Witam kochani.
Jestem z miniaturką.
Liczę, że się wam spodoba.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
Jestem
dwudziestopięcioletni blondynem przechadzającym się po swojej
wielkiej
posiadłości i wspominającym kilka ostatnich miesięcy, które
spędziłem z
najcudowniejszą
osobą na świecie. A mianowicie swoją tymczasową żoną, którą
była
pewna
brązowowłosa dziewczyna z tego samego roku, z tej samej szkoły, z
innego
domu.
Takie dwa inne światy. Całkiem inne życie, upodobania, rodzina,
pochodzenie.
Zawsze
wielcy wrogowie od najmłodszych lat. A co właściwie nas połączyło?
Głupie
zdobycie
reputacji przez mojego ojca. Odzyskanie dawnego pochodzenia, władzy.
Odzyskanie
to co w czasie wojny zostało utracone. Wszystko zaplanowane tak aby
odkupić
winy naszej arystokratycznej rodziny, która zawsze dostawała
wszystko to
co
chciała. Jestem Draco Malfoy. A to moja historia. Może zacznę od
początku.
Była
wojna, która zabrała ze sobą wielu naszych ukochanych. Naszych
przyjaciół. Skończyła się zwycięstwem dobra. Harry Potter -
kiedyś mój wielki wróg,
teraz
jakimś dziwnym trafem nawet dobry kumpel - pokonał Czarnego Pana.
Uratował
wszystkich od złego, a mnie i moich rodziców obronił przed
Azkabanem.
Ale
to nie wystarczyło mojemu zakochanemu w sobie ojcu. Chciał odzyskać
władzę
jak
i swoje arystokratyczne pochodzenie. Wpadł na genialny według niego
plan.
Chciał
abym ja poślubił jakąś dziewczynę, która pochodziła z
mugolskiej rodziny.
Udowodnił
by tym, że na prawdę się zmieniliśmy i nie zależy nam na
czystości krwi.
Teoretycznie
mnie nigdy nie zależało. W szkole Magii i Czarodziejstwa w
Hogwarcie
znajdywało
się bardzo dużo takich dzieci. Ja dokuczałam tylko jednej z nich.
Największej
przyjaciółce Pottera, najmądrzejszej dziewczynie od czasów samej
Roveny
Revenclaw. Była nią Hermiona Granger. Dlaczego jej dokuczałem? Sam
nie
wiem.
Bo jej zazdrościłem prawdziwych przyjaciół, kochających
rodziców, takiego
zapału
do nauki. Tak zazdrościłem jej właśnie tego wszystkiego. Wracając
do
pomysłu
mojego ojca właśnie z panną Granger miałem wziąć ślub. Było
ciężko
zdobyć
jej zaufanie po latach wyzwisk. Spotkałem ją pewnego dnia na
Pokątnej.
Przeprosiłem.
Nie chciała mnie słuchać. Stwierdziła, że upadłem na głowę. A
co ja
miałem
na to poradzić? To wszystko wina mojego ojca. Nie mając innego
wyjścia
poprosiłem
Harrego o pomoc.
Na
początku nie chciał się na to zgodzić, ale za namową mojej
przyjaciółki, a
jednocześnie
jego żony Pansy jako się udało. Zaprosił pewnej niedzieli
Hermionę na
obiad,
na którym byłem i ja. Nie wiedziała, że tam będę, Hermiona była
matką
chrzestną
do małego Jamesa Syriusza Pottera więc przyszła dla swojego małego
chrześniaka.
Ja też polubiłem to dziecko. Było inne niż Pam czy Bliznowaty.
Takie
kochane.
Siedzieliśmy przy jednym stole. Harry posadził nas koło siebie.
Pannie
Granger
to nie odpowiadało, ale nie wyrażało głośno swojej opinii.
Zajęta była
zabawianiem
Jamesa. Obiad przebiegł w dość spokojnej i miłej atmosferze.
Przyglądałem
się dziewczynie siedzącej obok mnie. Stała się prawdziwą
kobietą. Jej
włosy
zwykle rozczochrane zmieniły się w eleganckie loki sięgające
pasa. Miała duży
i
kształtny biust. Ubrana była w niebieską krótką sukienkę, która
odsłaniała jej
zgrabne,
długie i opalone nogi. Po skończonym posiłku usiedliśmy w
salonie. Pansy zaproponowała nam nocleg. Ja od razu się zgodziłem,
a Hermiona po dość długich prośbach ciężarnej Potterowej (tak
Pansy była w ciąży z drugim synkiem). Dostaliśmy pokoje obok
siebie. Nie chciałem naruszać prywatnej przestrzeni byłej
Gryfonce, ale jak inaczej się miałem do niej zbliżyć? Tak więc
czekałem tylko, aż wróci z kuchni, gdzie pomagała zmywać po
obiedzie i kolacji. W końcu weszła do góry (Potterowi zajmowali
sypialnie na dole) spojrzała na mnie z lekką nienawiścią i już
chciała wejść do swojego pokoju, gdy ją zatrzymałem.
