sobota, 22 października 2016

Rozdział 27

Witam. 
Jestem z nowym rozdziałem.
Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Teraz już tylko z górki.
I dziękuję wam za 16 tysięcy wyświetleń


A light that never comes






"Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch
podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy."

Wisława Szymborska


Randka

Luty powoli przechodził w marzec. Nie przeszkadzało to jednak mrozowi, który utrzymywał się cały ten czas. Uczniowie jak tylko mogli ukrywali się w ciepłym budynku szkoły. A było można to zrobić tylko w niektórych miejscach. Mróz czy ostra zima nie przeszkadzała ósemce przyjaciołom. Jako, że jeszcze byli młodzi i nie musieli martwić się o codzienność postanowili wykorzystać obecność śniegu. Urządzili największą jaką widział Hogwart bitwę na śnieżki. Podzielili się losowo ciągnąć zaczarowane patyczki. W pierwszej drużynie był Draco, Ginny, Pansy i Teodor. A w drugiej Hermiona, Blaise, Harry i Astoria. Wygrywał drużyna Miony tylko dlatego iż miała w swojej drużynie Blaisego, który rzucał śnieżkami jak z armaty. Po długiej i zaciętej walce z trudności wygrała druga drużyna. Z czego zadowolona była kasztanowłosa. W końcu mogła pokazać Draconowi, że nawet bez czarów jest od niego lepsza. W nagrodę za te słowa wylądowała w wielkiej zaspie, z której wyciągnęły ją dziewczyny i wszystkie ruszyły w stronę jeziora, gdzie stali chłopcy rozmawiając ze sobą. Można było powiedzieć iż spiskowali. Więc przyjaciółki usiadły na wyczarowanej przez Hermionę ławce susząc się zaklęciem. Obserwowały chłopaków i ich wygłupy na zamarzniętym jeziorze. Jeździli jak dzieci popychając się wzajemnie. Ich zabawę przerwało pęknięcie lodu i głośne chlupnięcie blondyna do wody. Panie zaprzestały rozmowy i ruszyły na pomoc Ślizgonowi. Wyciągnięty z wody i otulony przywołanym accio kocem został zaprowadzony do Pokoju Wspólnego prefektów, upierał się, że nie chce iść do Skrzydła Szpitalnego, gdzie Pani Pomfrey z pewnością uprze się by został tam przynajmniej na tydzień. Szybko przebrał się w suche ubrania i wrócił do salonu, gdzie zastał jedynie swoją współlokatorkę trzymającą w ręku parujący kubek. Usiadł w drugim fotelu od razu otrzymując ciepły napój.
-Dodałam do niego eliksiru pieprzowego byś nie był chory – powiedziała. - Wypij. Pomoże ci.
-Dzięki Granger – odpowiedział.
-Nie ma sprawy.
Rzekła i udała się do łazienki wykąpać się przed snem. Nie zajęła jej to dużo czasu. Minęła chłopaka w drzwiach i udała się do swojej sypialni. Wskoczyła pod ciepłą, puchową kołdrę z książką w ręku. Uwielbiała czytać przed snem. To ją zawsze odprężało i delikatnie usypiało. Po przeczytaniu kilku rozdziałów odłożyła ją na stolik nocny i ułożyła się w swojej ulubionej do spania pozycji. Zamknęła oczy i powoli oczyszczała swój umysł by sen szybciej przyszedł. Kiedy była już na granicy snu, a jawy usłyszała huk dobiegający z salonu. Ubrana tylko w koszulkę nocną z różdżką w dłoni udała się do wspólnego pomieszczenia. To co zobaczyła o mało nie zwaliło ją z nóg. Zauważyła rozwalonego na podłodze swojego współlokatora, a obok niego porozrzucane książki i jej kotek. Zaczęła się śmiać czym zwróciła uwagę chłopaka, który próbował podnieść się z podłogi. Niestety nie wychodziło mu to za dobrze. Wciąż śmiejąca się dziewczyna podeszła do niego i pomogła mu wstać z podłogi. Przytrzymała go po ramię aby z powrotem nie upadł. Pomogła usiąść w fotelu i gdy miała zamiar zabrać się za posprzątanie bałaganu złapał ją za rękę. Odwróciła się do niego z pytającym spojrzeniem.
-Zimno mi.
Powiedział. Dotknęła jego rozpalonego czoła o od razu cofnęła swoją dłoń. Była pewną, że ma gorączkę i to bardzo wysoką.
-Chodź trzeba położyć cię do łóżka – rzekła. - Masz gorączkę. Musisz się porządnie wygrzać.
Pociągnęła go ponownie i powoli doszli do sypialni Ślizgona. Pomogła mu ściągnąć bluzę po czym niezbyt delikatnie popchnęła go na łóżko.
-Granger? - zapytał, gdy już wychodziła. - Zostań, będzie mi cieplej jak będziesz ze mną spała.
Szybko rozważyła za i przeciw. Po czym doszła do wniosku, że nie raz już przecież spali razem więc co jej szkodzi. Weszła na wysokie łóżko i ułożyła się obok kolegi, który przyciągnął ją do siebie. Czuła jak na jej twarzy pojawiły się dwa rumieńce. Cieszyła się iż jest ciemno i on tego nie zobaczy. Położyła głowę na jego ramieniu i razem oddali się w objęcia Morfeusza.

