czwartek, 26 stycznia 2017

Rozdział 30

Witajcie.
Przybywam z nowym rozdziałem.
Trwało to troszeczkę dłużej niż przypuszczałam
ale w końcu jest.
Nie przedłużając zapraszam do czytania.
P. S. Nowy powinien pojawić się w przyszłym
tygodniu, mam już go napisanego.

"Kocha się za nic. Nie istnieje żaden
powód do miłości."
Paulo Coellio





Wszystko wyjaśnia.


Chodził w kółko po dormitorium, które zajmował z pozostałymi chłopakami z siódmego roku. Rzucił tylko zaklęcie wyciszające aby żaden z nich się nie obudził. A był teraz bardzo zły, że znowu wszystko nie poszło po jego myśli. Po raz kolejny poniósł porażkę. Miał nadzieję iż kolejna mu się już nie przytrafi. A miał w zanadrzu jeszcze kilka pomysłów jak to zakończyć. Zawsze mógł pozbyć się ich we śnie, lecz z pewnością byłoby to podejrzane. I oskarżenia mogłyby paść na niego czego nie chciał bo nie zamierzał zostawić samej osoby, którą kocha najbardziej na świecie. Musiał to przecież dobrze rozegrać by było idealnie.
Jego rozmyślenia przerwało przybycie małej, czarnej i formalnej sówki. Rzuciła mu pod nogi kopertę i wyleciała w ciemną noc. Podniósł ją i otworzył aby przeczytać list.
B,
To wszystko Twoja wina, że teraz siedzę
zamknięty w Azkabanie. Dobrze, że chociaż
pozwolili mi napisać krótki list. Ale nie martw się nikomu nie zdradzę z kim współpracowałem. Zabiorę tą tajemnicę do grobu. Będziesz miał u mnie wielki dług wdzięczności.
Życzę powodzenia w dalszej sprawie. Mam
nadzieję iż więcej się nie spotkamy.
Pozdrawiam W.
Blondyn uśmiechnął się i końcem różdżki podpalił pergamin tym samym niszcząc dowody na jakikolwiek kontakt właśnie z tą osobą. Spojrzał na wielki zegar wiszący nad wejściem do pomieszczenia. Zabrał swoją ulubioną bluzę i narzucając ją na siebie wyszedł z sypialni i udał się w stronę Pokoju Życzeń, gdzie był umówiony ze swoją dziewczyną.
Dojście zajęło mu kilka minut więc po chwili był już na miejscu. Musiał jeszcze tylko poczekać na kobietę. Na szczęście szybko się zjawiła i już razem weszli do środka. Wnętrze jak za każdym razem było takie same. Duże małżeńskie łoże, stół, dwa fotele, na których zawsze siadali i ze sobą rozmawiali. Wiedział, że dziewczyna nie jest taka za jaką ją wszyscy uważają. Była bardzo wygadana i miał możliwość rozmowy z nią na kilka ciekawych tematów. A najbardziej podobała mu się w łóżku. Nie dorównywała żadnej z dziewczyn, z którymi miał okazję sypiać. Bez problemy spełniała wszystkie jego zachcianki, a i on nie był jej dłużny.
-Ben – zaczęła dziewczyna. - Muszę z Tobą porozmawiać na jeden temat.
-Co się stało Daf? - Zapytał.
-Chciałam się dowiedzieć dlaczego wraz z nim planowaliście to wszystko by zaszkodzić Malfoyowi i tej jego szlamie? Już dawno miałeś to zakończyć. Przecież mówiłeś, że to tylko dla zemsty, ale już dawno ci przeszło. A wieczorem podsłuchałam jak Pansy mówiła mojej siostrze, że Krum próbował zgwałcić Granger. A ja od razu wiedziała, że maczałeś w tym swoje paluchy. A teraz posłuchaj mnie uważnie Beniutku. Dopóki nie zmienisz swojego zachowania i jak nie zaniechasz tego wszystkiego to możesz sobie z głowy wybić nasze spotkania. Ja nie będę głupią idiotką, która wierzy w każde Twoje słowo. Odpuść albo powiem iż to ty również brałeś w tym udział. Odpuść tak jak ja to zrobiłam z Malfoyem bo znalazłam inną osobę, w której powoli się zakochuję i chciałabym związać z nią swoje życie.
Zakończyła swoje słowa wychodząc z pomieszczenia trzaskając drzwiami zostawiając osłupiałego chłopaka samego, który pierwszy raz był w szoku. Nie wiedział co ma teraz ze sobą zrobić. Nie chciał by dziewczyna go teraz zostawiła, nie narzekał na brak kobiet, a do tej się zdążył już przyzwyczaić. Była ładna, dobrze urodzona. Miała to coś co go do niej ciągnęło. Musiał to wszystko na spokojnie przemyśleć. Postanowił pozostać w Pokoju Życzeń by nie musieć już wracać do wieży Gryffindoru.
***
Czuła jego zimną rękę na moim udzie zmierzającą w kierunku mojej bielizny. Czułam obrzydzenie do niego i tego wszystkiego. Byłam nieobecna duchem w moim własnym ciele. Nie było w nim nic. Nic nie czułam. Byłam niczym. Jak szmaciana lalka w rękach niedoświadczonego dziecka. Nie oddawałam pocałunków, nawet bałam się głębiej oddychać by nie zwrócić dzisiejszego obiadu. Jego ręka była niebezpieczniej blisko mojej kobiecości. Poczułam jeszcze tylko niewidzialne liny oplatujące moje nogi i ręce. Byłam pewna, że zaraz dojdzie do tego czego od zawsze się bałam. Moja bielizna została zerwana, a on ułożył się nade mną rozsuwając moje nogi i klękając między nimi z wyciągniętym, sterczącym członkiem. Zbliżał się coraz bardziej. Wiedziała, że jestem skrępowana ale i tak próbowałam się uwolnić. Był ode mnie silniejszy lecz kto nie próbuje ten traci. Wszedł we mnie mocnym pchnięciem, a z moich ust wydobył się przeraźliwy krzyk.
***
Kasztanowłosa poderwała się do pozycji siedzącej nadal głośno krzycząc. Szybko rozejrzała się po pomieszczeniu. Kiedy była już pewna, że jest bezpieczna podkuliła nogi pod brodę i rozpłakała się. Jej sen była bardzo przerażający, a jednocześnie taki realistyczny. Powoli przeanalizowała cały sen i doszła do wniosku iż zbyt długo w nim trwała, ale na całe szczęście jej niewinność została zachowana dlatego odpowiedniego mężczyzny.
Tylko kilka minut minęło, a do jej sypialni jak burza wpadł blondyn. Szybko rozglądając się po całym dormitorium z zamiarem znalezienia obcego w pomieszczeniu. Nie znalazł nikogo więc podszedł do łóżka dziewczyny patrząc na nią z troską i zdenerwowaniem.
-Granger – powiedział prawie szeptem. - Wszystko w porządku? Krzyczałaś. Był tu ktoś kto chciał zrobić ci krzywdę?
Chciał usiąść obok niej lecz ta w panice odsunęła się jeszcze bardziej tym samym spadając z łóżka uderzając głośno w podłogę. Poderwała się szybko uciekając w najbliższy róg swojego pokoju. Wyglądała jak zaszczute zwierzę. Draco nie wiedział co ma teraz zrobić.
-Hermiona to ja Draco. Spójrz na mnie. Nic ci nie grozi.
Powiedział klękając na miękkim dywanie kilka metrów dalej od dziewczyny. Cały czas patrząc prosto i tylko na nią. Wiedział, że musi być bardzo cierpliwy. Przecież wszystko pójdzie dobrze. Czekał kilka minut aż jego współlokatorka w końcu podniesie głowę i spojrzy na niego. Spojrzała prosto w oczy. Musiał zrobić wszystko by nie ujrzała w nich strachu. Uśmiechnął się więc lekko. Jej wargi drgnęły lekko, ale i tak uznał to za duży krok do normalności. Przybliżył się trochę bliżej byleby być chociaż na wyciągnięcie ręki.
