wtorek, 30 czerwca 2015

Miniaturka 6 cz. II

Witam kochani.
Przed wami kolejna część miniaturki szóstej.
Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.


Kiwnęła głową na zgodę. Siedziała oparta o wezgłowie łóżka myśląc o całej tej sytuacji. Od czasu do czasu spoglądała na blondyna. Siedział po stronie łóżka czytając książki o Quidditchu. Po nie całej godzinie oddała się w objęcia Morfeusza. Jej sen nie był głęboki bo bała się, że po tym wszystkim co powiedziała wcześniej chłopakowi on również ją wykorzysta tak jak jej byli przyjaciele. Poczuła jak materac obok się ugina od razu otworzyła oczy. Młody Malfoy zauważył i powiedział do niej uspokajająco.
-Będę tylko leżeć obok ciebie. Obiecuje, że cię nie dotknę.
Musiało ją to najwyraźniej uspokoić bo zamknęła oczy i odpłyneła. Nie wiedziała czy ma się obawiać blondyna. Chociaż w jego oczach nie widziała żadnego kłamstwa. Kilka minut później spała już zwinięta w kłębek na brzegu łóżka.
***
Nastał nowy dzień. Pewna kasztanowłosa Gryfonka właśnie otwierała swoje brązowe oczy. Próbowała wstać lecz ją ktoś delikatnie przytulał. Wystraszona zaczęła krzyczeć i piszczeć. Kiedy winowajca się obudził szybko zabrał ręce od prawie płaczącej dziewczyny. Odetchnęła z ulgą i zamknęła się w łazience. Tam wzięła szybki prysznic. Ubrała się w poproszone ciuchy i rozczesała swoje długie włosy szczotką z półki. Wyszła z toalety. Chłopak siedział ubrany w czystą błękitną koszulę i dość sprane jeansy. Jego jasne włosy były w charakterystycznym nieładzie. Uśmiechnął się do niej i powoli podszedł.
-Teraz wezmę cię za rękę – powiedział. - Nic ci nie zrobię słowo.
Zrobił tak jak powiedział. Splótł swoje palce z jej. Spięła się ale tylko przez chwile stała sztywno.
-A teraz zejdziemy razem na śniadanie do Wielkiej Sali. Usiądziesz ze mną, a ja nie pozwolę cię skrzywdzić. Ok?
Nie chciała iść na dół. Wręcz błagała go by mogła zostać tutaj. Nie pozwolił jej na to. Powiedział, że musi przezwyciężyć swój lęk. Hermiona jednak nadal się bała. Nie chciała spotkać swoich przyjaciół bo wiedziała czym to się skończy. W końcu po wielkich namowach zeszli na śniadanie. Cały czas trzymali się za ręce. Kiedy znaleźli się już w sali wejściowej dziewczyna zaczęła się trząść ze strachu tak bardzo jak by jej ktoś nasypał proszku na swędzenie do spodni. Nie wiedząc co innego uczynić po prostu ją objął. Spięła się lecz nie zwracał na to uwagi. Razem weszli do sali, gdzie większość uczniów spożywało już śniadanie. Draco nie przejmując się tym, że wszyscy zgromadzeni się na nich patrzą zaciągnął koleżankę do stołu wspólnego Slytherinu z mordem w oczach do tego kto do nich podejdzie lub się odezwie. Usiedli na końcu długiego stołu i chłopak nałożył sobie oraz dziewczynie jajecznicy i bekonu. Nadal ją obejmując zaczął jeść swój posiłek. Zachęcał do tego swoją towarzyszkę lecz ta tylko dziobała widelcem w talerzu. Bała się tego co może się stać, gdy na śniadanie przyjdzie Potter i Weasley. Spojrzała w kierunku drzwi, gdzie zrobiło się małe zamieszanie i do pomieszczenia weszli jej tak zwani przyjaciele w towarzystwie dużej grupki Gryfonek, Krukonek. Można było zobaczyć wśród nich kilka dziewczyn z Revenclaw, a nawet parę ze Slytherinu. Panna Granger jeszcze bardziej skuliła się w sobie. Malfoy przyciągnął ją do siebie i przytulił zakrywając tak bardzo jak był do tego zdolny. Niestety chłopcy z Gryffindoru zdążyli ją zauważyć. Podeszli do nich.
-W tej chwili wstawaj i zabieraj swój gruby tyłek do naszego stołu ty głupia szlamo.
Krzyknął Ronald tak głośno, że wiele osób, które się temu przyglądało było w szoku. Nie sądzili iż jej najlepsi przyjaciele nie mają w ogóle serca robiąc jej aferę przy wszystkich uczniach jak i nauczycielach.
-Nie krzycz po mojej dziewczynie Weasley – odpowiedział Draco. - Ona nie jest twoją własnością.
-Zamknij się ty tleniony śmierciożerco – i zwrócił się do swojej koleżanki. - Ile ci płaci ten idiota, że zostałaś jego dziwką. Ty lecisz tylko na kasę. Najpierw Wiktor Krum potem Harry, a teraz ten pieprzony arystokrata.
-Co się tu dzieję? - zapytał profesor Snape. - Granger co robisz przy stole Ślizgonów?
-Siedzi ze mną profesorze– powiedział spokojnie chłopak. - A ci dwaj zakłócają nam śniadanie.
Severus spojrzał na skuloną ze strachu dziewczynę wtulającą się w blondyna, który ją delikatnie przytulał. Ujrzał również złość wymalowaną na twarzach Harrego i Rona.
-Draco zabierz Granger do pokoju prefektów. Przyjdę tam za chwilę– i zwrócił się do chłopaków. - Potter, Weasley jeśli zaraz nie usiądziecie przy swoim stole odbiorę po sto punktów waszemu domowi za wszczynanie kłótni i zakłócanie spokoju uczniom podczas spożywania posiłku.
Więc nie mając innego wyjścia wymienieni panowie usiedli przy swoim stole, gdzie od razu rzuciło się na nich stado dziewczyn.
W tym samym czasie młody Malfoy wziął Hermione do swojego pokoju prefekta. W Środku dziewczyna usiadła na kanapie podkulając nogi pod brodę i cicho szlochając.
-Hej malutka. Nie płacz już– poprosił chłopak. - Oni już nigdy cię nie skrzywdzą. Obiecuję.
-Dziękuję ci za wszystko. Ale ja nadal się boję.
-To pozwól mi ciebie ukryć.
Zaproponował. Nie zdążył usłyszeć odpowiedzi bo do pokoju wszedł właśnie profesor Snape, który spojrzał na szlochającą dziewczynę.
-Możesz mi powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego Weasley krzyczał i jaki udział ma w tym Granger i ty?
-To nie do mnie należy opowieść tego wszystkiego. Ja tylko próbuje jej pomóc z tym wszystkim się uporać. Czy mogę ją zabrać do swojej matki?
-Czy mogę o coś zapytać? - odparł Sev.
-Jeśli musisz? - rzekł chłopak.
-Co się stało, że jej pomagasz? - zapytał
Dziewczyna, o której była mowa również chciała wiedzieć. Blondyn coś jej o tym wspominał, ale chciała wiedzieć więcej. Pytany był trochę speszony ciekawością swojego ojca chrzestnego.
-Bo jak wtedy ją znalazłem w pokoju życzeń tak płaczącą i w siniakach od razu przypomniała mi się moja matka jak była torturowana przez ojca. Widziałem ją w Granger. Chciałem coś zrobić by temu wszystkiemu zapobiec. A ja dorzucałem jej cierpień przez cały ten czas. Za co bardzo przepraszam.
Hermiona chyba pod wpływem przypływu odwagi podeszła do Ślizgona i go mocno przytuliła. Odwzajemnił uścisk. Wiedziała, że przy nim będzie bezpieczna, a on obiecał sobie zrobić wszystko by już więcej nie czuła zagrożenia.
Profesor odchrząknął tym samym zwracając uwagę nastolatków na siebie. Pozwolił opuścić dziewczynie szkołę, ale dopiero na święta, które miały być już za trzy dni.
Tak więc po kolacji panna Granger wraz z nauczycielem eliksirów udali się do wieży Gryffindoru, aby kasztanowłosa mogła zabrać ze sobą swój kufer. Nie patrzała na żadnego ze znajomych bo dobrze wiedziała, że już zdążyli się wszyscy od niej odwrócić.
Kilka minut później weszła do prywatnego pokoju Malfoya. Nie był on zbyt duży. Urządzony gustownie, ale przytulnie. Zaraz obok drzwi znajdowała się olbrzymia szafa, gdzie obok której stało mahoniowe biurko, na którym było kilka książek i pergaminów. Po drugiej stronie były kolejne drzwi prowadzące do łazienki, a na lewo kolejne. Jak przypuszczała Gryfonka prowadziły do pokoju wspólnego Ślizgonów. Pomiędzy drzwiami stało trzyosobowe łóżko, na którym leżał chłopak. Po środku pokoju znajdowała się dwuosobowa kanapa i mały stolik na kawę.
Kiedy Miona skończyła oglądać pokój spojrzała na patrzącego się na nią Smoka.
-Hej Granger– powiedział. - Czuj się jak u siebie. Ja idę do chłopaków z naszego roku. Jak będziesz coś potrzebować to wyślij mi patronusa bo to chyba potrafisz?
Kiwnęła na znak potwierdzenia. Chwilę później została sama. Zabrała się do odrobienia pracy domowej z eliksirów, która była już gotowa po dwudziestu minutach. Zgarnęła swoje rzeczy z biurka i wrzuciła je z powrotem do kufra zabierając z niego swoją piżamkę (skąpy strój – prezent od chłopaków, w którym miała spać). Weszła do łazienki. Wzięła krótki prysznic i się ubrała. Wróciła do sypialni. Na kanapie siedział już blondyn popijając Whisky. Kiedy tylko ujrzał dziewczynę opuścił szklankę na podłogę. Przeraziło go to co ujrzał. Miała na sobie wiele siniaków.
-Masz coś innego do spania? - zapytał delikatnie. - Wyglądasz okropnie. Co oni ci zrobili?
I nie czekając na odpowiedź podszedł do swojej szafy i zaczął szukać swojej najmniejszej koszulki jaką posiadał. Miał prawie dwa metry wzrostu, a Hermiona przy nim wyglądała na trzynaście lat więc koszulka, którą jej dał sięgała dziewczynie do połowy ud.
Poszła się przebrać. Trochę krępowało ją zachowanie blondyna, ale była mu wdzięczna za wszystko.
Już wyszykowana wróciła do salonu zastanawiając się, gdzie będzie spał chłopak. Nie wiedziała jak ma się o to zapytać. Chociaż bardzo chciała wiedzieć.
-Hmm... Malfoy– zaczęła. - Gdzie będziesz spać?
-Nie wiem– odpowiedział. - Albo prześpię się na kanapie, albo pójdę do chłopaków.
-Ah ok – rzekła.
-A czemu pytasz? - zapytał.
Wzruszyła tylko ramionami i usiadła na łóżku. Chłopak do niej dołączył i razem rozmawiali na neutralne tematy zajadając przy tym słodycze przyniesione przez skrzaty.
Czas bardzo szybko mijał. Herm kilka razy na minutę ziewała.
-Chyba pora iść spać– oznajmił blondyn.
Musiała się z nim zgodzić. Ten dzień był dla niej bardzo męczący. Weszła pod ciepłą kołdrę układając się na brzegu łóżka. Draco w tym samym momencie poszedł pod prysznic. Hermiona wsłuchana w szum wody usnęła.
***
Trzy dni minęły zaskakująco szybko. Granger wraz z Malfoy'em powoli do siebie przywykli. Razem chodzili na posiłki i razem siedzieli na zajęciach, które mieli wspólnie. Wszyscy po pierwszym dniu przywykli do tego widoku. Tylko Harry i Ron mieli z tym problem. Dobrze wiedzieli, że ich obiekt tortur wszystko powiedziała ich wrogowi, a nie mogli do nich podejść bo zawsze znajdowali się w dużej grupie innych uczniów. Rudzielec nawet zabronił swojej młodszej siostrze kontaktu z przyjaciółką. Lecz ona nienawidziła słuchać swojego brata więc każdego wieczora rozmawiała z kasztanowłosą. Ta zaś wszystko jej opowiedziała z każdym szczegółem. Obie przy tym mocno płakały.
Nastał dzień wyjazdu na ferie świąteczne. Kasztanowłosa od samego rana biegała po pokoju szukając swoich rzeczy, które w ciągu tych trzech dni zdążyła porozrzucać po całym pomieszczeniu. A wiedziała, że jak dzisiaj opuści szkołę to już nigdy do niej nie wróci. Kiedy tak biegała do pokoju wszedł blondyn. Z uśmiechem przyglądał się poczynaniom dziewczyny. Spędził z nią te dni i polubił ją. Nie krępowała się w jego obecności, ale dopiero jak się przyzwyczaiła do niego. Dobrze pamiętał pierwszy ranek jak obudziła się w jego objęciach. Był pewny, że nawet w pobliskiej wiosce usłyszeli jej krzyk. A teraz codziennie budził się z przytuloną do niego dziewczyną. Jego rozmyślenia przerwało uderzenie czymś miękkim w twarz. Spojrzał na winowajczynie.
-Granger! - powiedział. - Grabisz sobie.
-To po co się tak zamyśliłeś?
-A tak sobie tylko– odpowiedział. - Gotowa?
Kiwnęła twierdząco głową. Zmniejszyła swój kufer do wielkości podróżnej walizki i razem opuścili pokój.
Powozem dojechali do Hogsmead skąd ruszał pociąg Hogwart – Londyn. To była jej ostatnia podróż w ten sposób więc chciała go uczcić. Jazda minęła im zaskakująco szybko. Kilka razy do ich przedziału wchodzili Ginny lub Blaise.
Pół godziny przed dotarciem do celu młody Malfoy musiał iść do przedziału Ślizgonów, gdzie dziewczyny urządziły sobie bójkę. A że był prefektem musiał spełnić swój obowiązek.
Kasztanowłosa od czterech dni pierwszy raz została sama bo nawet jak szła do toalety ktoś zawsze jej towarzyszył. Kilka minut po tym jak Draco wyszedł do środka weszli Harry z Ronaldem. Ten drugi rzekł
-Widzę, że ten pieprzony arystokrata cię zostawił. Może w końcu zrozumiesz, że jesteś nic nie warta.
Podszedł do niej i za pomocą zaklęcia skrępował jej ręce i nogi. Usiadł okrakiem na dziewczynie dobierając się jej do spodni. Zaczęła krzyczeć lecz nie zwracali sobie tym głowę. Rudzielec uderzył ją w twarz tak mocno przy okazji rozcinając jej wargę, z której powoli sączyła się krew. Potter zatkał jej usta i zasłonił zasłony we wszystkich oknach. Kasztanowłosa wiedziała, że nie ma już szans na ratunek. Płakała i błagała Merlina o pomoc. Ten chyba wysłuchał jej prośby bo po chwili do przedziału wpadli Draco, Blasie trzymający za rękę Ginny na co dwaj Gryfoni zrobili wielkie oczy. Ślizgoni obezwładnili swoich wrogów i wrzucili do pustego przedziału. W tym samym czasie Ruda pomogła przyjaciółce wyswobodzić się z więzów. Po jej policzkach płynęły łzy bólu i upokorzenia. Gin próbowała ją przytulić lecz poszkodowana nie pozwoliła jej na to. Chwilę później wrócili chłopcy. Blondyn od razu podszedł do swojej płaczącej koleżanki. Usiadł obok niej delikatnie łapiąc za rękę aby pokazać, że nie jest sama. Nie spięła się co uznał za dobry znak. Rozłożył swoje ramiona w zapraszającym geście. Wahała się tylko chwilę by zaraz z ufnością się w niego wtulić. Siedzieli tak przez dobre parę minut nie zwracając uwagi na pozostałą dwójkę, która spojrzała na siebie znacząco i opuścili przedział.
-Już ciii... Malutka proszę nie płacz – powiedział. - Przepraszam, że cię zostawiłem samą. Przepraszam, przepraszam.
Mówił tą jednosłowną litanię. Hermiona podniosła głowę i spojrzała na niego. W oczach chłopaka widziała smutek, skruchę i troskę. Nie sądziła, że przez trzy dni można wybaczyć prawie sześć lat nienawiści. Jednak wszystko jest możliwe. Siedzieli tak wpatrzeni w siebie do końca podróży.
Uczniowie wychodzili na zaśnieżony dworzec, gdzie stali już rodzice czekając na swoje pociechy. Panna Granger od razu zauważyła pulchną kobietę o rudych włosach. Wiedziała, że czas jest dla niej najważniejszy więc od razu wyszła na niemagiczną część dworca. Draco złapał ją za rękę i teleportował w tylko sobie znane miejsce.
Pani Weasley była w wielkim szoku widząc Mionkę z znienawidzonym przez wszystkich chłopcem. Jej jedyna córka, która właśnie podeszła z drugim Ślizgonem obiecała wszystko wyjaśnić w domu.

2 komentarze:

  1. Hej dzisiaj natrafiłam na twojego bloga i jak widac bardzo mnie wciągnął. Nie mogę się doczekać nn 😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło. Mam nadzieje, że sie nie zawiedziesz i zostaniesz do końca.
      Pozdrawiam.
      mała gwiazdka

      Usuń