środa, 1 października 2014

Miniaturka 2

Hej miśki
Jestem z kolejną miniaturka. 
Kursywą jest zarys sceny erotycznej. 
Nie jest ona jakaś ostra ale uprzedzam. 
Mam nadzieję, że wam się spodoba. 
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.


Randka w ciemno



-GINEWRO MOLLY WEASLEY?! - krzyczałam na swoją najlepszą przyjaciółkę – JAK
MOGŁAŚ UMÓWIĆ NAS NA PODWÓJNĄ RANDKĘ I TO W CIEMNO? SKĄD MOŻESZ
WIEDZIEĆ CZY CI MĘŻCZYŹNIE TO PORZĄDNI LUDZIE?
-Ale Mionka proszę cię nie krzycz. - odezwała się do mnie Ginny – Przecież to nic złego spotkać się z dwoma przystojnymi chłopakami w naszym wieku.
-Ile razy ci mówiłam, że na CZATWIZZ mogą być również jacyś zboczeńcy? - wypytywałam ją.
-No ogrom razy, ale przecież nie umówiłabym się zaraz po pierwszym pisaniu z tą osobą. Piszę z nim już od wyjazdu Harrego i Rona. Co w tym złego?
-Dużo - odpowiedziałam – Muszę to przemyśleć. Dobranoc.
I weszłam do swojego pokoju. Skończyłam szkołę i mieszkam wraz ze swoją przyjaciółką w mugolskiej dzielnicy Londynu. Odkąd pomogłam pokonać Voldemorta, Harremu nie musiałam jak na razie martwić się pieniędzmi, gdyż Minister Magii – Kingsley solidnie nas wynagrodził. Położyłam się na łóżku i myślałam o tym co zrobiła moja przyjaciółka. Jak mogła nas umówić na jakąś randkę? Wiem, że nie mam nikogo ale jak na razie nie chcę się z nikim wiązać. Jest mi dobrze samej. No, ale co ja mam zrobić z panną Weasley? Może jednak pójdę z nią i trochę się rozerwę. To przecież tylko jedno spotkanie. Nie mam nic do stracenia. Tak a pewno pójdę z nią nie zostawię jej przecież samą. We dwie zawsze raźniej. Jutro rano jej powiem, że wieczorem wybiorę się z nią do tego klubu na to spotkanie. Jak na razie idę spać.
Wstałam dość późno. Mój zegarek wskazywał 10:35. Szybko wyszłam z łóżka i udałam się do ubikacji, gdzie wykonałam poranną toaletę. Ubrana zeszłam do kuchni, gdzie czekała na mnie moja współlokatorka z świeżo zaparzoną kawą.
-Witaj Mionka. - odezwała się do mnie – Przepraszam za wczoraj. Zaraz odwołam tą podwójną randkę.
-Nie musisz - odpowiedziałam jej. – Pójdę z Tobą wieczorem. Chłopaki pewnie się już na to nastawili. A ty naprawdę nie wiesz kto to jest?
-Oczywiście, że nie wiem - odparła.
Chociaż wiedziałam, że nie mówi prawdy. Okropny był z niej kłamca, ale nie wnikałam.
-No to co idziemy na zakupy, bo ja nie mam sukienki na wieczór, a w spodniach nie zamierzam iść do takiego ekskluzywnego klubu. A poza tym jak ci się udało zdobyć na tę imprezę zaproszenia przecież to musiało kosztować majątek.
-Ja nic nie płaciłam. - odpowiedziała – To on zaproponował abyśmy tam poszli. Będzie fajnie obiecuję. A teraz chodź idziemy.
I tak pół dnia spędziłyśmy na zakupach. Zjadłyśmy pyszny obiad w restauracji na rogu naszej ulicy.
O godzinie osiemnastej byłyśmy już w domu. Do naszej podwójnej randki zostało tylko dwie godziny więc szybko zaczęłyśmy się szykować. Półtorej godziny później obie stanęłyśmy w salonie oglądając nasze stroje. Obie nie wiedziałyśmy co kupiła druga z nas. Miała być to taka niespodzianka. Ginny była ubrana w błyszczącą sukienkę, ja również postawiłam na sukienkę. Obie wyglądałyśmy bardzo kobieco. Każda z nas miała do tego lekki makijaż i delikatną biżuterię.
Na kilka minut przed dwudziestą zajechałyśmy pod ekskluzywny klub, który nazywał się „Pod zielonym SMOKIEM”. Rozśmieszyła mnie ta nazwa, ale nie skomentowałam tego. Przypomniało mi się jak na jednego z chłopaków z mojego rocznika w Hogwarcie mówili smok. Zastanawiałam się czemu akurat o tym pomyślałam. Otrząsnęłam głowę z zbędnych myśli i obie stanęłyśmy przy
ochroniarzu.
