środa, 30 lipca 2014

Rozdział 4

Kochani mam dla was kolejny rozdział.
Jest trochę dłuższy niż pozostałe.
Zapraszam więc do czytania.


Cierpienie”

Draco wstał dzisiaj dość wcześnie. Jak nigdy. Był śpiochem i nie chciało mu się tak szybko wstawać z łóżka nawet w czasie roku szkolnego. Jednak dzisiaj czuł silną potrzebę wcześniejszego wyjścia z ciepłego posłania. Nie wiedział dlaczego jego ciało zareagowało inaczej niż zawsze. Ubrany w same spodenki do spania skierował swoje kroki do łazienki, gdzie wszedł pod prysznic. Woda spływała po jego ciele chłodząc go. Po dwudziestu minutach kąpieli wyszedł i osuszył się za pomocą różdżki. Nie mając pomysłu co ze sobą zrobić wszedł więc do pokoju Gryfonki. Jego sposób patrzenia na właśnie tą dziewczynę zmienił się całkowicie. Kiedyś uważał ją za nieatrakcyjną szlamę. Dopiero kiedy skończyła się wojna, a jego ojciec znalazł się w Azkabanie sposób pojmowania tego słowa zmienił się radykalnie. Tak jakby niewidzialna siła kazała nienawidzić wszystkiego co nie magiczne i mu tak mało znane. Teraz nawet nie potrafił tego słowa pomyśleć, a co dopiero wypowiedzieć na głos. Tak więc przestał nazywać swoją koleżankę tak obraźliwie. Nawet jego własna matka poleciła mu zmienić relację z czarodziejami urodzonymi w niemagicznej rodzinie. Kobieta uważała, że jej jedyny syn powinien poznać inny świat i również czerpać z niego radość. Młody arystokrata uważnie przyglądał się Granger. Doszedł do wniosku, że jest bardzo ładna. Nie sztuczna lecz prawdziwa. Nie nosiła wyzywającego ubioru ani makijażu. Jednym słowem była naturalna. Miała swoje dość widoczne kształty kobiece, na które każdy chłopak od piątej klasy zwracał uwagę. 
Usiadł wygodnie w fotelu. Przymknął na chwilę oczy, nawet nie wiedząc kiedy oddał się w objęcia Morfeusza.
***
Hermiona otworzyła swoje zaspane oczy. Spojrzała na zegarek. Do śniadania został jej półtorej godziny, lecz nie zamierzała spać dalej przecież jest rannym ptaszkiem. Wstała więc. Była pewna, że jej współlokator jeszcze śpi więc w samej koszuli nocnej podeszła do szafy, aby zabrać ze sobą ubrania i kosmetyczkę. Ruszyła do drzwi, gdy jej wzrok przykuł uwagę blond włosy na głowie chłopaka śpiącego w jej fotelu. Wzięła z łóżka koc i go nim nakryła. Przecież miała serce po właściwej stronie. Wyszła do łazienki. Wzięła szybki letni prysznic. Osuszyła się, ubrała i zabrała do lekkiego makijażu. Wróciła do pokoju.
Draco wciąż spał. Postanowiła go obudzić. Odłożyła najpierw na swoje miejsce rzeczy i podeszła do Malfoya. Potrząsała go za ramię. Nie reagował. Lekko zła zbliżyła się do niego. Powtórzyła próbę zbudzenia go. Ten tylko rozciągnął ręce. Objął i przyciągnął do siebie za bardzo zdziwioną Mionę zanim zdążyła uciec. Dalej spał. Speszona dziewczyna nie wiedziała co ma zrobić. Ręce, które ją obejmowały były silne. Ponownie zerknęła na zegarek. Nie spodziewała się, że aż tyle brała orzeźwiający prysznic. Wskazał dwadzieścia minut przed siódmą, a o ósmej odbywało się śniadanie. Próbowała się poruszyć. Jej wysiłek na nic się nie zdał. Zrezygnowana spojrzała na Ślizgona. Została jej ostatnia broń. Krzyczenie na niego.
-Malfoy wstawaj - krzyknęła. – Słyszysz? Wstawaj!
Otworzył swoje szare tęczówki. Zerknął na nią z niezadowoleniem. Rozejrzał się po pokoju i starał się sobie przypomnieć co robił w pokoju Hermiony. Powiedział do niej.
-Co się tak drzesz? Nie dasz człowiekowi porządnie się wyspać, a tu mi się tak wygodnie spało. Musiała przerwać mi tak fantastyczny sen?
-Możesz mnie w końcu puścić? - zapytała speszona.
Puścił ją. Wstał z fotela i rozciągnął się. Znowu zerknął na dziewczynę. Podobało mu się to co zobaczył. Miała na sobie obcisłą bluzkę z krótkim rękawkiem, do tego dopasowaną czarną, plisowaną, szkolną spódniczkę. Jej długie nogi podkreślały sandały na lekkiej szpilce. Wszystko to ukryła pod nie zapiętym szkolnym mundurkiem.
Przez jego twarz przeszedł delikatny uśmiech. Prawdziwy, szczery uśmiech podziwu. Hermiona była w lekkim szoku. Nigdy w swoim życiu, odkąd zna tego blondyna nie widziała u niego szczerości. Grzecznie poprosiła by wyszedł się ubrać bo za chwilę śniadanie. Wyszła zaraz za nim i usiadła na kanapie w salonie wspólnym czekając na niego.
Kilka minut później oboje wchodzili do Wielkiej Sali. Wszystkie oczy uczniów jak i nauczycieli już obecny skierowany był w ich stronę. Herm nie przejęła się tym i z podniesioną głową żwawo podeszła do stołu Gryffindoru. Usiadła pomiędzy Ginny, a Pervati. Obie spojrzały na nią pytająco lecz żadna nic nie powiedziała. Dwie starsze dziewczyny wdały się w wspomnienia z poprzednich lat, gdyż rudowłosa była nieobecna. I jak zauważyła jej przyjaciółka miała zaczerwienione od płaczu oczy. Zamyślona i zmartwiona o swoją prawie siostrę nie usłyszała jak Pervati coś do niej mówi.
-Ziemia do Hermiony – machała jej przed oczami ręką.
-Tak? - odpowiedziała.
-Nowy chłopak się na ciebie patrzy. Oo teraz tutaj idzie.
-Co? Jak? Kto?
Zapytała pani Prefekt. Nie usłyszała już odpowiedzi, gdy właśnie do ich stolika podszedł chłopak. Po szacie Herm wiedziała, że jest z Gryffindoru. Był wysokim, przystojnym brunetem o piwnych oczach.
-Hej jestem Ben Nichols.
-Cześć - odpowiedziały mu chórem.
-Ty jesteś Prefekt Naczelną? - zapytał Mionki, a ona kiwnęła na znak zgody. - McGonagall prosiła byś mnie oprowadziła po szkole. Nie orientuje się jeszcze w tych wszystkich klasach.
-Okey. - powiedziała – Chodź odprowadzę cię na zajęcia. Dziewczyny widzimy się na zielarstwie.
I powiedziała szeptem do ucha Ginny:
-Widzimy się dzisiaj po zajęciach u mnie w dormitorium. Hasło to miętowa świeżość. Nikomu go nie podawaj.
I wraz z nowym kolegą wyszli z Wielkiej Sali. Oprowadziła chłopaka po szkole. Przy okazji dowiedziała się różnych rzeczy o tym przystojnym Gryfonie. Był starszy od niej o rok. Edukacje zaczął w tym samym wieku co Mionka w szkole Magi we Włoszech. Osobiście wyglądem nie przypominał Włocha co zdziwiło Gryfonkę. Chorował na białaczkę dlatego nie skończył jeszcze szkoły.
Gryfoni spędzili ze sobą cały dzień aż do kolacji. Hermiona dobrze się bawiła w jego towarzystwie i umówili się na jutro na spacer.
Po kolacji Prefekt Naczelna udała się do kuchni po kilka słodyczy i kremowe piwo. Udała się w stronę swojego prywatnego pokoju. Jej i pewnego Ślizgona. Zostawiła przyniesione słodycze na małym stoliku w swojej sypialni. Wzięła piżamkę z szafy i udała się do łazienki. Wskoczyła pod prysznic i pozwoliła wodzie spływać po swoim ciele. Gdy usłyszała pukanie do drzwi szybko się wysuszyła i weszła do sypialni. Na jej łóżku siedziała najmłodsza latorośl Weasleyów. Uśmiechnęły się do siebie. Kasztanowłosa dołączyła do Rudej i zaczęły rozmawiać o błahych sprawach. W końcu temat zszedł na związek Ginewry z Potterem. Na początku zielonooka nie chciała nic mówić. Zaczęła dopiero gdy Hermiona ubłagała ją w końcu.
