wtorek, 21 października 2014

Rozdział 11

Hej, kochani.
Jestem z nowym rozdziale,
Kursywą napisana jest część 18+.
Jeśli nie lubicie takich scen możecie pominąć.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.


Zaginiony obraz.

Było piękne wczesne niedzielne popołudnie. Słońce, które było już wysoko na niebie dawało o sobie znak. Połowa hogwarckich uczniów odsypiała cało nocną imprezę urodzinową panny Granger. Każdy przybyły gość chwalił tak cudowny pomysł, dobrą muzykę, jedzenie i oczywiście alkohol.
Pewna brązowowłosa dziewczyna właśnie narzekała na cudowne słońce, dające życie dla otaczającej wszystkich przyrody. Nakrywała swoją głowę poduszką. Po wczorajszych urodzinach i sporej ilości wypitego alkoholu bolała ją głowa. Z lekko otwartymi oczami podeszła do okna i zasłoniła je zasłonami. Teraz mogła normalnie otworzyć oczy. Rozejrzała się po pokoju. Wszędzie leżały jej porozwalane ubrania. Gdy tylko po omacku ruszyła się z powrotem do łóżka o coś się potknęła i wylądowała na podłodze. Cicho pisnęła i szybko się podniosła gdyż okazało się, że jest to jakiś człowiek. Włączyła lampę znajdującą się na małej mahoniowej szafce nocnej i spojrzała na winowajca.
-Malfoy!! - krzyknęła. – Wstawaj!!
Gdy chłopak otworzył oczy rozprostował kości siadając na łóżku dziewczyny Hermiona mówiła dalej.
-Co ty robisz w mojej sypialni? Wytłumacz mi to wszystko - cały czas krzyczała.
-Błagam cię nie krzycz. Głowa mi pęka - odpowiedział. – Masz eliksir na kaca?
Kiwnęła głową i podeszła do biurka. Wyjęła dwa flakoniki niebieskiego płynu. Jeden podała blondynowi, drugi sama wypiła.
-Teraz mów. - nakazała.
-Spałem tutaj bo ktoś zajął wcześniej moje łóżka i kanapy też są zajęte. Więc wszedłem do ciebie. Spałaś rozwalona na tak dużym łóżku więc wyczarowałem sobie materac, koc i poduszkę i spałem tutaj bo wolałem tutaj niż w łazience - powiedział na jednym tchu.
-Kto taki śpi u ciebie i u nas w salonie? - zapytała.
-U mnie Blaise z Ginny. Nieźle im przeszkodziłem wiesz. Na kanapach śpią pozostali nasi przyjaciele.
-Nieźle. Dobra trzeba ich zbudzić i niech idą do siebie odsypiać.
-Co racja to racja - rzekł. – A masz jeszcze zapasy eliksiru na kaca?
Ta się tylko uśmiechnęła. Wzięła sześć fiolek i udała się najpierw do salonu. Krzyknęła na cały głos Wstawać śpiochy, a widząc minę znajomych zaczęła głośno się śmiać. Kiedy już się uspokoiła każdemu wręczyła eliksir i ruszyła do sypialni Ślizgona. Tam postąpiła inaczej. Wzięła duży rozbieg i wskoczyła na niczego nie spodziewającej się pary. Zarówno Ginny jak i Blaise zaczęli po niej krzyczeć, że jest nie zrównoważona psychicznie i z całą pewnością nie przystoi tak Prefekt Naczelnej. Grzecznie ją przeprosili, gdy pomachała im przed twarzami zbawczego płynu.
Dwadzieścia minut później zadowolona Gryfonka wylegiwała się w wielkiej wannie, a raczej basenu, gdyż była taka ogromna, że naprawdę wyglądało to jak by w łazience ktoś umieścił mały basen pływacki. W powietrzy unosił się subtelny zapach czekoladowych i miętowych olejków. Lubiła ta wypoczywać wtedy wszystkie troski odchodziły na bok.
Kiedy woda w basenie zrobiła się zimna brązowooka wyszła i zaczęła się wycierać w duży puchaty ręcznik jej ulubionego koloru. Za pomocą różdżki wysuszyła swoje brązowe, lekko falowane włosy. Ubrała się i wróciła do swojej sypialni. Zostawiła rzeczy, wzięła jedną z książek i zaczęła się uczyć na następny dzień.
***
Gdy tylko Hermiona z Draconem wyrzucili ją i pozostałą piątkę z prywatnego mieszkanka Prefektów Naczelnych udała się wraz z Zabinim do jego dormitorium, gdzie bez przeszkód i w spokoju będą mogli odespać imprezę. Blaise namówił Dracona by póki ten nie potrzebował swojego prywatnego pokoju w domu Salazara to Diabeł chętnie tam zamieszka. I tak się stało. Rudowłosa Gryfonka była uradowana propozycją odespania przyjęcia urodzinowego razem z nim. Przekroczywszy prób przejścia znajdującego się w ścianie zobaczyli całkiem pusty salon wspólny Ślizgonów. Był o wile większy niż w wieży Gryffindoru. Wszędzie dominowała zieleń, czerń i srebro. Fotele, kanapy były czarne jak smoła, stoliki szklane. Salon miał w sobie te tajemniczy urok. Mrocznie, ale z klasą. Plusem tego było wielkie okno, które ukazywało dość duży obszar hogwarckiego jeziora. Ginny zauważyła, że dość często koło zamku przepływał druzgotek. Nie zdziwiło ją to zbyt bardzo gdyż wiedziała jakie stworzenia znajdują się w jeziorze. Wszystko opowiedział jej kiedyś Harry jak to musiał pokonywać różne przeszkody na czwartym roku, kiedy to miał miejsce Turniej Trójmagiczny.
Pokręciła głową by odepchnąć swoje myśli i podążyła za czarnoskórym chłopakiem po schodach do starego prywatnego dormitorium Malfoy'a. Tu tak samo jak w salonie dominowała czerń i zieleń. Meble i olbrzymie łóżko było z mahoniu. Tutaj nie było okna, ale miejsce to wydawało się o wiele cieplejsze. Zatrzymaliśmy się zaraz za drzwiami sypialni. Stali tak przez kilka minut wpatrując się w siebie wzajemnie.
Chłopak w końcu delikatnie ją pocałował, a kiedy nie przerwała przyciągnął ją bliżej siebie. Całując ją z jeszcze większą pasją. Jego usta były pożądliwe i bardzo powolne idealnie dopasowując się do małych ust Ginny. Chłopak zaczynał odpinać jej koszulę, składając delikatne jak piórko pocałunki na brodzie i w kącikach ust. Powoli ją zdjął z jej ramion i opuścił ją na podłogę. Odsunął ją i przyjrzał się jej uważnie. Panna Weasley miała na sobie bladoniebieski, koronkowy, idealnie dopasowany stanik oraz stringi do kompletu. Była szczupła i zaokrąglona tam, gdzie trzeba. Zaczęli ponownie się całować z taką samą pasją i oddaniem. Wplotła swoje drobne palce w jego lekko rozczochrane włosy, a ten w odpowiedzi popychał ją lekko w stronę łóżka. Ułożyli się na nim cały czas całując się. Blaise pieścił jej szyję, piersi przez stanik i pocałunkami schodzi coraz niżej. Kiedy dochodzi do krawędzi spodni powoli je rozpinając i ściągając z dziewczyny. Odpłacała się tym samym i po chwili oboje leżeli w samej bieliźnie. Jej również bardzo szybko się pozbyli nie krępując się w swoim towarzystwie. Czarnoskóry spojrzał prosto w jej oczy czekając na pozwolenie. Nie chciał być nachalny, zwłaszcza że kilka dni wcześniej rozstała się z innym mężczyzną. W odpowiedzi przyciągnęła go bliżej siebie zachłannie całując. Chłopak nie potrafił się już powstrzymać. Całując jej nabrzmiałe sutki powoli w nią wszedł od razu zaczynając się w niej poruszać. Najpierw powoli, a gdy Ginny lekko uniosła do góry swoje biodra Blaise zdecydował się na szybsze i mocniejsze ruchy. Oboje cicho pojękiwali. Ciało dziewczyny zaczynało się delikatnie trząść pod spoconym ciałem chłopaka i ten jeszcze bardziej przyspieszył wiedząc do czego to właśnie zmierza. Kilka mocniejszych pchnięć i oboje szczytowali w tym samym czasie krzycząc nawzajem własne imię.
Wyczerpani zasnęli w swoich objęciach.
***
Wraz z drugą Prefekt Naczelną zmierzali w stronę gabinetu profesor McGonagall. Pani dyrektor oczywiście. Wypowiedział hasło i wspięli się po schodach. Kiedy znaleźli się na ich szczycie panna Granger lekko zapuka w drzwi. Otrzymując pozwolenie weszli do owalnego gabinetu. Dyrektorka wskazała im dwa obite czarną skórą fotele, w których usiedli..
-Poprosiłam was tutaj ponieważ dowiedziałam się, że profesor Slughorn chce odejść na zasłużoną emeryturę. I tutaj następuje pewien problem. Za życia profesora Dumbledora, Severus Snape poprosił go wraz z Horacym o nałożenie na nich pewnego zaklęcia. Niestety nie mogę wam zdradzić na razie jego działania. Dochodząc do sedna sprawy, aby to zaklęcie zadziałało potrzeba nam obrazu profesora Snape'a gdzie tam ukryta jest cząstka jego duszy. Sam Severus przebywa aktualnie w Św. Mungu. Oczywiście nikt o tym nie wie i ma tak zostać, a mówię do was w zaufaniu. Jest mały problem. Obraz profesora został skradziony. Wiem od Albusa, że znajduje się on w szkole więc wy jako najlepsi uczniowie macie za zadanie go odnaleźć. Postarajcie się to szybko zrobić. I jeszcze raz bardzo proszę o zachowanie dyskrecji. Nie chcemy ściągnąć tutaj niepotrzebnych i wścibskich dziennikarzy.
Oboje pokiwali głową na znak zgody. Profesorka wygoniła ich do poszukiwań. Oboje udali się do pokoju wspólnego Prefektów. Tam zamierzali obmyślić plan działania.
Dwie godziny później z gotowym planem udali się na siódme piętro do wieży Gryffindoru aby ogłosić wszystkim, że mają udać się do wielkiej sali gdzie pozostali (nie wtajemniczeni prefekci) zorganizowali dla nich popołudniowy konkurs. Bez żadnych wymówek wszyscy mieli się tam zjawić, a Prefekci Naczelni przeszukają każdy dom. Niestety w żadnym z czterech domów Hogwartu nie znaleźli obrazu Severusa. Zrezygnowani udali się w ostatnie możliwe miejsce szkoły. Lochów. W ciemnych i zimnych lochach chodzili już z dobre kilka godzin. Właśnie mieli zajrzeć do ostatnich drzwi, gdy młoda Gryfonka zaczęła głośno krzyczeć z bólu. Chłopak bardzo szybko znalazł się przy niej i próbował przerwać ten krzyk. Kilka minut później Hermiona płakała wtulona w pocieszającego ją chłopaka. Kiedy tylko się uspokoiła podniósł ją i podszedł wraz z dziewczyną do ściany, przy której panna Granger zaczęła krzyczeć. Dotknął mur ręką i przejechał po nim.
Zszokowany wszedł do przejścia, które się im ukazało. Zszedł na dół i zauważył portret swojego ojca chrzestnego. Zawinął go w jedno z prześcieradeł znajdujących się w pomieszczeniu i pociągając za sobą nadal będącą w szoku koleżankę.
W końcu znaleźli się na piętrze zaraz przy gabinecie dyrektorki. Weszli do gabinetu. Opowiedzieli całe swoje poszukiwania. Pani McGonagall była im bardzo wdzięczna i nagrodziła oba domy stoma punktami.
Zmęczeni prefekci wrócili do swojego pokoju. Miona poszła się wykąpać, a w tym samym czasie jedyny dziedzic fortuny Malfoy'ów poprosił jednego z domowych skrzatów o kolacje dla dwóch osób i dwie mocne herbaty.
Po kąpieli zaprosił Herm na kolacje, którą zjedli w salonie wspólnym. Do herbaty swojej koleżanki Malfoy wlał eliksir słodkiego snu, by ta nie miała żadnych koszmarów po dzisiejszym wyczerpującym dniu. Gdy dziewczyna usnęła zaniósł ją do jej dormitorium i wrócił do salonu.
Nalał sobie do szklanki swojego ulubionego trunku i wsypując zielony proszek do komika przywołał do siebie swojego najlepszego przyjaciela – Blaise'go Zabiniego.
Kiedy czarnoskóry chłopak znalazł się obok niego nalał mu Ognistej i oboje usiedli na kanapie opowiadając o całym dniu.
-Diable? - zaczął Draco. – Jak tam twoja wiewióreczka?
-Czy ty zawsze musisz być taki ciekawski?
-Co masz na myśli? - zapytał blond włosy.
-Zawsze chcesz wszystko wiedzieć, powiedz mi lepiej kiedy zamierzasz się przyznać Mionie do swoich uczuć wobec niej?
-Jakich uczuć bałwanie? My się tylko kolegujemy i nic więcej- oburzył się Malfoy.
-Widzę jak na nią patrzysz. Zastanawia mnie tylko czy ona tego nie widzi bo każdy widzi. Jeśli chcesz zapytaj Teo, Adrian, Storia, Gin, Czarna no i Potter oni ci potwierdzą. Czemu czegoś nie zmienisz? Boisz się co powie na to Twoja matka? Spójrz na mnie. Nie przejmuję się opinią innych. Chciałem by Gin się ze mną umówiła i nawet chcę by była częścią mojego życia. A ty nawet sam przed sobą nie możesz przyznać, że lubisz Hermionę.
Draco wiedział, że jego przyjaciel ma rację. Naprawdę ją lubił. Chyba nawet już od piątej klasy. To jak się uśmiecha, jak marszczy czoło kiedy jest skupiona na pracy domowej bądź czytaniu wielkich opasłych tomów. Nie chciał się do tego wszystkiego przyznać sam przed sobą. Już miał odpowiedzieć gdy w okno zastukała jego brązowa sowa. Otworzył jej. Ta zaś opuściła list na jego miejsce i z powrotem wyleciała w ciemność.
-Od kogo to? - Zaciekawił się Zabini.
-Od mojej matki.
Odpowiedział pytany i otworzył kopertę spodziewając się najgorszego.  




1 komentarz:

  1. Hej nadrobiłam rozdziały i muszę powiedzieć, że mi się podoba.
    Tylko jest jedno ALE, w poprzednich rozdziałach było mnóstwo błedów, które aż raziły po oczach.
    Dlatego taka mała rada, przeczytaj rozdział zanim go dodasz, a jeśli sama ich nie wyłapujesz daj starsze rozdziały do poprawienia becie.
    Będe tu zaglądać częściej i mam nadzieję, że rozdział pojawi się już niedlugo.
    Tonks :*

    OdpowiedzUsuń