Witajcie.
Przybywam z nowym rozdziałem.
Trwało to troszeczkę dłużej niż przypuszczałam
ale w końcu jest.
Nie przedłużając zapraszam do czytania.
P. S. Nowy powinien pojawić się w przyszłym
tygodniu, mam już go napisanego.
"Kocha się za nic. Nie istnieje żaden
powód do miłości."
Paulo Coellio
Wszystko
wyjaśnia.
Chodził w kółko po
dormitorium, które zajmował z pozostałymi chłopakami z siódmego
roku. Rzucił tylko zaklęcie wyciszające aby żaden z nich się nie
obudził. A był teraz bardzo zły, że znowu wszystko nie poszło po
jego myśli. Po raz kolejny poniósł porażkę. Miał nadzieję iż
kolejna mu się już nie przytrafi. A miał w zanadrzu jeszcze kilka
pomysłów jak to zakończyć. Zawsze mógł pozbyć się ich we
śnie, lecz z pewnością byłoby to podejrzane. I oskarżenia
mogłyby paść na niego czego nie chciał bo nie zamierzał zostawić
samej osoby, którą kocha najbardziej na świecie. Musiał to
przecież dobrze rozegrać by było idealnie.
Jego rozmyślenia przerwało przybycie
małej, czarnej i formalnej sówki. Rzuciła mu pod nogi kopertę i
wyleciała w ciemną noc. Podniósł ją i otworzył aby przeczytać
list.
B,
To
wszystko Twoja wina, że teraz siedzę
zamknięty
w Azkabanie. Dobrze, że chociaż
pozwolili
mi napisać krótki list. Ale nie martw się
nikomu nie zdradzę z kim współpracowałem. Zabiorę
tą tajemnicę do grobu. Będziesz miał u
mnie wielki dług wdzięczności.
Życzę
powodzenia w dalszej sprawie. Mam
nadzieję
iż więcej się nie spotkamy.
Pozdrawiam
W.
Blondyn uśmiechnął się i końcem
różdżki podpalił pergamin tym samym niszcząc dowody na
jakikolwiek kontakt właśnie z tą osobą. Spojrzał na wielki zegar
wiszący nad wejściem do pomieszczenia. Zabrał swoją ulubioną
bluzę i narzucając ją na siebie wyszedł z sypialni i udał się w
stronę Pokoju Życzeń, gdzie był umówiony ze swoją dziewczyną.
Dojście zajęło mu kilka minut więc
po chwili był już na miejscu. Musiał jeszcze tylko poczekać na
kobietę. Na szczęście szybko się zjawiła i już razem weszli do
środka. Wnętrze jak za każdym razem było takie same. Duże
małżeńskie łoże, stół, dwa fotele, na których zawsze siadali
i ze sobą rozmawiali. Wiedział, że dziewczyna nie jest taka za
jaką ją wszyscy uważają. Była bardzo wygadana i miał możliwość
rozmowy z nią na kilka ciekawych tematów. A najbardziej podobała
mu się w łóżku. Nie dorównywała żadnej z dziewczyn, z którymi
miał okazję sypiać. Bez problemy spełniała wszystkie jego
zachcianki, a i on nie był jej dłużny.
-Ben – zaczęła
dziewczyna. - Muszę z Tobą porozmawiać na jeden temat.
-Co się stało Daf? -
Zapytał.
-Chciałam się dowiedzieć
dlaczego wraz z nim planowaliście to wszystko by zaszkodzić
Malfoyowi i tej jego szlamie? Już dawno miałeś to zakończyć.
Przecież mówiłeś, że to tylko dla zemsty, ale już dawno ci
przeszło. A wieczorem podsłuchałam jak Pansy mówiła mojej
siostrze, że Krum próbował zgwałcić Granger. A ja od razu
wiedziała, że maczałeś w tym swoje paluchy. A teraz posłuchaj
mnie uważnie Beniutku. Dopóki nie zmienisz swojego zachowania i jak
nie zaniechasz tego wszystkiego to możesz sobie z głowy wybić
nasze spotkania. Ja nie będę głupią idiotką, która wierzy w
każde Twoje słowo. Odpuść albo powiem iż to ty również brałeś
w tym udział. Odpuść tak jak ja to zrobiłam z Malfoyem bo
znalazłam inną osobę, w której powoli się zakochuję i
chciałabym związać z nią swoje życie.
Zakończyła swoje słowa wychodząc z
pomieszczenia trzaskając drzwiami zostawiając osłupiałego
chłopaka samego, który pierwszy raz był w szoku. Nie wiedział co
ma teraz ze sobą zrobić. Nie chciał by dziewczyna go teraz
zostawiła, nie narzekał na brak kobiet, a do tej się zdążył już
przyzwyczaić. Była ładna, dobrze urodzona. Miała to coś co go
do niej ciągnęło. Musiał to wszystko na spokojnie przemyśleć.
Postanowił pozostać w Pokoju Życzeń by nie musieć już wracać
do wieży Gryffindoru.
***
Czuła
jego zimną rękę na moim udzie zmierzającą w kierunku mojej
bielizny. Czułam obrzydzenie do niego i tego wszystkiego. Byłam
nieobecna duchem w moim własnym ciele. Nie było w nim nic. Nic nie
czułam. Byłam niczym. Jak szmaciana lalka w rękach
niedoświadczonego dziecka. Nie oddawałam pocałunków, nawet bałam
się głębiej oddychać by nie zwrócić dzisiejszego obiadu. Jego
ręka była niebezpieczniej blisko mojej kobiecości. Poczułam
jeszcze tylko niewidzialne liny oplatujące moje nogi i ręce. Byłam
pewna, że zaraz dojdzie do tego czego od zawsze się bałam. Moja
bielizna została zerwana, a on ułożył się nade mną rozsuwając
moje nogi i klękając między nimi z wyciągniętym, sterczącym
członkiem. Zbliżał się coraz bardziej. Wiedziała, że jestem
skrępowana ale i tak próbowałam się uwolnić. Był ode mnie
silniejszy lecz kto nie próbuje ten traci. Wszedł we mnie mocnym
pchnięciem, a z moich ust wydobył się przeraźliwy krzyk.
***
Kasztanowłosa poderwała się do
pozycji siedzącej nadal głośno krzycząc. Szybko rozejrzała się
po pomieszczeniu. Kiedy była już pewna, że jest bezpieczna
podkuliła nogi pod brodę i rozpłakała się. Jej sen była bardzo
przerażający, a jednocześnie taki realistyczny. Powoli
przeanalizowała cały sen i doszła do wniosku iż zbyt długo w nim
trwała, ale na całe szczęście jej niewinność została zachowana
dlatego odpowiedniego mężczyzny.
Tylko kilka minut minęło, a do jej
sypialni jak burza wpadł blondyn. Szybko rozglądając się po całym
dormitorium z zamiarem znalezienia obcego w pomieszczeniu. Nie
znalazł nikogo więc podszedł do łóżka dziewczyny patrząc na
nią z troską i zdenerwowaniem.
-Granger – powiedział prawie
szeptem. - Wszystko w porządku? Krzyczałaś. Był tu ktoś kto
chciał zrobić ci krzywdę?
Chciał usiąść obok niej lecz ta w
panice odsunęła się jeszcze bardziej tym samym spadając z łóżka
uderzając głośno w podłogę. Poderwała się szybko uciekając w
najbliższy róg swojego pokoju. Wyglądała jak zaszczute zwierzę.
Draco nie wiedział co ma teraz zrobić.
-Hermiona to ja Draco. Spójrz na mnie.
Nic ci nie grozi.
Powiedział klękając na miękkim
dywanie kilka metrów dalej od dziewczyny. Cały czas patrząc prosto
i tylko na nią. Wiedział, że musi być bardzo cierpliwy. Przecież
wszystko pójdzie dobrze. Czekał kilka minut aż jego współlokatorka
w końcu podniesie głowę i spojrzy na niego. Spojrzała prosto w
oczy. Musiał zrobić wszystko by nie ujrzała w nich strachu.
Uśmiechnął się więc lekko. Jej wargi drgnęły lekko, ale i tak
uznał to za duży krok do normalności. Przybliżył się trochę
bliżej byleby być chociaż na wyciągnięcie ręki.
Hermiona przyglądała się temu
wszystkiemu z dystansem. Nie zrobiła również nic gdy znalazł się
tylko dziesięć centymetrów od niej. Mówił do niej spokojnie i z
wielką delikatnością w głosie o co nigdy nie mogła go posądzić.
Wahała się tylko przez chwilę po czym położyła swoją dłoń na
jego wyciągniętej ręce. Poczuła miłe ciepło i lekkie ciarki,
które przeszły ją po ciele. Czekała teraz na ruch chłopaka.
Przysunął się jeszcze bliżej tak że stykali się głowami.
Westchnęła i położyła głowę na jego ramieniu tym samym
pozwalając mu na przytulenie się. I kiedy objął ją ramionami z
jej oczu ponownie wypłynęły
łzy. Wiedziała iż ich nie powstrzyma, a nawet nie wiedziała czy
tego chce. Klęczeli więc tak przytuleni do siebie przez
dłuższy czas. Żadne z nich się nie odsunęło nawet na milimetr i
oboje byli pewni, że i kartki papieru nie dałoby rady wcisnąć
między nimi. Co ani jej ani jemu zupełnie nie przeszkadzało.
Malfoy zdecydował że najlepiej i wygodniej byłoby im na łóżku
albo chociaż na fotelu. Co zamierzał właśnie zrobić. Powoli
trzymając za biodra koleżankę podniósł się i ruszył w stronę
łóżka siadając na nim wraz z Mioną na jego brzegu nadal
obejmując ją jednym ramieniem. Drugą ręką złapał jej dłoń i
delikatnie uścisnął czym odwzajemniła się tym samym.
Kasztanowłosa ponownie położyła
głowę na jego ramieniu lekko go popychając by oboje mogli się
położyć. Przyciągnął ją bliżej siebie opiekuńczo otulając
ją kocem. Nie ważne że obojgu nogi zwisały z łóżka. Było im
wygodnie. Herm teraz już wiedziała iż właśnie jego nie musi się
obawiać. Była pewna, że zachował się wobec niej łagodnie i
opiekuńczo czym od razu u niej zapunktował. Trwali tak przez bardzo
długi czas aż w końcu zmorzył ich sen i oddali się w objęcia
Morfeusza tym razem już bez sennych koszmarów.
***
Promienie słoneczne powoli przebijały
się przez zachmurzone niebo by móc dotrzeć do wciąż
zamarzniętego podłoża.
W jednej z wież zamku Rudowłosa
Gryfonka właśnie otwierała swoje zielone oczy. Przeciągnęła się
niczym rasowa kotka. Usiadła na swoim łóżku i jeszcze
nieprzytomnym wzrokiem popatrzyła na dormitorium dziewczyn z
siódmego roku.
Korzystając z okazji, że jej
koleżanki jeszcze spały postanowiła pierwsza skorzystać z
toalety. Szybko uwinęła się z tą czynności i już kilka minut
później budziła współlokatorki, a samej wybierając się na
śniadanie. Usiadła na swoim ulubionym miejscu i od razu zabrała
się za pałaszowanie swoich ulubionych tostów z dżemem
truskawkowym. Popijając kawą z mlekiem i dwiema łyżeczkami cukru.
Szybko zjadła śniadanie i teraz czekała tylko na swoich przyjaciół
i chłopaka, który chwilę później wszedł do Wielkiej Sali i
usiadł obok niej od razu nakładając sobie ogromną porcję
jajecznicy z bekonem.
Uśmiechnięta
para postanowiła udać się na zajęcia, gdzie z pewnością
spotkają swoich przyjaciół. I oczywiście zastali lecz tylko
czwórkę . Ginny od razu postanowiła iść zobaczyć się ze swoją
wieloletnią przyjaciółką. Wiedziała przecież co się wczoraj po
zajęciach wydarzyło. Malfoy powiedział im to w tajemnicy w czasie
kolacji. Została jednak powstrzymana przez pozostałych. Nie chciała
im się sprzeciwiać więc postanowiła udać się tam zaraz po
lekcjach. Jak na razie stwierdziła że obojgu przydadzą się
notatki więc chciała napisać je jak najlepiej. Dzwonek zabrzmiał
w budynku więc weszli do sali na pierwsze zajęcia.
