niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 19 cz. I

Witam.
W końcu jestem z nowym rozdziałem.
Długo minęło zanim się za niego zabrałam, ale mam już gotowe kolejne dwa.
Jak na razie będą pojawiać się co tydzień w niedziele wieczorem. O zmianie was poinformuje.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.

Bal cz. I

Nastał nowy dzień. Pewna kasztanowłosa Gryfonka właśnie otworzyła swoje brązowe oczy. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie przypominał jej pokój, ani pokój pewnego Ślizgona, w którym już spała. Próbowała usiąść lecz coś, a raczej ktoś jej to uniemożliwił. Spojrzała na przytulającego ją do siebie blondyna. Dopiero teraz przypomniało jej się dlaczego tu jest i co to za miejsce. Doskonale pamiętała jak weszli do jednej z klas podczas zabawy Halloweenowej. Nie chciało im się dalej szukać więc zostali w tej klasie. Całowali się, a potem do później nocy rozmawiali na różne tematy dowiadując się wielu rzeczy o sobie. Rozmyślenia przerwał jej głos chłopaka.
-Hej mała – uśmiechnął się.
-Cześć. Możesz mnie puścić? Chciałam iść do siebie i przygotować się na zajęcia.
-Coo? - zapytał dość inteligentnie. - To już ta pora?
-Tak Malfoy. Wstajemy i idziemy na śniadanie, a potem na transmutację. I nie chcę się spóźnić bo McGonagall nas zamorduje. Zwłaszcza, że jesteśmy Prefektami Naczelnymi.
I już nic więcej nie mówiąc poszli do pokoju wspólnego prefektów. Hermiona zajęła pierwsza łazienkę. Ubrała na siebie tradycyjny szkolny mundurek. Spięła włosy w luźnego koka, zrobiła lekki makijaż i kilka minut później była już gotowa.
Na śniadanie nie zdążyli więc o pustych brzuchach poszli na zajęcia. Kiedy nauczycielka wpuściła ich do klasy usiedli w swojej ławce i w skupieniu słuchali tematu lekcji i pisali notatki.
W połowie lekcji do klasy wszedł chłopczyk z pierwszego roku.
-Pani profesor Gronts prosi panią do swojej sali – powiedział chłopiec.
-Przekaż pani Tiffany, że jak skończę zajęcia z siódmym rokiem to do niej przyjdę – poprosiła Minerwa.
-Pani Gronts prosiła by przyszła pani teraz – nalegał uczeń. - Mówiła, że jest to bardzo ważne.
-No dobrze. Już idę – i zwróciła się do uczniów. - A wy macie być grzeczni. Jak wrócę, a tu będzie hałas lub cokolwiek innego wszyscy macie szlaban. Zrozumiano?
Klasa zgodnie pokiwała głową. I nauczycielka wraz z pierwszoklasistą wyszli.
Do Hermiony i Draco podeszły przyjaciółki dziewczyny. Pierwsza odezwała się Parvati.
-Mionka. Kiedy idziemy po stroję na bal? To już za dwa tygodnie.
-Właśnie. A ja muszę znaleźć coś odjazdowego – dodała Pansy.
-A nie sama wiesz, że takich stroi nie znajdziemy w Hogsmead. Trzeba będzie się wybrać do Londynu – rzekła Ginny.
-Dziewczyny dajcie spokój – odpowiedziała Hermiona. - Na to trzeba pozwolenia dyrektorki.
-To nie macie o co się martwić. Granger bez problemu dostanie pozwolenie. Bo McWiecznieDziewica na pewno pozwoli swojej najlepszej uczennicy na takie wyjście – powiedział Draco.
-Ty się lepiej nie odzywaj Malfoy – odparła Miona. - Chłopcy też pewnie będą cię tym męczyć. A musicie pasować do nas kolorystycznie. Nie zapomniałeś?
-Nie. Ja i tak zamierzałem ubrać się na czarno. Bo co innego będzie pasowało do mojej bladej karnacji.
-Ja nie ubiorę się na czarno bałwanie – oburzyła się PN.
-I nie musisz. Wiesz, że do czarnego wszystko pasuje?
Ich krótkiej wymianie zdań przysłuchiwały się dziewczyny. Żadna z nich nie wiedziała, że Miona i Smok idą razem na bal. Bo dziewczyna im jeszcze tego nie powiedziała. I miała być to dla wszystkich niespodzianka. Para zakończyła kłótnie, gdy do klasy weszła nauczycielka. Dokończyła mówić o animagach (powtórka z klas młodszych).
-Poczekajcie jeszcze chwilę – powiedziała McGonagall kiedy zadzwonił dzwonek. - Jako, że zbliża się bal z okazji II Bitwy o Hogwart chciałam wam przypomnieć o części artystycznej szóstego i siódmego roku. Mam nadzieję, że przygotowaliście się do tego dobrze. Nie możecie mnie zawieść przed Ministrem Magii.
Powiedziała i wyprosiła uczniów.
Dni mijały nieubłaganie szybko. Wielkimi krokami zbliżał się dwudziesty listopada Uczniowie ostatnich dwóch klas nie mieli prawie czasu dla siebie. Codzienne zajęcia. Dużo prac domowych. Treningi Quidditcha. Nauka. A do tego wszystkiego dochodziły jeszcze przygotowania pokazu na bal. Właśnie jedna z prób trwała w pokoju życzeń. Wystrój bym bardzo Indyjski aby uczniowie mogli wczuć się w tamtejsze klimaty. I od dobrych dwóch godzin cały czas ćwiczyli układ. Niektóre dziewczyny miały dość wygłupów swoich partnerów.
-Jeśli się zaraz nie uspokoisz to rzucę cię upiorogackiem – oburzyła się Gin na swojego chłopaka.
-Ja przecież nic wiewióreczko nie robię – odpowiedział Blaise.
-Dobra stop – rzekła Padma. - Macie dziesięć minut przerwy i proszę ochłonąć trochę. Bal jest za tydzień, a większość z was nie potrafi zrobić podstawowych kroków. Idźcie na przerwę. I wróćcie z większym entuzjazmem.
I większa część wyszła. Zostały tylko osoby, którym zależało na estetyce. Ćwiczyli dalej dopóki nie wrócili pozostali.
Bliźniaczki męczyli ich do późnej nocy.
***
Jak ja nie znoszę tej szkoły. Mam dość tego wszystkiego. Nawet nie mam jak się zemścić na Granger. Cały czas ten głupi blondyn i pozostałe gamonie nie odstępuje jej na krok. Merlinie jakie to wszystko jest wkurzające. No i jeszcze Marietta przestała się ze mną zadawać. Woli tę całą hołotę. Dzięki Merlinie, że chociaż Dafne mnie rozumie. Chociaż ona by wolała tylko jedno. Trzeba trochę ostudzić jej popęd seksualny bo nie wyrobie. No ale co poradzić. Nie przeczę, podoba mi się to. Lubie jak dziewczyna przejmuje inicjatywę. A na dodatek zbliża się ten cholerny bal. I ten głupi pokaz artystyczny. Może chociaż wtedy Granger będzie sama przez jakiś czas. W końcu będę mógł się zemścić. Zobaczymy co nam przyniesie los.
***
Stała na korytarzu wraz ze swoim chłopakiem Adrianem Puceyem. Spędzali razem bardzo dużo czasu. Jej to nie przeszkadzało. Czuła się doceniana. I nie musiał mieć już nic do czynienia z Benem. Dla niej to był wielki plus. Nie słuchała już jego narzekań na temat jego niespełnionej zemsty. Miała w końcu osobę, która ją rozumie i będzie wspierać w każdej chwili i złym momencie. Która rozbawi w czasie smutku. Taki chłopak, którego można przedstawić rodzinie. Była z nim szczęśliwa i czuła się bezpieczna.
***
Moja kochana małżonka nie chcę dać spokoju z wyciąganiem ze mnie informacji na temat naszej zaginionej córeczki. Ja sam nie wiem za bardzo jak ona wygląda. Wiem tylko jak się nazywa, ale nikomu nie chcę o tym powiedzieć. Ja sam najpierw muszę się przekonać czy to na pewno ona. Szukałem już tyle lat. Może w końcu udało mi się ją odnaleźć. Szkoda tylko, że nie przyszła wtedy na spotkanie. Może wypadło jej coś ważniejszego. No przecież jest w Hogwarcie, a tam jak zwykle coś się dzieje. Może uda mi się jeszcze przed tym balem z nią spotkać. Zobaczymy. Oby tylko moja druga córka nie zaczęła jej szukać. Ma bardzo ślizgoński charakter. Jak coś chce to musi to mieć. Mam tylko nadzieję, że chłopak o którym mi i żonie pisała potrafi dobrze zaopiekować się naszą najmłodszą pociechą.
***
Już tak dawno nie dostałam listu od mojej kochanej Hermionki. Mam nadzieję, że u niej wszystko dobrze. Wiem, ze jest już młodą kobietą, ale dla mnie zawsze pozostanie małą słodką kruszynką. W końcu to moja jedyna córeczka.
-Jane skarbie co robisz? - zapytał mężczyzna, który właśnie wszedł do domu.
-Myślę o naszej Mionce – odpowiedziała kobieta. - Dawno nic do nas nie napisała.
-Wiem kochanie. Ale pewnie zapomniała. Mówiła, że ten rok będzie dla niej bardzo ciężki. Te całe testy. Sama rozumiesz. A jeszcze pisała wcześniej o tym, że została prefektem naczelnym i musi przygotować bal na rocznice bitwy.
Brunet przytulił swoją żonę pocieszająco. Sam też tęsknił za córką, ale to on musiał okazać męstwo.
***
Brakowało mu tego wspólnego spędzania czasu ze swoimi przyjaciółmi. Z Harrym widywał się tylko w pokoju wspólnym lub na treningach. Tak poza ty, Potter dużo czasu spędzał ze swoją dziewczyną i pozostałymi Ślizgonami. A ze swoją byłą przyjaciółką nie rozmawiał od tamtego pamiętnego dnia. Prosił ją o przebaczenie. Widać, że jeszcze się nie zastanowiła. Brakowało mu pomocy w zadaniach. A w szczególności jej towarzystwa i wspólnych rozmów wieczorami przy kominku. Postanowił, że spróbuje porozmawiać z nią jeszcze raz. Jak na razie spędzi romantyczny wieczór ze swoją dziewczyną. Ma wobec niej plany. Wiedział, że jest na taki czyn gotowy.
***

