Hej kochani.
Jestem z dziewiątym już rozdziałem.
Póki co to najdłuższy jaki napisałam.
Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
Póki co to najdłuższy jaki napisałam.
Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
Czy
jak płynie prosto z serca jest to szczere?
Następnego
ranka obudził ją silny ból głowy. Wiedziała, że alkohol jest
tego skutkiem mimo iż wczorajszego wieczoru nie wypiła aż tak
dużo. Była pewna swojej decyzji o piciu wyłącznie wina, a czując
się źle doszła do wniosku aby nastopnym razem zaopatrzyć się od
razu w eliksir na kaca.
Usiadła
na podłodze i rozejrzała się dookoła. Nie było tak wielkiego
bałaganu jak wczoraj myślała. Kilka butelek i opakowań po
słodyczach leżała na stole więc była pewna ich szybkiego
posprzątania. Wstała powoli wciąż z bolącą głową i podeszła
do barku, gdzie prócz alkoholu znajdowały się też eliksiry.
Wzięła ten potrzebny i wypiła go do dna. Już od razu mogła
odczuć ulgę. Ruszyła do siebie z postanowieniem iż najpierw
przygotuje się na zajęcia, a później obudzi kolegów i posprząta
salon. Wykąpała się i ubrała w szkolny mundurek.
Wróciła
do salonu. Jednym zaklęciem ogarnęła śmieci. Krzyknęła również
by chłopcy wstali i usiadła z książką w fotelu czekając na nich
by mogli iść na śniadanie.
Pół
godziny później ruszyli do Wielkie Sali. Kiedy Hermiona wraz z
dwoma Ślizgonami przekroczyli próg stanęli jak spetryfikowani.
Przy stole wspólnym Gryffindoru siedziała sobie jak by nigdy nic
obok Harrego - Pansy. Kasztanowłosa uśmiechnęła się naturalnie.
Nie spodziewała się takiego widoku, a z drugiej strony cieszyła
się bo to znaczyło, że zmieniają odwieczną tradycję nienawiści
pomiędzy tymi dwoma domami. Zamierzała ruszyć do nich by zjeść,
gdy została pociągnięta przez chłopców do stołu przy którym
jadali posiłki. Próbowała się wyrwać tłumacząc się, że nie
może przecież siąść wraz z nimi. Uśmiechnęli się tylko
przebiegle i Blasie powiedział.
-Skoro
Pansy siedzie sobie przy waszym stole i rozmawiać z Potterem to ty
masz takie samo prawo siedzieć z nami.
-Przecież
te wszystkie Ślizgonki zjedzą mnie żywcem jak usiądę z wami –
próbował się bronić.
-Nie
marudź i chodź. - dodał Blaise. – Bo jak nie to ja cię tam
zaniosę.
Nie
mając innego wyjścia zgodziła się, ale kazała im za to iść
wraz z nią do Ginny do szpitala. Zgodzili się kiwnięciem głowy i
całą trójką usiedli przy stole Slytherinu. Kilka dziewczyn
spojrzało na nią z chęcią mordu w oczach ale nic sobie z tego nie
robiła. Przecież była najmądrzejszą czarownicą i znała bardzo
dużo przydatnych zaklęć.
***
Wciąż
znajdowała się w skrzydle szpitalnym jedząc śniadanie, które
przyniosły jej skrzaty. Zmusiła się do jedzenia aby szybciej wyjść
z pomieszczenia. Czuła się już o wiele lepiej i nie chciała
spędzać tutaj więcej czasu niż to konieczne. Zastanawiała się
również, kiedy odwiedzi ją jej najlepsza przyjaciółka. Nie było
jej jeszcze tak samo jak starszego brata co jednocześnie ją
zaciekawiło i uszczęśliwiło. Jako najmłodsza zawsze musiała się
mierzyć z nadopiekuńczością braci. Kilka minut później jej
rozmyślenia przerwała rozmowa przyjaciółki z jakimiś chłopakiem.
Zdawało się, że zmierzają w jej kierunku. Nie pomyliła się i po
chwili zobaczyła Hermionę z dwoma Ślizgonami. Dziewczyna podeszła
do niej i od razu zapytała o samopoczucie. Tak jak to miała w
zwyczaju. Najpierw inni później patrz na siebie.
-Czuję
się bardzo dobrze. Pani Pomfrey powiedziała, że będę mogła
niedługo wyjść. Cieszę się bo szpital przyprawia mnie o
dreszcze.
-Skąd
ja to znam – wtrącił się Zabini. - Widzę, że czujesz się dużo
lepiej. Dobrze widzieć cię zdrową.
-Tak?
McGonagall powiedziała, że to ty mnie tu przyniosłeś –
zaczerwieniła się i dodała. - Dziękuję za pomoc.
