sobota, 4 lutego 2017

Rozdział 31

Witam.
Przybywam z nowym rozdziałem.
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Zapraszam serdecznie do czytania.


"Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie
sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć
razem w tym samym kierunku."



Przyjęcie zaręczynowe. Niespodziewany list.

Ostatni tydzień marca minął bardzo szybko i nastała niedziela czwartego kwietnia. Harry Potter od samego rana chodził podenerwowany. Stresował się wieczornym wydarzeniem, a musiał wszystko zrobić jak najlepiej. Cieszył się, że ma tak wspaniałych przyjaciół, którzy we wszystkim mu pomogą. On musiał tylko pojawić się na kolacji i przemówić przed całą szkołą, które nie było takie łatwe.
Uśmiechnął się sam do swoich myśli i ruszył do pokoju wspólnego Gryffindoru aby w końcu pozamykać wszystkie sprawy dotyczące swojego przyjaciela Ronalda. Będąc już na miejscu usiadł naprzeciwko rudzielca i jego dziewczyny. Poprosił ją by zostawiła ich samych aby mogli porozmawiać ze sobą bez świadków.
-Chyba już najwyższy czas porozmawiać o tym wszystkim – powiedział Harry.
-Wiem – odparł Rudy. - Wiem, że zachowałem się jak skończony idiota. Zraniłem Hermionę, Ginny i ciebie. Żałuję tego wszystkiego i chciałem to naprawić. Już kilka razy rozmawiałem z Mioną, ale jak na razie bez żadnego skutku. Chciałbym by wszystko wróciło do normalności. Chcę byśmy znowu byli przyjaciółmi. Brakuję mi tego wszystkiego i nawet Jasmine nie może mi was zastąpić. Kocham ją ale chcę też mieć swoich przyjaciół. Przepraszam za wszystko.
-Cieszę się, że w końcu poszedłeś po rozum do głowy. Cieszy mnie to i mam nadzieję, że już tak zostanie bo mnie również brakuję tych wszystkich chwil. Mam też nowych przyjaciół, których musisz zaakceptować jeśli chcesz byśmy nadal się przyjaźnili. A dzisiaj wieczorem zamierzam oświadczyć się Pansy dlatego jest ta uroczysta kolacją.
-Moje gratulację Harry – powiedział całkiem szczerze Weasley.
Chłopcy rozmawiali jeszcze ze sobą nadrabiając czas kiedy nie żyli w zgodzie. Nawet Potter miał okazję bliżej poznać wybrankę przyjaciela. Musiał przyznać, że okazała się bardzo miła i o dziwo lubiła Quidditcha. Rozmawiali tak aż do obiadu.
***
Czarnowłosa, młoda dziewczyna właśnie szła do pokoju wspólnego Prefektów Naczelnych tak jak poprosiła ją jej starsza siostra. Miała ze sobą torbę, w której znajdowała się sukienka na wieczorną kolację (wymóg pani dyrektor) chociaż nie wiedziała po co oraz kosmetyczkę ze wszystkimi akcesoriami do makijażu.
Weszła do pokoju Hermiony, gdzie znajdowały się już jej wszystkie przyjaciółki. Uśmiechnęła się do każdej po czym zabrały się za szykowanie do kolacji. Po kolei wykąpały się by następnie wzajemnie się malować i robić fryzury.
Za dwadzieścia dwudziesta (wyjątkowo później odbywała się kolacja) dziewczęta wyszły z sypialni najstarszej z nich i ruszyły w kierunku Wielkiej Sali. Weszły do środka i od razu zauważyły jakie zmiany zaszły w jadalni. Długie stoły przy których zwykle jadali uczniowie ustąpiły miejsca małym ośmioosobowych okrągłym stolikom. Nad nimi znajdowały się magicznie umieszczone nazwiska (pomysł panny Granger) osób, które miały tam swoje miejsce. Podeszły do tego gdzie znajdowały się ich dane. Stali tam już chłopcy ubrani w odświętne szaty. Spojrzeli po koleżankach i jednocześnie stwierdzili, że Hermiona, Pansy, Astoria i Ginny wyglądają bardzo zjawiskowo i każdy chłopak na sali powinien im zazdrościć takich partnerek.
Usiedli na swoich miejscach kiedy Minerwa McGonagall stanęła przy mównicy i spojrzała po wszystkich zgromadzonych.
-Witam was moi drodzy uczniowie w ten wyjątkowy wieczór. Jeden z uczniów poprosił mnie bym zebrała was tutaj wszystkich aby mógł zrobić to w taki uroczysty i oficjalny sposób. Harry zapraszam cię na środek.
Chłopak z blizną w kształcie błyskawicy wszedł na podium, gdzie stała chwilę wcześniej kobieta. Stanął przodem do wszystkich. Uśmiechnął się, wziął głęboki wdech i zaczął mówić.
-Cześć wszystkim. Dziękuję, że wszyscy zjawiliście się tutaj. Cieszy mnie to bardzo, gdyż chciałem by wszyscy od razu o tym wiedzieli. Jak wiecie od początku września spotykam się z pewną piękną kobietą. Pomimo że jesteśmy z dwóch od zawsze wrogich domów postanowiliśmy złamać tradycję i wyjść wszystkiemu naprzeciw co zaowocowało w naszą między domową przyjaźń. Nie patrząc na dzielące nas różnice postanowiłem to zrobić bo kocham ją ponad życie. Pansy kochanie mogę cię prosić obok mnie.
Wspomniana zarumieniona dziewczyna wstała zaskoczona i niepewnie podeszła do chłopaka. Stanęła zaraz przed nim. Spojrzał na nią uśmiechając się szczerze.
-Pansy. Ja Harry James Potter syn Jamesa i Lily, ten który pokonał Czarnego Pana , ten który oddał Tobie swoje serce teraz tutaj będąc przed wszystkimi zebranymi uczniami oraz ciałem pedagogicznym za zgodą Twoich rodziców, którzy niestety nie mogą się tutaj dzisiaj pojawić klękając przed Tobą proszę cię o rękę. Zostań moją żoną Pansy, będę cię chronić, kochać każdego dnia sprawiał by na twej twarzy ani razu nie pojawił się smutek ani łzy. Spełnię każde twoje marzenie zrobię wszystko byś była najszczęśliwszą kobietą na świecie.
Skończył mówić i spojrzał jeszcze raz na swoją dziewczynę, a wszyscy zgromadzeni na sali z niecierpliwością wyczekiwali jej odpowiedzi.
Pansy rozejrzała się po wszystkich dłużej zatrzymując się na swoich przyjaciołach by na końcu spojrzeć na ukochanego, uśmiechnęła się po czym wykrzyknęła.
-TAK! Wyjdę za Ciebie.
Ucieszony poderwał się i wziął w ramiona dziewczynę okręcając się kilka razy wokół własnej osi całując ją krótko w usta. Na sali zabrzmiały oklaski. Para narzeczonych usiadła na swoich miejscach przyjmując gratulację.
Kiedy już wszystko ustało przed każdym pojawiło się pierwsze danie, na które składał się chłodnik z czerwonych buraków i batatów. Na danie główne podano pieczonego łososia ze szpinakiem, słodkimi ziemniakami, szparagami i małymi marchewkami. A na deser tiramisu oraz lody karmelowe. Harry bardzo mocno się postarał aby wszystko było jak najlepiej przygotowane. Nie mógł przecież zawieść swojej przyszłej małżonki.
Po zjedzonej kolacji na wyczarowanej scenie scenie stanął szkolny zespół i zaczął przygrywać ulubione piosenki Ślizgonki, a uczniowie tańczyli tłumnie wraz ze swoimi partnerami, koleżankami oraz kolegami.
***
Hermiona kolejny kawałek przetańczyła z Draconem. Byli razem ze sobą już od tygodnia. I ich związek powoli szedł do przodu. Cieszyła się, że mają wsparcie u swoich znajomych.
Zabrzmiał ostatni kawałek, po którym uczniowie mieli udać się do swoich dormitoriów. Kasztanowłosa wtuliła się w tors blondyna i w jego objęciach kołysali się w rytm powolnej muzyki.
Wieczór się zakończył i uczniowie powoli opuszczali salę. Para prefektów musiała jeszcze zostać aby uporządkować pomieszczenie. Kilkoma zaklęciami przywrócili je do stanu pierwotnego i udali się do swojego małego mieszkanka. Szybko po kolei się wykąpali i dali krótkiego buziaka na dobranoc i każde udało się do swojej sypialni. Miona ułożyła się na łóżku patrząc na pojawiający się zza chmur księżyc wspominając dzisiejszy wieczór. Cieszyła się, że jej najlepszy od najmłodszych lat przyjaciel odnalazł swoją miłość i zamierza się pobrać po szkolę. Sama dziewczyna byłą szczęśliwa szczęściem przyjaciół i miała nadzieję, że i ona również tak samo odnajdzie szczęście w miłości.
Z tymi myślami oddała się w objęcia Morfeusza.
***
Słonce przedzierało się przez zachmurzone, wiosenne niebo budząc swymi jasnymi promieniami wszystkich mieszkańców Hogwartu. Na trzecim piętrze za portretem Gryffindora w jednym z dormitoriów młoda kobieta właśnie otworzyła swoje brązowe oczy i przeciągnęła się jak kotka by móc wstać ze swojego łóżka. Zabrała ubrania i udała się do łazienki aby przygotować się do porannych zajęć. Kiedy była już gotowa zabrała swoją szkolną torbę i udała się na śniadanie. Nie czekała na blondyna, gdyż powiedział jej dzień wcześniej, że zamierza z samego rana zrobić trening testując nową taktykę.
Kilka minut później usiał na swoim ulubionym miejscu nakładając sobie sałatki na talerz oraz tosty z ulubionym dżemem wiśniowym popijając sokiem dyniowym. Nawet nie zwróciła uwagi jak ktoś siada naprzeciwko niej. Spojrzała dopiero kiedy doszedł do niej głos byłego przyjaciela.
-Cześć Hermiona – usłyszała. - Jak miło cię widzieć.
-Witaj Ronaldzie – odpowiedziała i zamierzała wstać.
-Proszę cię porozmawiajmy. Naprawdę zależy mi na tej rozmowie – zgodziła się siadając z powrotem więc mówił dalej. - Na początku chciałem cię jeszcze raz przeprosić. Za całą krzywdę jaką ci wyrządziłem. Żałuję tego wszystkiego. Chciałby to naprawić byśmy znowu mogli być przyjaciółmi jak sprzed tej cholernej wojny. Byśmy znowu mogli wszyscy razem usiąść w pokoju wspólnym na naszych ulubionych miejscach i rozmawiać tak samo jak kiedyś. Proszę cię o wybaczenie. Zrobię wszystko by było tak jak dawniej.
-Nigdy nie będzie tak samo jak dawniej – rzekła. - Każde z nas postanowiło inaczej i postawiło na inne znajomości, innych partnerów, ale myślałam o tym bardzo dużo. Pomogłeś mi z Benem więc zadośćuczyniłeś sobie. Możemy znowu być normalnymi znajomymi rozmawiającymi ze sobą, ale musisz zaakceptować moich przyjaciół i chłopaka.
-Harry to samo powiedział mi wczoraj przed obiadem. Już zaakceptowałem to więc nie ma problemu. Ale chcę również byś poznała Jasmine. Bardzo mi na niej zależy i chciałbym abyś ją tak samo zaakceptowała.
Uśmiechnął się szczerze i stwierdzili, że można zakopać topór wojenny i na nowo zacząć znajomość. Ruszyli więc razem na zajęcia, gdzie dziewczyna podeszła do swoich przyjaciółek dając buziaka w policzek każdej patrząc z szokiem na najmłodszą z nich. Astoria miała całą czerwoną rękę, a w drugiej trzymała woreczek z lodem przykładając od do opuchlizny. Wyznała jej, że podczas treningu Gregory stracił panowanie nad miotłą i uderzył w nią z całą siłą zrzucając ją z jej własnej po czym uderzyła w ziemię na szczęście z niewielkiej wysokości lecz ręka na tym ucierpiała. A nie chciała iść do pielęgniarki aby mogła grać w sobotnim meczu, a gdyby poszła na pewno by nie mogła.
Skończyły rozmawiać kiedy zabrzmiał dzwonek i musiały się rozejść do klas. Trzy z nich weszły do jednej zajmując swoje miejsca.
Dzień minął bardzo szybko. Prefekt Naczelna zmierzała do swojego dormitorium. Zasiedziała się trochę wraz z Gryfońskimi przyjaciółmi bo przecież nie zawszę muszą być wszyscy razem. Weszła do środka i położyła torbę na fotelu siadając na kanapie obok blondyna zajętego pisaniem wypracowania, które ona skończyła już dawno.
-Co powiesz na wspólne pływanie w basenie? - Zapytał.
-Jasne czemu nie.
Powiedziała i od razu udała się do swojej sypialni aby się przebrać w stój kąpielowy. Zabrała plażowy ręcznik i udała się do łazienki. Napełniła wannę wodą i weszła do środka. Przepłynęła kilka razy jej długość po czym usiadła na schodach prowadzącymi do jego zejścia. Spojrzała na drzwi, w których właśnie pojawił się chłopak. Uśmiechnęła się do niego i zachęciła do dołączenia obok siebie. Tak też zrobił co ona skutecznie wykorzystała i popchnęła go w głębszą wodę. Sama uciekła na środek łazienki aby być z daleka od zagrożenia bo wiedziała iż nie ujdzie to jej płazem. I tak jak wiedziała chłopak szybko wyszedł z wody i zaczął zmierzać w jej stronę. Uciekała przed nim zatrzymując się po drugiej stronie basenu. Została złapana. Draco złapał ją w pasie po czym wskoczył do wody wraz z nią. Przetrzymał przez chwilę pod nią po czym wypłynął na powierzchnię. Pocałował ją szybko i usiedli razem na schodkach rozmawiając o wszystkim i o niczym. Szybko wieczór zamienił się w noc więc usiedli razem na kanapie z winem i nadal rozmawiali między sobą. Przerwało im stukanie sowy w okno. Puścili ją do środka. Opuściła dwie koperty na fotel i wyleciała w ciemną noc. Przesyłki zaadresowane były do chłopaka więc to on je wziął i szybko przeczytał. Pierwszy od razu spalił w kominku. Kiedy otworzył drugi list i zaczął go czytać prawie upadł ze śmiechu. Zaciekawiona dziewczyna spojrzała na niego pytająco więc szybko jej zaczął tłumaczyć.
-Otrzymałem list od ojca As i mojego. Ten pierwszy był o tym jak bardzo zdegustowany jest jej ojciec, że odrzuciliśmy zaręczyny, a to oboje tak postanowiliśmy, Astoria na poważnie kocha Teodora i nie chciałem tego zniszczyć. A ja lubię ciebie więc nie braliśmy innej opcji pod uwagę. A drugi list od mojego ojca. On też wyraził swoje zdanie i co najlepsze zadziwił mnie tym. Chce się z nami spotkać w sobotę w Trzech Miotłach. Tobą i mną. Więc przyszykuj się moja droga na spotkanie z moim staruszkiem.
Oboje zaczęli się śmiać z tego wszystkiego nadal rozmawiając i dochodząc o co może tak naprawdę chodzić starszemu blondynowi.






1 komentarz:

  1. Rozdział jest świetny ^^
    Pomysł Harrego wygrał wszystko.
    Czekam na kolejny rozdział i weny :*
    ~gwiazdeczka

    OdpowiedzUsuń