czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 6

Witam kochani.
Jestem z nowym rozdziałem.
Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.

Numb




Tajemnica państwa Granger.

Hermiona wzięła drżącymi rękami kopertę zaadresowana do niej. Powoli ja otworzyła. W środku znalazła mały skrawek pergaminu, na którym było napisane.

Droga panno Granger
Wiem, że nie nie będzie to dla ciebie zbyt dobra wiadomość. Twoi tak zwani rodzice od 17 lat ukrywają przed tobą prawdę o twoim pochodzeniu. Nie są oni twoimi prawdziwymi rodzicami. Nie jesteś tym za kogo każdy ciebie uważa. Serdecznie pozdrawiam.
A. P.
Dziewczyna skończyła czytać list od nieznajomej osoby. Poczuła się okropnie dziwnie. Chciała tę sprawę załatwić jak najszybciej. Wręczyła swojej przyjaciółce list i zaczęła się ubierać w wyjściowe ciuchy. Planowała jechać do swoich rodziców i wszystko wyjaśnić. Liczyła, że młoda Weasleyówna będzie jej przy tym towarzyszyć.
W tym samym momencie Ginny skończyła czytać. Spojrzała na swoja koleżankę i wiedziała co zamierza zrobić.
Obie panie szybko opuściły mury szkoły. Była sobota więc mogły razem wyjść i nikt by nie zauważył ich nieobecności. Winę zawsze mogły zrzucić na chęć odespania całego tygodnia nauki.
Z cichym trzaskiem aportowały się koło drzwi mieszkania państwa Grangerów. Starsza z nich bez pukania weszła do środka. Rudowłosa z lekkim ociąganiem się weszła za nią. Gdy tylko zobaczyły rodziców dziewczyny udały się do salonu, gdzie zasiadły na kanapie. Hermiona chwilę się przyglądała im po czym rzekła.
-Proszę was o powiedzenie mi całej prawdy. Dziś rano otrzymałam list, w którym napisane jest, że wy nie jesteście moimi biologicznymi rodzicami. O co w tym wszystkim chodzi? Oczekuję wyjaśnień.
Państwo Granger popatrzeli się po sobie. Głos zabrała Jane.
-Siedemnaście lat temu do naszych drzwi zapukała młoda kobieta. Była cała zapłakana. Na rękach trzymała małe dziecko. Powiedziała nam, że jej rodzina jest w niebezpieczeństwie a ty jako jej córeczka jesteś narażona na niebezpieczeństwo ze strony nie jakiego Lorda Voldemorta i prosiła nas abyśmy zajęli się tobą jak własnym dzieckiem. Ja nie mogłam mieć swoich dzieci więc przyjęliśmy jej prośbę. Tak zamieszkałaś z nami. Zostawiliśmy ci imię gdyż nazwisko musiało zostać zmienione. Wychowywaliśmy cie przez te siedemnaście lat. Gdy dwa lata temu wspomniałaś nam, że ten cały Voldemort powrócił przeraziliśmy się. Oboje z moim mężem zastanawialiśmy się czy powiedzieć ci cała prawdę. Zrezygnowaliśmy z tego pomysłu bo miałaś wtedy tylko piętnaście lat i baliśmy się, że nas odrzucisz. Wybacz nam Hermionko. My chcieliśmy cię chronić.
-To jest potwornie dziwne. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć - odpowiedziała- Powiecie mi w takim razie kim są moi biologiczni rodzice?
-Niestety nie wiemy. Kobieta, która ciebie zostawiła nie powiedziała nam jak się nazywa. Rzekła tylko, że wszystko wyjawi w twoje osiemnaste urodziny więc jeszcze tylko dwanaście dni musisz być cierpliwa. Ale wiec, że nie ważne co się stanie i poznasz swoja prawdziwa rodzinę my zawsze będziemy cię kochać.
Po tych słowach pani domu rozpłakała się i wybiegła z salonu. Dziewczęta popatrzyły na siebie i teleportowały się przed bramę Hogwartu.
***
Draco chodził przez godzinę po pokoju wspólnym Slytherinu. Nie mógł się doczekać wiadomości od pani Zabini. Jego najlepszy przyjaciel Blaise siedział na sofie obok Pansy Parkinson, żadne z nich nie wypowiedziało ani jednego słowa.
Po kolejnych piętnastu minutach czekania przed nimi zmaterializował się domowy skrzat. W swoich malutkich łapkach trzymał czerwona kopertę. Blaise wiedział, że jest to list od jego rodzicielki. Uwielbiała wysyłać mu je w kolorowych kopertach. Wziął ja od skrzata i powoli otworzył. Wyciągnął brązowy pergamin i zaczął czytać. Skończywszy wręczył kartkę Malfoyowi. Ten z uwaga zaczął czytać napisane przez matkę Zabiniego słowa.
Blaise
Tak znałam tych ludzi. Mieszkali dwie przecznice od nas. Kilkanaście lat temu się wyprowadzili, ale nadal utrzymywałam z nimi kontakt. Mieli wtedy rocznego synka. Jak dobrze pamiętam nazywał się Ben. To byli mili ludzie, ale przyłączyli się do śmierciożerców. Ponoć zagroził im pozbawieniem życia tego chłopca. Mordowali na jego polecenia. Na kilka miesięcy przed jego upadkiem wycofali się i ukryli. Nie wiem co się z nimi działo. A kiedy dwa lata temu Voldemort ponownie powstał znalazł ich i za nieposłuszeństwo z czyta krwią ich po prostu zabił. Bena i jego młodszej siostry nie było więc przeżyli. Nie wiem co się z nim stało.
Mam nadzieję, że ci trochę pomogłam. Życzę miłego semestru.
Mama
Draco stał chwilę po czym usiadł na fotelu. Spojrzał na przyjaciela i powiedział.
-Dobra nie rozumiem tego całego Nicholsa. Skoro Voldemort zabił jego rodziców to czemu oskarża Granger o ich zabójstwo? Muszę to wszystko przemyśleć. A i Pansy nie chce kłamać ale wiesz mi na słowo, że Potter całe dzisiejsze śniadanie patrzył na ciebie wzrokiem jak by chciał cię w Wielkiej Sali przy wszystkich rozebrać. Uważaj na niego.

Powiedziawszy to opuścił swoich przyjaciół i wrócił do swojego prywatnego dormitorium.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz