”
A pod nim ich wspólne zdjęcie z
wczorajszej kolacji. Cała krew odpłynęła z jej twarzy, nie
wahając się zaczęła czytać.
„Draco
Lucjusz Malfoy (l. 18) oraz Hermiona Jane Granger (l. 19) byli
ostatnio widziani w najlepszej magicznej restauracji „DRANSLAND”.
Czyżby była to randka? Niestety nie jest nam znany powód
romantycznej kolacji tych dwoje młodych ludzi. Jak zareagował na to
ojciec młodzieńca. Przecież nie od dziś wiadomo, że Lucjusz
Abraxas Malfoy (l. 45), który został oczyszczony z wszelkich
zarzutów (więcej na stronie piątej) od zawsze tępił czarodziei
nie magicznej krwi. Jak to wszystko się potoczy? Czy panna Granger
po stracie rodziców szuka wsparcia w bogatym mężczyźnie? Czy
spotyka się z nim tak naprawdę dla pieniędzy? O tym wszystkim
poinformujemy Państwa w następnym wydaniu Proroka Codziennego.”
Redaktor Proroka Rita Skeeter
Miona spojrzała po swoich
przyjaciołach. Patrzyli na nią z troską. Nie wiedziała co teraz
zrobić. Chciała zapaść się pod ziemię. Widziała dookoła
spojrzenia innych uczniów, którzy zdążyli już przeczytać
artykuł. Zamierzała wybiec z Wielkiej Sali, gdy podeszli do niej
Pasny z Astorią. Chyba również przeczytały artykuł bi bez słowa
zamknęły pannę Granger w uścisku. Dziewczyna nie mogła dłużej
trzymać w sobie tego wszystkiego i po jej policzkach popłynęły
łzy bezsilności. Pewnie stała by tak przez długi czas gdyby nie
podszedł do niej Draco w towarzystwie pozostałych przyjaciół.
Szybko spojrzał na płaczącą dziewczynę i od razu ją przytulił.
-Hej. Nie płacz – powiedział. - Nie
daj im tej satysfakcji. Przecież wiesz jaka jest Skeeter.
Przejdziemy przez to razem. Nie musisz się niczym martwić. Przecież
wiem, że nie lecisz na moją kasę. A co tyczy się mojego ojca
pojawił się tutaj tylko na chwile i powiedział, że rozmawiał już
z Państwem Parkinson na ten temat. Matka mu powiedziała, że jesteś
ich córką gdy Annie jej napisała. Cieszą się, że tak wszystko
się potoczyło.
Uśmiechnął się do niej
pocieszającą, a ona przez łzy odwzajemniła ten uśmiech. W ósemkę
usiedli przy stole Slytherinu, a Draco oznajmił na całe
pomieszczenie, że mają nie odzywać się na ten temat bo wszystkich
przeklnie. W spokoju dokończyli śniadanie (ci którzy nie zdążyli
zjeść) i udali się na dzisiejsze zajęcia.
Dzień minął bardzo szybko. Dwójka
Prefektów zmierzała w stronę swojego mieszkania nie odzywając się
do siebie. Oboje pogrążeni byli w swoich myślach. Kasztanowłosa
nie żałowała wczorajszej kolacji. Bardzo jej się podobała
inicjatywa Dracona i chętnie powtórzyła by taki wieczór jeszcze
raz. Albo może ona zaproponowała by jakiś wypad tylko we dwoje.
Już po jej głowie krążyły miejsca w niemagicznym Londynie, które
chętnie pokazała by chłopakowi.
Weszli do środka Salonu Prefektów i
dziewczyna usiadła na kanapie patrząc w kominek i uśmiechając się
do swoich myśli.
-Co cię tak bawi? - zaszeptał blondyn
blisko jej ucha.
-Nie
strasz gałganie – odpowiedziała. - Myślałam o tym wszystkim i
powiem ci szczerze, że chętnie bym to wszystko powtórzyła jeszcze
raz. To był taki cudowny wieczór.
Uśmiechnął się do niej tym swoim
uwodzicielskim uśmiechem i rzekł.
-Czyżbyś chciała zabrać mnie na
randkę panno Granger?
-Nie miej o sobie zbyt wielkiego
mniemania Malfoy, tak arystokracie nie przystoi. To mężczyzna
powinien zabierać swoją wybrankę na randki nie kobieta.
Oboje wybuchnęli niekontrolowanym
śmiechem zwijając się na kanapie. Przed kolacją przedyskutowali
jeszcze temat ich wczorajszego spotkania śmiejąc się raz po raz z
czego zadowolony był chłopak. Nie chciał by myślała o tym
wszystkim zwłaszcza, że jego wybór został zaakceptowany przez
ojca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz