Witam was serdecznie.
Jestem z nowym rozdziałem.
Jest trochę krótki, ale początki zawsze
są krótkie i wprowadzające.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
Wiadomość
Obudziła
się z dziwnego snu. Zaspana usiadła na łóżku rozglądając się
dookoła siebie. Zastanawiała się co tak naprawdę wydarzyło się
z rana. Pamiętała, że była u niej Ginny. Rozmawiały ze sobą, a
słowa rudowłosej dodały jej otuchy. Minął im cały dzień na
babskich plotkach. Za namową przyjaciółki Hemiona postanowiła być
silna i nie pokazać po sobie jak cała sytuacja z wczoraj na nią
wpłynęła. Cieszyła się, że Gin dobrze jej doradziła i
wspierała we wszystkim. Wieczorem wykąpała się i zajęła
odrabianiem pracy domowej, całkowicie zapominając o liście, który
otrzymała rano. Przypomniała sobie o nim tego ranka kiedy zbudziła
się ze snu. A śniło się jej coś dziwnego, co nie mogło by się
nigdy wydarzyć.
"Dostała tajemniczy list. Otworzyła go. A w środku napisane było.
"Dostała tajemniczy list. Otworzyła go. A w środku napisane było.
Droga
panno Granger.
Wiem,
że nie będzie to dla ciebie zbyt dobra wiadomość. Twoi tak zwani
rodzice od 17 lat ukrywają przed Tobą prawdę o twoim pochodzeniu.
Nie są on twoimi prawdziwymi rodzicami. Nie jesteś tym za kogo
każdy ciebie uważa.
Serdecznie
pozdrawiam.
A.P.
Szybko
udała się do swoich rodziców. Tamci opowiedzieli jej jak trafiła
do nich. Nie chciała wierzyć. Kiedy już wróciła do Hogwartu
obudziła się.”
Nie
wiedziała co ma o tym wszystkim sądzić. Nawet gdyby to okazało
się prawdą jej rodzice w życiu by tak szybko nic nie powiedzieli.
Raczej wzbraniali by się prze tym i próbowali odwieść ją od tej
sprawy. A przecież mogło się to okazać jakimś kiepskim żartem
ze strony osób, które chciałyby się z niej śmiać.
Odgoniła
od siebie wszystkie myśli. Postanowiła wziąć chłodny prysznic na
pobudzenie. Zabrała swoje ciuchy, potrzebne rzeczy i udała się do
łazienki.
Zamyślona
po drodze wpadła na drugiego Prefekta Naczelnego. Nie wiedziała jak
ma się zachować. Postanowiła się do niego nie odzywać i go
ignorować. Zamierzała właśnie go wyminąć, kiedy zatrzymał ją
ręką.
-Granger
– zaczął. – Wszystko w porządku?
-Co
cię to obchodzi Malfoy? – zapytała.
-Te kobiety. Człowiek grzecznie się pyta czy wszystko jest w
porządku a one cię tak traktują.
Zrobił
minkę zbitego psa. Hermiona się uśmiechnęła i powiedziała.
-Jest
okey Malfoy.
Już
zamierzała odejść kiedy dodała.
-Dziękuję
ci za pomoc. To było z twojej strony bardzo uprzejme.
Pocałowała
go w policzek w podzięce i szybko schowała się w łazience.
***
Draco
stał tak jeszcze kilka chwil. Był lekko zszokowany. Nie spodziewał
się, że panna - idealna - Granger potrafi zawstydzić największego
Casanowe w całym Hogwarcie. Szczerze powiedziawszy nawet mi się do podobało. Jej całus był szybki, ale jaki czuły. I jeszcze tak prędko uciekła. Może się zawstydziła. Pomyślał. Otrząsnął
się z zaskoczenia i udał się do swojego dormitorium aby przebrać
się na wyjście. Wraz z Pasny i Blaisem zamierzali skorzystać z
niedzieli i wyjść do Hogsmead. Ten drugi cały poranek zawracał mu
głowę małą rudą Gryfonką. Mówił o jej zerwaniu z Potterem.
Draco dobrze wiedział, że Zabini od szóstej klasy podkochuje się
potajemnie w Ginny. Sam nigdy mu tego nie powiedział. Dopiero kilka
wypitych butelek Ognistej rozwiązało mu język. Ślizgon zatrzymał
to jednak dla siebie. Zamierzał wykorzystać to w innych
okolicznościach. W końcu był w Slytherinie.
Zszedł
do Wielkiej Sali gdzie Filch sprawdzał czy dany uczeń ma pozwolenie
na opuszczenie szkoły. Wzrokiem znalazł swoich przyjaciół.
Podszedł do nich. Coś go od razu zaniepokoiło. Jego przyjaciółka
płakała trzymając w ręku list.
-Co
się stało Pansy? – zapytał.
-Dostała
list z domu. – odpowiedział za nią Blaise.
-To
w czym problem? Dlaczego płaczesz skoro dostałaś tylko list z
domu? Przecież nic się nie mogło strasznego stać. –
zniecierpliwił się Malfoy.
-No...
Bo.. – łkała. – Rodzice... Napisali... Mi... Że... W Boże
Narodzenie... Mam zostać zaręczona z jakimś synem od znajomej
mojej matki. A ja tego nie chcę... Kocham kogoś innego. A boję się, że rodzice
nigdy nie pochwalą mojego wyboru. Na dodatek dowiedziałam się,
że mam zaginioną siostrę. Jest starsza ode mnie o rok. Ponoć uczy
się w Hogwarcie. Ale nikt nie wie kim jest. Nawet nie jest podobna
do nikogo z rodziny. Tylko tata wie jak ona wygląda a nie chce nam
tego powiedzieć.
-Nie
płacz Pans. Wiesz, że nie lubię jak płaczesz. – pocieszał ją
Draco. - Wszystko będzie dobrze. Razem coś wymyślimy prawda. Tak
jak zawsze.
-Na
prawdę zrobisz to dla mnie Dracusiu? – zapytała z nadzieją w
głosie
-Dla
ciebie kochana wszystko. A powiesz kto jest tym wybrankiem?
-Nie.
Bo będziecie się śmiać. Dowiecie się w sowim czasie.
I
już nie rozmawiali więcej. W ciszy poszli do pobliskiej wioski.
***
Po
tym co powiedział jej Draco i Hermiona miała niezły mętlik w
głowie. Nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć. Poprosiła
Harrego o spotkanie. Pomimo tego, że się rozstali pozostali
przyjaciółmi. Właśnie szła do Trzech Mioteł. Potter czekał na
nią już w środku z butelką piwa kremowego siedząc przy jednym ze
stolików. Podeszła do niego.
-Cześć
Harry.
-No
hej. – odpowiedział. – Co się stało o masz coś dziwny wyraz
twarzy.
-No
stało. Ale nie wiem jak mam ci to powiedzieć.
-Weź
głęboki wdech i zacznij wszystko od początku. – poradził jej.
-Dzisiaj
rano zaraz po śniadaniu Malfoy mnie zatrzymał. Powiedział mi, że
naszą Hermionkę, Ben chciał wczoraj zgwałcić. A później
natknęła się na niego w korytarzu i obwiniał ją za śmierć jego
rodziców. Byli śmierciożercami. Ale ja nie będę ci o tym
opowiadać. W każdym bądź razie Malfoy uratował Mionkę. Zaraz
jak mi to powiedział udałam się do niej. Była w lekko złym
stanie ale wszystko z nią w porządku. Chcę się zemścić na
Nicholsie. Pomożesz mi.
-Oczywiście.
Nie pozwolę by ten dupek krzywdził moją przyjaciółkę.
