Witam.
Przybywam z nowym rozdziałem.
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Zapraszam serdecznie do czytania.
"Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie
sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć
razem w tym samym kierunku."
Przyjęcie
zaręczynowe. Niespodziewany list.
Ostatni tydzień marca minął bardzo
szybko i nastała niedziela czwartego kwietnia. Harry Potter od
samego rana chodził podenerwowany. Stresował się wieczornym
wydarzeniem, a musiał wszystko zrobić jak najlepiej. Cieszył się,
że ma tak wspaniałych przyjaciół, którzy we wszystkim mu pomogą.
On musiał tylko pojawić się na kolacji i przemówić przed całą
szkołą, które nie było takie łatwe.
Uśmiechnął się sam do swoich myśli
i ruszył do pokoju wspólnego Gryffindoru aby w końcu pozamykać
wszystkie sprawy dotyczące swojego przyjaciela Ronalda. Będąc już
na miejscu usiadł naprzeciwko rudzielca i jego dziewczyny. Poprosił
ją by zostawiła ich samych aby mogli porozmawiać ze sobą bez
świadków.
-Chyba już najwyższy czas porozmawiać
o tym wszystkim – powiedział Harry.
-Wiem – odparł Rudy. - Wiem, że
zachowałem się jak skończony idiota. Zraniłem Hermionę, Ginny i
ciebie. Żałuję tego wszystkiego i chciałem to naprawić. Już
kilka razy rozmawiałem z Mioną, ale jak na razie bez żadnego
skutku. Chciałbym by wszystko wróciło do normalności. Chcę byśmy
znowu byli przyjaciółmi. Brakuję mi tego wszystkiego i nawet
Jasmine nie może mi was zastąpić. Kocham ją ale chcę też mieć
swoich przyjaciół. Przepraszam za wszystko.
-Cieszę się, że w końcu poszedłeś
po rozum do głowy. Cieszy mnie to i mam nadzieję, że już tak
zostanie bo mnie również brakuję tych wszystkich chwil. Mam też
nowych przyjaciół, których musisz zaakceptować jeśli chcesz
byśmy nadal się przyjaźnili. A dzisiaj wieczorem zamierzam
oświadczyć się Pansy dlatego jest ta uroczysta kolacją.
-Moje gratulację Harry – powiedział
całkiem szczerze Weasley.
Chłopcy rozmawiali jeszcze ze sobą
nadrabiając czas kiedy nie żyli w zgodzie. Nawet Potter miał
okazję bliżej poznać wybrankę przyjaciela. Musiał przyznać, że
okazała się bardzo miła i o dziwo lubiła Quidditcha. Rozmawiali
tak aż do obiadu.
***
Czarnowłosa, młoda dziewczyna
właśnie szła do pokoju wspólnego Prefektów Naczelnych tak jak
poprosiła ją jej starsza siostra. Miała ze sobą torbę, w której
znajdowała się sukienka na wieczorną kolację (wymóg pani
dyrektor) chociaż nie wiedziała po co oraz kosmetyczkę ze
wszystkimi akcesoriami do makijażu.
Weszła do pokoju Hermiony, gdzie
znajdowały się już jej wszystkie przyjaciółki. Uśmiechnęła
się do każdej po czym zabrały się za szykowanie do kolacji. Po
kolei wykąpały się by następnie wzajemnie się malować i robić
fryzury.
Za
dwadzieścia dwudziesta (wyjątkowo później odbywała się kolacja)
dziewczęta wyszły z sypialni najstarszej z nich i ruszyły w
kierunku Wielkiej Sali. Weszły do środka i od razu zauważyły
jakie zmiany zaszły w jadalni. Długie stoły przy których zwykle
jadali uczniowie ustąpiły miejsca małym ośmioosobowych okrągłym
stolikom. Nad nimi znajdowały się magicznie umieszczone nazwiska
(pomysł panny Granger) osób, które miały tam swoje miejsce.