***
Czternastoletnia blondynka szybko przemieszczała się po korytarzach szkoły. Chciała jak najszybciej porozmawiać ze swoją starszą od siebie przyjaciółką. Miała zamiar zrobić to na śniadaniu, na którym nie było Hermiony, ani brata dziewczynki więc postanowiła sprawdzić co u nich. Kiedy była już przed obrazem wypowiedziała hasło, które dostała na wypadek gdyby ich nie umiała znaleźć. Weszła do środka . Zauważyła porozrzucane po podłodze książki. Zastanawiała się czy aż tak bardzo się pokłócili, że aż w ruch poszły książki. Wiedziała iż oboje mają wybuchowe charaktery, miała nadzieję, że jednak się myliła. Ruszyła do drzwi sypialni Miony. Zastukała. Nikt nie odpowiadał. Nacisnęła na klamkę i weszła do środka. W pokoju nie było nikogo. Wyszła i zastukała w drzwi sypialni swojego brata. Też nikt nie odpowiadał. I tak jak w poprzednim wypadku weszła do środka. Uśmiechnęła się na widok dwójki przytulonych do siebie nastolatków. Miała nadzieję, że w końcu będą ze sobą razem. Widać wyraźnie, że ich do siebie ciągnie. Stwierdziła, że pora ich zbudzić. Zastanawiała się jak to zrobić. Postanowiła ściągnąć z nich kołdrę. Tak też zrobiła. Hermiona cicho pisnęła i od razu przytuliła się bardziej do chłopaka, który nawet będąc w objęciach Morfeusza opiekuńczo objął ją swoimi ramionami. Czując zimny powiew otworzył swoje oczy i od razu zauważył swoją siostrę próbującą powstrzymać śmiech.
-Co ty tutaj robisz z samego rana? - zapytał.
-Chciałam porozmawiać z Mioną lecz widzę, że śpicie RAZEM więc postanowiłam wam delikatnie dać znać iż pora już wstawać.
-Czemu się tak na mnie patrzysz? - zapytał, a zdając sobie sprawę jak to wygląda zaczął się szybko tłumaczyć. - Miałem wczoraj gorączkę po niezdrowej kąpieli w jeziorze, a Hermiona pomogła mi się tylko wygrzać.
-Ja przecież nic nie mówi, ale razem wyglądacie na kochającą się parę i nie zaprzeczaj braciszku.
Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju, by następnie udać się do swojego i przyjaciółki ulubionego miejsca w szkole – biblioteki.
***
Draco po wyjściu swojej siostry nakrył z powrotem siebie i dziewczynę bardziej przytulając ją do siebie. Było mu bardzo przyjemnie i chętnie budził by się tak codziennie. Annie miała rację. Musi zrobić wszystko w tym kierunku aby mogło tak być. Zależało mu na Kasztanowłosej Gryfonce. Postanowił, że jeszcze dzisiaj zaprosi ją do najlepszej magicznej restauracji jaką zna. Najpierw musi załatwić pozwolenie na wyjście z McGonagall, ale to zrobi później. Jak na razie chce leżeć z dziewczyną. Tak mu było dobrze.