-To
czyta przyjemność – odpowiedział. - Czy w ramach rekompensaty
przejdziesz się ze mną po błoniach?
Ruda
spojrzała na roześmianą przyjaciółkę i Malfoya. Była lekko
zszokowana propozycją Zabiniego. Nie spodziewała się takiego
pytania. Nie z jego strony. Intrygował ją owszem, ale nie mogło
przecież być tak łatwo. Chwilę się zastanawiała po czym rzekła.
-Okey
mogę się wybrać, ale bez żadnych ślizgońskich sztuczek
zrozumiano? A te dwa potworki idą z nami.
-
Gin bardzo bym chciała, ale nie mogę iść i Malfoy też nie -
odpowiedziała - Dziś mamy spotkanie prefektów w sprawie części
artystycznej na nasz bal. Pervati nam pomoże. W końcu pochodzi z
tamtych stron i pewnie coś wymyśli.
-
No to Weasley zostaliście sami - dodał kpiąco Malfoy. - Zostawiam
to zacne towarzystwo i idę szukać Pansy. Mam sprawę do nie, a ty
Granger przekaż Potterowi że mam go na oku. Niech uważa bo jak ją
skrzywdzi to połamie mu kości.
I
wyszedł. Ginny usłyszawszy co przed chwilą powiedział chłopak, zrobiło jej
się przykro i cały dobry humor odszedł wraz z informacją,
zasmuciła się i zaczęła zbierać swoje rzecz aby udać się do
dormitorium. Nie zważywszy na stojących obok znajomych wybiegła ze
szpitala. Biegła szybko jak tylko mogła w kierunku wieży
Gryffindoru. Chciała jak najszybciej znaleźć Pottera i z nim
porozmawiać o tym co właśnie usłyszała. Chciała dowiedzieć się
prawdy u źródła aby nie wyciągać pochopnych wniosków. A jeśli
okaże się to prawdą będzie potrzebować czasu aby mogła wszystko
zrozumieć.
***
Stała
jeszcze przez chwilę obok Zabiniego po czym wraz z nim poszli w
ślady Ginny. Hermiona zastanawiała się dlaczego jej ruda
przyjaciółka wybiegła ze skrzydła tak szybko. Sądziła, że uda
jej się z nią porozmawia, spędzić czas tylko we dwie. Jak
kiedyś na ploteczkach i żalach.
-Miona
czy ja powiedziałem coś złego, że tak szybko uciekła? - zapytał
smutnie Blasie.
-Sądzę
Diable, że to nie miało z tobą nic wspólnego. Ginny chyba chciała
dowiedzieć się prawdy u Harrego - odpowiedziała mu. – Nie martw
się będzie dobrze, dzisiaj zamierzam z nią plotkować wieczorem
więc spróbuję się dowiedzieć co ona myśli o tobie. A teraz
bardzo cię przepraszam, ale muszę znaleźć pannę Patil i
zorganizować całe to spotkanie prefektów.
-Czekaj
czekaj. Ty to wymyśliłaś bym był z Ginny sam na sam? - zapytał.
Kiwnęła
głową i ruszyła w stronę pokoju wspólnego Gryfonów. Gdy tylko
przeszła przez obraz zaczęła szukać swojej koleżanki. Siedziała
sobie z Demelzą i Romildą na jednej z kanap zawzięcie o czymś
plotkując.
-Pervati
możemy chwilę porozmawiać? - zapytała koleżanki.
-Jasne - odpowiedziała i podeszła do niej. – Co się stało?
-Przyszłam
w sprawie balu - zaczęła Hermiona. – Może byś nam pomogła
wymyślić część artystyczną dla ostatnich klas? Liczyłam, że masz
korzenie w Indiach i nam jakoś pomożesz.
-Pewnie
nie ma sprawy - rzekła Patil. – Już myślałam, że mnie o to
nie zapytasz. Już nawet wiem co moglibyśmy zrobić.
-Morgano,
ale szybka jesteś. Cieszę się - odparła panna Granger. –
Przyjdziesz dzisiaj to klasy zaklęć i przedstawisz wszystkim
prefektom swój pomysł.
-Oczywiście,
że przyjdę i wezmę ze sobą Padme.
-Pewnie
to po obiedzie przyjdźcie. Pa.
I
zaczęła wspinać się po schodach do sypialni dziewczyn z siódmego rocznika. Mając nadzieję znaleźć tam Ginevre. I miała racje. Jej
przyjaciółka leżała na łóżku czytając książkę do
eliksirów.
-Gin
możemy porozmawiać porozmawiać - zaczęła.
-O
czym? - zapytała Ruda.
-Co
powiesz na ploteczki dzisiaj wieczorem? Przyniosę wino i trochę
twoich ulubionych słodyczy.
