czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział 12

Hej kochani.
Jetem z nowym rozdziałem.
Wiem, że jest on dosyć późno, a na dodatek krótki,
ale wyjątkowo opornie szło pisanie go. 
Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania,




Profesor Snape

Otworzył kopertę spodziewając się najgorszego. Wyciągnął list od swojej rodzicielki i zaczął czytać.
Drogi Draco
Piszę do Ciebie chociaż prosiłeś bym tego nie robiła, ale niestety musiałam. Z Twoim ojcem jest co raz gorzej. Strażnicy nie dają mu żadnym szans na przetrwanie. Zostało mu tylko kilka dni życia. Bardzo chciał byś go odwiedził w Azkabanie. Takie jest jego ostatnia wola, miło by było jakbyś ją spełnił. Ojciec chce Cię zobaczyć po raz ostatni. Ja nadal kocham Lucjusza i proszę cię byś postarał się z nim spotkać. Pójdę tam z Tobą i nie pozwolę Cię skrzywdzić. Później możemy pójść na obiad i porozmawiać, gdyż mam ci jeszcze coś ważnego do przekazania, a najlepiej jest to powiedzieć osobiście. Spotkaj się ze mną w tę sobotę o dwunastej pod Dziurawym Kotłem. Odpisz czy taki termin ci pasuje.
Pozdrawiam Narcyza Malfoy
Chłopak kilka razy czytał wiadomość od swojej matki. Nie umiał przyjąć do wiadomości to, że jego ojciec umiera. Pomimo tego, że go nienawidzi za wszystko złe co miał w swoim młodym życiu, zrobiło mu się jednak smutno. Zawsze szanował ojca i próbował być taki jak on. Naśladować go i brać przykład. Mimo iż był to zły przykład. Ale go wychował i miał tego ojca, który nawet służył radą zawsze kiedy jej potrzebował.
Pokazał list przyjacielowi. Gdy ten skończył czytać razem z blondynem próbowali wszystko dokładnie przemyśleć.
***
Szedł korytarzem ze swoją dziewczyną Jasmine. Byli ze sobą od wakacji czyli tylko kilka tygodni, ale wiedział, że ten związek wyjdzie im obu na dobre. Byli podobni do siebie co jego zdaniem ułatwiało im wspólną relację. Nie żałował tego iż spotkał Jas i zaczął się z nią spotykać. Było mu trochę źle na początku bo w tym samym czasie spotykał się z Hermioną. Na początku cieszył się z ich szczęścia, aż nagle uświadomił sobie fakt, że Miona wolała od razu ustatkowania, zaplanowania wszystkiego aby postępować według zasad. Nie czuł się w tym dobrze dlatego zakończył ich relację. Żałował tylko iż w takich okolicznościach. Nigdy nie pozwalała na nic więcej niż tylko pocałunki. Trochę mu to przeszkadzało. Kiedy poznał pannę Greene z Polski od razu się w niej zakochał. Po bliższym poznaniu dziewczyna okazała się jego panią ze snów. Piękna, o ślicznych i dużych zielonych oczach oraz ciemnych włosach. Miała kilka piegów na policzkach co dodawało jej urody. Miał wobec dziewczyny wielkie plany na przyszłość i nawet nie przeszkadzało mu to, że jego kobietą nie jest Hermiona. Przydałoby się z nią chociaż pogodzić i przeprosić za swoje zachowanie. Może uda nam się pozostać przyjaciółmi jak za dawnych czasów. Tak bardzo bym tego chciał. Pomyślał. Tak więc z postanowieniem naprawienia swoich relacji z było dziewczyną udał się na błonia.
***
Kiedy tylko słońce pokazało się za chmur pewna brązowooka dziewczyna otworzyła swoje oczy. Rozejrzała się po pokoju w poszukiwaniu szklanki wody. Wiedziała dobrze, że w herbacie był eliksir słodkiego snu. W duchu dziękowała Ślizgonowi za pomysł. Wstała z łóżka i udała się do łazienki na poranną toaletę. Był właśnie poniedziałek i zaczął się nowy tydzień. Kolejne prace domowe, nauka, zajęcia. Jej to nie przeszkadzało. Uwielbiała się uczyć. Zawsze miała najwyższe stopnie na swoim roku. Wszystko wiedziała. Jak każdy jej mówił była drugą Revenclaw. Nie przeszkadzało jej to. Miło było kiedy ktoś przychodził z prośbą o pomoc w lekcjach. Tylko Potterowi i Weasley'owi często pisała prace domowe. Chciała to ograniczyć i tak przez dwa pierwsze tygodnie nauki robiła. Z tym było jej wygodniej. Miała więcej czasu dla siebie. Mogła jeszcze więcej książek przeczytać czy mieć czas na nowych przyjaciół.
Po orzeźwiającym prysznicu spakowała książki na zajęcia i udała się do wielkiej sali. Kiedy znalazła się w środku usiadła obok Ginny i Harrego. Pogrążyli się w rozmowie o ich zbliżającym się balu i wyborze partnerów. Chłopak w okularach oczywiście zamierzał wybrać się tam Pansy. Od kilku godzin byli parą i wypadałoby by poszli razem. Gin nie miała nic przeciwko bo przy bliższym poznaniu Pam okazała się naprawdę miło dziewczyną. A z Potterem traktowali się zwyczajnie. Jak rodzeństwo. Przyjaciele jedli w spokoju śniadanie kiedy do ich stolika podeszli i zajęli miejsce obok nich Malfoy, Diabeł i Pam. Ten pierwszy powiedział do Miony.