***
Było jej ciepło. Dla niej za ciepło. Niestety nie mogła zrzucić z siebie to coś co dawało jej aż tyle ciepła. Otworzyła swoje brązowe oczy. W pierwszej chwili nie wiedziała gdzie się znajduje. Kiedy mrugnęła kilka razy oczami przypomniała sobie wczorajszy wieczór. Odwróciła się na tyle ile jej pozwoliły oplatające ją ramiona i spojrzała na bladą twarz blondyna. Ogarnęła włosy z jego czoła i sprawdziła czy nadal ma gorączkę. Odetchnęła z ulgą gdy poczuła zimno pod palcami. Próbowała wyswobodzić się z objęć Ślizgona starając się go nie obudzić. Niestety nie udało się jej to. Poczuła tylko mocniejszy uścisk i przyciągnięcie w stronę Dracona. Chłopak już nie spał. Pocałował Hermionę lekko muskając jej usta.
-Gdzie się wybierasz księżniczko? - zapytał.
-Do swojej sypialni – odpowiedziała. - Chciałam się ubrać i iść na śniadanie.
-Przespaliśmy śniadanie – rzekł. - Teraz trzeba czekać na obiad.
-Ale i tak trzeba wstać. Przygotować się do jutrzejszych zajęć, odrobić prace domowe.
-A nie możesz chociaż raz odpuścić? - zapytał. - Poleżeć ze mną. Wyluzować się chociaż trochę?
-Nie.
Odpowiedziała i wyswobodziła się z jego objęć i zeszła z łóżka. Pocałowała go w policzek i wybiegła z pokoju udając się do swojej sypialni. Ubrała się w przygotowane wcześniej ciuchy i ruszyła do salonu. Różdżką sprzątnęła bałagan, który wczoraj zrobił blondyn. Zabrała swojego kotka i wróciła do sypialni aby go nakarmić. Nasypała mu suchej karmy do miseczki i napełniła drugą czystą wodą. Ruszyła z powrotem do salonu i usiadła w fotelu z książką, którą dostała na gwiazdkę. Tak bardzo pochłonęła ją lektura, że nie zauważyła jak drugi Prefekt usiadł obok niej na kanapie uważnie się jej przyglądając. Nie odzywając się wziął jedną z książek i czysty pergamin odrabiając jedyną, która mu została pracę domową. Pisał wypracowanie na temat eliksiru nasennego i jego efektach ubocznych, gdy usłyszał trzask i atrament, który używał wylał się zalewając cały pergamin. Spojrzał gniewnie na Gryfonkę, która jednym zaklęciem pozbyła się atramentu z pracy. Kiwnął jej głową w podziękowaniu i ponownie zabrał się za pisanie. Niestety kroki chodzącej dziewczyny skutecznie mu to utrudniały. Miał ochotę rzucić w nią jakimś paraliżującym zaklęciem. Albo przyciągnąć ją do siebie i trzymać w żelaznym uścisku dopóki by się nie uspokoiła. Ten drugi pomysł wydawał mu się bardziej humanitarny i odpowiedni. Tylko przez chwilę się zawahał . Po czym wstał i złapał dziewczynę w pasie i przyciągnął do siebie. Zdezorientowana nie wiedziała dlaczego to zrobił.
-Malfoy co ty? - zapytała.
-Cicho Granger – rzekł. - Nie mogę się skupić, a muszę dzisiaj skończyć wypracowanie dla Snape. Ty już swoje skończyłaś więc i mnie daj skończyć. Nie przeszkadzaj mi proszę.