-Bardzo
chętnie – odpowiedziała i po chwili wahania dodała. - Herm czy
ty rozmawiałaś może z Zabinim na mój temat? Dziwnie się dzisiaj
zachowywał i chyba zależy mu na tym spacerze co?
-Porozmawiamy wieczorem dobrze? Muszę iść poszukać wszystkich prefektów i umówić ich na dzisiejsze spotkanie.
-Porozmawiamy wieczorem dobrze? Muszę iść poszukać wszystkich prefektów i umówić ich na dzisiejsze spotkanie.
Po zajęciach z eliksirów zeszły na obiad do WS. Usiadły przy bliźniaczkach Patil. Zaczęły jeść w
ciszy. Gdy skończyły Hermiona pożegnała się z Ginny i wraz z
Pervati i Padmą ruszyła do klasy zaklęć. W Środku siedział już
Draco z Pansy, Luna z Michaelem i Hanna z Zachariaszem. Brakowało
tylko Rona. Hermiona zawahała się czy czekać na gryfona, po czym
powiedziała.
-Witam
was na pierwszym spotkaniu prefektów. Jak wiecie na balu
Bożonarodzeniowym ostatnie dwa roczniki mają przygotować pokaz
artystyczny. Tak więc pomyślałam, że będzie nas bardzo dużo to
lepiej zacząć przygotowania wcześniej aby każdy się nauczył co
ma robić. Jeszcze nie wymyśliłam co będziemy robić, ale Parvati
i jej siostra bardzo chętnie nam w tym pomogą. Już coś wymyśliły
więc oddam im głos.
Po
czym usiadła obok Dracona bo jakoś dziwnym trafem miał obok siebie
wolne miejsce. I zaczęła słuchać co ma do powiedzenia jej
koleżanka z domu Gryffindora. Zanim jednak panna Patil zaczęła do
klasy wpadł jak burza zły Ronald.
-Czy
ty nigdy nie możesz przyjść na czas? - Zapytała oburzona
dziewczyna. - Za każdym razem trzeba na ciebie czekać. Siadaj i ani
słowa bo dostaniesz szlaban.
Oburzony
Rudzielec usiadł obok Zachariasza stawiając tam krzesło i zaczął słuchać swojej
koleżanki.
-Tak
więc Hermiona i Draco wybrali film Bollywood, więc oboje muszą coś
o tym wiedzieć - zgodnie pokręcili głową. Zaczęła więc
mówić dalej.- Tak więc w tych filmach jest bardzo dużo tańców i
miłości. Bollywood jest to indyjski taniec filmowy. Jest
połączeniem klasycznych tańców indyjskich z tańcem brzucha, hip
– hopu, latino. Ma on w sobie dużo gracji i dynamiki. Bollywood
dance jest bardzo energiczny i angażuje wszystkie części ciała
począwszy od głowy aż po stopy. Dzięki temu daje on świetny
trening mięśniom i modeluje sylwetkę. Taniec ten to język ciała
i miłości, wyzwala pozytywne emocje i dodaje energii. Są też
odpowiednie stroje. Kobiety są np. w sięgającej ziemi spódnicy
lub w cienkich materiałowych spodniach i do tego mają bluzeczkę
zakładaną najczęściej tylko na biust aby pokazywać swój płaski
brzuch. Ale mogą mieć też tuniki i wtedy zakładają pod spód
spodnie ala dzisiejsze rurki. No i oczywiście mają szal
przewieszony przez szyję ale tak że dwa końce zwisają im na
plecach. Panowie zaś są ubrani w garnitur, lecz tradycjonalni
hindusi ubierają biały strój i również mają szal lecz
zawieszony na szyi. To Chyba tyle. Mam zdjęcia ubioru więc wam
pokażę.
I
podała fotografie Hermionie. Wszyscy po kolei oglądali stroję w
stylu filmów Bollywood.
-To
teraz ja wam opowiem co wymyśliłyśmy gdy dowiedziałyśmy się
jaka będzie tematyka balu. - powiedziała Padma. - Znacie może film
pt. Mohabbetein?
Co w wolnym tłumaczeniu oznacza Miłość
żyje wiecznie.
Tematem filmu jest miłość, która także wtedy, gdy ukochana
umiera, trwa dalej w pamięci ukochanego i w miłości, której on
pomaga objawiać się u innych. To film o godzeniu się o
przebaczaniu sobie o tym, jak ci, co twardnieją w bólu, stają się
podatni na skruchę i gotowi znów kochać i cieszyć się z miłości
innych. W centrum filmu znajduje się relacja między mężczyzną, a
ojcem jego ukochanej. Narayan Shankar to ambitny i konserwatywny
dyrektor elitarnej szkoły dla chłopców, który jest kochającym
ojcem Meghi. Kiedy dowiaduje się o uczuciu pomiędzy nią a jednym
ze swoich uczniów bez żadnego spotkania wyrzuca chłopaka ze
szkoły. Załamana Megha odbiera sobie życie. Kilka
lat później w szkole swoją naukę w szkole rozpoczynają Vikram,
Sameer i Karan. Wszyscy trzej zakochują się, ale z powodu sztywnych
reguł szkoły nie mogą spotykać się z ukochanymi. Kiedy dyrektor
zatrudnia nowego nauczyciela od muzyki do szkoły powoli wkracza
radość - zrobiła pauzę by napić się wody - W
filmie tym jest cudowny taniec poza murami collegu. Tańczą na
ulicy. I ten właśnie taniec chciałam byśmy przedstawili. Ogólnie
najczęściej widać tylko trzy pary ale my to zrobimy jak tańczą
wszyscy to samo. Co wy na to?
-Ja
się zgadzam. Oglądałam ten film jak byłam dzieckiem i wiem o
jakim tańcu mówisz. Jest cudowny. Parvati bierzemy twój pomysł.
Chyba wszyscy się ze mną zgodzicie, prawda?
Każdy
bez zająknięcie pokiwał głową.
-Hermiono
trzeba będzie wszystkich dobrać w pary. Ty oczywiście musisz
zatańczyć z Malfoyem, oboje jesteście naczelnymi więc wypadałoby.
-Nie
zgadzam się by ona tańczyła z tą fretką – oburzył się
Ronald.
-Nie
masz nic do gadania, będziemy tańczyć razem bo tak McGonagall
chciała. I nie powinno cie to interesować. Zajmij się swoimi
sprawami.
-Rób
jak uważasz. Co ja się będę przejmował jakąś szlamą.
Powiedział
zanim zdążył ugryźć się w język. Wszyscy na sali zaniemówili.
Hermiona nie ociągając się ruszyła w jego kierunku i tak mocno go
uderzyła, że była pewna złamanego nosa Rudzielca. Nie przejęła
się tym zbytnio w końcu sobie na tozasłużył. Otarła wierzchem dłoni łzy płynące po policzku
i wybiegła z klasy.
***
Gdy
tylko kasztanowłosa wybiegła z pomieszczenia odjął gryfonowi
dwadzieścia punktów i ruszył w poszukiwanie swojej współlokatorki.
Zastanawiał się, gdzie mogła pójść. Postawił na ich
dormitorium. Tam miała prywatność i mogła schować się przed
wszystkimi. Szedł więc na trzecie piętro. Kiedy znalazł się w
środku zastukał do jej pokoju.
-Odejdź
kimkolwiek jesteś, nie chcę nikogo widzieć – usłyszał w
odpowiedzi.
-Granger
wpuść mnie do środka – rzekł głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Usłyszał
po drugiej stronie kroki i chwilę później otworzyła drzwi.
-Czego
chcesz Malfoy – zapytała. - Też chcesz mnie wyzywać jak Ron?
-Nie
zamierzałem – odpowiedział. - Nie obraź się, ale trochę się
dziwię, że po jego słowach płaczesz. Myślałem, że nie
reagujesz już na to.
Bez
zaproszenia wszedł do środka i usiadł na fotelu. Zrezygnowana
dziewczyna zamknęła drzwi i wróciła do łóżka.
-Bo
kiedy ty mnie wyzywałeś to też na początku płakałam. Z czasem
się przyzwyczaiłam i te słowa nie robiły takiego wrażenia.
Owszem nadal bolało, ale nie pokazywałam tego. A jak on to
powiedział to zabolało podwójnie. Bo wiesz przez te wszystkie lata
mówił mi, że to nie prawda. Żebym nie brała tego do siebie.
Większość ślizgonów, a teraz i on uważa mnie za szlamę.
-Posłuchaj
Granger – zaczął Draco siadając obok niej. - Wiem, że ja cię
obrażałem w ten sam sposób. Wiem, że już przepraszałem, ale
jeszcze wiele razy to zrobię. Jesteś przecież najmądrzejszą
czarownicą od czasów samej Revenclaw i nikt cię w tym nie
przebije. Nie przejmuj się Weasleyem. Nie zasługuje na to. A co do
ślizgonów to akurat się mylisz. Tylko kilkoro tak uważa. Prawie
wszyscy zazdroszczą ci tego zapału do nauki i tej całej Twojej
wiedzy. Nie smuć się i chodź po szpiegować trochę naszych
przyjaciół.
Pociągnął ją do wyjścia z pokoju,
a kiedy zmierzali ku wrotom szkoły spotkali Pansy Parkinson.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz