Witam.
Przybywam z nowym rozdziałem,
tak jak pisałam w zeszłym tygodniu.
tak jak pisałam w zeszłym tygodniu.
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Nie przedłużając zapraszam do czytania.
P. S. Kolejny rozdział powinien pojawić się za około dwóch - trzech tygodni.
"Żyć i umierać dla tego, co się kocha
-tylko to mnie interesuję."
-tylko to mnie interesuję."
A. Camus " Dżuma"
Stary
znajomy
Na czarno ubrana postać
przemieszczała się szybko po błoniach Hogwartu. Zmierzała w
kierunku głównej bramy szkoły aby móc dostać się na zewnątrz,
a następnie do jednego z pubów w wiosce. Dojście zajęło mu kilka
minut by następnie móc wejść do środka. Usiadł przy jednym ze
stolików zamawiając mocny trunek i swój wzrok utkwił w drzwiach
czekając na swojego wspólnika.
-Witaj – przywitał się przybysz.
-Pomińmy uprzejmości i przejdźmy do
szczegółów Twojego zadania – odezwał się cierpko pierwszy
przybyły.
-Wyluzuj B bo ci żyłka pęknie –
zażartował drugi. - Omawialiśmy to już listownie. Nie ma co
zmieniać. Plan jest prosty. Mam zrobić wszystko by ta dwójka
oddaliła się od siebie, a ty wtedy wkraczasz do akcji i kończysz
to wszystko co zacząłeś.
-Właśnie tak W. A masz już pomysł
jak dostać się do szkoły?
-O to nie musisz się martwić
McGonagall zaprosiła mnie abym zastąpił nauczyciela obrony, który
uszkodził coś sobie więc wyrobię się ze wszystkim.
-Mam taką nadzieję, chce to w końcu
zakończyć i mieć spokój. A teraz wybacz muszę wracać do szkoły
by nikt nie zauważył mojego zniknięcia.
I wymaszerował z pubu wracając z
powrotem do zamku.
***
Nastał nowy słoneczny lecz mroźny
poranek. Uczniowie Hogwartu powoli wstawali aby przywitać nowy
dzień. Kasztanowłosa dziewczyna już od godziny kręciła się po
swoim dormitorium oraz salonie wspólnym sprzątając po wczorajszym
wieczorze przyjacielskim. Lubiła spędzać czas ze znajomymi, a
wczorajszy wieczór przyniósł kilka nowości i informacji.
Dowiedziała się, że Teodor wraz z Astorią od połowy stycznia
spotykają się ze sobą. Ukrywali to ze względu na uniknięcie
plotek na ich temat. Grupa przyjaciół zrozumiała to i postanowili
zachować wszystko dla siebie dopóki para nie będzie gotowa sama to
ogłosić. Uzyskała również informację, że Harry zamierza
oświadczyć się Pansy (która aktualnie poszła do łazienki) i
poprosił wszystkich o dyskrecję i pomoc w przygotowaniu bo zamierza
zrobić to szybko, najlepiej jeszcze w tym tygodniu.
Hermiona uśmiechnęła się na to
wspomnienie. Miała nadzieję, że jej przyjaciel oraz siostra będą
ze sobą bardzo szczęśliwi czego od razu im życzyła. Zauważyła
iż wszystko zaczęło się układać. Starzy i nowi znajomi
dogadywali się doskonale. Niegdyś wrogowie, a dzisiaj jak rodzina.
Co cieszyło ją bardzo. Była zadowolona z takiego obrotu spraw.
Miała również nadzieję, że między nią, a Draconem coś pójdzie
dalej. Niby traktował ją jak swoją dziewczynę, całował,
przytulał, trzymał za rękę lecz nie padło jeszcze pytanie o
związek. Unikał tego tematu jak diabeł święconej wody. A ona
osobiście nie chciała poruszać tej kwestii. Wolała by to facet
zaczął tą sprawą.
Jej rozmyślenia przerwało przybycie
blondyna. Uśmiechnęła się do niego delikatnie i pocałowała w
policzek na przywitanie. Poczekała aż chłopak wykona poranną
toaletę by mogli razem udać się na śniadanie. Nie musiała długo
czekać, gdyż już kilka minut później zmierzali na śniadanie do
Wielkiej Sali. Usiedli każde na swoim miejscu od czasu do czasu
uśmiechając się do siebie, co nadal dziwiło wielu uczniów jak i
niektórych nauczycieli. Panna Granger usiadła między Ginny, a
Harrym przysłuchując się ich rozmowie na temat przyjęcia
zaręczynowego, który planowali zrobić w niedzielę. Uśmiechnęła
się na myśl, że to właśnie oni mogli planować swoje przyjęcie
jeśli nadal byliby razem. I ponownie zaczęła rozmyślać o sobie i
swoim współlokatorze.
-Miona.... Hermiona – krzyknęła
zaraz przy jej uchu Gin, tak głośno, że aż podskoczyła. -
Słuchasz ty mnie w ogóle?
-Yhmmm – mruknęła pytana. - O co
pytałaś?
-Co z Tobą i Malfoy'em? - zapytała. -
Jesteście już razem, czy nadal to tylko koleżeństwo?
-Sama nie wiem Gin. Zachowuję się
tak, ale nie padły żadne słowa czy obietnice więc na to wychodzi,
że jesteśmy tylko kolegami, którzy zachowują się jak para ale
nią nie są. Szczerze powiedziawszy to cieszę się iż chociaż
trochę mogę mieć go dla siebie. Przynajmniej będą jakieś miłe
wspomnienia zwłaszcza, że za trzy miesiące kończymy szkołę.
Zakończyła ze smutkiem w oczach.
Panna Weasley uśmiechnęła się pocieszająco i objęła ją
ramieniem dla dodania otuchy, a tym samym dając znać przyjaciółką
ze Slytherinu, które od razu wiedziały co mają zrobić. Ich plan
był przecież doskonały.
***
Draco siedział na swoim ulubionym
miejscu rozmawiając z pozostałymi zawodnikami na temat nowej
taktyki na kolejny mecz quidditcha na wiosnę. Z uwagą słuchał
wszystkim pomocnych zdań swoich zawodników chociaż miał to
ostatnie słowo. Zbyt długo się zapatrzył na filiżankę z kawą i
nie zauważył jak Pan i As ruszyły w jego stronę. Dziewczyny
zgromiły wzrokiem pozostałych chłopaków, którzy widząc ich
zabójczy wzrok woleli nie ryzykować utratą życia bądź zdrowia.
Ślizgonki usiadły po obu stronach Prefekta szturchając go na
ożywienie.
-Co jest? - Zapytał bardzo
inteligentnie.
-Powiedź mi co ty wyprawiasz? -
Powiedziała oburzona Pansy.
-O co ci chodzi?
-O co, o co? Ty już dobrze wiesz o co
mi chodzi – burzyła się czarnowłosa. - O moją siostrą ty
pacanie. Jak długo będziesz udawał jej chłopaka tak naprawdę nim
nie będąc? Wiesz dobrze, że jej na Tobie zależy i wzajemnie. Może
byś się w końcu ogarnął i poprosił ją o chodzenie. Jeśli nie
zamierzasz się w to angażować to zakończ to i przestań robić
jej zbędnych nadziei. Ale jak tylko ją skrzywdzisz to od razu
możesz sobie grób kopać i trumnę kupować. Już wystarczająco
wycierpiała się przez tak krótkie życie.
Czarna skończyła mówić i bez słowa
wstała zostawiając osłupiałych przyjaciół. Kiedy Ślizgoni
otrząsnęli się z szoku spojrzeli na siebie równocześnie ruszając
ramionami po czym dziewczyna również ruszyła w ślady koleżanki.
Blondyn nadal siedział na swoim
miejscu nadal trawiąc słowa swojej wieloletniej przyjaciółki.
Wstał dopiero kiedy Hermiona stanęła zaraz obok niego czekając by
mogli razem udać się na dzisiejszej zajęcia.
***
Dzień w szkole minął bardzo szybko
i nim się obejrzeć nastał wieczór i uczniowie udali się na
kolację.
Przez cały dzień młody Malfoy
zastanawiał się nad słowami powiedzianymi mu rano. Wprawdzie
zrozumiał już ich sens lecz nie mógł pojąc dlaczego tak uważała.
Postanowił odłożyć to na później, a teraz zająć się kolacją
i nowo przybyłą osobą, która właśnie przy stole nauczycielskim
rozmawiał z profesorem Flitwickiem. Był pewny, że gdzie już
widział tą osobę.
-Moi drodzy uczniowie proszę o ciszę
i chwilę uwagi – powiedziała głośno profesor McGonagall. -
Chciałam was poinformować, że do naszej szkoły jako pomoc dla profesor Gronts, gdyż na ostatnich zajęciach uległa małemu
wypadkowi, przybył wszystkim dobrze znany Wiktor Krum.
Na sali zabrzmiały klaski szczególnie
dziewczyn. Prefekt Naczelny spojrzał na byłego szukającego
Bułgarii, a następnie podążając za wzrokiem Bułgara spojrzał
na swoją współlokatorkę. Coś się w nim zagotowało. Zamierzał
wstać i zrobić krzywdę mężczyźnie lecz powstrzymała go ręka
Astorii, która przyglądała się całej sytuacji.
-Draco odpuść – powiedziała. -
Lepiej pośpiesz się i coś zrób w tej sytuacji by nie stracić
Miony. Bo widać, że Krum nadal na nią leci, a ty nie robisz nic by
ona została Twoją dziewczyną tak naprawdę. Zrób coś tylko nie
możesz go pobić ani rzucić żadnym zaklęciem. I radzę ci zrobić
to szybko zanim on sprzątnie ci ją sprzed nosa.
Uśmiechnęła się do niego w swoim
stylu i zajęła się rozmową ze swoim chłopakiem. Draco wziął do
serca radę koleżanki i postanowił zadziałać coś w sprawie
kasztanowłosej. Ale musi odpowiednio przygotować się do tego. Może
zaprosi ją na spacer po błoniach i tam zacznie tą rozmowę. Ma
nadzieję, że nikt im w tym nie przeszkodzi. A wiadomo, że los lubi
sobie z nas kpić. Tego mieli się dowiedzieć wszyscy w następnych
dniach.
***
Koniec tygodnia zbliżał się nie
ubłagalnie szybko. Czwartek przyniósł mocne opady deszczu i
roztopy śniegu. Błonia zamieniły się wielkie płytkie jezioro. A
uczniowie woleli unikać wyjścia na dwór. Nawet zajęcia z
zielarstwa oraz opieki nad magicznymi stworzeniami zostały odwołane.
Draco przez to, że cały tydzień
padało nie miał okazji zaprosić Hermiony na spacer. A przez to
jego ego bardzo na tym ucierpiało.
Zajęcia, które prowadził Wiktor w
zastępstwie profesora obrony przed czarno magią okazały się
ciekawe, chociaż dla blondyna były one męczarnią. Nie lubił
mężczyzny i z wzajemnością co przypłacił utratą pięćdziesięciu
punktów. Był bardzo nie pocieszony, gdyż wszystko szło nie po
jego myśli. Nawet kontakt z Panną Granger zmniejszył się do
wieczornych rozmów bo cały byłą wzywana na rozmowy do Bułgara.
Więc Draco uznał, że tydzień nie był jego najlepszym tygodniem.
***
Dwaj mężczyźni stali w jednej z
pustych sal patrząc na siebie bykiem. Nie spodziewali się, że
między nimi może dojść do aż takiego spięcia. Przecież cały
czas tak dobrze się dogadywali.
-Miałeś zakończyć to szybko, oni
mieli cierpieć i to bardzo, zawiodłeś mnie.
-B weź się trochę uspokój –
odpowiedział straszy. - Jeszcze mam dwa dni zanim opuszczę szkołę.
Wszystko idzie tak jak zaplanowałem. Ona je mi prawie z ręki.
Zamierzam dzisiaj zrobić wszystko by cierpiała i straciła to co
tak długo pilnuje.
Obaj uśmiechnęli się diabolicznie i
ruszyli w tylko sobie znanych kierunkach.
***
Hermiona wraz ze swoimi przyjaciółkami
zmierzały na ostatnie zajęcia tego czwartkowego dnia, a mianowicie
Obrona przed czarną magią. Wszystkie cieszyły się na koniec zajęć
gdyż zbliżał się koniec roku, a co za tym idzie OWUTEMAMY.
Nauczyciele co raz bardziej kładli nacisk na przerobienie tematów i
powtórek aby przygotować swoich podopiecznych do zdania egzaminów
dojrzałości.
-Hermiona mogę cię prosić na chwilę?
Przerwał
im blondyn. Dziewczyna z uśmiechem ruszyła w stronę chłopaka.
Stanęła obok niego zachowując odpowiednią odległość.
Postanowiła zagrać na jego uczuciach wzbudzając w nim zazdrość
by zaczął na poważnie rozważać ich związek. Miała tylko
nadzieję iż nie przesadzi i nie zaszkodzi temu wszystkiemu.
-Chciałem zapytać czy miałabyś może
ochotę dzisiaj wieczorem spędzić trochę czasu ze mną i pójść
popływać do łazienki prefektów na piątym piętrze? Jest większa
niż ta nasza, a ja chętnie spędziłbym czas tylko z Tobą.
Zapytał trochę nieśmiało.
Uśmiechnęła się do niego i po chwili wahania kiwnęła
potwierdzająco głową. Ucieszony pocałował ją prosto w usta w
tym samym momencie kiedy drzwi do sali się otworzyły. Nie
przeszkadzało mu to lecz nie chciał utraty kolejnych punktów więc
pocałunek był krótki. Po czym złapał dziewczynę za rękę i
razem weszli do klasy zajmując swoje miejsca.
Zajęcia
minęły bardzo szybko. Uczniowie powtarzali zaklęcie ascendio
tylko nie licznym
udało się poprawnie wyrzucić w powietrze swojego przeciwnika.
Chwilę przed dzwonkiem Wiktor poprosił jeszcze Hermionę by
została. Ta uśmiechnęła się do współlokatora po cichu prosząc
go by na nią zaczekał za drzwiami klasy. Nie chętnie opuścił
salę czekając na dziewczynę.
Zastępca nauczyciela poczekał aż
wszyscy poza jednym wyjątkiem opuszczą salę lekcyjną. Miał
zamiar ziścić swoje największe marzenia związane z tą właśnie
młodą kobietą. Kiedy w klasie nie było już nikogo cicho (jak na
zgarbionego szukającego) podszedł do Herm i niespodziewanie
pocałował ją w usta. Ta natychmiast odepchnęła go od siebie.
-Wiktorze co ty wyprawiasz? –
Zapytała zaskoczona.
-Nic co i tobie by się nie podobało.
Widziałem jak na mnie patrzałaś. Wiem, że chcesz tego samego co
ja. I mnie nie oszukasz.
Złapał ją za włosy i ponownie
pocałował nie przejmując się tym iż nie odpowiada na jego
pocałunki i ma zamknięte usta, a jednocześnie rozpinając jej
szkolną szatę i wkładając dłoń pod spódniczkę dziewczyny. Nie
przeszkadzało mu nawet, że się wyrywa. A nie mogła nawet wołać
kogoś na ratunek bo cały czas zamykał jej usta. Jedną ręką
rozerwał rajstopy i zamierzał wsunąć dłoń pod koronkową
bieliznę Miony. Ta wykorzystując chwilę nie uwagi zastępcy
ugryzła go w wargę i głośno zawołała o pomoc. Nie minęła
chwila, a do klasy wbiegł blondyn. Szybko obezwładnił zaklęciem
drętwota Bułgara i podbiegł do płaczącej dziewczyny.
Przytulił ją do siebie i wysłał patronusa do pani dyrektor aby
szybko się zjawiła w sali obrony. Czekając na kobietę cały czas
tulił kasztanowłosą szepcząc jej uspokajające słówka.
Wiedział, że teraz Gryfonka będzie przeżywać traumę tak samo
jak na początku roku szkolnego.
Kilka minut później zjawiła się
Minerwa i stanęła w wejściu będąc w szoku na widok
nieprzytomnego nauczyciela, spojrzała na prefektów i jeszcze raz na
Wiktora, nadal będąc w szoku nie wiedząc co ma o tym wszystkim
sądzić. Płacząc Hermiona opowiedziała krótko co się wydarzyło
po czym odprowadzona przez kolegę do dormitorium prosząc go o
zostanie udała się spać. Miała tylko nadzieję, że to wszystko
nie odbiję piętna na jej duszy.
Miałam skomentować poprzednie wpisy, ale za każdym razem coś mi wypadało...
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, czytałam go jednym tchem ^^
Żal mi Miony, to straszne co ją spotkało,
mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale Draco w końcu spyta się jej o chodzenie.
Czekam na kolejny rozdział/ cześć miniaturki i weeny :*
~gwiazdeczka
Dziękuję Gwiazdeczka za miły komentarz.
UsuńMiło mi jak ktoś czyta moje wypociny.
Pozdrawiam
mała gwiazdka