-Granger Hermiona i Wesley Ginevra - odpowiedziała za mnie moja przyjaciółka, a mężczyzna przejrzał listę, którą miał ze sobą.
-Zapraszam do środka.
Przepuścił nas. Weszłyśmy do przestronnego pomieszczenia. Było wysokie. U góry znajdowała się wielka kryształowa kula dająca kolorowe światła na parkiet znajdujący się zaraz pod kulą. W prawym rogu stała orkiestra a po przeciwnej stronie stał olbrzymi bar za którym stał młody mężczyzna. Ściany pomieszczenia były szkarłatne i szmaragdowe. Te kolory przypadły mi do gustu. Przypomniały mi barwy dwóch wrogich domów z Hogwartu. Gryffindoru i Slytherinu. Razem jednak naprawdę tworzyły wspaniały duet. Moja kochana przyjaciółka zaciągnęła mnie w kierunku schodów, gdzie po chwili znalazłyśmy się w strefie VIP.
-Ginny. Jak ty poznasz tego chłopaka skoro nie wysłaliście sobie żadnych zdjęć?
-O to się nie martw. Umówiliśmy się przy stoliku nr 5. Tam jest. Chodź.
I poszłyśmy do stolika. Gdy tylko usiadłyśmy zjawił się przy nas kelner.
-Co panie sobie życzą? - zapytał z lekkim uśmiechem na ustach.
-Dwa razy czerwone martini - odpowiedziałam.
Mężczyzna odszedł, a ja zaczęłam się przyglądać gościom. Kilka chwil później otrzymałyśmy nasze drinki. Powoli zaczęłyśmy je sączyć gdy do naszego stolika podeszło dwóch młodych panów. Jeden był ciemnej karnacji ubrany w dopasowany, pewnie szyty na miarę garnitur szarej barwy. Drugi z nich miał na sobie czarny garnitur i był o dość bladej cerze. Podniosłam wzrok do góry a moim oczom ukazała się twarz, której nienawidziłam przez te wszystkie lata kiedy zaczęłam chodzić do Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Tak właśnie przede mną stał Draco Lucjusz Malfoy we własnej osobie. Uśmiech z mojej twarzy zszedł natychmiastowo. Spojrzałam na moją przyjaciółkę domagając się wyjaśnień, lecz ona była zajęta całowaniem się z drugim gościem. Rozpoznałam w nim drugiego mojego wroga a mianowicie najlepszego przyjaciela fretki Blaisiego Zabiniego. W co ta Ruda mnie wciągnęła? Odchrząknęłam aby zwrócić uwagę mojej jakże cudownie wrednej przyjaciółki. Gdy w końcu oderwali się od siebie wściekła zapytałam.
-Ginewro możesz mi się wytłumaczyć? Dlaczego mnie okłamałaś? Jak mogłaś ukryć przede mną
fakt, że właśnie spotkałyśmy się z naszymi szkolnymi wrogami a w dodatku jak zauważyłam jeden
z nich... Hmm... Jak to powiedzieć... Jest twoim chłopakiem?
-Mionuś nie denerwuj się proszę - odezwała się Ruda. - Jak bym ci powiedziała z kim idziemy w życiu byś się nie zgodziła. Blasie wymyślił tą małą intrygę. Chciał spędzić ze mną wieczór ale ma
na głowie tego o to głąba, który nie potrafi się zachować więc wpadł na pomysł bym ciebie zabrała ze sobą. I umówiła ciebie z Malfoyem.
-Wrobiłaś mnie w randkę z największym moim wrogiem. Jak mogłaś? - do moich oczu cisnęły się
łzy lecz hardo je powstrzymywałam – Powiedz mi, że to tylko głupi sen, z którego zaraz się wybudzę.
-Granger przestań histeryzować tylko ciesz się, że nie musisz siedzieć sama w domu tylko w miłym towarzystwie - odezwał się młody arystokrata.
-Bardzo śmieszne Malfoy. - odparłam – Ty i miłe towarzystwo. Dziękuję bardzo nie skorzystam.
Powiedziawszy to wstałam i ruszyłam w stronę schodów. Chciałam wracać do domu. Czułam się upokorzona przez przyjaciółkę. Nagle coś mnie zatrzymało. Malfoy złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Znalazłam się bardzo blisko niego co mnie przeraziło, a jednocześnie sprawiło mi przyjemność.
-Nie idź. Zostań z nami jak już przyszłaś, zrób swojej przyjaciółce przyjemność - poprosił Malfoy.
Właśnie on był miły i to dla mnie. Cóż. Spojrzałam na płaczącą Ginny. Zrezygnowałam z pomysłu pójścia do domu i powiedziałam do najmłodszej latorośli Weasleyów.
-Będziesz mieć u mnie duży dług wdzięczności Gin.
-Dziękuję ci Mionka. - wytarła łzy i mnie przytuliła w podzięce. - A teraz oficjalnie poznaj mojego chłopaka. To jest Blasie Zabini.
-Wiewióreczko nie wydurniaj się. Hermionka dobrze wie kim jestem- odparł jej chłopak – Chodźmy lepiej na parkiet. Pora zaszaleć.
I zeszli na dól dołączając do tańczących. Zostałam sama z tą fretką. Spojrzałam na niego. Wyglądał dość elegancko. Nie sądziłam, że jest aż taki przystojny. Jego zwykle ulizane włosy były teraz w
artystycznym nieładzie co dodawało mu uroku. Miał lekki zarost przez co wyglądał na starszego. Pod marynarką wyraźnie było widać umięśnione ramiona. Nie sądziłam nigdy w życiu, że pomyśle o tym chłopaku jak o kimś kto naprawdę zmężniał i stał się przystojny.
-Granger przestań rozbierać mnie wzrokiem - odezwał się do mnie – A tak w ogóle ładnie dzisiaj
wyglądasz.
O nie Malfoy prawiący mi komplementy. Nie żeby mi się to nie podobało, ale zaskoczył mnie ty. Zawsze wyzywał mnie od brudnej i nic nie wartej szlamy.
-Nie musisz udawać miłego Malfoy - odpowiedziałam – Dobrze wiem, że nadal uważasz mnie za szlamę.
-Nie prawda. Nie uważam - odparł – Chciałem cię przeprosić za te lata upokorzeń. Wiesz nie miałem łatwo. Nigdy nie uważałem byś była nic nie warta. Ojciec mnie do tego zmuszał. Rzucał na
mnie jakieś zaklęcie które gdy tylko ciebie widziałem kazało mi tak mówić. A ja uważam, że jesteś inteligentną i piękną dziewczyną.
Zarumieniłam się. Nie sądziłam, że miał tak źle. No ale cóż poznałam go od gorszej strony. Trudno. Moja podświadomość podpowiadała mi by go bardziej poznać. Może i jej posłucham.
-Chodź Malfoy zatańczymy bo nie chcę spędzić całego wieczoru siedząc.
I ruszyliśmy na parkiet. Słuchając mojej podświadomości spróbowałam dowiedzieć się czegoś o tym arystokracie. Z przyjemnością opowiedział mi o swoim życiu z ojcem i w szeregach śmierciożercy. Dowiedziałam się, że dzięki pomocy Harrego uniknął Azkabanu. Prowadzi teraz kilka luksusowych hoteli, restauracji i właśnie ten klub, w którym się aktualnie znajdujemy. A więc to tak Giny zdobyła wejściówki. Dzięki znajomości z Blaisem. Szczerze nie żałuję, że zostałam. Miło spędziłam czas z moją przyjaciółką i dwoma byłymi Ślizgonami. Przyjemnie nam się rozmawiało i tańczyło.
Kiedy wybiła godzina druga w nocy. Zachciało mi się jakoś spać. Zaczęłam szukać Ginny i jej chłopaka lecz nigdzie nie umiałam ich znaleźć. Spytałam się o to Dracona. Tak przeszliśmy na
imiona. Dowiedziałam się, że moja przyjaciółka opuściła klub już godzinę temu i pojechała z Blaisem do domu. Do jego domu. Dobrze wiedziałam czym się to skończy lecz nie miałam jej tego
za złe. Chciałam by była szczęśliwa. Nawet jeśli miał by to być właśnie Zabini. Malfoy zaproponował, że mnie odwiezie do domu. Czemu miałam nie skorzystać. Poza tym okropnie byłam piana. Dobrze, że mam dobrą pamięć.
Dwadzieścia minut później stałam przy drzwiach do mojego i Ginny mieszkania. Dziękowałam nowemu koledze za powózkę. Życzyłam mu dobrej nocy i pocałowałam w policzek na pożegnanie.
