Witam.
Jestem z nowym rozdziałem.
Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Teraz już tylko z górki.
I dziękuję wam za 16 tysięcy wyświetleń
A light that never comes
"Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch
podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy."
Wisława Szymborska
Randka
Luty powoli przechodził w marzec. Nie
przeszkadzało to jednak mrozowi, który utrzymywał się cały ten
czas. Uczniowie jak tylko mogli ukrywali się w ciepłym budynku
szkoły. A było można to zrobić tylko w niektórych miejscach.
Mróz czy ostra zima nie przeszkadzała ósemce przyjaciołom. Jako,
że jeszcze byli młodzi i nie musieli martwić się o codzienność
postanowili wykorzystać obecność śniegu. Urządzili największą
jaką widział Hogwart bitwę na śnieżki. Podzielili się losowo
ciągnąć zaczarowane patyczki. W pierwszej drużynie był Draco,
Ginny, Pansy i Teodor. A w drugiej Hermiona, Blaise, Harry i Astoria.
Wygrywał drużyna Miony tylko dlatego iż miała w swojej drużynie
Blaisego, który rzucał śnieżkami jak z armaty. Po długiej i
zaciętej walce z trudności wygrała druga drużyna. Z czego
zadowolona była kasztanowłosa. W końcu mogła pokazać Draconowi,
że nawet bez czarów jest od niego lepsza. W nagrodę za te słowa
wylądowała w wielkiej zaspie, z której wyciągnęły ją
dziewczyny i wszystkie ruszyły w stronę jeziora, gdzie stali
chłopcy rozmawiając ze sobą. Można było powiedzieć iż
spiskowali. Więc przyjaciółki usiadły na wyczarowanej przez
Hermionę ławce susząc się zaklęciem. Obserwowały chłopaków i
ich wygłupy na zamarzniętym jeziorze. Jeździli jak dzieci
popychając się wzajemnie. Ich zabawę przerwało pęknięcie lodu i
głośne chlupnięcie blondyna do wody. Panie zaprzestały rozmowy i
ruszyły na pomoc Ślizgonowi. Wyciągnięty z wody i otulony
przywołanym accio kocem został zaprowadzony do Pokoju Wspólnego
prefektów, upierał się, że nie chce iść do Skrzydła
Szpitalnego, gdzie Pani Pomfrey z pewnością uprze się by został
tam przynajmniej na tydzień. Szybko przebrał się w suche ubrania i
wrócił do salonu, gdzie zastał jedynie swoją współlokatorkę
trzymającą w ręku parujący kubek. Usiadł w drugim fotelu od razu
otrzymując ciepły napój.
-Dodałam do niego eliksiru pieprzowego
byś nie był chory – powiedziała. - Wypij. Pomoże ci.
-Dzięki Granger – odpowiedział.
-Nie ma sprawy.
Rzekła i udała się do łazienki
wykąpać się przed snem. Nie zajęła jej to dużo czasu. Minęła
chłopaka w drzwiach i udała się do swojej sypialni. Wskoczyła pod
ciepłą, puchową kołdrę z książką w ręku. Uwielbiała czytać
przed snem. To ją zawsze odprężało i delikatnie usypiało. Po
przeczytaniu kilku rozdziałów odłożyła ją na stolik nocny i
ułożyła się w swojej ulubionej do spania pozycji. Zamknęła oczy
i powoli oczyszczała swój umysł by sen szybciej przyszedł. Kiedy
była już na granicy snu, a jawy usłyszała huk dobiegający z
salonu. Ubrana tylko w koszulkę nocną z różdżką w dłoni udała
się do wspólnego pomieszczenia. To co zobaczyła o mało nie
zwaliło ją z nóg. Zauważyła rozwalonego na podłodze swojego
współlokatora, a obok niego porozrzucane książki i jej kotek.
Zaczęła się śmiać czym zwróciła uwagę chłopaka, który
próbował podnieść się z podłogi. Niestety nie wychodziło mu to
za dobrze. Wciąż śmiejąca się dziewczyna podeszła do niego i
pomogła mu wstać z podłogi. Przytrzymała go po ramię aby z
powrotem nie upadł. Pomogła usiąść w fotelu i gdy miała zamiar
zabrać się za posprzątanie bałaganu złapał ją za rękę.