-No dobra powiem ci w końcu. Odkąd wyjechałaś z Nory moje relacje z Harrym się pogorszyły. Zaczął dostawać dużo listów od swoich wielbicielek. Z kilkoma nawet się spotkał nic mi o tym nie mówiąc. Ron też o tym milczał. Raz przyłapałam go jak siedział w kawiarni z jakąś Matyldą. Tłumaczył mi, że nic ich nie łączy. A ja głupia mu uwierzyłam. W końcu nadal jest moją pierwszą miłością. Kocham go chociaż już nie tak bardzo jak na samym początku ale kocham. A teraz wszystko zaczęło się jeszcze bardziej sypać. Dzisiaj z samego rana się z nim pokłóciłam. Powiedział za dużo słów co mnie bardzo zabolało. Wyznał, że kocha mnie, ale nie wie czy to nie jest tylko braterska miłość. I on chce zakończyć nasz związek by się przekonać jakim rodzajem miłości mnie darzy. Mionka to tak bardzo boli. Proszę powiedz mi co ja mam zrobić?
Siedziały tak chwilę póki panna Granger nie przemyślała słów swojej przyjaciółki. Wzięła jedno ciastko. Zjadła je po czym powiedziała.
-Ginny co ja mam ci powiedzieć. To nie jest moja decyzja tylko wasza wiesz o tym prawda?

Tydzień minął zaskakująco szybko. Nim się obejrzeć był już piątek. Hermiona cały tydzień spędziła z Benem. Po dwóch dniach uchodzili już za nową parę. Nie przeszkadzało im to. Przecież tak dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Całymi dniami razem uczyli się w bibliotece lub pokoju wspólnym Gryffindoru. Panna Granger byłą bardzo dumna, że tak szybko znalazła pocieszenie po rozstaniu z Ronem. Oczywiście poza trzymaniem się za rękę czy małych i krótkich pocałunków na nic więcej nie pozwalała. A chłopak nie nalegał na nią z przyśpieszeniem relacji między nimi.
Nastała piątkowa kolacja. Pierwszy tydzień nauki była bardzo pracowity zwłaszcza dla pary Prefektów Naczelnych. W końcu wymyślenie tematu balu nie przychodzi z taką łatwością. Tak więc podczas tej kolacji wszyscy uczniowie jak i nauczyciele byli bardzo ciekawi i nadzwyczaj w świecie nikt nie chciał jeść. Po dwudziestu minutach pani dyrektor nie kazała im już dłużej czekać. Wstała i podeszła do mównicy i jedną ręką uciszyła całą salę.
-Zapewne każdy z was jest ciekawy tematyki balu z okazji wygranej II Bitwy o Hogwart. - przemówiła. – Już dłużej was nie utrzymuję w nie pewności. Tematyką balu jest „film Bollywood”. Obowiązują was stroje z tego gatunku. A i uprzejmie proszę wszystkie dziewczęta o zakup stroi, które nie będą odsłaniały zbyt wiele ciała. Oczywiście roczniki 6 jak i 7 wezmą udział w pokazie artystycznym, który wymyślą Prefekci Naczelni. Młodsze klasy przedstawią coś swojego. Zwracam się teraz to tych osób, które bez alkoholu nie potrafią się bawić. Nie życzę sobie by na sale balową był wniesiony jakikolwiek alkohol. To na tyle. Życzę miłej nocy. Dobranoc.
Uczniowie powoli wychodzili z sali. Hermiona wraz z Benem udali się na krótki spacer po błoniach. Młody Nichols zaprowadził swoją wybrankę bliżej Zakazanego Lasu na małą polankę. Wyczarował koc i usiedli na nim. Nic nie mówili. Ben przysunął się bliżej niej i zaczął delikatnie całować. Oddawała mu pocałunki. Przyciągnął ją do siebie i wraz z nią się położył na koc. Powoli zjeżdżał ręką w kierunku rąbka spódniczki. Hermiona wystraszona odsunęła się od chłopca. Ten jednak nie dawał za wygraną. Unieruchomił jej ręce na plecach i zaczął łapczywie całować szyję partnerki. Drugą ręką zerwał z niej bluzkę i gniótł jej pierś. Krzyczała na cały głos. Niestety w pobliżu nikogo nie było więc nikt nie mógł jej usłyszeć i przybyć z pomocą. Po jej policzkach popłynęły słone łzy upokorzenia i smutku. Już się kompletnie poddała. Wiedziała co się teraz stanie. Nagle ktoś odciągnął od niej okropnego chłopaka. W duchu dziękowała Merlinowi. Było dość ciemno i nie widziała twarzy swojego wybawcy, ale była pewna, że musi być to mężczyzna, gdyż inny nie dałby rady go od niej odciągnąć. Próbowała zakryć się resztkami swojej koszuli. Na marne.
-No to będę musiała iść tak. Niezły będą mieli ze mnie ubaw i jak nic dostanę szlaban za paradowanie półnago. - pomyślała
Wstała i zamierzała ruszyć w stronę zamku, gdy ktoś ją zatrzymał.