Kiwnęła głową na znak zrozumienia. Puścił ją więc usiadła w fotelu i przyglądała się jak chłopak kończy pisać. Kiedy zwinął pergamin zakańczając tym samym swój wysiłek w pracę. Odesłał go zaklęciem do torby znajdującej się w jego sypialni. Spojrzała na niego lekko się uśmiechając. Milczeli. Oboje teraz czekali na obiad. Byli przecież bez śniadania. Kiedy wybiła godzina czternasta zeszli razem do Wielkiej Sali na posiłek. Usiedli na swoich miejscach i jedli rozmawiając z kolegami.
Kasztanowłosa Gryfonka w najlepsze rozmawiała o imprezie organizowanej przez Krukonów w następną sobotę w Pokoju Życzeń. Czasami do rozmowy wtrącała się Parvati i Jasmine, dziewczyna Rona, z którą Hermiona nie rozmawiała. Jak już musiała to odpowiadała monosylabami. Przecież ona odebrała jej chłopaka, którego kiedyś kochała. Jej rozmyślenia i rozmowę z Gin przerwała karteczka, która za pomocą zaklęcia pojawiła się przed nią. Wzięła ją do ręki i zaczęła czytać.
Umów się dziś wieczorem,
przejdziemy się zimnym dworem.
Zabiorę cię na piękną kolację,
która przypomni ciepłe wakacje.
Odprowadzę cię prosto do domu,
nie powiemy o tym nikomu.
Możliwe, że się w Tobie podkochuję,
więc na pożegnanie w policzek pocałuję.”
D. M.
P.S. Jeśli się zdecydujesz bądź o 20 pod Wielką Salą.
Przeczytała to wraz z Ginny, która zaglądała jej przez ramię. Przyjaciółki uśmiechnęły się do siebie. Rudowłosa miała iskierki w oczach kiedy starsza kiwnęła głową na znak zgody. Wiedziała, że z młodą Weasley'ówną nie ma co dyskutować. Była pewna, że już szykuje w myślach strój dla niej na wieczorną randkę z najbardziej pożądanym chłopakiem w szkole.
Dokończyły obiad w akompaniamencie rozmowy Harrego z małą Annie. Kłócili się o taktykę na kolejny mecz z Puchonami. Kto by pomyślał, że taka mała dziewczynka może mieć taką wiedzę na temat Quidditcha. Potter chciał zobaczyć nawet jak blondynka radzi sobie na miotle. Nie chciała się na to zgodzić twierdząc iż lepsza jest w obmyślaniu taktyki.
Herm wraz z Gin, a chwilę później z Pam i As udały się do pokoju tej najstarszej blokują zaklęciem dostęp do wejścia. Trzy przyjaciółki zabrały się od razu za szykowanie ostatniej z nich. Na początek wepchnęły ją do łazienki na orzeźwiający prysznic, po którym zaczęły stroić Kasztanowłosą. Pansy zajęła się makijażem, Astoria włosami, a Ginny przygotowywaniem odpowiedniego ubioru.
Mimo iż do randki było jeszcze sporo czasu pozwoliła im na to. Chciała by też czerpały z tego przyjemność. Wiedziała, że lepiej oddać się w ich ręce. Sama pewnie ubrała by jeansy i zwykłą bluzkę. Tak przynajmniej będzie wyglądać jak na randkę przystało.