Podeszły do tego gdzie znajdowały się ich dane. Stali tam już
chłopcy ubrani w odświętne szaty. Spojrzeli po koleżankach i
jednocześnie stwierdzili, że Hermiona, Pansy, Astoria i Ginny wyglądają bardzo zjawiskowo i każdy chłopak na sali powinien im
zazdrościć takich partnerek.
Usiedli na swoich miejscach kiedy
Minerwa McGonagall stanęła przy mównicy i spojrzała po wszystkich
zgromadzonych.
-Witam was moi drodzy uczniowie w ten
wyjątkowy wieczór. Jeden z uczniów poprosił mnie bym zebrała was
tutaj wszystkich aby mógł zrobić to w taki uroczysty i oficjalny
sposób. Harry zapraszam cię na środek.
Chłopak z blizną w kształcie
błyskawicy wszedł na podium, gdzie stała chwilę wcześniej
kobieta. Stanął przodem do wszystkich. Uśmiechnął się, wziął
głęboki wdech i zaczął mówić.
-Cześć wszystkim. Dziękuję, że
wszyscy zjawiliście się tutaj. Cieszy mnie to bardzo, gdyż
chciałem by wszyscy od razu o tym wiedzieli. Jak wiecie od początku
września spotykam się z pewną piękną kobietą. Pomimo że
jesteśmy z dwóch od zawsze wrogich domów postanowiliśmy złamać
tradycję i wyjść wszystkiemu naprzeciw co zaowocowało w naszą
między domową przyjaźń. Nie patrząc na dzielące nas różnice
postanowiłem to zrobić bo kocham ją ponad życie. Pansy kochanie
mogę cię prosić obok mnie.
Wspomniana zarumieniona dziewczyna
wstała zaskoczona i niepewnie podeszła do chłopaka. Stanęła
zaraz przed nim. Spojrzał na nią uśmiechając się szczerze.
-Pansy. Ja Harry James Potter syn
Jamesa i Lily, ten który pokonał Czarnego Pana , ten który oddał
Tobie swoje serce teraz tutaj będąc przed wszystkimi zebranymi
uczniami oraz ciałem pedagogicznym za zgodą Twoich rodziców,
którzy niestety nie mogą się tutaj dzisiaj pojawić klękając
przed Tobą proszę cię o rękę. Zostań moją żoną Pansy, będę
cię chronić, kochać każdego dnia sprawiał by na twej twarzy ani
razu nie pojawił się smutek ani łzy. Spełnię każde twoje
marzenie zrobię wszystko byś była najszczęśliwszą kobietą na
świecie.
Skończył mówić i spojrzał jeszcze
raz na swoją dziewczynę, a wszyscy zgromadzeni na sali z
niecierpliwością wyczekiwali jej odpowiedzi.
Pansy rozejrzała się po wszystkich
dłużej zatrzymując się na swoich przyjaciołach by na końcu
spojrzeć na ukochanego, uśmiechnęła się po czym wykrzyknęła.
-TAK! Wyjdę za Ciebie.
Ucieszony poderwał się i wziął w
ramiona dziewczynę okręcając się kilka razy wokół własnej osi
całując ją krótko w usta. Na sali zabrzmiały oklaski. Para
narzeczonych usiadła na swoich miejscach przyjmując gratulację.
Kiedy już wszystko ustało przed
każdym pojawiło się pierwsze danie, na które składał się
chłodnik z czerwonych buraków i batatów. Na danie główne podano
pieczonego łososia ze szpinakiem, słodkimi ziemniakami, szparagami
i małymi marchewkami. A na deser tiramisu oraz lody karmelowe. Harry
bardzo mocno się postarał aby wszystko było jak najlepiej
przygotowane. Nie mógł przecież zawieść swojej przyszłej
małżonki.
Po zjedzonej kolacji na wyczarowanej
scenie scenie stanął szkolny zespół i zaczął przygrywać
ulubione piosenki Ślizgonki, a uczniowie tańczyli tłumnie wraz ze
swoimi partnerami, koleżankami oraz kolegami.
***
Hermiona
kolejny kawałek przetańczyła z Draconem. Byli razem ze sobą już
od tygodnia. I ich związek powoli szedł do przodu. Cieszyła się,
że mają wsparcie u swoich znajomych.