-Stój! Nic ci nie jest?
Zapytał i podszedł do niej. Miała zakrytą włosami twarz, a rękami próbowała zakryć swoje półnagie ciało.
-Nie wszystko w porządku. - odpowiedziała. – Dziękuję.
I podniosła do góry swój wzrok by zobaczyć kto ją uwolnił od tego potwora.
-Osz ty w mordę. - pomyślała. – Czemu to akurat Malfoy musiał mnie ratować? No to masz babo placek. Na 100 % rozpowie wszystkim co się tutaj stało. No super. I na co się tak gapisz?
-O ja pierdolę - pomyślał tym razem Draco - Ona ma taką śliczną figurę. Ten płaski brzuch, a te piersi aż proszą się o pieszczoty.
Nagle w jego głowie odezwał się cichy głosić rozsądku.
-Na co się idioto patrzysz? Nie widzisz, że jest jej cholernie zimno? A ty stoisz jak spetryfikowany przez bazyliszka. Zrób, że coś!
Chłopak słuchając się rozsądku szybko zdjął marynarkę i okrył zmarzniętą dziewczynę. Podziękowała mu i spojrzała na miejsce gdzie jakieś dwie minuty temu był jeszcze jej chłopak.
-Były chłopak – pomyślała.
Znowu została przez los skrzywdzona. Nie mogła powstrzymać płynących po policzkach łez. Odwróciła się na pięcie i pobiegła w stronę zamku. Draco próbował ją zatrzymać lecz na marne.
Hermiona weszła do szkoły i udała się do swojego dormitorium Po drodze jednak coś się jej nie podobało. Miała dziwnie złe przeczucie. Właśnie skręciła w korytarz przez, który musiała przejść aby dostać się do pokoju. Stanęła jak wryta. Przed nią stał Ben z jakąś dziewczyną. Byli zbyt blisko siebie. Odzyskawszy władzę w nogach szybko schowała się za rogiem i zaczęła podsłuchiwać. Wiedziała, że było to niewłaściwe, ale nie mogła się powstrzymać zwłaszcza iż chciał ją skrzywdzić w tak okrutny sposób.
-Ale kotku ja mam już dość patrzenia jak migdalisz się z całą tą szlamom Granger. Nie rozumiem czemu to robisz.
- Moja Marietto zrozum mnie w końcu. Chce się zemścić za moich rodziców. Po kolei wykończyć wszystkich bliskich Pottera. Zaczynając od tej szlamowatej gówniary. A na dodatek ta głupia tiara przydzieliła mnie do tego durnego Gryffindoru, przecież dobrze wiesz, że pasowałbym do Slytherinu. No ale...
Nagle urwał bo dziewczyna zamknęła mu usta pocałunkiem. Zszokowana Hermiona rzuciła zaklęcie drętwoty na stojącą tyłem do niej dziewczyny. Podeszła do swojego ex.
-Jak mogłeś ty podły draniu – z każdym słowem uderzała go w pierś – Zaufałam ci. A ty mnie tylko wykorzystałeś do swojej zemsty. Najpierw udajesz takiego cudownego i czarującego a potem się do mnie dobierasz, teraz to. JESTEŚ PODŁY!!!
Zaczęła płakać. Nie umiała powstrzymać łez. Uderzyła go po raz ostatni i zamierzała odejść, gdy ten ją zatrzymał. Stał z wyciągniętą różdżką.
-Będziesz robić co ci każę. Inaczej pożałujesz, a perfekcyjnie znam zaklęcie imperiusa.
Powiedział i uderzył ją w twarz. Upadła na podłogę. Zamierzała już wstać, gdy ktoś to jej uniemożliwił. Podniosła zapłakane oczy do góry i ujrzała przed sobą Dracona, który już drugi raz w ciągu piętnastu minut ją ratuje. Podszedł on do Gryfona i walnął w nos tak, aż poleciała z niego krew i powiedział.
-Spróbuj ją uderzyć jeszcze raz albo jakąkolwiek inna kobietę czy dziewczynę, a pożałujesz, że się urodziłeś. Zapamiętaj to sobie. Przez ciebie Gryffindor traci 15 pkt, a ty Nichols masz miesięczny szlaban u McGonagall. Zaraz jej to zgłoszę. A teraz marsz to swojej wieży.
Wrócił do zapłakanej dziewczyny. Podniósł ja z podłogi i spojrzał w oczy. Wystraszona Hermiona wyminęła go i czym prędzej pobiegła do swojego dormitorium. Tam w ubraniach zła na cały świat rzuciła się na łóżko i od razu zasnęła.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz