Hej, kochani.
Jestem z nowym rozdziale,
Kursywą napisana jest część 18+.
Jeśli nie lubicie takich scen możecie pominąć.
Jeśli nie lubicie takich scen możecie pominąć.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
Zaginiony
obraz.
Było
piękne wczesne niedzielne popołudnie. Słońce, które było już
wysoko na niebie dawało o sobie znak. Połowa hogwarckich uczniów
odsypiała cało nocną imprezę urodzinową panny Granger. Każdy
przybyły gość chwalił tak cudowny pomysł, dobrą muzykę,
jedzenie i oczywiście alkohol.
Pewna brązowowłosa dziewczyna właśnie
narzekała na cudowne słońce, dające życie dla otaczającej
wszystkich przyrody. Nakrywała swoją głowę poduszką. Po
wczorajszych urodzinach i sporej ilości wypitego alkoholu bolała ją
głowa. Z lekko otwartymi oczami podeszła do okna i zasłoniła je
zasłonami. Teraz mogła normalnie otworzyć oczy. Rozejrzała się
po pokoju. Wszędzie leżały jej porozwalane ubrania. Gdy tylko po
omacku ruszyła się z powrotem do łóżka o coś się potknęła i
wylądowała na podłodze. Cicho pisnęła i szybko się podniosła
gdyż okazało się, że jest to jakiś człowiek. Włączyła lampę
znajdującą się na małej mahoniowej szafce nocnej i spojrzała na
winowajca.
-Malfoy!! - krzyknęła. – Wstawaj!!
Gdy chłopak otworzył oczy
rozprostował kości siadając na łóżku dziewczyny Hermiona mówiła
dalej.
-Co ty robisz w mojej sypialni?
Wytłumacz mi to wszystko - cały czas krzyczała.
-Błagam cię nie krzycz. Głowa mi
pęka - odpowiedział. – Masz eliksir na kaca?
Kiwnęła głową i podeszła
do biurka. Wyjęła dwa flakoniki niebieskiego płynu. Jeden podała
blondynowi, drugi sama wypiła.
-Teraz mów. - nakazała.
-Spałem tutaj bo ktoś zajął
wcześniej moje łóżka i kanapy też są zajęte. Więc wszedłem
do ciebie. Spałaś rozwalona na tak dużym łóżku więc
wyczarowałem sobie materac, koc i poduszkę i spałem tutaj bo
wolałem tutaj niż w łazience - powiedział na jednym tchu.
-Kto taki śpi u ciebie i u nas w
salonie? - zapytała.
-U mnie Blaise z Ginny. Nieźle im
przeszkodziłem wiesz. Na kanapach śpią pozostali nasi przyjaciele.
-Nieźle. Dobra trzeba ich zbudzić i
niech idą do siebie odsypiać.
-Co racja to racja - rzekł. – A
masz jeszcze zapasy eliksiru na kaca?
Ta
się tylko uśmiechnęła. Wzięła sześć fiolek i udała się najpierw
do salonu. Krzyknęła na cały głos Wstawać śpiochy,
a widząc minę znajomych zaczęła głośno się śmiać. Kiedy już
się uspokoiła każdemu wręczyła eliksir i ruszyła do sypialni
Ślizgona. Tam postąpiła inaczej. Wzięła duży rozbieg i
wskoczyła na niczego nie spodziewającej się pary. Zarówno Ginny
jak i Blaise zaczęli po niej krzyczeć, że jest nie zrównoważona
psychicznie i z całą pewnością nie przystoi tak Prefekt
Naczelnej. Grzecznie ją przeprosili, gdy pomachała im przed
twarzami zbawczego płynu.
Dwadzieścia minut później zadowolona
Gryfonka wylegiwała się w wielkiej wannie, a raczej basenu, gdyż
była taka ogromna, że naprawdę wyglądało to jak by w łazience
ktoś umieścił mały basen pływacki. W powietrzy unosił się
subtelny zapach czekoladowych i miętowych olejków. Lubiła ta
wypoczywać wtedy wszystkie troski odchodziły na bok.
Kiedy woda w basenie zrobiła się
zimna brązowooka wyszła i zaczęła się wycierać w duży puchaty
ręcznik jej ulubionego koloru. Za pomocą różdżki
wysuszyła swoje brązowe, lekko falowane włosy. Ubrała się i
wróciła do swojej sypialni. Zostawiła rzeczy, wzięła jedną z
książek i zaczęła się uczyć na następny dzień.
***
Gdy tylko Hermiona z Draconem wyrzucili
ją i pozostałą piątkę z prywatnego mieszkanka Prefektów
Naczelnych udała się wraz z Zabinim do jego dormitorium, gdzie bez
przeszkód i w spokoju będą mogli odespać imprezę. Blaise namówił
Dracona by póki ten nie potrzebował swojego prywatnego pokoju w
domu Salazara to Diabeł chętnie tam zamieszka. I tak się stało.
Rudowłosa Gryfonka była uradowana propozycją odespania przyjęcia
urodzinowego razem z nim. Przekroczywszy prób przejścia
znajdującego się w ścianie zobaczyli całkiem pusty salon wspólny
Ślizgonów. Był o wile większy niż w wieży Gryffindoru. Wszędzie
dominowała zieleń, czerń i srebro. Fotele, kanapy były czarne jak
smoła, stoliki szklane. Salon miał w sobie te tajemniczy urok.
Mrocznie, ale z klasą. Plusem tego było wielkie okno, które
ukazywało dość duży obszar hogwarckiego jeziora. Ginny zauważyła,
że dość często koło zamku przepływał druzgotek. Nie zdziwiło
ją to zbyt bardzo gdyż wiedziała jakie stworzenia znajdują się w
jeziorze. Wszystko opowiedział jej kiedyś Harry jak to musiał
pokonywać różne przeszkody na czwartym roku, kiedy to miał
miejsce Turniej Trójmagiczny.
Pokręciła głową by odepchnąć
swoje myśli i podążyła za czarnoskórym chłopakiem po schodach
do starego prywatnego dormitorium Malfoy'a. Tu tak samo jak w salonie
dominowała czerń i zieleń. Meble i olbrzymie łóżko było z
mahoniu. Tutaj nie było okna, ale miejsce to wydawało się o wiele
cieplejsze. Zatrzymaliśmy się zaraz za drzwiami sypialni. Stali tak
przez kilka minut wpatrując się w siebie wzajemnie.
Chłopak w końcu delikatnie ją
pocałował, a kiedy nie przerwała przyciągnął ją bliżej
siebie. Całując ją z jeszcze większą pasją. Jego usta były pożądliwe i
bardzo powolne idealnie dopasowując się do małych ust Ginny.
Chłopak zaczynał odpinać jej koszulę, składając delikatne jak
piórko pocałunki na brodzie i w kącikach ust. Powoli ją zdjął z jej ramion i opuścił ją na podłogę. Odsunął ją i
przyjrzał się jej uważnie. Panna Weasley miała na sobie
bladoniebieski, koronkowy, idealnie dopasowany stanik oraz stringi do
kompletu. Była szczupła i zaokrąglona tam, gdzie trzeba. Zaczęli
ponownie się całować z taką samą pasją i oddaniem. Wplotła
swoje drobne palce w jego lekko rozczochrane włosy, a ten w
odpowiedzi popychał ją lekko w stronę łóżka. Ułożyli się na
nim cały czas całując się. Blaise pieścił jej szyję, piersi
przez stanik i pocałunkami schodzi coraz niżej. Kiedy dochodzi do
krawędzi spodni powoli je rozpinając i ściągając z dziewczyny.
Odpłacała się tym samym i po chwili oboje leżeli w samej
bieliźnie. Jej również bardzo szybko się pozbyli nie krępując
się w swoim towarzystwie. Czarnoskóry spojrzał prosto w jej oczy
czekając na pozwolenie. Nie chciał być nachalny, zwłaszcza że
kilka dni wcześniej rozstała się z innym mężczyzną. W
odpowiedzi przyciągnęła go bliżej siebie zachłannie całując.
Chłopak nie potrafił się już powstrzymać. Całując jej
nabrzmiałe sutki powoli w nią wszedł od razu zaczynając się w
niej poruszać. Najpierw powoli, a gdy Ginny lekko uniosła do góry
swoje biodra Blaise zdecydował się na szybsze i mocniejsze ruchy.
Oboje cicho pojękiwali. Ciało dziewczyny zaczynało się delikatnie
trząść pod spoconym ciałem chłopaka i ten jeszcze bardziej
przyspieszył wiedząc do czego to właśnie zmierza. Kilka
mocniejszych pchnięć i oboje szczytowali w tym samym czasie
krzycząc nawzajem własne imię.
Wyczerpani zasnęli w
swoich objęciach.
***
Wraz z drugą Prefekt Naczelną
zmierzali w stronę gabinetu profesor McGonagall. Pani dyrektor
oczywiście. Wypowiedział hasło i wspięli się po schodach. Kiedy
znaleźli się na ich szczycie panna Granger lekko zapuka w drzwi.
Otrzymując pozwolenie weszli do owalnego gabinetu. Dyrektorka
wskazała im dwa obite czarną skórą fotele, w których usiedli..
-Poprosiłam was tutaj ponieważ
dowiedziałam się, że profesor Slughorn chce odejść na zasłużoną
emeryturę. I tutaj następuje pewien problem. Za życia profesora
Dumbledora, Severus Snape poprosił go wraz z Horacym o nałożenie
na nich pewnego zaklęcia. Niestety nie mogę wam zdradzić na razie
jego działania. Dochodząc do sedna sprawy, aby to zaklęcie
zadziałało potrzeba nam obrazu profesora Snape'a gdzie tam ukryta
jest cząstka jego duszy. Sam Severus przebywa aktualnie w Św.
Mungu. Oczywiście nikt o tym nie wie i ma tak zostać, a mówię do
was w zaufaniu. Jest mały problem. Obraz profesora został
skradziony. Wiem od Albusa, że znajduje się on w szkole więc wy
jako najlepsi uczniowie macie za zadanie go odnaleźć. Postarajcie
się to szybko zrobić. I jeszcze raz bardzo proszę o zachowanie
dyskrecji. Nie chcemy ściągnąć tutaj niepotrzebnych i wścibskich
dziennikarzy.
Oboje pokiwali głową na znak zgody.
Profesorka wygoniła ich do poszukiwań. Oboje udali się do pokoju
wspólnego Prefektów. Tam zamierzali obmyślić plan działania.
Dwie
godziny później z gotowym planem udali się na siódme piętro do
wieży Gryffindoru aby ogłosić wszystkim, że mają udać się do
wielkiej sali gdzie pozostali (nie wtajemniczeni prefekci)
zorganizowali dla nich popołudniowy konkurs. Bez żadnych wymówek
wszyscy mieli się tam zjawić, a Prefekci Naczelni przeszukają
każdy dom. Niestety w żadnym z czterech domów Hogwartu nie
znaleźli obrazu Severusa. Zrezygnowani udali się w ostatnie możliwe
miejsce szkoły. Lochów. W ciemnych i zimnych lochach chodzili już
z dobre kilka godzin. Właśnie mieli zajrzeć do ostatnich drzwi,
gdy młoda Gryfonka zaczęła głośno krzyczeć z bólu. Chłopak
bardzo szybko znalazł się przy niej i próbował przerwać ten
krzyk. Kilka minut później Hermiona płakała wtulona w
pocieszającego ją chłopaka. Kiedy tylko się uspokoiła podniósł
ją i podszedł wraz z dziewczyną do ściany, przy której panna
Granger zaczęła krzyczeć. Dotknął mur ręką i przejechał po
nim.
Zszokowany wszedł do przejścia, które
się im ukazało. Zszedł na dół i zauważył portret swojego ojca
chrzestnego. Zawinął go w jedno z prześcieradeł
znajdujących się w pomieszczeniu i pociągając za sobą nadal
będącą w szoku koleżankę.
W końcu znaleźli się na piętrze
zaraz przy gabinecie dyrektorki. Weszli do gabinetu. Opowiedzieli
całe swoje poszukiwania. Pani McGonagall była im bardzo wdzięczna
i nagrodziła oba domy stoma punktami.
Zmęczeni prefekci wrócili do swojego
pokoju. Miona poszła się wykąpać, a w tym samym czasie jedyny
dziedzic fortuny Malfoy'ów poprosił jednego z domowych skrzatów o
kolacje dla dwóch osób i dwie mocne herbaty.
Po kąpieli zaprosił Herm na kolacje,
którą zjedli w salonie wspólnym. Do herbaty swojej koleżanki
Malfoy wlał eliksir słodkiego snu, by ta nie miała żadnych
koszmarów po dzisiejszym wyczerpującym dniu. Gdy dziewczyna usnęła
zaniósł ją do jej dormitorium i wrócił do salonu.
Nalał sobie do szklanki swojego
ulubionego trunku i wsypując zielony proszek do komika przywołał
do siebie swojego najlepszego przyjaciela – Blaise'go Zabiniego.
Kiedy czarnoskóry chłopak znalazł
się obok niego nalał mu Ognistej i oboje usiedli na kanapie
opowiadając o całym dniu.
-Diable? - zaczął Draco. – Jak tam
twoja wiewióreczka?
-Czy ty zawsze musisz być taki
ciekawski?
-Co masz na myśli? - zapytał blond włosy.
-Zawsze chcesz wszystko wiedzieć,
powiedz mi lepiej kiedy zamierzasz się przyznać Mionie do swoich
uczuć wobec niej?
-Jakich uczuć bałwanie? My się tylko
kolegujemy i nic więcej- oburzył się Malfoy.
-Widzę jak na nią patrzysz.
Zastanawia mnie tylko czy ona tego nie widzi bo każdy widzi. Jeśli
chcesz zapytaj Teo, Adrian, Storia, Gin, Czarna no i Potter oni ci
potwierdzą. Czemu czegoś nie zmienisz? Boisz się co powie na to
Twoja matka? Spójrz na mnie. Nie przejmuję się opinią innych.
Chciałem by Gin się ze mną umówiła i nawet chcę by była
częścią mojego życia. A ty nawet sam przed sobą nie możesz
przyznać, że lubisz Hermionę.
Draco wiedział, że jego przyjaciel ma
rację. Naprawdę ją lubił. Chyba nawet już od piątej klasy. To
jak się uśmiecha, jak marszczy czoło kiedy jest skupiona na pracy
domowej bądź czytaniu wielkich opasłych tomów. Nie chciał się
do tego wszystkiego przyznać sam przed sobą. Już miał
odpowiedzieć gdy w okno zastukała jego brązowa sowa. Otworzył
jej. Ta zaś opuściła list na jego miejsce i z powrotem wyleciała
w ciemność.
-Od kogo to? - Zaciekawił się Zabini.
-Od mojej matki.
Odpowiedział pytany i otworzył
kopertę spodziewając się najgorszego.
Hej nadrobiłam rozdziały i muszę powiedzieć, że mi się podoba.
OdpowiedzUsuńTylko jest jedno ALE, w poprzednich rozdziałach było mnóstwo błedów, które aż raziły po oczach.
Dlatego taka mała rada, przeczytaj rozdział zanim go dodasz, a jeśli sama ich nie wyłapujesz daj starsze rozdziały do poprawienia becie.
Będe tu zaglądać częściej i mam nadzieję, że rozdział pojawi się już niedlugo.
Tonks :*