Witam.
W końcu jestem z nowym rozdziałem.
Długo minęło zanim się za niego zabrałam, ale mam już gotowe kolejne dwa.
Jak na razie będą pojawiać się co tydzień w niedziele wieczorem. O zmianie was poinformuje.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
Bal
cz. I
Nastał nowy
dzień. Pewna kasztanowłosa Gryfonka właśnie otworzyła swoje
brązowe oczy. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie przypominał
jej pokój, ani pokój pewnego Ślizgona, w którym już spała.
Próbowała usiąść lecz coś, a raczej ktoś jej to uniemożliwił.
Spojrzała na przytulającego ją do siebie blondyna. Dopiero teraz
przypomniało jej się dlaczego tu jest i co to za miejsce. Doskonale
pamiętała jak weszli do jednej z klas podczas zabawy Halloweenowej.
Nie chciało im się dalej szukać więc zostali w tej klasie.
Całowali się, a potem do później nocy rozmawiali na różne
tematy dowiadując się wielu rzeczy o sobie. Rozmyślenia przerwał
jej głos chłopaka.
-Hej mała – uśmiechnął się.
-Cześć. Możesz mnie puścić?
Chciałam iść do siebie i przygotować się na zajęcia.
-Coo? - zapytał dość inteligentnie.
- To już ta pora?
-Tak Malfoy. Wstajemy i idziemy na
śniadanie, a potem na transmutację. I nie chcę się spóźnić bo
McGonagall nas zamorduje. Zwłaszcza, że jesteśmy Prefektami
Naczelnymi.
I już nic więcej nie mówiąc poszli
do pokoju wspólnego prefektów. Hermiona zajęła pierwsza łazienkę.
Ubrała na siebie tradycyjny szkolny mundurek. Spięła włosy w
luźnego koka, zrobiła lekki makijaż i kilka minut później była
już gotowa.
Na śniadanie nie zdążyli więc o
pustych brzuchach poszli na zajęcia. Kiedy nauczycielka wpuściła
ich do klasy usiedli w swojej ławce i w skupieniu słuchali tematu
lekcji i pisali notatki.
W połowie lekcji do klasy wszedł
chłopczyk z pierwszego roku.
-Pani profesor Gronts prosi panią do
swojej sali – powiedział chłopiec.
-Przekaż pani Tiffany, że jak skończę
zajęcia z siódmym rokiem to do niej przyjdę – poprosiła
Minerwa.
-Pani Gronts prosiła by przyszła pani
teraz – nalegał uczeń. - Mówiła, że jest to bardzo ważne.
-No dobrze. Już idę – i zwróciła
się do uczniów. - A wy macie być grzeczni. Jak wrócę, a tu
będzie hałas lub cokolwiek innego wszyscy macie szlaban.
Zrozumiano?
Klasa zgodnie pokiwała głową. I
nauczycielka wraz z pierwszoklasistą wyszli.
Do Hermiony i Draco podeszły
przyjaciółki dziewczyny. Pierwsza odezwała się Parvati.
-Mionka. Kiedy idziemy po stroję na
bal? To już za dwa tygodnie.
-Właśnie. A ja muszę znaleźć coś
odjazdowego – dodała Pansy.
-A nie sama wiesz, że takich stroi nie
znajdziemy w Hogsmead. Trzeba będzie się wybrać do Londynu –
rzekła Ginny.
-Dziewczyny dajcie spokój –
odpowiedziała Hermiona. - Na to trzeba pozwolenia dyrektorki.
-To nie macie o co się martwić.
Granger bez problemu dostanie pozwolenie. Bo McWiecznieDziewica na
pewno pozwoli swojej najlepszej uczennicy na takie wyjście –
powiedział Draco.
-Ty się lepiej nie odzywaj Malfoy –
odparła Miona. - Chłopcy też pewnie będą cię tym męczyć. A
musicie pasować do nas kolorystycznie. Nie zapomniałeś?
-Nie. Ja i tak zamierzałem ubrać się
na czarno. Bo co innego będzie pasowało do mojej bladej karnacji.
-Ja nie ubiorę się na czarno bałwanie
– oburzyła się PN.
-I nie musisz. Wiesz, że do czarnego
wszystko pasuje?
Ich krótkiej wymianie zdań
przysłuchiwały się dziewczyny. Żadna z nich nie wiedziała, że
Miona i Smok idą razem na bal. Bo dziewczyna im jeszcze tego nie
powiedziała. I miała być to dla wszystkich niespodzianka. Para
zakończyła kłótnie, gdy do klasy weszła nauczycielka. Dokończyła
mówić o animagach (powtórka z klas młodszych).
-Poczekajcie jeszcze chwilę –
powiedziała McGonagall kiedy zadzwonił dzwonek. - Jako, że zbliża
się bal z okazji II Bitwy o Hogwart chciałam wam przypomnieć o
części artystycznej szóstego i siódmego roku. Mam nadzieję, że
przygotowaliście się do tego dobrze. Nie możecie mnie zawieść
przed Ministrem Magii.
Powiedziała i wyprosiła uczniów.
Dni mijały nieubłaganie szybko.
Wielkimi krokami zbliżał się dwudziesty listopada Uczniowie ostatnich
dwóch klas nie mieli prawie czasu dla siebie. Codzienne zajęcia.
Dużo prac domowych. Treningi Quidditcha. Nauka. A do tego
wszystkiego dochodziły jeszcze przygotowania pokazu na bal. Właśnie
jedna z prób trwała w pokoju życzeń. Wystrój bym bardzo Indyjski
aby uczniowie mogli wczuć się w tamtejsze klimaty. I od dobrych
dwóch godzin cały czas ćwiczyli układ. Niektóre dziewczyny miały
dość wygłupów swoich partnerów.
-Jeśli się zaraz nie uspokoisz to
rzucę cię upiorogackiem – oburzyła się Gin na swojego chłopaka.
-Ja przecież nic wiewióreczko nie
robię – odpowiedział Blaise.
-Dobra stop – rzekła Padma. - Macie dziesięć minut przerwy i proszę ochłonąć trochę. Bal jest za tydzień,
a większość z was nie potrafi zrobić podstawowych kroków. Idźcie
na przerwę. I wróćcie z większym entuzjazmem.
I większa część wyszła. Zostały
tylko osoby, którym zależało na estetyce. Ćwiczyli dalej dopóki
nie wrócili pozostali.
Bliźniaczki męczyli ich do późnej
nocy.
***
Jak ja nie znoszę tej szkoły. Mam
dość tego wszystkiego. Nawet nie mam jak się zemścić na Granger.
Cały czas ten głupi blondyn i pozostałe gamonie nie odstępuje jej
na krok. Merlinie jakie to wszystko jest wkurzające. No i jeszcze
Marietta przestała się ze mną zadawać. Woli tę całą hołotę.
Dzięki Merlinie, że chociaż Dafne mnie rozumie. Chociaż ona by
wolała tylko jedno. Trzeba trochę ostudzić jej popęd seksualny bo
nie wyrobie. No ale co poradzić. Nie przeczę, podoba mi się to.
Lubie jak dziewczyna przejmuje inicjatywę. A na dodatek zbliża się
ten cholerny bal. I ten głupi pokaz artystyczny. Może chociaż
wtedy Granger będzie sama przez jakiś czas. W końcu będę mógł
się zemścić. Zobaczymy co nam przyniesie los.
***
Stała na korytarzu wraz ze swoim
chłopakiem Adrianem Puceyem. Spędzali razem bardzo dużo czasu. Jej
to nie przeszkadzało. Czuła się doceniana. I nie musiał mieć już
nic do czynienia z Benem. Dla niej to był wielki plus. Nie słuchała
już jego narzekań na temat jego niespełnionej zemsty. Miała w
końcu osobę, która ją rozumie i będzie wspierać w każdej
chwili i złym momencie. Która rozbawi w czasie smutku. Taki
chłopak, którego można przedstawić rodzinie. Była z nim
szczęśliwa i czuła się bezpieczna.
***
Moja kochana małżonka nie chcę dać
spokoju z wyciąganiem ze mnie informacji na temat naszej zaginionej
córeczki. Ja sam nie wiem za bardzo jak ona wygląda. Wiem tylko jak
się nazywa, ale nikomu nie chcę o tym powiedzieć. Ja sam najpierw
muszę się przekonać czy to na pewno ona. Szukałem już tyle lat.
Może w końcu udało mi się ją odnaleźć. Szkoda tylko, że nie
przyszła wtedy na spotkanie. Może wypadło jej coś ważniejszego.
No przecież jest w Hogwarcie, a tam jak zwykle coś się dzieje.
Może uda mi się jeszcze przed tym balem z nią spotkać. Zobaczymy.
Oby tylko moja druga córka nie zaczęła jej szukać. Ma bardzo
ślizgoński charakter. Jak coś chce to musi to mieć. Mam tylko
nadzieję, że chłopak o którym mi i żonie pisała potrafi dobrze
zaopiekować się naszą najmłodszą pociechą.
***
Już tak dawno nie dostałam listu od
mojej kochanej Hermionki. Mam nadzieję, że u niej wszystko dobrze.
Wiem, ze jest już młodą kobietą, ale dla mnie zawsze pozostanie
małą słodką kruszynką. W końcu to moja jedyna córeczka.
-Jane
skarbie co robisz? - zapytał mężczyzna, który właśnie wszedł
do domu.
-Myślę o naszej Mionce –
odpowiedziała kobieta. - Dawno nic do nas nie napisała.
-Wiem kochanie. Ale pewnie zapomniała.
Mówiła, że ten rok będzie dla niej bardzo ciężki. Te całe
testy. Sama rozumiesz. A jeszcze pisała wcześniej o tym, że
została prefektem naczelnym i musi przygotować bal na rocznice
bitwy.
Brunet przytulił swoją żonę
pocieszająco. Sam też tęsknił za córką, ale to on musiał
okazać męstwo.
***
Brakowało mu tego wspólnego spędzania
czasu ze swoimi przyjaciółmi. Z Harrym widywał się tylko w pokoju
wspólnym lub na treningach. Tak poza ty, Potter dużo czasu spędzał
ze swoją dziewczyną i pozostałymi Ślizgonami. A ze swoją byłą
przyjaciółką nie rozmawiał od tamtego pamiętnego dnia. Prosił
ją o przebaczenie. Widać, że jeszcze się nie zastanowiła.
Brakowało mu pomocy w zadaniach. A w szczególności jej towarzystwa
i wspólnych rozmów wieczorami przy kominku. Postanowił, że
spróbuje porozmawiać z nią jeszcze raz. Jak na razie spędzi
romantyczny wieczór ze swoją dziewczyną. Ma wobec niej plany.
Wiedział, że jest na taki czyn gotowy.
***
Siedziała w pokoju wspólnym PN.
Lubiła tutaj przesiadywać. Najlepiej z dobrą książką i
ulubionym skrzacim winem oraz lodami czekoladowymi. I nic więcej jej
do szczęścia nie było potrzebne. Miała kochających rodziców.
Przyjaciół. Trochę zwariowanych, ale nie dane jej było się w
takim towarzystwie nudzić. Pewnego chłopaka na oku. Lecz bała się
odrzucenia. A jaka normalna dziewczyna by się nie bała? Był
przystojny, dość inteligentny. Mogła porozmawiać z nim na wiele
ciekawych tematów. Posiadał kilka wad jak każdy. No ale ideały
nie istnieją. No i ostatni problem. Chłopak o którym mowa lubi
bawić się dziewczynami. Nie chciała zostać jego kolejną lalką
do zabawy. Chciała być kochana. Szanowana. I traktowana z
odpowiednim taktem.

Biedne siostry Patil - szkoda ze ci których trenują to takie ciemne masy
OdpowiedzUsuńTen Ben jest irytujący, do takiego stopnia że Diabeł Smok i Łasic do spułki się przy nim kryją.
jest spoko życzę weny
Bardzo fajny rozdział. Ciekawe co Ben wymyślił.
OdpowiedzUsuńJa już chcę ciąg dalszy ...
Dużo weny życze ,
H
Dziekuje H.
UsuńSzybko sie dowiesz co wymysli Benji.
Pozdrawiam