wtorek, 7 lipca 2015

Miniaturka 6 cz. III

Witam.
Przed wami ostatni trzecia część miniaturki szóstej.
Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Kolejny wpis powinien pokazać się w przyszłym tygodniu.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.


W tym samym czasie Draco wraz z Hermioną teleportowali się w tajemnicze miejsce. Dziewczyna zobaczyła przed sobą tylko puste pole, na którym nie było nic.
-Malfoy? Dlaczego zabrałeś mnie na to odludzie?
Zapytała ze słyszalnym strachem. Nie ukrywała tego, że właśnie w tym momencie bała się jak nigdy. Gdzieś tam podświadomie wiedziała, że mógł ją przez cały czas okłamywać aby tylko móc bez problemu oddać ją w ręce śmierciożerców.
-Nie bój się. To ma tak tylko wyglądać – odpowiedział. - Spójrz tylko.
Spojrzała we wskazane miejsce. Przed nią zaczął się ukazywać duży wiktoriański dom. Był cały biały aż raziło w oczy. Zbudowany z marmuru z czarnym dachem. Okna były wielkie i brązowe. Ogólnie dom prezentował się na bardzo bogaty. No ale w końcu należał do Malfoy'ów. Teren w około był pokryty grubą warstwą śniegu, a panna Granger była pewna, że pod nim znajduje się przepiękny ogród.
-Muszę jakoś chronić matkę, a teraz i również ciebie.
Szepnął jej do ucha i ruszył w stronę drzwi. Podążyła jego śladem. Kiedy znalazła się w środku widok, który ukazał się jej oczom zapierał dech w piersi. Byli w holu głównym, gdzie stała olbrzymia szafa na buty i płaszcze. Ściany tutaj jak i w całym domu utrzymane były w ciepłych barwach. Meble oraz wszystkie dodatki doskonale ze sobą współpracowały. Kasztanowłosa została zaprowadzona do jednego z pokoi, który wielkością mógł przypominać jedno małe mieszkanie. Miała się rozgościć i zejść do jadalni na kolacje. Więc zabrała swoje rzeczy i kosmetyczkę do łazienki aby się odświeżyć.
Kolację jedli w trójkę. Pani Malfoy okazała się bardzo miłą i ciepłą osobą. Była kobietą skrzywdzoną przez los, ale bardzo dobrze to wszystko znosiła. Wraz z Hermioną szybko złapały wspólny język i już po chwili rozmawiały jak najlepsze przyjaciółki.
Hermiona Granger bardzo szybko się zadomowiła. Czas wykorzystywała na zwiedzaniu posiadłości oraz długich wieczornych rozmowach z chłopakiem. Często się przytulali, a nawet kilka razy Draconowi udało się ją pocałować w policzek. Na więcej nie pozwalała bo się bała, a on to wszystko szanował i nie naciskał.
Nastała Wigilia Bożego Narodzenia. Hermiona zerwała się już o świcie. Chciała sama bez pomocy skrzatów przygotować świąteczne śniadanie. Ubrała się i po cichu aby nikogo nie obudzić zeszła do kuchni. Przez godzinę szykowała różnego rodzaju dania. Kiedy sprzątała czekając na pieczeń poczuła jak ktoś ją przytula i całuje w głowę. Dobrze wiedziała kto to taki. Odwróciła się twarzą do niego.
-Wesołych Świąt – powiedziała.
-Wesołych Mionka. Wesołych– odpowiedział.
Miał wielką ochotę ją pocałować, ale dziewczyna szybko się zapytała.
-Pomożesz mi nakryć do stołu?
Zgodził się i tak wspólnie nakryli używając najlepszej zastawy jaka znajdowała się w domu.
Pół godziny później złożywszy sobie świąteczne życzenia Draco, Hermiona i Narcyza zajadali się smakołykami przygotowanymi przez młodszą z kobiet. Byli cicho lecz szczęśliwi w swoim towarzystwie. Po skończonym posiłku usiedli na kanapie przy choince pod którą znajdowało się mnóstwo prezentów. Hermiona nie spodziewała się ich od nikogo więc było jej bardzo miło. Od państwa Weasley dostała szmaragdowy sweter Weasley'ów i dużo domowych ciasteczek, od Ginny ciuchy oraz kosmetyki. Od Diabła poradnik jak uwieść chłopaka w trzy dni oraz dożywotni zapas środków antykoncepcyjnych z dopiskiem „Nie chcę być jeszcze wujkiem.”Narcyza, która siedziała obok podarowała komplet platynowej biżuterii. A od Dracona małego szczeniaka oraz flakonik z czymś bezbarwnym w środku.
-To moje wspomnienie– powiedział. - Chciałbym byś je otwarła w odpowiednim czasie. Okey?
Kiwnęła głową z uśmiechem. W podziękowaniu pocałowała go w policzek i się do niego przytuliła. A przyglądająca się temu matka chłopaka ukradkiem otarła oczy z wzruszenia.
Święta minęły zaskakująco szybko. Zbliżał się Sylwester. Draco Malfoy zwykle szykował się na wielką imprezę u któregoś ze Ślizgonów. Lecz nie w tym roku. Zamierzał tym razem spędzić go w gronie Hermiony oraz Zabiniego i Ginny. Tak więc o siedemnastej teleportował się w wyznaczone miejsce skąd miał zabrać przyjaciela i Rudowłosą.
W tym samym czasie kasztanowłosa dziewczyna szykowała się w łazience na pierwszym piętrze. Narcyza pokazała jej kilka prostych zaklęć ukrywających lub w całości likwidujących siniaki. Teraz bez problemu mogła ubrać sukienkę. Upięła włosy też włosy by jej nie przeszkadzały.
Mama blondyna na tą noc udała się do domu swojej przyjaciółki pani Zabini, która również musiała siedzieć w ukryciu by nie narazić się Czarnemu Panu. Tak więc młodzi mieli cały dom dla siebie. Byli zaopatrzeni w dużą ilość jedzenia i kilka butelek Ognistej.
Wybiła godzina osiemnasta. Czwórka znajomych wspaniale się bawiła. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Grali w różne gry prawda czy wyzwanie, kalambury, zgadnij kto to. Przy grach zdążyli się lepiej poznać.
Zostały dwie minuty do północy. Kasztanowłosa siedziała na parapecie wielkiego okna. Ginny i Blasie zniknęli w sypialni na piętrze. Dobrze wiedziała czym to się kończy. Więc została sama z blondynem. Nie przeszkadzało jej to. Zdążyła go polubić i to nawet bardzo. Gdy tak o nim myślała podszedł do niej przytulając się do niej.
-Mionka? - zaczął. - Mam dla ciebie prezent noworoczny.
Spojrzała na niego pytająco. Odwrócił ją do siebie, że teraz stała naprzeciwko niego. Popatrzał na nią chwilę po czym zapytał.
-Ufasz mi?
-Tak – odpowiedziała drżącym głosem.
Uśmiechnął się i ją delikatnie pocałował. Nie odsunęła się, nie spięła. Pozwoliła mu na to i oddała pocałunek. Było jej miło i tak inaczej. Prócz Wiktora Kruma na czwartym roku jeszcze nikogo nie całowała, a chłopak to robił delikatnie bo wiedział co już przeszła. Stali tak i się całowali trzymając ręce przy sobie. To Hermiona zrobiła pierwszy krok jedną ręką wplatając we włosy, a drugą kładąc na jego klatce piersiowej. Zachęcony tym chłopak objął ją delikatnie podnosząc do góry. Mionka objęła Smoka nogami w pasie i zaczęła powoli rozpinać jego koszulę. Draco ruszył w stronę swojej sypialni. Położył ją na łóżku nadal całując. Zaczęli wzajemnie się rozbierać. Kiedy oboje byli już w samej bieliźnie (Granger dziękowała Godrykowi, że pomyślała o eleganckiej, koronkowym komplecie) chłopak zapytał.
-Na pewno tego chcesz?
Pokiwała na znak zgody więc zaczął całować ją po szyi schodząc pocałunkami coraz niżej. Chciał dać jej kilka przyjemności by poczuła się dowartościowana i nie bała, że ją wykorzysta jak jej byli przyjaciele. Kiedy jej jęki stały się bardziej głośne ułożył ją pod sobą. Cały czas całując powoli w nią wszedł. Nie śpieszyli się. Sex był wolny i delikatny. Dopiero gdy ich ciała przyzwyczaiły się do siebie poruszał się szybciej wchodząc głębiej. Razem skończyli wykrzykując imię kochanka. Kiedy Herm poczuła wlewające się w nią nasienie dopiero teraz uświadomiła sobie, że nie zabezpieczyli się. I bała się tego co z tej sprawy może wyniknąć.
Ciągle przytuleni do siebie oddali się w objęcia Morfeusza.
Nowy dzień nastał szybciej niż powinien. Draco od dziesięciut minut nie spał i obserwował przytuloną do niego dziewczynę. Była taka spokojna i nie winna. Pierwszy raz w życiu spędził tak cudowną noc. Jego rozmyślenia przerwała dziewczyna całując chłopaka w policzek. Uśmiechnął się.
-Hej malutka. Wyspana?
-Bardzo – odpowiedziała. - A ty?
-Z tobą było cudownie. Ty byłaś cudowna. Dziękuję ci za tą wspaniałą noc.
-Ja też dziękuję. To był najlepszy sex w moim życiu. Pierwszy raz nie byłam wykorzystana. Nigdy nie czułam się taka wyjątkowa.
Przytulił ją jeszcze mocniej i delikatnie pocałował w usta. Oboje wstali kiedy usłyszeli głos matki chłopaka wołający ich na śniadanie. Blondyn ubrał swoje sprane jeansy, a kasztanowłosa jego koszulę, która sięgała jej do połowy ud. Zeszli do kuchni, gdzie Narcyza robiła śniadanie. Przy stole siedzieli również Ginny z Blasiem. Cała trójka spojrzała na wchodzącą parę i uśmiechnęli się do nich. Wszyscy wiedzieli, że ta dwójka spędziła upojną noc.
Zjedli śniadanie, po którym Rudowłosa wraz z Diabłem udali się do swoich domów, gdzie chcieli odespać i przygotować się do szkoły.
Panna Granger po zjedzeniu posiłku udała się do swojego pokoju, gdzie zabrawszy swoje ciuchy udała się do łazienki aby wziąć długą kojącą i gorącą kąpiel. Ubrana w leginsy i lekką tunikę wzięła swoją ulubioną książkę „Przystań złamanych serc” zaczęła czytać kładąc się na łóżku. Było jej smutno. Dobrze wiedziała, że Draco jutro wraz z przyjaciółmi wróci do szkoły. A ona miała zostać tutaj bo będzie bezpieczna i mu to obiecała.
Cały dzień minął jej bardzo szybko. Nawet nie wiedziała kiedy zjadła kolacje i szykowała się do spania. Wykąpana leżała pod ciepłą kołdrą. Myślała o chłopaku, z którym spędziła cudowną noc i po raz pierwszy nie czuła się wykorzystana, ale zostały również zaspokojone jej potrzeby.
Po chwili usłyszała ciche pukanie do drzwi, które się otworzyły i ukazała się głowa blondyna.
-Śpisz maleńka? - zapytał
-Nie śpię – odpowiedziała. - I nie mów do mnie malutka.
-Wiesz, że złość piękności szkodzi? Skarbie.
-Malfoy! - krzyknęła lecz się zaśmiała. - Co cię do mnie sprowadza.
-Tak jakoś mi pusto bez ciebie. Może chciałabyś spać ze mną?
Posunęła się robiąc mu miejsce obok siebie. Położył się przytulając dziewczynę. Pocałował ją w policzek na dobranoc. Nie skończyło się tylko na ty. Spędzili ze sobą drugą noc. Zasypiając dopiero przed świtem.
***
Hermiona miała cudowny sen. Śniło jej się, że wraz z jakimś mężczyzną siedziała na werandzie małego domku. Po trawie biegała śliczna roczna blond włosa dziewczynka goniąca labradorkę.
Właśnie miała zobaczyć kto jest obok niej, ale coś, a raczej ktoś ją zbudził.
Otworzyła swoje czekoladowe oczy i spojrzała na winowajce, który ponownie ją pocałował. Odpłaciła się tym samym. Całowali się przez jakiś czas. Niestety musieli przerwać tą miłą chwilkę przyjemności bo właśnie wybiła godzina dziesiąta i blondyn musiał zbierać się do szkoły. Pół godziny później żegnali się. Hermiona miała łzy w oczach. Nie chciała się z nim rozstawać, ale obiecała, że będzie twarda i da sobie radę.
-Kiedy znowu cię zobaczę?
-Już nie długo.
Odpowiedział. Pocałował ją i zniknął.
***
Od wyjazdu blondyna minęły ponad 4 miesiące. Hermiona z każdym nowym dniem przybierała na wadze. Narcyzie po długim czasie udało się wyciągnąć z dziewczyny te informacje. Cieszyła się, ze będzie babcią. Była trochę zawiedziona, że w tak młodym wieku, ale było jej miło. Bała się tylko o siebie, przyszłą mamę i małego Malfoy'a.
Zbliżały się Święta Wielkiej Nocy. Pewien blondyn dumnym lecz zdenerwowanym krokiem wszedł do chronionej posiadłości. Od razu w oczy rzucił mu się widok matki czytającej na kanapie popijając przy tym skrzacie wino. Podszedł do niej i się przywitał. Dowiedział się również gdzie znajduję się druga z kobiet. Szybko pokonał schody i wszedł do pokoju kasztanowłosej, która leżała tyłem do wejścia i jak dobrze usłyszał cicho szlochała. Usiadł obok i powiedział.
-Hej skarbie. Co się stało?
-Hej. Nic się nie stało – odpowiedziała. - Draco ja muszę ci coś powiedzieć. Bo... Ja... Ja jestem w ciąży.
Ostatnie słowa powiedziała prawie niesłyszalnym szeptem. Lecz chłopak usłyszał. Wstał i zaczął krążyć po pokoju.
-Powiedź coś proszę – odezwała się przerywając ciszę.
-A co mam powiedzieć? - zapytał. - Powiedz, że to tylko głupi żart.
-Czy ja wyglądam jakbym żartowała? - odparła. - Będziemy mieli dziecko.
-A skąd wiesz, że to jest moje dziecko? Skąd wiesz, że nie jest ono Weasley'a albo Pottera
-Bo byłam z Twoją mamą u mugolskiego lekarza. Zmieniłyśmy trochę wygląd i nazwiska. On powiedział kiedy dokładnie zaszłam w ciążę. Dokładnie pierwszego stycznia. Ma nam się urodzić dziewiętnastego listopada.
I wręczyła mu zdjęcie USG maleństwa. Uważnie je obejrzał szukając jakiejś fałszywej rzeczy. Niczego jednak nie znalazł. Odłożył zdjęcie na szafkę. Złapał się za głowę i zaczął mówić do siebie.
-W tak młodym wieku będę ojcem. Błagam tylko nie teraz.
-Malfoy... Jak nie chcesz tego dziecko po prostu powiedz. To już dzisiaj odejdę i oddam się w ręce sługusów Sam-Wiesz-Kogo. Zabiją mnie i nie będę musiała drugi raz tego samego przeżywać.
Usiadła na łóżku i zaczęła płakać. Łzy obficie lały się po jej policzkach. Chłopak podszedł do niej. Klęknął przed łóżkiem i powiedział.
-Skarbie nie płacz proszę. Zaskoczyłaś mnie tym. Nie spodziewałem się w tym wieku zostać ojcem. To wielki szok. Nie to, że ja nie chcę tego dziecka, ale ja się nie nadaję na ojca. Boję się, że będę taki sam jak Lucjusz. A co do niego to dowiedział się gdzie jest mama. A jak znajdzie ją to i ciebie. Nie chcę was stracić. Zwłaszcza, że teraz będziemy rodzicami.
-Ja chyba wiem, gdzie mogę z Twoją mama się ukryć – odpowiedziała, a widząc jego proszący wzrok dodała. - Moi rodzice kiedyś kupili domek. Rzuciłam na nie mnóstwo zaklęć i sądzę, że tam będziemy bezpieczne.
Rozmyślali w trójkę jak można się tam szybko i bezpiecznie przetransportować. Nie mogli się teleportować bo w Hermiony stanie nie wolno. Proszek Fiu też nie wchodził w rachubę bo kominek w domku nie jest podłączony. Została im jedyna metoda. Podróż zwykłą mugolska koleją. Panie zmieniły swój wygląd i dwa dni później znajdowały się w nowym lokum.
***
Wojna dobiegła końca. Dobro wygrało. Niestety śmierć zabrała ze sobą duże żniwa. Harry Potter jak i Tom Riddle zginęli w ostatecznym starciu. Wszystko wracało do normy. Kilka ostatnich miesięcy najlepsi aurorzy na czele z Kingsley'em wyłapali wszystkich śmierciożerców.
W tym samym czasie nad pięknym jeziorem w bardzo dobrze chronionym domku siedziały dwie kobiety. Obie obserwowały kilku miesięczną blondyneczkę bawiącą się grzechotkami na dywanie. Była małą kopią swojego ojca. Lecz jak na półroczną dziewczynkę bardzo inteligentną.
Nagle kobiety podskoczyły na dźwięk otwieranych drzwi. Odetchnęły z ulgą kiedy do środka weszła Ginny w towarzystwie swojego narzeczonego i Dracona. Ten ostatni przywitał się z matką i swoją dziewczyną. Bo mimo tego, że mieli razem maleństwo nie planowali jeszcze ślubu. Wziął maleństwo na ręcę.
-Jak tam moja mała Lilia?
Pomimo tego, że w tak młodym wieku został ojcem był bardzo szczęśliwy. Dziewczynka stała się jego małą księżniczko i oczkiem w głowie. Wiedział, że dobrze zrobił pomagając wtedy Granger. Bo gdyby nie ona teraz pewnie tkwiłby w Azkabanie. A tak zyskał dwie wspaniałe kobiety.

1 komentarz:

  1. Super rozdział i jeszcze lepsze zakończenie.I fajnie,żebyś teraz wstawiła rozdział.Tak trzymać ;)

    OdpowiedzUsuń