Witam kochani.
Przed wami kolejna część miniaturki szóstej.
Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
Kiwnęła
głową na zgodę. Siedziała oparta o wezgłowie łóżka myśląc o
całej tej sytuacji. Od czasu do czasu spoglądała na blondyna.
Siedział po stronie łóżka czytając książki o Quidditchu. Po
nie całej godzinie oddała się w objęcia Morfeusza. Jej sen nie
był głęboki bo bała się, że po tym wszystkim co powiedziała
wcześniej chłopakowi on również ją wykorzysta tak jak jej byli
przyjaciele. Poczuła jak materac obok się ugina od razu otworzyła
oczy. Młody Malfoy zauważył i powiedział do niej uspokajająco.
-Będę
tylko leżeć obok ciebie. Obiecuje, że cię nie dotknę.
Musiało
ją to najwyraźniej uspokoić bo zamknęła oczy i odpłyneła. Nie
wiedziała czy ma się obawiać blondyna. Chociaż w jego oczach nie
widziała żadnego kłamstwa. Kilka minut później spała już
zwinięta w kłębek na brzegu łóżka.
***
Nastał
nowy dzień. Pewna kasztanowłosa Gryfonka właśnie otwierała swoje
brązowe oczy. Próbowała wstać lecz ją ktoś delikatnie
przytulał. Wystraszona zaczęła krzyczeć i piszczeć. Kiedy
winowajca się obudził szybko zabrał ręce od prawie płaczącej
dziewczyny. Odetchnęła z ulgą i zamknęła się w łazience. Tam
wzięła szybki prysznic. Ubrała się w poproszone ciuchy i
rozczesała swoje długie włosy szczotką z półki. Wyszła z
toalety. Chłopak siedział ubrany w czystą błękitną koszulę i
dość sprane jeansy. Jego jasne włosy były w charakterystycznym
nieładzie. Uśmiechnął się do niej i powoli podszedł.
-Teraz
wezmę cię za rękę – powiedział. - Nic ci nie zrobię słowo.
Zrobił
tak jak powiedział. Splótł swoje palce z jej. Spięła się ale
tylko przez chwile stała sztywno.
-A
teraz zejdziemy razem na śniadanie do Wielkiej Sali. Usiądziesz ze
mną, a ja nie pozwolę cię skrzywdzić. Ok?
Nie
chciała iść na dół. Wręcz błagała go by mogła zostać tutaj.
Nie pozwolił jej na to. Powiedział, że musi przezwyciężyć swój
lęk. Hermiona jednak nadal się bała. Nie chciała spotkać swoich
przyjaciół bo wiedziała czym to się skończy. W końcu po
wielkich namowach zeszli na śniadanie. Cały czas trzymali się za
ręce. Kiedy znaleźli się już w sali wejściowej dziewczyna
zaczęła się trząść ze strachu tak bardzo jak by jej ktoś
nasypał proszku na swędzenie do spodni. Nie wiedząc co innego
uczynić po prostu ją objął. Spięła się lecz nie zwracał na to
uwagi. Razem weszli do sali, gdzie większość uczniów spożywało
już śniadanie. Draco nie przejmując się tym, że wszyscy
zgromadzeni się na nich patrzą zaciągnął koleżankę do stołu
wspólnego Slytherinu z mordem w oczach do tego kto do nich podejdzie
lub się odezwie. Usiedli na końcu długiego stołu i chłopak
nałożył sobie oraz dziewczynie jajecznicy i bekonu. Nadal ją
obejmując zaczął jeść swój posiłek. Zachęcał do tego swoją
towarzyszkę lecz ta tylko dziobała widelcem w talerzu. Bała się
tego co może się stać, gdy na śniadanie przyjdzie Potter i
Weasley. Spojrzała w kierunku drzwi, gdzie zrobiło się małe
zamieszanie i do pomieszczenia weszli jej tak zwani przyjaciele w
towarzystwie dużej grupki Gryfonek, Krukonek. Można było zobaczyć
wśród nich kilka dziewczyn z Revenclaw, a nawet parę ze
Slytherinu. Panna Granger jeszcze bardziej skuliła się w sobie.
Malfoy przyciągnął ją do siebie i przytulił zakrywając tak
bardzo jak był do tego zdolny. Niestety chłopcy z Gryffindoru
zdążyli ją zauważyć. Podeszli do nich.
-W
tej chwili wstawaj i zabieraj swój gruby tyłek do naszego stołu ty
głupia szlamo.
Krzyknął
Ronald tak głośno, że wiele osób, które się temu przyglądało
było w szoku. Nie sądzili iż jej najlepsi przyjaciele nie mają w
ogóle serca robiąc jej aferę przy wszystkich uczniach jak i
nauczycielach.
-Nie
krzycz po mojej dziewczynie Weasley – odpowiedział Draco. - Ona
nie jest twoją własnością.
-Zamknij
się ty tleniony śmierciożerco – i zwrócił się do swojej
koleżanki. - Ile ci płaci ten idiota, że zostałaś jego dziwką.
Ty lecisz tylko na kasę. Najpierw Wiktor Krum potem Harry, a teraz
ten pieprzony arystokrata.
-Co
się tu dzieję? - zapytał profesor Snape. - Granger co robisz przy
stole Ślizgonów?
-Siedzi
ze mną profesorze– powiedział spokojnie chłopak. - A ci dwaj
zakłócają nam śniadanie.
Severus
spojrzał na skuloną ze strachu dziewczynę wtulającą się w
blondyna, który ją delikatnie przytulał. Ujrzał również złość
wymalowaną na twarzach Harrego i Rona.
-Draco
zabierz Granger do pokoju prefektów. Przyjdę tam za chwilę– i
zwrócił się do chłopaków. - Potter, Weasley jeśli zaraz nie
usiądziecie przy swoim stole odbiorę po sto punktów waszemu domowi
za wszczynanie kłótni i zakłócanie spokoju uczniom podczas
spożywania posiłku.
Więc
nie mając innego wyjścia wymienieni panowie usiedli przy swoim
stole, gdzie od razu rzuciło się na nich stado dziewczyn.
W
tym samym czasie młody Malfoy wziął Hermione do swojego pokoju
prefekta. W Środku dziewczyna usiadła na kanapie podkulając nogi
pod brodę i cicho szlochając.
-Hej
malutka. Nie płacz już– poprosił chłopak. - Oni już nigdy cię
nie skrzywdzą. Obiecuję.
-Dziękuję
ci za wszystko. Ale ja nadal się boję.
-To
pozwól mi ciebie ukryć.
Zaproponował.
Nie zdążył usłyszeć odpowiedzi bo do pokoju wszedł właśnie
profesor Snape, który spojrzał na szlochającą dziewczynę.
-Możesz
mi powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego Weasley krzyczał
i jaki udział ma w tym Granger i ty?
-To
nie do mnie należy opowieść tego wszystkiego. Ja tylko próbuje jej pomóc z tym wszystkim się uporać. Czy mogę ją zabrać
do swojej matki?
-Czy
mogę o coś zapytać? - odparł Sev.
-Jeśli
musisz? - rzekł chłopak.
-Co
się stało, że jej pomagasz? - zapytał
Dziewczyna,
o której była mowa również chciała wiedzieć. Blondyn coś jej o
tym wspominał, ale chciała wiedzieć więcej. Pytany był trochę
speszony ciekawością swojego ojca chrzestnego.
-Bo
jak wtedy ją znalazłem w pokoju życzeń tak płaczącą i w
siniakach od razu przypomniała mi się moja matka jak była
torturowana przez ojca. Widziałem ją w Granger. Chciałem coś
zrobić by temu wszystkiemu zapobiec. A ja dorzucałem jej cierpień
przez cały ten czas. Za co bardzo przepraszam.
Hermiona
chyba pod wpływem przypływu odwagi podeszła do Ślizgona i go
mocno przytuliła. Odwzajemnił uścisk. Wiedziała, że przy nim
będzie bezpieczna, a on obiecał sobie zrobić wszystko by już
więcej nie czuła zagrożenia.
Profesor
odchrząknął tym samym zwracając uwagę nastolatków na siebie.
Pozwolił opuścić dziewczynie szkołę, ale dopiero na święta,
które miały być już za trzy dni.
Tak
więc po kolacji panna Granger wraz z nauczycielem eliksirów udali
się do wieży Gryffindoru, aby kasztanowłosa mogła zabrać ze sobą
swój kufer. Nie patrzała na żadnego ze znajomych bo dobrze
wiedziała, że już zdążyli się wszyscy od niej odwrócić.
Kilka
minut później weszła do prywatnego pokoju Malfoya. Nie był on
zbyt duży. Urządzony gustownie, ale przytulnie. Zaraz obok drzwi
znajdowała się olbrzymia szafa, gdzie obok której stało mahoniowe
biurko, na którym było kilka książek i pergaminów. Po drugiej
stronie były kolejne drzwi prowadzące do łazienki, a na lewo
kolejne. Jak przypuszczała Gryfonka prowadziły do pokoju wspólnego
Ślizgonów. Pomiędzy drzwiami stało trzyosobowe łóżko, na
którym leżał chłopak. Po środku pokoju znajdowała się
dwuosobowa kanapa i mały stolik na kawę.
Kiedy
Miona skończyła oglądać pokój spojrzała na patrzącego się na
nią Smoka.
-Hej
Granger– powiedział. - Czuj się jak u siebie. Ja idę do
chłopaków z naszego roku. Jak będziesz coś potrzebować to wyślij
mi patronusa bo to chyba potrafisz?
Kiwnęła
na znak potwierdzenia. Chwilę później została sama. Zabrała się
do odrobienia pracy domowej z eliksirów, która była już gotowa po
dwudziestu minutach. Zgarnęła swoje rzeczy z biurka i wrzuciła je
z powrotem do kufra zabierając z niego swoją piżamkę (skąpy
strój – prezent od chłopaków, w którym miała spać). Weszła do
łazienki. Wzięła krótki prysznic i się ubrała. Wróciła do
sypialni. Na kanapie siedział już blondyn popijając Whisky. Kiedy
tylko ujrzał dziewczynę opuścił szklankę na podłogę.
Przeraziło go to co ujrzał. Miała na sobie wiele siniaków.
-Masz
coś innego do spania? - zapytał delikatnie. - Wyglądasz okropnie.
Co oni ci zrobili?
I
nie czekając na odpowiedź podszedł do swojej szafy i zaczął
szukać swojej najmniejszej koszulki jaką posiadał. Miał prawie
dwa metry wzrostu, a Hermiona przy nim wyglądała na trzynaście lat
więc koszulka, którą jej dał sięgała dziewczynie do połowy ud.
Poszła
się przebrać. Trochę krępowało ją zachowanie blondyna, ale była
mu wdzięczna za wszystko.
Już
wyszykowana wróciła do salonu zastanawiając się, gdzie będzie
spał chłopak. Nie wiedziała jak ma się o to zapytać. Chociaż
bardzo chciała wiedzieć.
-Hmm...
Malfoy– zaczęła. - Gdzie będziesz spać?
-Nie
wiem– odpowiedział. - Albo prześpię się na kanapie, albo pójdę
do chłopaków.
-Ah
ok – rzekła.
-A
czemu pytasz? - zapytał.
Wzruszyła
tylko ramionami i usiadła na łóżku. Chłopak do niej dołączył
i razem rozmawiali na neutralne tematy zajadając przy tym słodycze
przyniesione przez skrzaty.
Czas
bardzo szybko mijał. Herm kilka razy na minutę ziewała.
-Chyba
pora iść spać– oznajmił blondyn.
Musiała
się z nim zgodzić. Ten dzień był dla niej bardzo męczący.
Weszła pod ciepłą kołdrę układając się na brzegu łóżka.
Draco w tym samym momencie poszedł pod prysznic. Hermiona wsłuchana
w szum wody usnęła.
***
Trzy
dni minęły zaskakująco szybko. Granger wraz z Malfoy'em powoli do
siebie przywykli. Razem chodzili na posiłki i razem siedzieli na
zajęciach, które mieli wspólnie. Wszyscy po pierwszym
dniu przywykli do tego widoku. Tylko Harry i Ron mieli z tym problem.
Dobrze wiedzieli, że ich obiekt tortur wszystko powiedziała ich
wrogowi, a nie mogli do nich podejść bo zawsze znajdowali się w
dużej grupie innych uczniów. Rudzielec nawet zabronił swojej
młodszej siostrze kontaktu z przyjaciółką. Lecz ona nienawidziła
słuchać swojego brata więc każdego wieczora rozmawiała z
kasztanowłosą. Ta zaś wszystko jej opowiedziała z każdym
szczegółem. Obie przy tym mocno płakały.
Nastał
dzień wyjazdu na ferie świąteczne. Kasztanowłosa od samego rana
biegała po pokoju szukając swoich rzeczy, które w ciągu tych
trzech dni zdążyła porozrzucać po całym pomieszczeniu. A
wiedziała, że jak dzisiaj opuści szkołę to już nigdy do niej
nie wróci. Kiedy tak biegała do pokoju wszedł blondyn. Z uśmiechem
przyglądał się poczynaniom dziewczyny. Spędził z nią te dni i
polubił ją. Nie krępowała się w jego obecności, ale dopiero jak
się przyzwyczaiła do niego. Dobrze pamiętał pierwszy ranek jak
obudziła się w jego objęciach. Był pewny, że nawet w pobliskiej wiosce usłyszeli jej krzyk. A teraz codziennie budził się z przytuloną
do niego dziewczyną. Jego rozmyślenia przerwało uderzenie czymś
miękkim w twarz. Spojrzał na winowajczynie.
-Granger!
- powiedział. - Grabisz sobie.
-To
po co się tak zamyśliłeś?
-A
tak sobie tylko– odpowiedział. - Gotowa?
Kiwnęła
twierdząco głową. Zmniejszyła swój kufer do wielkości podróżnej
walizki i razem opuścili pokój.
Powozem
dojechali do Hogsmead skąd ruszał pociąg Hogwart – Londyn. To
była jej ostatnia podróż w ten sposób więc chciała go uczcić.
Jazda minęła im zaskakująco szybko. Kilka razy do ich przedziału
wchodzili Ginny lub Blaise.
Pół
godziny przed dotarciem do celu młody Malfoy musiał iść do
przedziału Ślizgonów, gdzie dziewczyny urządziły sobie bójkę.
A że był prefektem musiał spełnić swój obowiązek.
Kasztanowłosa
od czterech dni pierwszy raz została sama bo nawet jak szła do
toalety ktoś zawsze jej towarzyszył. Kilka minut po tym jak Draco
wyszedł do środka weszli Harry z Ronaldem. Ten drugi rzekł
-Widzę,
że ten pieprzony arystokrata cię zostawił. Może w końcu
zrozumiesz, że jesteś nic nie warta.
Podszedł
do niej i za pomocą zaklęcia skrępował jej ręce i nogi. Usiadł
okrakiem na dziewczynie dobierając się jej do spodni. Zaczęła
krzyczeć lecz nie zwracali sobie tym głowę. Rudzielec uderzył ją
w twarz tak mocno przy okazji rozcinając jej wargę, z której
powoli sączyła się krew. Potter zatkał jej usta i zasłonił
zasłony we wszystkich oknach. Kasztanowłosa wiedziała, że nie ma już
szans na ratunek. Płakała i błagała Merlina o pomoc. Ten chyba
wysłuchał jej prośby bo po chwili do przedziału wpadli Draco,
Blasie trzymający za rękę Ginny na co dwaj Gryfoni zrobili wielkie
oczy. Ślizgoni obezwładnili swoich wrogów i wrzucili do pustego
przedziału. W tym samym czasie Ruda pomogła przyjaciółce wyswobodzić
się z więzów. Po jej policzkach płynęły łzy bólu i
upokorzenia. Gin próbowała ją przytulić lecz poszkodowana nie
pozwoliła jej na to. Chwilę później wrócili chłopcy. Blondyn od
razu podszedł do swojej płaczącej koleżanki. Usiadł obok niej
delikatnie łapiąc za rękę aby pokazać, że nie jest sama. Nie
spięła się co uznał za dobry znak. Rozłożył swoje ramiona w
zapraszającym geście. Wahała się tylko chwilę by zaraz z
ufnością się w niego wtulić. Siedzieli tak przez dobre parę
minut nie zwracając uwagi na pozostałą dwójkę, która spojrzała
na siebie znacząco i opuścili przedział.
-Już
ciii... Malutka proszę nie płacz – powiedział. - Przepraszam, że
cię zostawiłem samą. Przepraszam, przepraszam.
Mówił
tą jednosłowną litanię. Hermiona podniosła głowę i spojrzała
na niego. W oczach chłopaka widziała smutek, skruchę i troskę.
Nie sądziła, że przez trzy dni można wybaczyć prawie sześć lat
nienawiści. Jednak wszystko jest możliwe. Siedzieli tak wpatrzeni w
siebie do końca podróży.
Uczniowie
wychodzili na zaśnieżony dworzec, gdzie stali już rodzice czekając
na swoje pociechy. Panna Granger od razu zauważyła pulchną kobietę o
rudych włosach. Wiedziała, że czas jest dla niej najważniejszy
więc od razu wyszła na niemagiczną część dworca. Draco złapał
ją za rękę i teleportował w tylko sobie znane miejsce.
Pani
Weasley była w wielkim szoku widząc Mionkę z znienawidzonym przez
wszystkich chłopcem. Jej jedyna córka, która właśnie podeszła z
drugim Ślizgonem obiecała wszystko wyjaśnić w domu.
Hej dzisiaj natrafiłam na twojego bloga i jak widac bardzo mnie wciągnął. Nie mogę się doczekać nn 😃
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło. Mam nadzieje, że sie nie zawiedziesz i zostaniesz do końca.
UsuńPozdrawiam.
mała gwiazdka