-Czego
chcesz Malfoy? - zapytała z odrazą
-Chciałem
tylko z Tobą porozmawiać. - odpowiedziałem
-Nie
mamy o czym. A teraz Dobranoc.
-Proszę
daj mi kilka minut na wyjaśnienia potem możesz iść spać.
Poprosiłem.
Zgodziła się. Usiedliśmy na parapecie w końcu korytarza.
Siedziała z
podkulonymi
nogami, a ja jej opowiadałem jak to wszystko było. Dlaczego się
tak
zachowywałem
w szkole. Przepraszałem z kilkadziesiąt tysięcy razy. W końcu mi
przebaczyła.
Siedzieliśmy tak długo. Minęło chyba z kilka godzin. Za oknem
było już
ciemno.
Hermiona zasnęła milcząc oparta o moje ramię. Poczułem wtedy
miłe uczucie gdzieś w okolicy serca. Nigdy czegoś takiego nie
zaznałem. Zaniosłem śpiącą dziewczynę do jej tymczasowej
sypialni, ułożyłem delikatnie na łóżku, a wychodząc
pocałowałem jej policzek. Zobaczyłem jak uśmicha się lekko przez
sen. Pomyślałem wtedy, że może coś jednak wyjdzie z planu ojca.
Od
tamtego dnia spotkaliśmy się kilka razy. Pewnego dnia przedstawiłem
jej
swój
plan. A raczej plan mojego ojca. Podeszła do tego bardzo
sceptycznie. Dałem
jej
kilka dni na zastanowienie się. Minął tydzień. Potem drugi. Od
Granger nie miałem żadnej informacji. Kiedy skończył się trzeci
tydzień zapukała do drzwi Malfoy Manore. Zgodziła się. Ucieszyła
mnie ta wiadomość. Kilka razy pokazywaliśmy się na różnych
bankietach. W ekskluzywnej restauracji oświadczyłem się jej.
Zgodnie z umową przyjęła oświadczyny. Trafiliśmy na pierwsze
strony Proroka Codziennego. Wszyscy uwierzyli w naszą udawaną
miłość. A czy na prawdę była udawana? Nikt tego nie wiedział
nawet my. Miesiąc po zaręczynach wyprawiliśmy wielkie wesele, na
którym zjawiło się dużo naszych znajomych ze szkoły. Nie tylko
moich, ale również wszyscy znajomi Hermiony. Ojciec nie chciał aby
ktoś odkrył naszą tajemnicę. Noc poślubną spędziliśmy w mojej
sypialni. Ona spała na łóżku, a ja na kanapie. Nie było mowy o
sexie na samym początku. Miałem nadzieję, że to ulegnie zmianą.
Uległo. Byliśmy ze sobą trzy lata kiedy urodził się nasz
pierworodny. Nazwała go Scorpius. Zawsze podobało mi się to imię.
Kiedy zobaczyłem na swoje oczy tego słodkiego szkraba o blond
włoskach i pięknych brązowych oczach już wtedy wiedziałem, że
nie chce ich nikomu oddawać.
Wszystko
zaczęło się psuć kiedy rodzice mojej żony zginęli w wypadku
samochodowym. Nie umiałem jej wtedy pocieszyć. Oddaliliśmy się od
siebie. Popadła w depresje, z której wyciągnęła ją Ginny Zabini
małżonka mojego najlepszego przyjaciela. Zaczęliśmy na nowo się
poznawać. Powoli wracało to do dawnego stanu. Pewnego dnia po moim
powrocie z pracy zastałem na łóżku mały liścik od Hermiony.
Napisała w nim, że bardzo mnie przeprasza, ale odchodzi wraz z moim
małym synkiem. Nie wiedziałem jaki jest powód jej odejścia.
Przecież wszystko było tak jak dawniej. Nie kłóciliśmy się.
Mieliśmy dobre stosunki.
Teraz
przechadzam się po Malfoy Manore i zatrzymuję w różnych miejscach
wspominając chwilę spędzone z Hermioną. Od jej odejścia minął
miesiąc. Cały czas ją szukam. Niestety nikt nie wie gdzie się
ukryła. Zacząłem powoli zapadać się w sobie. Nie jadłem
systematycznie, nie spałem. Przestałem chodzić do pracy. W
gazetach zaczęto pisać o rzekomym rozstaniu moim i Miony.
Zaprzeczałem wszystkim mówiąc, że nadal jesteśmy razem.