Hermiona przyglądała się temu wszystkiemu z dystansem. Nie zrobiła również nic gdy znalazł się tylko dziesięć centymetrów od niej. Mówił do niej spokojnie i z wielką delikatnością w głosie o co nigdy nie mogła go posądzić. Wahała się tylko przez chwilę po czym położyła swoją dłoń na jego wyciągniętej ręce. Poczuła miłe ciepło i lekkie ciarki, które przeszły ją po ciele. Czekała teraz na ruch chłopaka. Przysunął się jeszcze bliżej tak że stykali się głowami. Westchnęła i położyła głowę na jego ramieniu tym samym pozwalając mu na przytulenie się. I kiedy objął ją ramionami z jej oczu ponownie wypłynęły łzy. Wiedziała iż ich nie powstrzyma, a nawet nie wiedziała czy tego chce. Klęczeli więc tak przytuleni do siebie przez dłuższy czas. Żadne z nich się nie odsunęło nawet na milimetr i oboje byli pewni, że i kartki papieru nie dałoby rady wcisnąć między nimi. Co ani jej ani jemu zupełnie nie przeszkadzało. Malfoy zdecydował że najlepiej i wygodniej byłoby im na łóżku albo chociaż na fotelu. Co zamierzał właśnie zrobić. Powoli trzymając za biodra koleżankę podniósł się i ruszył w stronę łóżka siadając na nim wraz z Mioną na jego brzegu nadal obejmując ją jednym ramieniem. Drugą ręką złapał jej dłoń i delikatnie uścisnął czym odwzajemniła się tym samym.
Kasztanowłosa ponownie położyła głowę na jego ramieniu lekko go popychając by oboje mogli się położyć. Przyciągnął ją bliżej siebie opiekuńczo otulając ją kocem. Nie ważne że obojgu nogi zwisały z łóżka. Było im wygodnie. Herm teraz już wiedziała iż właśnie jego nie musi się obawiać. Była pewna, że zachował się wobec niej łagodnie i opiekuńczo czym od razu u niej zapunktował. Trwali tak przez bardzo długi czas aż w końcu zmorzył ich sen i oddali się w objęcia Morfeusza tym razem już bez sennych koszmarów.
***
Promienie słoneczne powoli przebijały się przez zachmurzone niebo by móc dotrzeć do wciąż zamarzniętego podłoża.
W jednej z wież zamku Rudowłosa Gryfonka właśnie otwierała swoje zielone oczy. Przeciągnęła się niczym rasowa kotka. Usiadła na swoim łóżku i jeszcze nieprzytomnym wzrokiem popatrzyła na dormitorium dziewczyn z siódmego roku.
Korzystając z okazji, że jej koleżanki jeszcze spały postanowiła pierwsza skorzystać z toalety. Szybko uwinęła się z tą czynności i już kilka minut później budziła współlokatorki, a samej wybierając się na śniadanie. Usiadła na swoim ulubionym miejscu i od razu zabrała się za pałaszowanie swoich ulubionych tostów z dżemem truskawkowym. Popijając kawą z mlekiem i dwiema łyżeczkami cukru. Szybko zjadła śniadanie i teraz czekała tylko na swoich przyjaciół i chłopaka, który chwilę później wszedł do Wielkiej Sali i usiadł obok niej od razu nakładając sobie ogromną porcję jajecznicy z bekonem.
Uśmiechnięta para postanowiła udać się na zajęcia, gdzie z pewnością spotkają swoich przyjaciół. I oczywiście zastali lecz tylko czwórkę . Ginny od razu postanowiła iść zobaczyć się ze swoją wieloletnią przyjaciółką. Wiedziała przecież co się wczoraj po zajęciach wydarzyło. Malfoy powiedział im to w tajemnicy w czasie kolacji. Została jednak powstrzymana przez pozostałych. Nie chciała im się sprzeciwiać więc postanowiła udać się tam zaraz po lekcjach. Jak na razie stwierdziła że obojgu przydadzą się notatki więc chciała napisać je jak najlepiej. Dzwonek zabrzmiał w budynku więc weszli do sali na pierwsze zajęcia.