***
W tym samym czasie w jednym z pokoi znajdującym się w lochach siedziało czworo przyjaciół. Siedzieli tak razem popijając Ognistą Whisky. Draco zastanawiał się czy dziewczyna zgodzi się na randkę z nim. Załatwił już pozwolenie od Pani dyrektor na dłuższe wyjście. Nie powiedział gdzie się udają. Nie chciał by od razu wszyscy o tym wiedzieli. Mieli wiedzieć w odpowiednim czasie. Jak już będzie miał pewność swoich decyzji. Jak na razie chciał by ta randka była najlepsza w jej życiu.
Czas mijał nieubłaganie szybko. Do godziny dwudziestej zostało tylko pół godziny. Blondyn biegał po dormitorium przyjaciela szukając różnych rzeczy. Różdżki, którą włożył do zimowej kurtki. Pieniądze. Przywołał zaklęciem swoje ubrania specjalnie przygotowane na tą okazję. Korzystając z łazienki Blasiego przyszykował się do spotkania. Dziesięć minut przed umówionym czasem był już gotowy. Zabrał swój magiczny atrybut i ruszył do wyjścia. Zatrzymał go śmiech przyjaciół. Spojrzał na nich i zapytał.
-No co?
-My wiemy, że Hermionie podobasz się w każdym wydaniu, ale myślę, że nie wpuszczą cię do restauracji bez spodni – śmiał się Teo.
Zdezorientowany spojrzał na swoje nogi. Faktycznie nie ubrał spodni. Był pewny, że je wkładał. Złapał rzucone przez Harrego ubranie i szybko je założył. Ruszył w stronę Wielkiej Sali. Przyszedł kilka minut przed umówioną godziną. Teraz pozostało mu czekać na dziewczynę, jeśli zdecydowała się przyjść. Z niecierpliwością patrzał na wielki zegarem odliczając czas do pełnej godziny. Nie wiedział czy w ogóle przyjdzie. Usłyszał stukot obcasów i odwrócił się w ich stronę. W jego kierunku zmierzała dziewczyna. Szła po schodach niepewnie jakby bała się iż spadnie. Podszedł do ich końca i czekał aż stanie przed nim. Zatrzymała się dwa schodki wyżej. Wyglądała bardzo ładnie. Miała na sobie sukienkę i szła na wysokim obcasie. Nie dziwił się że ciężko było jej iść. Uśmiechnął się pokazując równe białe zęby. Odwzajemniła uśmiech podchodząc do niego bliżej.
-To gdzie się wybieramy? - Zapytała lekko zarumieniona.
-Niespodzianka – odpowiedział. - Ubierz płaszczyk bo na dworze jest zimno.
Pomógł jej go ubrać i obserwował jak rzuca zaklęcie aby zmienić buty odpowiednie do zimy i śniegu. Ruszyli do wyjścia ze szkoły. Przeszli przez błonia do głównej bramy spod, której chłopak teleportował ich w samo centrum Londynu. Szli kilka minut by zatrzymać się przed największym budynkiem na ulicy. W pierwszej chwili dziewczyna zastanawiała się dlaczego zabrał ją w miejsce gdzie stał pusty budynek. Zerknęła na chłopaka i zauważyła jak mówi coś do wielkiego plakatu. Szybko domyśliła się, że to magiczna restauracja i tak samo jak Szpital Św. Munga musi być jakoś chroniony. Przeszli przez szybę i znaleźli się w pięknie zrobionej recepcji. Oddali płaszcze do szatni, a blondyn podał swoje nazwisko i zostali zaprowadzenie do stolika w rogu sali, takim ustrojonym miejscu idealnie pasującym na romantyczną kolację. Zaraz po nich podszedł kelner wręczając im karty dań. Kasztanowłosa spojrzała na nią, a następnie na chłopaka.
-O ceny nie musisz się martwić – powiedział jakby czytał w jej myślach. - Ja cię tu zabrałem i ja płacę. A ty masz się nie przejmować cenami i zamówić co chcesz łącznie z deserem.
Nic więc nie powiedziała tylko pozwoliła zamówić wszystko przez towarzysz. Na swoje potrawy nie musieli czekać długo. Jedli rozmawiając ze sobą o wszystkim i o niczym. A Hermiona musiała przyznać sama przed sobą, że to najlepsza randka na jakiej była w życiu. Panna Granger kilka razy została przedstawiona ważnym osobistością, którzy tak samo jak oni postanowili na dobre i bardzo drogie jedzenie.
Kolacja dobiegła końca. Malfoy uregulował rachunek i odebrał od kelnera płaszcze dając mu przy tym spory napiwek i opuścili lokal w dobrych humorach. Powoli wracali do szkoły śmiejąc się z różnych anegdotek z czasów ich młodości.  





2 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny,
    Cały czas miałam banana na twarzy :,)
    Ta randka była super i całe zachowanie Draco było świetne.
    Czekam na kolejny rozdział i weny!
    ~gwiazdeczka

    OdpowiedzUsuń