Odwróciła się do niego z pytającym spojrzeniem.
-Zimno mi.
Powiedział. Dotknęła jego
rozpalonego czoła o od razu cofnęła swoją dłoń. Była pewną,
że ma gorączkę i to bardzo wysoką.
-Chodź trzeba położyć cię do łóżka
– rzekła. - Masz gorączkę. Musisz się porządnie wygrzać.
Pociągnęła go ponownie i powoli
doszli do sypialni Ślizgona. Pomogła mu ściągnąć bluzę po czym
niezbyt delikatnie popchnęła go na łóżko.
-Granger? - zapytał, gdy już
wychodziła. - Zostań, będzie mi cieplej jak będziesz ze mną
spała.
Szybko rozważyła za i przeciw. Po
czym doszła do wniosku, że nie raz już przecież spali razem więc
co jej szkodzi. Weszła na wysokie łóżko i ułożyła się obok
kolegi, który przyciągnął ją do siebie. Czuła jak na jej twarzy
pojawiły się dwa rumieńce. Cieszyła się iż jest ciemno i on
tego nie zobaczy. Położyła głowę na jego ramieniu i razem oddali
się w objęcia Morfeusza.
***
Czternastoletnia blondynka szybko
przemieszczała się po korytarzach szkoły. Chciała jak najszybciej
porozmawiać ze swoją starszą od siebie przyjaciółką. Miała
zamiar zrobić to na śniadaniu, na którym nie było Hermiony, ani
brata dziewczynki więc postanowiła sprawdzić co u nich. Kiedy była
już przed obrazem wypowiedziała hasło, które dostała na wypadek
gdyby ich nie umiała znaleźć. Weszła do środka . Zauważyła
porozrzucane po podłodze książki. Zastanawiała się czy aż tak
bardzo się pokłócili, że aż w ruch poszły książki. Wiedziała
iż oboje mają wybuchowe charaktery, miała nadzieję, że jednak
się myliła. Ruszyła do drzwi sypialni Miony. Zastukała. Nikt nie
odpowiadał. Nacisnęła na klamkę i weszła do środka. W pokoju
nie było nikogo. Wyszła i zastukała w drzwi sypialni swojego
brata. Też nikt nie odpowiadał. I tak jak w poprzednim wypadku
weszła do środka. Uśmiechnęła się na widok dwójki przytulonych
do siebie nastolatków. Miała nadzieję, że w końcu będą ze sobą
razem. Widać wyraźnie, że ich do siebie ciągnie. Stwierdziła, że
pora ich zbudzić. Zastanawiała się jak to zrobić. Postanowiła
ściągnąć z nich kołdrę. Tak też zrobiła. Hermiona cicho
pisnęła i od razu przytuliła się bardziej do chłopaka, który
nawet będąc w objęciach Morfeusza opiekuńczo objął ją swoimi
ramionami. Czując zimny powiew otworzył swoje oczy i od razu
zauważył swoją siostrę próbującą powstrzymać śmiech.
-Co ty tutaj robisz z samego rana? -
zapytał.
-Chciałam porozmawiać z Mioną lecz
widzę, że śpicie RAZEM więc postanowiłam wam delikatnie dać
znać iż pora już wstawać.
-Czemu się tak na mnie patrzysz? -
zapytał, a zdając sobie sprawę jak to wygląda zaczął się
szybko tłumaczyć. - Miałem wczoraj gorączkę po niezdrowej
kąpieli w jeziorze, a Hermiona pomogła mi się tylko wygrzać.
-Ja przecież nic nie mówi, ale razem
wyglądacie na kochającą się parę i nie zaprzeczaj braciszku.
Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju,
by następnie udać się do swojego i przyjaciółki ulubionego
miejsca w szkole – biblioteki.
***
Draco po wyjściu swojej siostry
nakrył z powrotem siebie i dziewczynę bardziej przytulając ją do
siebie. Było mu bardzo przyjemnie i chętnie budził by się tak
codziennie. Annie miała rację. Musi zrobić wszystko w tym kierunku
aby mogło tak być. Zależało mu na Kasztanowłosej Gryfonce.
Postanowił, że jeszcze dzisiaj zaprosi ją do najlepszej magicznej
restauracji jaką zna. Najpierw musi załatwić pozwolenie na wyjście
z McGonagall, ale to zrobi później. Jak na razie chce leżeć z
dziewczyną. Tak mu było dobrze.
***
Było jej ciepło. Dla niej za ciepło.
Niestety nie mogła zrzucić z siebie to coś co dawało jej aż tyle
ciepła. Otworzyła swoje brązowe oczy. W pierwszej chwili nie
wiedziała gdzie się znajduje. Kiedy mrugnęła kilka razy oczami
przypomniała sobie wczorajszy wieczór. Odwróciła się na tyle ile
jej pozwoliły oplatające ją ramiona i spojrzała na bladą twarz
blondyna. Ogarnęła włosy z jego czoła i sprawdziła czy nadal ma
gorączkę. Odetchnęła z ulgą gdy poczuła zimno pod palcami.
Próbowała wyswobodzić się z objęć Ślizgona starając się go
nie obudzić. Niestety nie udało się jej to. Poczuła tylko
mocniejszy uścisk i przyciągnięcie w stronę Dracona. Chłopak już
nie spał. Pocałował Hermionę lekko muskając jej usta.
-Gdzie się wybierasz księżniczko? -
zapytał.
-Do swojej sypialni – odpowiedziała.
- Chciałam się ubrać i iść na śniadanie.
-Przespaliśmy śniadanie – rzekł. -
Teraz trzeba czekać na obiad.
-Ale i tak trzeba wstać. Przygotować
się do jutrzejszych zajęć, odrobić prace domowe.
-A nie możesz chociaż raz odpuścić?
- zapytał. - Poleżeć ze mną. Wyluzować się chociaż trochę?
-Nie.
Odpowiedziała i wyswobodziła się z
jego objęć i zeszła z łóżka. Pocałowała go w policzek i
wybiegła z pokoju udając się do swojej sypialni. Ubrała się w
przygotowane wcześniej ciuchy i ruszyła do salonu. Różdżką
sprzątnęła bałagan, który wczoraj zrobił blondyn. Zabrała
swojego kotka i wróciła do sypialni aby go nakarmić. Nasypała mu
suchej karmy do miseczki i napełniła drugą czystą wodą. Ruszyła
z powrotem do salonu i usiadła w fotelu z książką, którą
dostała na gwiazdkę. Tak bardzo pochłonęła ją lektura, że nie
zauważyła jak drugi Prefekt usiadł obok niej na kanapie uważnie
się jej przyglądając. Nie odzywając się wziął jedną z książek
i czysty pergamin odrabiając jedyną, która mu została pracę
domową. Pisał wypracowanie na temat eliksiru nasennego i jego
efektach ubocznych, gdy usłyszał trzask i atrament, który używał
wylał się zalewając cały pergamin. Spojrzał gniewnie na
Gryfonkę, która jednym zaklęciem pozbyła się atramentu z pracy.
Kiwnął jej głową w podziękowaniu i ponownie zabrał się za
pisanie. Niestety kroki chodzącej dziewczyny skutecznie mu to
utrudniały. Miał ochotę rzucić w nią jakimś paraliżującym
zaklęciem. Albo przyciągnąć ją do siebie i trzymać w żelaznym
uścisku dopóki by się nie uspokoiła. Ten drugi pomysł wydawał
mu się bardziej humanitarny i odpowiedni. Tylko przez chwilę się
zawahał . Po czym wstał i złapał dziewczynę w pasie i
przyciągnął do siebie. Zdezorientowana nie wiedziała dlaczego to
zrobił.
-Malfoy co ty? - zapytała.
-Cicho Granger – rzekł. - Nie mogę
się skupić, a muszę dzisiaj skończyć wypracowanie dla Snape. Ty
już swoje skończyłaś więc i mnie daj skończyć. Nie
przeszkadzaj mi proszę.
Kiwnęła głową na znak zrozumienia.
Puścił ją więc usiadła w fotelu i przyglądała się jak chłopak
kończy pisać. Kiedy zwinął pergamin zakańczając tym samym swój
wysiłek w pracę. Odesłał go zaklęciem do torby znajdującej się
w jego sypialni. Spojrzała na niego lekko się uśmiechając.
Milczeli. Oboje teraz czekali na obiad. Byli przecież bez śniadania.
Kiedy wybiła godzina czternasta zeszli razem do Wielkiej Sali na
posiłek. Usiedli na swoich miejscach i jedli rozmawiając z
kolegami.
Kasztanowłosa Gryfonka w najlepsze
rozmawiała o imprezie organizowanej przez Krukonów w następną
sobotę w Pokoju Życzeń. Czasami do rozmowy wtrącała się Parvati
i Jasmine, dziewczyna Rona, z którą Hermiona nie rozmawiała. Jak
już musiała to odpowiadała monosylabami. Przecież ona odebrała
jej chłopaka, którego kiedyś kochała. Jej rozmyślenia i rozmowę
z Gin przerwała karteczka, która za pomocą zaklęcia pojawiła się
przed nią. Wzięła ją do ręki i zaczęła czytać.
„Umów
się dziś wieczorem,
przejdziemy
się zimnym dworem.
Zabiorę
cię na piękną kolację,
która
przypomni ciepłe wakacje.
Odprowadzę
cię prosto do domu,
nie
powiemy o tym nikomu.
Możliwe,
że się w Tobie podkochuję,
więc
na pożegnanie w policzek pocałuję.”
D.
M.
P.S.
Jeśli się zdecydujesz bądź o 20 pod Wielką Salą.
Przeczytała
to wraz z Ginny, która zaglądała jej przez ramię. Przyjaciółki
uśmiechnęły się do siebie. Rudowłosa miała iskierki w oczach
kiedy starsza kiwnęła głową na znak zgody. Wiedziała, że z
młodą Weasley'ówną nie ma co dyskutować. Była pewna, że już
szykuje w myślach strój dla niej na wieczorną randkę z
najbardziej pożądanym chłopakiem w szkole.
Dokończyły obiad w akompaniamencie
rozmowy Harrego z małą Annie. Kłócili się o taktykę na kolejny
mecz z Puchonami. Kto by pomyślał, że taka mała dziewczynka może
mieć taką wiedzę na temat Quidditcha. Potter chciał zobaczyć
nawet jak blondynka radzi sobie na miotle. Nie chciała się na to
zgodzić twierdząc iż lepsza jest w obmyślaniu taktyki.
Herm wraz z Gin, a chwilę później z
Pam i As udały się do pokoju tej najstarszej blokują zaklęciem
dostęp do wejścia. Trzy przyjaciółki zabrały się od razu za
szykowanie ostatniej z nich. Na początek wepchnęły ją do łazienki
na orzeźwiający prysznic, po którym zaczęły stroić
Kasztanowłosą. Pansy zajęła się makijażem, Astoria włosami, a
Ginny przygotowywaniem odpowiedniego ubioru.
Mimo iż do randki było jeszcze sporo
czasu pozwoliła im na to. Chciała by też czerpały z tego
przyjemność. Wiedziała, że lepiej oddać się w ich ręce. Sama
pewnie ubrała by jeansy i zwykłą bluzkę. Tak przynajmniej będzie
wyglądać jak na randkę przystało.
***
W tym samym czasie w jednym z pokoi
znajdującym się w lochach siedziało czworo przyjaciół. Siedzieli
tak razem popijając Ognistą Whisky. Draco zastanawiał się czy
dziewczyna zgodzi się na randkę z nim. Załatwił już pozwolenie
od Pani dyrektor na dłuższe wyjście. Nie powiedział gdzie się
udają. Nie chciał by od razu wszyscy o tym wiedzieli. Mieli
wiedzieć w odpowiednim czasie. Jak już będzie miał pewność
swoich decyzji. Jak na razie chciał by ta randka była najlepsza w
jej życiu.
Czas mijał nieubłaganie szybko. Do
godziny dwudziestej zostało tylko pół godziny. Blondyn biegał po
dormitorium przyjaciela szukając różnych rzeczy. Różdżki, którą
włożył do zimowej kurtki. Pieniądze. Przywołał zaklęciem swoje
ubrania specjalnie przygotowane na tą okazję. Korzystając z
łazienki Blasiego przyszykował się do spotkania. Dziesięć minut
przed umówionym czasem był już gotowy. Zabrał swój magiczny
atrybut i ruszył do wyjścia. Zatrzymał go śmiech przyjaciół.
Spojrzał na nich i zapytał.
-No co?
-My wiemy, że Hermionie podobasz się
w każdym wydaniu, ale myślę, że nie wpuszczą cię do restauracji
bez spodni – śmiał się Teo.
Zdezorientowany
spojrzał na swoje nogi. Faktycznie nie ubrał spodni. Był pewny, że
je wkładał. Złapał rzucone przez Harrego ubranie i szybko je
założył. Ruszył w stronę Wielkiej Sali. Przyszedł kilka minut przed
umówioną godziną. Teraz pozostało mu czekać na dziewczynę,
jeśli zdecydowała się przyjść. Z niecierpliwością patrzał na
wielki zegarem odliczając czas do pełnej godziny. Nie wiedział czy
w ogóle przyjdzie. Usłyszał stukot obcasów i odwrócił się w
ich stronę. W jego kierunku zmierzała dziewczyna. Szła po schodach
niepewnie jakby bała się iż spadnie. Podszedł do ich końca i
czekał aż stanie przed nim. Zatrzymała się dwa schodki wyżej.
Wyglądała bardzo ładnie. Miała na sobie sukienkę i szła na
wysokim obcasie. Nie dziwił się że ciężko było jej iść.
Uśmiechnął się pokazując równe białe zęby. Odwzajemniła
uśmiech podchodząc do niego bliżej.
-To gdzie się wybieramy? - Zapytała
lekko zarumieniona.
-Niespodzianka – odpowiedział. -
Ubierz płaszczyk bo na dworze jest zimno.
Pomógł jej go ubrać i obserwował
jak rzuca zaklęcie aby zmienić buty odpowiednie do zimy i śniegu.
Ruszyli do wyjścia ze szkoły. Przeszli przez błonia do głównej
bramy spod, której chłopak teleportował ich w samo centrum
Londynu. Szli kilka minut by zatrzymać się przed największym
budynkiem na ulicy. W pierwszej chwili dziewczyna zastanawiała się
dlaczego zabrał ją w miejsce gdzie stał pusty budynek. Zerknęła
na chłopaka i zauważyła jak mówi coś do wielkiego plakatu.
Szybko domyśliła się, że to magiczna restauracja i tak samo jak
Szpital Św. Munga musi być jakoś chroniony. Przeszli przez szybę
i znaleźli się w pięknie zrobionej recepcji. Oddali płaszcze do
szatni, a blondyn podał swoje nazwisko i zostali zaprowadzenie do
stolika w rogu sali, takim ustrojonym miejscu idealnie pasującym na
romantyczną kolację. Zaraz po nich podszedł kelner wręczając im
karty dań. Kasztanowłosa spojrzała na nią, a następnie na
chłopaka.
-O ceny nie musisz się martwić –
powiedział jakby czytał w jej myślach. - Ja cię tu zabrałem i ja
płacę. A ty masz się nie przejmować cenami i zamówić co chcesz
łącznie z deserem.
Nic więc nie powiedziała tylko
pozwoliła zamówić wszystko przez towarzysz. Na swoje potrawy nie
musieli czekać długo. Jedli rozmawiając ze sobą o wszystkim i o
niczym. A Hermiona musiała przyznać sama przed sobą, że to
najlepsza randka na jakiej była w życiu. Panna Granger kilka razy
została przedstawiona ważnym osobistością, którzy tak samo jak
oni postanowili na dobre i bardzo drogie jedzenie.
Kolacja dobiegła końca. Malfoy
uregulował rachunek i odebrał od kelnera płaszcze dając mu przy
tym spory napiwek i opuścili lokal w dobrych humorach. Powoli
wracali do szkoły śmiejąc się z różnych anegdotek z czasów ich
młodości.
Rozdział jest świetny,
OdpowiedzUsuńCały czas miałam banana na twarzy :,)
Ta randka była super i całe zachowanie Draco było świetne.
Czekam na kolejny rozdział i weny!
~gwiazdeczka
Dziękuję za miły komentarz.
UsuńPozdrawiam
mała gwiazdka