Siedziała w pokoju wspólnym PN. Lubiła tutaj przesiadywać. Najlepiej z dobrą książką i ulubionym skrzacim winem oraz lodami czekoladowymi. I nic więcej jej do szczęścia nie było potrzebne. Miała kochających rodziców. Przyjaciół. Trochę zwariowanych, ale nie dane jej było się w takim towarzystwie nudzić. Pewnego chłopaka na oku. Lecz bała się odrzucenia. A jaka normalna dziewczyna by się nie bała? Był przystojny, dość inteligentny. Mogła porozmawiać z nim na wiele ciekawych tematów. Posiadał kilka wad jak każdy. No ale ideały nie istnieją. No i ostatni problem. Chłopak o którym mowa lubi bawić się dziewczynami. Nie chciała zostać jego kolejną lalką do zabawy. Chciała być kochana. Szanowana. I traktowana z odpowiednim taktem.  




3 komentarze:

  1. Biedne siostry Patil - szkoda ze ci których trenują to takie ciemne masy
    Ten Ben jest irytujący, do takiego stopnia że Diabeł Smok i Łasic do spułki się przy nim kryją.
    jest spoko życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział. Ciekawe co Ben wymyślił.
    Ja już chcę ciąg dalszy ...
    Dużo weny życze ,
    H

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje H.
      Szybko sie dowiesz co wymysli Benji.
      Pozdrawiam

      Usuń