***
Panna Granger otworzyła swoje oczu, gdyż było jej zbyt za ciepło, a coś dość mocno trzymało ją w pasie. Podniosła głowę do góry aby móc zobaczyć kto tak kurczowo się jej trzyma. Odetchnęła z ulgą widząc twarz swojego współlokatora. Udało się jej uwolnić rękę z uścisku i odsunęła kilka kosmyków z jego czoła. Przejechała opuszkami palców po jego lekkim zaroście. Gdy usłyszała pomruk zadowolenia od razu zabrała dłoń przytrzymując ją przy swoim boku. Nagle poczuła jak została przewrócona na plecy, a nad nią zawisł Draco. Wystraszyła się i spróbowała go od siebie odsunąć. Nie chcąc jej jeszcze bardziej wystraszyć położył się obok ręką dotykając jej policzka. Zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech by chwilę później móc spojrzeć na chłopaka. Uśmiechał się od ucha do ucha więc i ona się uśmiechnęła. Młody Mafoy szybko pocałował ją w usta. Był to krótki, delikatny pocałunek. Chciał by to ona wykonała kolejny krok. Nie musiał czekać długo by poczuć jej usta na swoich. Całowali się powoli i bez pośpiechu chcąc jak najlepiej zapamiętać tę chwilę.
Przerwało im brak powietrza. Blondyn przytulił do ją do siebie. Leżeli tak dopóki ich oddechy się nie uspokoiły. Spojrzał na nią i uśmiech z twarzy nie chciał zejść mu z twarzy.
-Chyba przegapiliśmy śniadanie oraz kilka zajęć – oznajmił.
-Przecież to nic – odpowiedziała. - Nauczyciele zrozumieją. Zawsze można wymigać się złym samopoczuciem. Chociaż u mnie to normalne. Po wczorajszych wydarzeniach będą na mnie patrzeć z współczuciem.
-Chciałem uniknąć tego tematu – zaczął. - Ale naprawdę mnie korci by dowiedzieć się o co dokładnie chodziło Krumowi. Dlaczego tak postąpił?
-Nie wiem Draco. Stwierdził, że nadal mu się podobam i był pewny, że ja czuję do niego to samo, co jest kompletną bzdurą. Poszłam z nim tylko na ten cholerny bal. A on sobie ubzdurał Merlin wie co. A teraz przez niego będę miała wielką traumę.
-A ze mną przecież się całowałaś Granger.
-Ty to co innego Malfoy. Tobie ufam.
Powiedziała, a na jej policzkach wyskoczyły dwa wielkie i czerwone rumieńce. Chłopak uśmiechnął się jeszcze bardziej i chciał dotknąć nadal czerwonego policzka dziewczyny. Chciała odsunąć głowę lecz jej na to nie pozwolił przytrzymując ją za brodę.
-Hermiono – powiedział miękko. - Proszę spójrz na mnie. Mnie nie musisz się wstydzić. I bardzo mi miło, że i ufasz. I ja ufam również Tobie.
Oboje uśmiechnęli się do siebie, patrząc sobie prosto w oczy. Mogli z nich czytać jak z otwartej księgi. Patrzeli na siebie tak jakby wokół nich nic innego nie istniało.
-Zostań moją dziewczyną – wypalił nagle.
-Czy ty właśnie proponujesz mi związek? - Zapytała z zaciekawieniem.
-Tak właśnie – odpowiedział. - To jak będzie? Obiecuję cię chronić by nikt nie mógł ciebie skrzywdzić.
-Tak!!!
Powiedziała i na potwierdzenie swoich słów pocałowała go prosto w usta pieczętując tym samym ich związek. Całowali się powoli tak samo jak wcześniej lecz tym razem przerwało im stukanie w szybę. Podnieśli się i ruszyli w kierunku okna. Właścicielka pokoju otworzyła je wpuszczają szkolną sowę do środka. Ptak opuścił kopertę na jej posłanie i wyleciał na dwór. Wzięła ją do ręki i zaczęła czytać. Pobladła trochę na twarzy i musiała usiąść aby się nie przewrócić. Spojrzała na chłopaka i od razu wręczyła mu kawałek pergaminu. Gdy tylko go przeczytał od razu postanowił jej w tym wszystkim towarzyszyć.
***
Minerwa McGonagall spacerowała w tę i z powrotem po swoim okrągłym gabinecie czekając na zaproszone osoby. Była bardzo zła, że takie coś stało się w jej szkole i to najlepszej uczennicy. Nie spodziewała się takiego zachowania po tak dobrym i miłym młodzieńcze.
Jej myślenia przerwało przybycie profesora Snape'a w asyście Wiktora Kruma i pary aurorów. Oskarżony został usadzony na jednym z foteli i od razu związany zaklęciami tak aby nie mógł się podnieść. Chwilę później do środka weszła Hermiona Granger oraz Draco Malfoy, zaraz za nimi Minister Magi Kingsley Shlacklebolt, który usiadł przy biurku wyciągając ze swojej teczki akta oraz specjalne magiczne urządzenie do nagrywania.
-Witam was – przywitał się. - Wszyscy wiemy dlaczego tutaj się spotkaliśmy lecz dla przypomnienia oraz zaprotokołowania. Wiktor Krum urodzony 15 mają 1976 roku w Bułgarii, został oskarżony o próbę gwałtu na Hermionie Jane Granger urodzonej 19 września 1979 roku w Londynie. Wydarzenie miało miejsce dnia 16 marca 1999 roku w godzinie 16:45 w sali nr 178 tj. klasy obrony przed czarną magią. Obie strony wyraziły zgodę na rejestrację rozmów (co jest szybszym sposobem) oraz zeznawanie pod wpływem eliksiru veritaserum. Świadkami przesłuchania są Draco Lucjusz Malfoy, Severus Tobias Snape, Minerwa McGonagall, Audrey Half oraz Alastor Brust. Pierwszy świadek obezwładnił oskarżonego oraz wezwał panią McGonagall. Przejdźmy więc do przesłuchania. Severusie proszę o podanie eliksiru panience Granger.
Hermiona bez problemu i szybko wypiła podany jej eliksir i złapała Dracona za rękę patrząc na ministra.
-Panno Granger proszę się przedstawić oraz opowiedzieć nam co wydarzyło się dnia 16 marca 1999 roku.
-Nazywam się Hermiona Jane Grangr, a właściwie powinnam się przedstawić jako Hermiona Jane Parkinson, gdyż tak naprawdę to oni są moimi biologicznymi rodzicami, ale myślę, że państwo już o tym wiedzą – zaczęła. Wzięła głęboki wdech i mówiła dalej. - Tego dnia mieliśmy bardzo dużo zajęć. Ostatnie były właśnie z panem Krumem. Prowadził je w zastępstwie za profesor Gronts, która uległa wypadkowi na początku tygodnia. Przerabialiśmy właśnie zaklęcie ascendio. Byłam w parze z Draconem jak zawszę oczywiście. Po skończonej lekcji Wiktor poprosił mnie bym została chwilę. Powiedziałam Draco by na mnie zaczekał abyśmy razem mogli udać się na podwieczorek do Wielkiej Sali. Nie spodziewałam się, że może mu chodzić o coś innego niż tylko pytanie o powtórkę na kolejne zajęcia co robił każdego dnia, gdyż jak powiedział profesor obrony poradził mu w razie wątpliwości pytać się mnie.
Przerwała na chwilę by móc napić się wody, którą podał jej blondyn. Odstawiła pustą szklankę na blat i mówiła dalej.
-Kiedy klasa opustoszała On podszedł do mnie i zachłannie mnie pocałował. Od razu odepchnęłam go od siebie. Powiedział wtedy, że wiem iż mi się podoba i że właśnie tego chcę. Co nie jest prawdą. Nie lubię go i nigdy mi się nie podobał. Wolę kogoś innego. Wtedy Wiktor. On... On... - Przerwała a po jej policzkach popłynęły łzy. Złapała mocniej Dracona za rękę i powiedziała. - Złapał mnie za włosy. Ponownie pocałował ściskając mnie. Nie przeszkadzało mu to iż próbuję się wyrwać. Rozpiął moją szatę i włożył rękę pod moją spódniczkę. Rozerwał moje rajstopy i chciał włożyć dłoń pod moją bieliznę. Wykorzystałam chwilę jego nieuwagi i ugryzłam go w wargę co poskutkowało bo odsunął się nieznacznie, a jednak. Miała możliwość krzyczenia więc od razu tak zrobiłam. Do środka wszedł Malfoy i obezwładnił jego wzywając panią dyrektor przytulił mnie pocieszając. Kiedy pani McGonagall przyszła zaprowadził mnie do mojego dormitorium abym mogła odpocząć od tego wszystkiego.
-Dziękuję Hermiono – rzekł Kinksley. - Dziękuję, że dałaś radę powiedzieć to wszystko pomimo że to zdarzyło się wczoraj. Jak chcesz możesz już iść jednak radziłbym zostać do końca przesłuchania.
Kiwnęła głową na znak zgody i zaczęła się przysłuchiwać zeznaniom Bułgara. Wszystko dokładnie pokryło się z jej wypowiedzią. Dziewczyna podczas jego mowy ani razu nie spojrzała w jego stronę. Lecz słyszała wszystko co mówił. Opowiedział od samego początku jak otrzymał anonimowy list z poleceniem zabicia ludzi, gdyż był płatnym mordercą. Jak kilka razy spotkał się z tą osobą lecz nie wiedział jak się nazywa bo zawsze posługiwali się tylko literami. Dokładnie go opisał.
-Otrzymałem sowę z informacją o możliwości zarobienia pokaźnej sumy pieniędzy. Moim zadaniem było zabicie dwójki mugoli, a mianowicie tych o nazwisku Granger. Zrobiłem to powodując wypadek samochodowy, gdy jednego wieczoru skądś wracali. Miałem również później napisać list do ich córki z tą informacją. Tak więc też zrobiłem i nie żałuję tego.
Zakończył i spojrzał na wspomnianą dziewczynę, którą Prefekt Naczelny musiał przetrzymywać aby nie rzuciła się z pięściami na oskarżonego. Został podany jej eliksir uspokajający i chwilę później płakała w ramię chłopaka.
Wiktor Krum został skazany na podwójne dożywocie za morderstwo niewinnych ludzi, próbę gwałtu oraz musiał zapłacić karę w wysokości trzystu tysięcy galeonów na fundację wskazaną przez pokrzywdzoną.
Prefekci opuścili gabinet dyrektorki po wytłumaczeniu się dlaczego nie byli na dzisiejszych zajęciach i udali się do swoich komnat, gdzie czekała na nich niespodzianka w postaci pysznej kolacji przyniesionej przez swoich przyjaciół oraz skrupulatnie napisanych notatek przez Rudowłosą dziewczynę.
***
Ciemnowłosy blondyn chłopak biegł przez korytarz na siódmym piętrze. Chciał jak najszybciej dotrzeć do wyznaczonego miejsca. Potrzebował rozmowy, a mógł to zrobić tylko z jedną osobą w tej szkole, a mianowicie swoją dziewczyną o ile nadal nią była. Będąc już na miejscu przeszedł trzy razy wzdłuż ściany myśląc o miejscu, w którym zawsze się spotykali. Wszedł do środka i na stole postawił butelkę czerwonego wina zasiadając w fotelu i cały czas patrząc na drzwi. Dopiero po kilku chwilach do środka weszła skąpo ubrana blondynka. Szybko podszedł do niej z zamiarem pocałowania jej w policzek lecz został zatrzymany wyciągniętą ręką.
-Miałeś się do mnie nie odzywać Ben – powiedziała. - Chyba, że zmieniłeś zdanie i odpuścisz to wszystko.
-Posłuchaj Daf – odpowiedział. - Wiem, że zachowałem się jak skończony dupek. I chciałbym byś znowu była ze mną. Brakuję mi ciebie. No w szczególności nocy z Tobą lecz brakuję. Obiecuję, że opuszczę sobie zemstę. No i Krum jest w więzieniu. Nic nie powiedział więc jesteśmy bezpieczni.
Ucieszona dziewczyna rzuciła się mu na szyję z zadowoleniem. Ucałowała go. I na tym nie skończyła się ich wspólna noc.




1 komentarz:

  1. Rozdział bardzo fajny,
    I wgl to super, że Draco i Hermiona są wreszcie razem <3
    Czekam na kolejny i weny :)
    ~gwiazdeczka

    OdpowiedzUsuń