Przez
najbliższe kilkadziesiąt minut obmyślali plan zemsty na Gryfonie.
***
Wyszła
z łazienki. Już nie natrafiła na Dracona. Cieszyła się z tego
powodu. Nie wiedziała co nią kierowało dając buziaka Ślizgonowi.
Ciekawe co sobie i mnie pomyślał? Ledwo jesteśmy w koleżeńskich stosunkach. Żeby tylko nie pomyślał, że się w nich podkochuję czy coś. Pomyślała i weszła do swojej sypialni. Odłożyła rzeczy na miejsce. Musiała mieć przecież wszystko dokładnie poukładane. Usiadła przy biurku chcąc skończyć wypracowanie dla McGoagall. Jej uwagę przykuła biała koperta. Tylko przez chwilę zastanawiała się czy dobrze robi ją otwierając. Mógł być to przecież kiepski żart. Westchnęła i wzięła list do ręki. Otworzyła kopertę i zaczęła czytać.
Ciekawe co sobie i mnie pomyślał? Ledwo jesteśmy w koleżeńskich stosunkach. Żeby tylko nie pomyślał, że się w nich podkochuję czy coś. Pomyślała i weszła do swojej sypialni. Odłożyła rzeczy na miejsce. Musiała mieć przecież wszystko dokładnie poukładane. Usiadła przy biurku chcąc skończyć wypracowanie dla McGoagall. Jej uwagę przykuła biała koperta. Tylko przez chwilę zastanawiała się czy dobrze robi ją otwierając. Mógł być to przecież kiepski żart. Westchnęła i wzięła list do ręki. Otworzyła kopertę i zaczęła czytać.
Droga
panno Hermiono
Jestem
z jednym z twoich krewnych. Niestety się nie znamy. Twoi rodzice
nigdy nas sobie nie przedstawili nad czym mocno ubolewam. Jestem
jednak z magicznego świata i wiem o Pani dużo pozytywnych rzeczy.
Bardzo chciałbym cie poznać. Może ci się to wydać dziwne i
pewnie zastanawiasz się czy to nie żart. Nie jest, a ja bardzo
chętnie cię poznam. Zrozumiem jak nie przyjdziesz na spotkanie. Też
pewnie bałbym się spotkać obcą osobę. Jeśli jednak uznasz, że
zechcesz się ze mną spotkać zapraszam do pubu po Świńskim Łbem
o 16 w niedzielę 06 września.
V.P.
Spojrzała
na zegarek. Była za dziesięć trzecia. Chciała się dowiedzieć kim jest
ten nieznajomy. Może była to pochopna decyzja, ale postanowiła tam pójść lecz nie sama. A będąc z
drugą osobą miała przynajmniej szanse na ucieczkę lub coś co by
im pomogło. Wyczarowała patronusa do Ginny i zaczęła się
szykować do wyjścia.
***
Po
spotkaniu z Benem i drętwocie od Granger leżała w skrzydle
szpitalnym. Upadając uderzyła się w głowę. Miała lekkie
wstrząśnienie ale pani Pomfrey powiedziała jej, że już w
poniedziałek będzie mogła uczęszczać na zajęcia. Przez to uderzenie jakoś teraz inaczej patrzę na świat. tak jakby ten wstrząs zmienił coś w mojej głowie. Już nie zależy mi na Benie. Zastanawiam się czy w ogóle mi na nim kiedykolwiek zależało.

Bardzo ciekawy rozdział. Czyli ten list od AP był tylko snem? :O nieźle :D Jestem bardzo ciekawa jak to będzie z Mariettą i VP. Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału
OdpowiedzUsuńżyczę weny i pozdrawiam
Hermiona
Fajny blog. Zabrałam się za czytanie i będę wpadać, bo spodobało mi się to jak rozwijasz akcje.
OdpowiedzUsuńŻycze weny i pozdrawiam;*
http://lolyy-dramione.blogspot.com/