-Granger po śniadaniu przed zajęciami mamy udać się do McSztywnej. Więc się sprężaj z tym jedzeniem bo zostało do pierwszej lekcji tylko dwadzieścia minut.
-Nie pośpieszaj mnie Malfoy bo mogę się przez ciebie nabawi jakiejś choroby.
Odpowiedziała mu, a pozostali głośno się zaśmieli.
Tak więc pięć minut później. Siłą zmuszona pani Prefekt Naczelna wraz z drugim prefektem udali się do gabinetu dyrektorki. Gdy byli już na miejscu zastukali w drzwi i szybko uzyskali pozwolenie na wejście. Usiedli w wyznaczonych przez McGonagall fotele oczekiwali na jej słowa. Nie musieli długo czekać.
-Dzisiaj jesteście zwolnieni z zajęć bo potrzebuję waszej pomocy w powrocie Profesora Snape'a. Musimy przygotować odpowiednie miejsce – pokój przychodź – wychodź nadaje się do tego doskonale. Trzeba będzie zabrać odpowiednie składniki od Profesora Slughorna i je tam sprowadzić, obraz Seveusa no i oczywiście jego samego. Tak więc teraz udajcie się do Horacego i przynieście co potrzebne i idźcie do Pokoju Życzeń. Ja osobiście pójdę po Severusa i za godzinę powinnam tam być. A tu macie instrukcje jak uwarzyć eliksir. Powodzenia i do zobaczenia.
Tak więc Prefekci Naczelni udali się do profesora eliksirów bo składniki na wywar vitae. Dwadzieścia minut później już go gotowali. Nie był on bardzo skomplikowany więc nie sprawiał im większego problemu. Pięć minut przed powrotem Minerwy ze św. Munga był prawie gotowy do spożycia.
Kiedy pani dyrektor znalazła się przy nich powiedziała.
-Jestem z was bardzo dumna. Teraz należy podać Severusowi eliksir i będzie jak nowy. Niestety musimy poczekać na Horacego. Nie może się to odbyć bez niego.
Po czym usiadła na wyczarowanym fotelu i przyglądała się dwójce uczniom. Prefekci usiedli naprzeciwko niej i próbowali wypytać się co stało się z Profesorem Snape'm, że żyje po ataku Nagini. Pani Dyrektor nie chciała im tego mówić, ale za ich namową w końcu dowiedzieli się całej prawdy.
-Za nim Albus odszedł od nas Horacy zaoferował się do oddania za niego życia. Ten oczywiście się nie chciał na to zgodzić. Długo rozmawiał ze swoim przyjacielem i oboje doszli do wniosku, że Seveus jest jeszcze młody. Miał wtedy przecież tylko trzydzieści osiem lat. Więc Horacy postanowił zostawić swoją duszę właśnie jemu. Poprosili go do siebie. Albus kazał mu zostawić cząstkę swojej duszy we własnym obrazie. Tak więc zrobił. Po czym profesor Dumbledore rzucił zaklęcie wiążące obu panów. Brzmi ono Mors autem principium vitae *. Uprzedzam byście go nie szukali bo i tak nigdzie go nie znajdziecie, a i ja wam nie mogę powiedzieć jak ono działa. Przykro mi. Dzięki temu zaklęciu Nagini nie mogła go uśmiercić, ponieważ profesor musiałby chcieć umrzeć. Dlatego nadal żyje i już nie jest w śpiączce co dla nas jest o dobrą wiadomością bo będzie od jutra mógł zacząć zajęcia.
Skończywszy mówić uśmiechnęła się do nich. Jakieś dwadzieścia minut później dołączył do nich Horacy. Dwójka uczniów wyczekiwała niecierpliwie dokładnego powrotu do zdrowia profesora Snape'a.
Wieczorem podczas kolacji na sali znajdowała się cała szkoła (rozporządzenie Minerwy McGonagall). Wszyscy byli bardzo ciekawi po co musieli się zjawić na kolacji gdyż niektórzy chcieli ten czas spędzić inaczej. Tak więc gdy talerze ponownie zalśniły czystością pani dyrektor powstała, uciszyła zebranych odniesieniem ręki i rzekła.
-Drodzy uczniowie. Mam dla was dwie informacje. Pierwsza jest smutna, gdyż profesor Horacy Slughora odszedł z naszego świata. Był to bardzo wspaniały człowiek. Uczcijmy go minutą ciszy.
Wszyscy powstali. Wiele uczennic płakało, a uczniowie wyraźnie posmutniało. Kiedy minuta minęła smutna McGonagall ponownie przemówiła.
-W związku z tym musieliśmy znaleźć nowego nauczyciela eliksirów, a jest nim...






*Mors autem principium vitae - z łac. śmierć początkiem życia.  Zaklęcie wymyślone przeze mnie na potrzeby opowiadania.
Zaklęcie to polega na połączeniu dwóch osób. Kiedy jedna z nich chce już odejść z tego świata przekazuje cząstkę swojej duszy drugiej osobie. 

2 komentarze:

  1. Przeczytalam!!!
    Musze powiedziec, ze mnie bardzo zaciekawilas. :D
    Pozdrawiam i weny życzę Tonks :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Tonks za miły komentarz.
      Zapraszam na dalsze rozdziały <3

      Usuń