***
Panna Granger otworzyła swoje oczu,
gdyż było jej zbyt za ciepło, a coś dość mocno trzymało ją w
pasie. Podniosła głowę do góry aby móc zobaczyć kto tak
kurczowo się jej trzyma. Odetchnęła z ulgą widząc twarz swojego
współlokatora. Udało się jej uwolnić rękę z uścisku i
odsunęła kilka kosmyków z jego czoła. Przejechała opuszkami
palców po jego lekkim zaroście. Gdy usłyszała pomruk zadowolenia
od razu zabrała dłoń przytrzymując ją przy swoim boku. Nagle
poczuła jak została przewrócona na plecy, a nad nią zawisł
Draco. Wystraszyła się i spróbowała go od siebie odsunąć. Nie
chcąc jej jeszcze bardziej wystraszyć położył się obok ręką
dotykając jej policzka. Zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech
by chwilę później móc spojrzeć na chłopaka. Uśmiechał się od
ucha do ucha więc i ona się uśmiechnęła. Młody Mafoy szybko
pocałował ją w usta. Był to krótki, delikatny pocałunek. Chciał
by to ona wykonała kolejny krok. Nie musiał czekać długo by
poczuć jej usta na swoich. Całowali się powoli i bez pośpiechu
chcąc jak najlepiej zapamiętać tę chwilę.
Przerwało im brak powietrza. Blondyn
przytulił do ją do siebie. Leżeli tak dopóki ich oddechy się nie
uspokoiły. Spojrzał na nią i uśmiech z twarzy nie chciał zejść
mu z twarzy.
-Chyba przegapiliśmy śniadanie oraz
kilka zajęć – oznajmił.
-Przecież to nic – odpowiedziała. -
Nauczyciele zrozumieją. Zawsze można wymigać się złym
samopoczuciem. Chociaż u mnie to normalne. Po wczorajszych
wydarzeniach będą na mnie patrzeć z współczuciem.
-Chciałem uniknąć tego tematu –
zaczął. - Ale naprawdę mnie korci by dowiedzieć się o co
dokładnie chodziło Krumowi. Dlaczego tak postąpił?
-Nie wiem Draco. Stwierdził, że nadal
mu się podobam i był pewny, że ja czuję do niego to samo, co jest
kompletną bzdurą. Poszłam z nim tylko na ten cholerny bal. A on
sobie ubzdurał Merlin wie co. A teraz przez niego będę miała wielką
traumę.
-A ze mną przecież się całowałaś
Granger.
-Ty to co innego Malfoy. Tobie ufam.
Powiedziała, a na jej policzkach
wyskoczyły dwa wielkie i czerwone rumieńce. Chłopak uśmiechnął
się jeszcze bardziej i chciał dotknąć nadal czerwonego policzka
dziewczyny. Chciała odsunąć głowę lecz jej na to nie pozwolił
przytrzymując ją za brodę.
-Hermiono – powiedział miękko. -
Proszę spójrz na mnie. Mnie nie musisz się wstydzić. I bardzo mi
miło, że i ufasz. I ja ufam również Tobie.
Oboje uśmiechnęli się do siebie,
patrząc sobie prosto w oczy. Mogli z nich czytać jak z otwartej
księgi. Patrzeli na siebie tak jakby wokół nich nic innego nie
istniało.
-Zostań moją dziewczyną – wypalił
nagle.
-Czy ty właśnie proponujesz mi
związek? - Zapytała z zaciekawieniem.
-Tak właśnie – odpowiedział. - To
jak będzie? Obiecuję cię chronić by nikt nie mógł ciebie
skrzywdzić.
-Tak!!!
Powiedziała i na potwierdzenie swoich
słów pocałowała go prosto w usta pieczętując tym samym ich
związek. Całowali się powoli tak samo jak wcześniej lecz tym
razem przerwało im stukanie w szybę. Podnieśli się i ruszyli w
kierunku okna. Właścicielka pokoju otworzyła je wpuszczają
szkolną sowę do środka. Ptak opuścił kopertę na jej posłanie i
wyleciał na dwór. Wzięła ją do ręki i zaczęła czytać.
Pobladła trochę na twarzy i musiała usiąść aby się nie
przewrócić. Spojrzała na chłopaka i od razu wręczyła mu kawałek
pergaminu. Gdy tylko go przeczytał od razu postanowił jej w tym
wszystkim towarzyszyć.
***
Minerwa McGonagall spacerowała w tę
i z powrotem po swoim okrągłym gabinecie czekając na zaproszone
osoby. Była bardzo zła, że takie coś stało się w jej szkole i
to najlepszej uczennicy. Nie spodziewała się takiego zachowania po
tak dobrym i miłym młodzieńcze.
Jej
myślenia przerwało przybycie profesora Snape'a w asyście Wiktora
Kruma i pary aurorów. Oskarżony został usadzony na jednym z
foteli i od razu związany zaklęciami tak aby nie mógł się
podnieść. Chwilę później do środka weszła Hermiona Granger
oraz Draco Malfoy, zaraz za nimi Minister Magi Kingsley
Shlacklebolt, który usiadł przy biurku wyciągając ze swojej
teczki akta oraz specjalne magiczne urządzenie do nagrywania.
-Witam
was – przywitał się. - Wszyscy wiemy dlaczego tutaj się
spotkaliśmy lecz dla przypomnienia oraz zaprotokołowania. Wiktor
Krum urodzony 15 mają 1976 roku w Bułgarii, został oskarżony o
próbę gwałtu na Hermionie Jane Granger urodzonej 19 września 1979
roku w Londynie. Wydarzenie miało miejsce dnia 16 marca 1999 roku w
godzinie 16:45 w sali nr 178 tj. klasy obrony przed czarną magią.
Obie strony wyraziły zgodę na rejestrację rozmów (co jest
szybszym sposobem) oraz zeznawanie pod wpływem eliksiru veritaserum.
Świadkami
przesłuchania są Draco Lucjusz Malfoy, Severus Tobias Snape,
Minerwa McGonagall, Audrey Half oraz Alastor Brust. Pierwszy świadek
obezwładnił oskarżonego oraz wezwał panią McGonagall. Przejdźmy
więc do przesłuchania. Severusie proszę o podanie eliksiru
panience Granger.
Hermiona bez problemu i szybko wypiła
podany jej eliksir i złapała Dracona za rękę patrząc na
ministra.
-Panno Granger proszę się przedstawić
oraz opowiedzieć nam co wydarzyło się dnia 16 marca 1999 roku.
-Nazywam
się Hermiona Jane Grangr, a właściwie powinnam się przedstawić
jako Hermiona Jane Parkinson, gdyż tak naprawdę to oni są moimi
biologicznymi rodzicami, ale myślę, że państwo już o tym wiedzą
– zaczęła. Wzięła głęboki wdech i mówiła dalej. - Tego dnia
mieliśmy bardzo dużo zajęć. Ostatnie były właśnie z panem
Krumem. Prowadził je w zastępstwie za profesor Gronts, która uległa wypadkowi na początku tygodnia.
Przerabialiśmy
właśnie zaklęcie
ascendio. Byłam
w parze z Draconem jak zawszę oczywiście. Po skończonej lekcji
Wiktor poprosił mnie bym została chwilę. Powiedziałam Draco by na
mnie zaczekał abyśmy razem mogli udać się na podwieczorek do
Wielkiej Sali. Nie spodziewałam się, że może mu chodzić o coś
innego niż tylko pytanie o powtórkę na kolejne zajęcia co robił
każdego dnia, gdyż jak powiedział profesor obrony poradził mu w
razie wątpliwości pytać się mnie.
Przerwała na chwilę by móc napić
się wody, którą podał jej blondyn. Odstawiła pustą szklankę na
blat i mówiła dalej.
-Kiedy klasa opustoszała On podszedł
do mnie i zachłannie mnie pocałował. Od razu odepchnęłam go od
siebie. Powiedział wtedy, że wiem iż mi się podoba i że właśnie
tego chcę. Co nie jest prawdą. Nie lubię go i nigdy mi się nie
podobał. Wolę kogoś innego. Wtedy Wiktor. On... On... - Przerwała
a po jej policzkach popłynęły łzy. Złapała mocniej Dracona za
rękę i powiedziała. - Złapał mnie za włosy. Ponownie pocałował
ściskając mnie. Nie przeszkadzało mu to iż próbuję się wyrwać.
Rozpiął moją szatę i włożył rękę pod moją spódniczkę.
Rozerwał moje rajstopy i chciał włożyć dłoń pod moją
bieliznę. Wykorzystałam chwilę jego nieuwagi i ugryzłam go w
wargę co poskutkowało bo odsunął się nieznacznie, a jednak.
Miała możliwość krzyczenia więc od razu tak zrobiłam. Do środka
wszedł Malfoy i obezwładnił jego wzywając panią dyrektor
przytulił mnie pocieszając. Kiedy pani McGonagall przyszła
zaprowadził mnie do mojego dormitorium abym mogła odpocząć od
tego wszystkiego.
-Dziękuję
Hermiono – rzekł Kinksley. - Dziękuję, że dałaś radę
powiedzieć to wszystko pomimo że to zdarzyło się
wczoraj. Jak chcesz możesz już iść jednak radziłbym zostać do
końca przesłuchania.
Kiwnęła głową na znak zgody i
zaczęła się przysłuchiwać zeznaniom Bułgara. Wszystko dokładnie
pokryło się z jej wypowiedzią. Dziewczyna podczas jego mowy ani
razu nie spojrzała w jego stronę. Lecz słyszała wszystko co
mówił. Opowiedział od samego początku jak otrzymał anonimowy
list z poleceniem zabicia ludzi, gdyż był płatnym mordercą. Jak
kilka razy spotkał się z tą osobą lecz nie wiedział jak się
nazywa bo zawsze posługiwali się tylko literami. Dokładnie go
opisał.
-Otrzymałem sowę z informacją o
możliwości zarobienia pokaźnej sumy pieniędzy. Moim zadaniem było
zabicie dwójki mugoli, a mianowicie tych o nazwisku Granger.
Zrobiłem to powodując wypadek samochodowy, gdy jednego wieczoru
skądś wracali. Miałem również później napisać list do ich
córki z tą informacją. Tak więc też zrobiłem i nie żałuję
tego.
Zakończył i spojrzał na wspomnianą
dziewczynę, którą Prefekt Naczelny musiał przetrzymywać aby nie
rzuciła się z pięściami na oskarżonego. Został podany jej
eliksir uspokajający i chwilę później płakała w ramię
chłopaka.
Wiktor Krum został skazany na podwójne
dożywocie za morderstwo niewinnych ludzi, próbę gwałtu oraz
musiał zapłacić karę w wysokości trzystu tysięcy galeonów na
fundację wskazaną przez pokrzywdzoną.
Prefekci opuścili gabinet dyrektorki
po wytłumaczeniu się dlaczego nie byli na dzisiejszych zajęciach i
udali się do swoich komnat, gdzie czekała na nich niespodzianka w
postaci pysznej kolacji przyniesionej przez swoich przyjaciół oraz
skrupulatnie napisanych notatek przez Rudowłosą dziewczynę.
***
Ciemnowłosy blondyn chłopak biegł
przez korytarz na siódmym piętrze. Chciał jak najszybciej dotrzeć
do wyznaczonego miejsca. Potrzebował rozmowy, a mógł to zrobić
tylko z jedną osobą w tej szkole, a mianowicie swoją dziewczyną o
ile nadal nią była. Będąc już na miejscu przeszedł trzy razy
wzdłuż ściany myśląc o miejscu, w którym zawsze się spotykali.
Wszedł do środka i na stole postawił butelkę czerwonego wina
zasiadając w fotelu i cały czas patrząc na drzwi. Dopiero po kilku
chwilach do środka weszła skąpo ubrana blondynka. Szybko podszedł
do niej z zamiarem pocałowania jej w policzek lecz został
zatrzymany wyciągniętą ręką.
-Miałeś się do mnie nie odzywać Ben
– powiedziała. - Chyba, że zmieniłeś zdanie i odpuścisz to
wszystko.
-Posłuchaj Daf – odpowiedział. -
Wiem, że zachowałem się jak skończony dupek. I chciałbym byś
znowu była ze mną. Brakuję mi ciebie. No w szczególności nocy z
Tobą lecz brakuję. Obiecuję, że opuszczę sobie zemstę. No i
Krum jest w więzieniu. Nic nie powiedział więc jesteśmy
bezpieczni.
Ucieszona dziewczyna rzuciła się mu
na szyję z zadowoleniem. Ucałowała go. I na tym nie skończyła
się ich wspólna noc.
Rozdział bardzo fajny,
OdpowiedzUsuńI wgl to super, że Draco i Hermiona są wreszcie razem <3
Czekam na kolejny i weny :)
~gwiazdeczka