sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 5

Wiem, wiem. Miałam dodać wczoraj ale tak jakoś wyszło. 
Trochę krótszy niż pozostałe.
 Kolejny rozdział prawdopodobnie w czwartek. 
Zapraszam do czytania.

Castle of glass




List.

Draco właśnie wracał ze śniadania. Zastanawiał się skąd zna tego młodego Gryfona, który dobierał się do Granger wczorajszego wieczoru. Siedział przy stole wspólnym Slytherinu obok swojego najlepszego przyjaciela. Spojrzał na niego
-Blaise? - zapytał.
-Tak? - odpowiedział czarnoskóry.
-Czy pamiętasz może jakiś śmierciożerców o nazwisku Nichols?
Zabini długo się zastanawiał po czym rzekł.
-Wiesz co? Obiło mi się to nazwisko o uszy. Moja matka coś o nim wspominała. Wyślę po śniadaniu do niej sowę i się dowiem.
-Jesteś wielki Diable.
-Wiem, wiem.
I już się do siebie nie odzywali. W ciszy zjedli śniadanie. Dziesięć minut później Blasie wyszedł i skierował się do sowiarni. Draco jeszcze przez chwile rozglądał się po Wielkiej Sali. Szukał swojej współlokatorki. Niestety nigdzie jej nie było. Pomyślał, że może jeszcze nie wstała co do niej nie podobne, gdyż zwykle jako pierwsza była na śniadaniu. Szybko zrobił dwie kanapki z serem i szynką. Wychodząc zobaczył najmłodszą latorośl Weasleyów więc przyspieszył tempo by z nią i zagadał do niej.
-Ruda? Mam do ciebie prośbę.
-Świat się kończy. - odpowiedziała. – Draco Malfoy wielki arystokrata ma prośbę do zwykłej Gryfonki.
-Nie wkurzaj mnie Weasley. - odparł, wziął uspokajający oddech i dodał. – Możesz pójść ze mną. Twoja przyjaciółka miała wczoraj nie miły incydent i teraz pewnie wypłakuje się w poduszkę.
Powiedział za nim zdążył ugryźć się w język. Ginny spojrzała na niego wzrokiem godnym bazyliszka i powiedziała mu.
-Kurwa Malfoy coś ty jej znowu zrobił?
-Nic. Chodź w końcu to wszystko po drodze ci opowiem.
Młoda Weasley'ówna ruszyła za Ślizgonem. Z uwagą słuchała co mówi do niej chłopak. Obiecała sobie, że zemści się na tym podłym Nicholsie. Kilka minut później już wchodzili do pokoju wspólnego Prefektów Naczelnych. Ginny od razu ruszyła do pokoju swojej przyjaciółki wcześniej biorąc kanapki od swojego wroga. Smok patrzał na nią jednocześnie ze zdziwieniem i podziwem. Wiedział, że Ruda miała temperament i to jaki.
***
Hermiona leżała w swoim łóżku już od godziny. Nie spała, ale nie chciała wychodzić ze swojego pokoju. W nocy miała koszmary związane z wczorajszym wydarzeniem. Bała się głupich spojrzeń innych uczniów. Nie chciała być pośmiewiskiem całej szkoły tak jak w czwartej klasie. A cała sytuacja bardzo ją bolała. Znowu dała się ponieść uczuciom i to przez nie tak cierpiała. Zastanawiała się dlaczego jest tak głupia i chłopcy łatwo potrafią nią manipulować. Usiadła na łóżku, gdy usłyszała jak przejście przez obraz się otworzyło i nie minęło nawet dwóch minut a do jej pokoju wpadła jak tornado Ginewra, która przysiadła obok niej i mocno do siebie przytuliła.
-Mionka kochanie. Wiem co się wczoraj stało. Tak mi przykro.
Nadal ją trzymała w swoich objęciach. Po kilku minutach puściła pannę Granger. Podała jej przyniesione przez Malfoya kanapki i kontynuowała swoją wypowiedź.
-Ta fretka, która mieszka obok ciebie złapał mnie zaraz po śniadaniu i wszystko powiedział. Trochę to wyglądało jakby się o ciebie martwił. Hmm. To nawet uroczę. A i kanapki on zrobił.
Powiedziała w tym samym momencie co Hermiona ugryzła jedną z kanapek. Cała zawartość znajdująca się w jej ustach znalazła się na ślicznym dywanie. Spojrzała zszokowana na młodszą Gryfonkę i ponownie wzięła się za jedzenie. (Oczywiście nie tego co chwilę wcześniej wypluła.)
Siedziały tak w milczeniu przez najbliższe kilka minut. Tej ciszy nie mogła jednak znieść rudowłosa więc ponownie zabrała głos.
-Herm. Nie możesz siedzieć całymi dniami w pokoju. Prędzej czy później będziesz musiała się zmierzyć z całą tą sprawą. Lepiej zrobić to jak najszybciej.
-Nie dam rady Gin – zaskomlała starsza dziewczyna.
-Hermiono Jane Granger co się z Tobą dzieje? Gdzie podziała się ta silna gryfonka, która skopała tyłek najpotężniejszemu czarodziejowi na ziemi. Gdzie ta Hermiona, która nie patrząc na zło przemierzyła całą Anglię w poszukiwaniu horkluksów. Ta co włamał się do Gringotta? Gdzie moja przyjaciółka, silna i niezależna?
Hermiona uśmiechnęła się do rudowłosej. Jej słowa na nią podziałały. Miała rację. Nie będzie się zamykać z powodu jakiegoś chłopaka skoro pokonała najgorsze zło. W prawdzie nie sama, ale to zrobiła. Wstała więc w bojowym nastroju i zaczęła się szykować do wyjścia ze swojego pokoju.

Zamierzała iść do łazienki gdy do jej pokoju przez otwarte okno wleciała czarna sowa. Upuściła list na jej łóżko i wyleciała z powrotem na dwór. Prefekt Naczelna drżącymi rękami wzięła kopertę i powoli ją otworzyła...
 





4 komentarze:

  1. Genialny blog :D Z niecierpliwością czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że Draco zawsze jest blisko. Przepraszam, że dodaję tylko jeden komentarz, ale nie mam weny na komentarze. Ale będę wpadać jak tylko coś dodasz :)
    Dziękuję za wsparcie. Twoje słowa naprawdę mi pomogły. :>
    Dramione True Love ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje ze zajrzalas tutaj. Pozdrawiam. Kolejny rozdzial w srode badz sobote. :-)

      Usuń
  3. Cudowne opowiadanie :D Czekam na dalszy ciąg :D

    OdpowiedzUsuń