Stwierdzili wtedy, że oboje zostali porwani. Utrzymywałem tą
wersję. A co innego miałem zrobić. Nie mogłem przecież wyjawić
prawdy. Usiadłem na kanapie w salonie. Piłem ognistą. Zawsze to
robię. Kiedy usłyszałem jak drzwi się otwierają. Miałem wielką
nadzieję, że Hermiona wróciła. Pomyliłem się. W moich progach
stała Ginny. Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem po czym usiadła
obok mnie. Wzięła kilka głębokich i powiedziała.
-Malfoy
muszę ci co ważnego powiedzieć.
Pokazałem
jej ręką, że może mówić. Więc dalej mówiła,
-Ja
już nie umiem patrzeć na ciebie jak się tak męczysz. Wiem gdzie
jest Hermiona z
Scorpiusem.
Od samego początku to wiedziałam, ale obiecałam jej nic tobie nie
mówiąc.
Kiedy
to usłyszałem od razu zapaliła się u mnie czerwona lampka
nadziei.
-No
mów gdzie jest Hermiona i mój synek. Proszę cię - poganiałem ją
Opowiedziała
mi o rozterkach Miony. O tym, że ten nasz udawany związek po
narodzinach
Scora zaczął mieć dla niej większe znaczenie. Zaczęła coś do
mnie czuć.
Kiedy
uświadomiła sobie, że mnie kocha musiała odejść bo bała się
mojego odrzucenia. Myślał, że dla mnie liczy się tylko odzyskanie
honoru rodziny. A nie była to prawda. Po jej odejściu uświadomiłem
sobie, że czuję coś do tej wrednej i przemądrzałej Gryfonki. Gin
powiedziała mi, że Hermiona kupiła mały domek na obrzeżach
Londynu i tam mieszka wraz z Scorpiusem. Poprosiłem Rudą by
sprowadziła do Malfoy Manore Harrego, Pansy, Blaise'go, moich
rodziców i wszystkich nam bliskich znajomych. Ja w tym samym czasie
teleportowałem się do domu mojej żony. Rozejrzałem się po
okolicy. Cicha mała i dość bezpieczna zwykła mugolska uliczka.
Wziąłem głęboki wdech i zastukałem do drzwi. Po kilku minutach
otworzyła mi moja miłość (tak uświadomiłem sobie, że na prawdę
ja kocham) była w szoku. Korzystając z chwili jej zaskoczenia
wszedłem do środka. Rozejrzałem się po saloniku i zobaczyłem
mojego synka. Czym prędzej do niego podszedłem i wziąłem na ręce
(Scor ma już 1,5 roku). Chłopczyk spojrzał na mnie, uśmiechnął
się i powiedział "tata". Moje oczy zrobiły się mokre od
łez. Tak bardzo za nimi tęskniłem. Nagle usłyszałem
chrząknięcie. To Hermiona uświadomiła się mojej obecności.
-
Malfoy co ty tu robisz? Jak mnie znalazłeś? - pytała
Nie
zważając na jej protesty mocną ją do siebie przytuliłem. Po czym
powiedziałem.
-Miona
jak ja za tobą tęskniłem. Wiem o wszystkim. Wiem czemu odeszłaś.
Gin mi powiedziała gdzie jesteś. Nie gniewaj się na nią. Chciała
dobrze. Proszę cię wróć ze Scorem do mnie do Malfoy Manore. Nie
chcę cię stracić. Kocham cię Hermiono. Od długiego czasu cię
kocham. Proszę wróć ze mną. Obiecuję nigdy cię nie zostawiać.
-Draco.
Ja nie wiem. Kocham cię, ale boję się, że mnie zostawisz. Nie
chciałam
się
angażować za bardzo - odpowiedziała smutnie
-Kocham
cię i nigdy nie zostawię.
Chyba
to podziałało bo rzuciła mi się na szyję. Mocną ją
przytuliłem. Nie puszczając
dziewczyny
jednym ruchem różdżki spakowałem wszystkie jej i Scorpiusa rzeczy
po
czym
teleportowałem nas do domu. Naszego domu.
Od
tamtej pory minęło dziesięć lat. Stoimy teraz razem na dworcu
King Cross
odprowadzając
naszego najstarszego synka. Żyje nam się dobrze. Rok po powrocie
Hermiony
do domu urodziła nam się córeczka Jane Narcyza Malfoy. Jesteśmy
szczęśliwą
i kochającą się rodziną. A zaczęło się to od głupiego pomysłu
mojego
ojca.
Dziękuję mu za to, że teraz mam Hermionę i dwójkę wspaniałych
dzieci.
Super! Czekam na kolejne miniaturki i rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńDramione True Love <3
Czekam na więcej ;)
OdpowiedzUsuń