Zabrzmiał ostatni kawałek, po którym
uczniowie mieli udać się do swoich dormitoriów. Kasztanowłosa
wtuliła się w tors blondyna i w jego objęciach kołysali się w
rytm powolnej muzyki.
Wieczór się zakończył i uczniowie
powoli opuszczali salę. Para prefektów musiała jeszcze zostać aby
uporządkować pomieszczenie. Kilkoma zaklęciami przywrócili je do
stanu pierwotnego i udali się do swojego małego mieszkanka. Szybko
po kolei się wykąpali i dali krótkiego buziaka na dobranoc i każde
udało się do swojej sypialni. Miona ułożyła się na łóżku
patrząc na pojawiający się zza chmur księżyc wspominając
dzisiejszy wieczór. Cieszyła się, że jej najlepszy od
najmłodszych lat przyjaciel odnalazł swoją miłość i zamierza
się pobrać po szkolę. Sama dziewczyna byłą szczęśliwa
szczęściem przyjaciół i miała nadzieję, że i ona również tak
samo odnajdzie szczęście w miłości.
Z tymi myślami oddała się w objęcia
Morfeusza.
***
Słonce przedzierało się przez
zachmurzone, wiosenne niebo budząc swymi jasnymi promieniami
wszystkich mieszkańców Hogwartu. Na trzecim piętrze za portretem
Gryffindora w jednym z dormitoriów młoda kobieta właśnie
otworzyła swoje brązowe oczy i przeciągnęła się jak kotka by
móc wstać ze swojego łóżka. Zabrała ubrania i udała się do
łazienki aby przygotować się do porannych zajęć. Kiedy była już
gotowa zabrała swoją szkolną torbę i udała się na śniadanie.
Nie czekała na blondyna, gdyż powiedział jej dzień wcześniej, że
zamierza z samego rana zrobić trening testując nową taktykę.
Kilka minut później usiał na swoim
ulubionym miejscu nakładając sobie sałatki na talerz oraz tosty z
ulubionym dżemem wiśniowym popijając sokiem dyniowym. Nawet nie
zwróciła uwagi jak ktoś siada naprzeciwko niej. Spojrzała dopiero
kiedy doszedł do niej głos byłego przyjaciela.
-Cześć Hermiona – usłyszała. -
Jak miło cię widzieć.
-Witaj Ronaldzie – odpowiedziała i
zamierzała wstać.
-Proszę cię porozmawiajmy. Naprawdę
zależy mi na tej rozmowie – zgodziła się siadając z powrotem
więc mówił dalej. - Na początku chciałem cię jeszcze raz
przeprosić. Za całą krzywdę jaką ci wyrządziłem. Żałuję
tego wszystkiego. Chciałby to naprawić byśmy znowu mogli być
przyjaciółmi jak sprzed tej cholernej wojny. Byśmy znowu mogli
wszyscy razem usiąść w pokoju wspólnym na naszych ulubionych
miejscach i rozmawiać tak samo jak kiedyś. Proszę cię o
wybaczenie. Zrobię wszystko by było tak jak dawniej.
-Nigdy nie będzie tak samo jak dawniej
– rzekła. - Każde z nas postanowiło inaczej i postawiło na inne
znajomości, innych partnerów, ale myślałam o tym bardzo dużo.
Pomogłeś mi z Benem więc zadośćuczyniłeś sobie. Możemy znowu
być normalnymi znajomymi rozmawiającymi ze sobą, ale musisz
zaakceptować moich przyjaciół i chłopaka.
-Harry to samo powiedział mi wczoraj
przed obiadem. Już zaakceptowałem to więc nie ma problemu. Ale
chcę również byś poznała Jasmine. Bardzo mi na niej zależy i
chciałbym abyś ją tak samo zaakceptowała.
Uśmiechnął
się szczerze i stwierdzili, że można zakopać topór wojenny i na
nowo zacząć znajomość. Ruszyli więc razem na zajęcia, gdzie
dziewczyna podeszła do swoich przyjaciółek dając buziaka w
policzek każdej patrząc z szokiem na najmłodszą z nich. Astoria
miała całą czerwoną rękę, a w drugiej trzymała woreczek z
lodem przykładając od do opuchlizny. Wyznała jej, że podczas
treningu Gregory stracił panowanie nad miotłą i uderzył w nią z
całą siłą zrzucając ją z jej własnej po czym uderzyła w
ziemię na szczęście z niewielkiej wysokości lecz ręka na tym
ucierpiała. A nie chciała iść do pielęgniarki aby mogła grać w
sobotnim meczu, a gdyby poszła na pewno by nie mogła.
Skończyły rozmawiać kiedy zabrzmiał
dzwonek i musiały się rozejść do klas. Trzy z nich weszły do
jednej zajmując swoje miejsca.
Dzień minął bardzo szybko. Prefekt
Naczelna zmierzała do swojego dormitorium. Zasiedziała się trochę
wraz z Gryfońskimi przyjaciółmi bo przecież nie zawszę muszą
być wszyscy razem. Weszła do środka i położyła torbę na fotelu
siadając na kanapie obok blondyna zajętego pisaniem wypracowania,
które ona skończyła już dawno.
-Co powiesz na wspólne pływanie w
basenie? - Zapytał.
-Jasne czemu nie.
Powiedziała i od razu udała się do
swojej sypialni aby się przebrać w stój kąpielowy. Zabrała
plażowy ręcznik i udała się do łazienki. Napełniła wannę wodą
i weszła do środka. Przepłynęła kilka razy jej długość po
czym usiadła na schodach prowadzącymi do jego zejścia. Spojrzała
na drzwi, w których właśnie pojawił się chłopak. Uśmiechnęła
się do niego i zachęciła do dołączenia obok siebie. Tak też
zrobił co ona skutecznie wykorzystała i popchnęła go w głębszą
wodę. Sama uciekła na środek łazienki aby być z daleka od
zagrożenia bo wiedziała iż nie ujdzie to jej płazem. I tak jak
wiedziała chłopak szybko wyszedł z wody i zaczął zmierzać w jej
stronę. Uciekała przed nim zatrzymując się po drugiej stronie
basenu. Została złapana. Draco złapał ją w pasie po czym
wskoczył do wody wraz z nią. Przetrzymał przez chwilę pod nią po
czym wypłynął na powierzchnię. Pocałował ją szybko i usiedli
razem na schodkach rozmawiając o wszystkim i o niczym. Szybko
wieczór zamienił się w noc więc usiedli razem na kanapie z winem
i nadal rozmawiali między sobą. Przerwało im stukanie sowy w okno.
Puścili ją do środka. Opuściła dwie koperty na fotel i wyleciała
w ciemną noc. Przesyłki zaadresowane były do chłopaka więc to on
je wziął i szybko przeczytał. Pierwszy od razu spalił w kominku.
Kiedy otworzył drugi list i zaczął go czytać prawie upadł ze
śmiechu. Zaciekawiona dziewczyna spojrzała na niego pytająco więc
szybko jej zaczął tłumaczyć.
-Otrzymałem list od ojca As i mojego.
Ten pierwszy był o tym jak bardzo zdegustowany jest jej ojciec, że
odrzuciliśmy zaręczyny, a to oboje tak postanowiliśmy, Astoria na
poważnie kocha Teodora i nie chciałem tego zniszczyć. A ja lubię
ciebie więc nie braliśmy innej opcji pod uwagę. A drugi list od
mojego ojca. On też wyraził swoje zdanie i co najlepsze zadziwił
mnie tym. Chce się z nami spotkać w sobotę w Trzech Miotłach.
Tobą i mną. Więc przyszykuj się moja droga na spotkanie z moim
staruszkiem.
Oboje zaczęli się śmiać z tego
wszystkiego nadal rozmawiając i dochodząc o co może tak naprawdę
chodzić starszemu blondynowi.
Rozdział jest świetny ^^
OdpowiedzUsuńPomysł Harrego wygrał wszystko.
Czekam na kolejny rozdział i weny :*
~gwiazdeczka