Za nim jednak znalazłam się w środku młody Malfoy przywarł do moich ust. To był najcudowniejszy pocałunek w moim życiu. Jeszcze nigdy nikt mnie w taki sposób nie całował. Delikatnie lecz zarazem pełnego czułości i o dziwo miłości. Oderwałam się od niego i spojrzałam na niego uważnie. Właśnie w tym momencie mój stan upicia całkowicie wyparował. Próbowałam zrozumieć co kierowało fretką. Nie było mi dane dłużej myśleć, gdyż jego usta znalazły się znowu na moich. Z pasją oddawałam pocałunki. Nawet nie wiem kiedy, a znaleźliśmy się w mojej sypialni. Leżeliśmy oboje nago na szmaragdowym zrobionym z satyny prześcieradle. Spojrzałam na
chłopaka. Naprawdę w jego oczach zauważyłam podziw i miłość. Szeptał mi do ucha czułe słówka. Nie wiem czy to instynkt czy moja podświadomość kazała mi się go zapytać.
-Draco? - zaczęłam – Czy ty próbujesz mnie uwieść aby wygrać jakiś głupi zakład z Diabłem?
Chłopak spojrzał na mnie. Delikatnie pocałował w ustach po czym mi odpowiedział.
-Nie Mionko. Nie robię tego dla zakładu. Zakochałem się w Tobie już w piątej klasie. Ale wiesz jak było. Bardzo chciałem cię lepiej poznać i spędzać z Tobą dużo czasu. Dzięki temu wieczorowi
wiem na pewno, że cię kocham.
O matko. Powiedział, że mnie kocha. Żeby nie było. On również nie był mi obojętny, ale dobrze wiedziałam, że przez różnicę społeczeństwa nigdy nie będziemy razem a tu proszę. Przytuliłam go do siebie. Naprawdę stałam się szczęśliwa. No cóż miłość nie wybiera. Draco zaczął mnie całować. Nie byłam mu dłużna. Nastrój stał się bardziej romantyczny i wiedziałam do czego to doprowadzi. Byłam na to gotowa. Bałam się tylko, że może to zbyt bardzo boleć. Powiedziałam do niego lekko się pesząc.
-Draco... Bo ja... No wiesz... Jeszcze nigdy..
-Ciii.. - przerwał mnie – Będę bardzo delikatny. Obiecuję.
Po czym powoli we mnie wszedł. Przebił się przez blokadę, a widząc grymas bólu na mojej twarzy od razu przestał. Wiedziałam, że będzie delikatny. Pokiwałam głową pozwalając mu na
dokończenie. Po chwili staliśmy się jednością. Poruszał się we mnie delikatnie, a gdy już nie odczuwałam żadnego bólu jego ruchy stały się szybsze i trochę mocniejsze. Kilka minut później oboje osiągnęliśmy spełnienie krzycząc przy tym nawzajem swoje imię.
Leżeliśmy teraz przytuleni do siebie. Zasnęłam w jego objęciach.
Rano zbudził mnie delikatny pocałunek w czoło. Otworzyłam swoje czekoladowe oczy i ujrzałam obok mnie uśmiechniętego chłopaka. Nie sądziłam, że mogło byś aż tak cudownie. Wstałam z
łóżka. Ubrałam jego koszulę po czym zeszłam na dół zrobić nam śniadanie. Kilka minut później siedział obok mnie w samych spodniach od garnituru.
I tak spotykaliśmy się codziennie. Po tygodniu byliśmy już parą. Miesiąc później klęczał przede mną z pierścionkiem zaręczynowym. Oczywiście, że się zgodziłam.
Planowałam z Rudą nasze wspólne wesele gdyż mój ukochany Smok i Diabeł Ginny Chcieli mieć ślub w tym samym czasie. Było nam trochę przykro bo nie mogłyśmy byś swoimi druhnami o czym
zawsze marzyłyśmy, no ale nie można mieć wszystkiego.
I w końcu nadszedł długo oczekiwany przez nas dzień. Był to 22 kwietnia. Stałam wraz z Ginnysalonie dworu Malfoyów. Obie ubrane już w suknie ślubne, wyglądałyśmy inaczej ale wyjątkowo. Gdy wybiła godzina składania przysięgi stałyśmy z Ginny obok naszych przyszłych mężów. Moją druhną została Pansy Parkinson a Dracona sam Harry Potter, Gin zaś miała Lune Lovegood i Teodora Notta. To był cudowny dzień.
Od tamtych chwil minęło 11 lat. Stałam ze swoim mężem, przyjaciółką i jej mężem odprowadzając
nasze pociechy na pociąg do Hogwartu. Obie miałyśmy wspaniałe dzieci i na dodatek w tym
samym wieku.
Od 11 lat byłam szczęśliwą żoną i matką.

1 komentarz: