niedziela, 13 września 2015

Rozdział 20

Cześć kochani.
Jestem z kolejnym rozdziałem.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.



Nieoczekiwany bieg wydarzeń

Minęło kilka dni od balu. W szkole nie mówiło się o niczym innym jak o zbliżających się świętach Bożego Narodzenia. Wszyscy chwalili się między sobą z kim i gdzie je spędzą.
Pewna kasztanowłosa dziewczyna właśnie kończyła pisać list do swoich rodziców. Opisała w min wszystko co wydarzyło się w przeciągu ostatnich trzech tygodni. Gotowy list przywiązała swojej sówce – Daise - do nóżki i wypuściła ją w podróż. Sama ubrała się w swój ulubiony strój by następnie udać się do salonu, gdzie mogła usiąść przed kominkiem z dobrą książką w ręku. Niestety nie długo dane było jej posiedzieć w ciszy i samotności gdyż nagle dało się słyszeć mocne stukanie w ramy portretu. Zrezygnowana wstała i poszła otworzyć. Kiedy odsunęła obraz zobaczyła stojącą na korytarzu małą dziewczynkę o blond włosach. Dobrze wiedziała kim ona jest. Uśmiechnęła się do przybyłej i zaprosiła ją do środka.
-Coś się stało Annie? - zapytała.
-Właściwie to nie – odpowiedziała dziewczynka. - Przyszłam do ciebie bo chciałam z Tobą porozmawiać.
Miona usiadła na kanapie. Gestem ręki wskazała dziewczynie miejsce obok siebie. Siedziały w milczeniu. Ta cisza zaczęła przeszkadzać starszej Gryfonce więc powiedziała.
-O czym chciałaś porozmawiać słońce?
-Nie wiem od czego zacząć – rzekła młodsza z nich.
-To od początku wszystko powoli powiedz. Mnie się nigdzie nie śpieszy – odparła uśmiechając się Herm.
-No bo wiesz. Mam do ciebie pytanie – zaczęła blondynka. - Ostatnio zauważyłam, że ty i mój brat macie się ku sobie. Dlaczego więc nie przejmiesz inicjatywy i nie spróbujesz zacząć jakoś związek między wami?
Zszokowana Hermiona ze zdziwienia otworzyła buzie. Nie spodziewała się iż taka młodziutka może być aż tak sprytna. Nie wiedziała co jej ma odpowiedzieć. Sama wiedziała dlaczego, ale nie chciała to źle przekazać dziewczynce.
-Wiesz ja i Draco jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nic nas więcej nie łączy.
-Ja wiem swoje. Lubisz go bardziej niż przyjaciela. Może jestem tylko czternastolatką, ale mam oczy i dość inteligencji by wiedzieć jak jest naprawdę.
-To nie jest takie łatwe – powiedziała Miona smutnie. - Malfoy lubi mieć dziewczyny na jedną noc. Bawi się nimi i porzuca jak zepsutą zabawkę. Może i go lubię, ale boję się być jedną z nich. A on się nie potrafi zmienić. Za dużo bym od niego wymagała, a sam kiedyś powiedział oczywiście jak był piany, że on nie kocha. Że nie potrafi zrozumieć jak ludzie mogą darzyć się czymś co nie istnieje. Rozumie miłość matki do dziecka ale nie człowieka do drugiego człowieka. Nie wiem czy coś z tego rozumiesz, ale ja inaczej nie umiem ci tego powiedzieć.
-Zrozumiałam. Chodzi ci o to, że boisz się odrzucenia przez niego. Mionka jesteś ładną i inteligentną dziewczyną. Jeśli mój brat tego nie rozumie to chyba utleniacz mózg mu musiał wyżreć.
Obie zaczęły się z tego śmiać. Rozmawiały jeszcze przez godzinę o sprawach szkolnych i zbliżających się świętach.
A kiedy wieczorem Hermiona leżała już w swoim łóżku myślała o tym wszystkim co powiedziała jej młodsza koleżanka. Od początku wiedziała, że ta mała jest inteligentna, ale nie sądziła iż to właśnie jeszcze dziecko może tyle zrozumieć o życiu, miłości. Z rozmyśleniami o pewnym blondynie oddała się w objęcia Morfeusza.
***
I co ja mam teraz zrobić. Nie sądziłam, że zeswatanie mojego brata z Hermioną będzie aż tak ciężkie. Nie wiedziałam iż Draco jest takim dupkiem. No bo jak inaczej go nazwać. Ma taki wielki skarb przed sobą w postaci Miony, a on nie potrafi tego dobrze rozegrać. Chyba będę musiała coś porządnego wymyślić. Wiem co czuje Herm do mojego brata. Jest zakochana, a on? Będę musiała sobie z nim porozmawiać.
***
Był późny wieczór. Właśnie wracała wraz z swoim mężem do domu po kolacji, którą zjedli w ulubionej restauracji. Jechali spokojnie i powoli swoim nowym samochodem. Kupili go nie dawno i chcieli wypróbować nowe cacko. Ulice Londynu były dzisiaj wyjątkowo spokojne. Zaniepokoiło to panią Granger. Drogę, którą zawsze pokonywali była bardzo ruchliwa. Nawet o tej porze dnia. Podświadomość jej podpowiadał, że coś strasznego może się wydarzyć. Wiedziała iż jej mąż jest dobrym kierowcą, chociaż nawet najlepszym może się coś przytrafić.
Właśnie skręcili w uliczkę dwie przecznice od swojego domu. Pan Granger nie zdążył zareagować gdy z naprzeciwka jadący ich pasem auto było bardzo rozpędzone. Nie minęła chwila, a dwa pojazdy zderzyły się ze sobą.
***
Obudził ją krzyk kobiety. Zdezorientowana usiadła gwałtownie. Szybko rozejrzała się po sypialni. Nikogo nie zobaczyła i odetchnęła z ulgą. Próbował sobie przypomnieć co jej się śniło. Niestety nie potrafiła. Ale wiedziała, że to był tylko zły sen. Spojrzała na zegarek aby zobaczyć ile czasu jej jeszcze zostało do zajęć. Wskazywał on 6:20. Nie śpiesząc się zabrała swoje przygotowane ubrania i udała się do łazienki. Wzięła dłuższy prysznic. Ubrała się, uczesała i zrobiła lekki makijaż. Przygotowana wróciła do salonu i usiadła na jednym z fotelów. Siedziała i myślała. Nawet nie zauważyła jak jej współlokator usiadł na kanapie. Z rozmyśleń wyrwał ją głos chłopaka.
-Halo. Ziemia do Granger – machał ręką przed jej twarzą. - Granger! Żyjesz?
-Co? - zapytała dość inteligentnie.
-Mówię do ciebie od pięciu minut a ty mnie nie słuchałaś – odpowiedział.
-Tak, tak Malfoy – rzekła.
-Czyli zgadzasz się ze mną, że nasze dzieci będą miały na imię Whisky i Cola?
-Tak pewnie.
-Granger do cholery co z Tobą? - zapytał.
-A co ma być? - odparła. - Mówiłeś coś?
-Tak mówiłem – powiedział. - Właśnie zgodziłaś się ze mną, że nasze dzieci będą miały na imię Whisky i Cola.
-Co? Jakie dzieci? Jak to możliwe?
-Żartowałem. Nie słuchasz mnie – oburzył się. - Pytałem czy idziemy na śniadanie.
Kiwnęła głową na znak zgody. Wstali ze swoich miejsc i udali się do Wielkiej Sali na posiłek. Kiedy znaleźli się na miejscu usiedli przy swoich stołach.
Hermiona nie była głodna. Miała dziwne przeczucie, że coś odmieni jej życie o 180 stopnie. Nie wiedziała jeszcze co.
***
Od rana obserwował swoją współlokatorkę. Chciał z nią porozmawiać, a ona ciałem była obok niego, a duchem gdzie indziej. Przez cały dzień spróbował coś z niej wyciągnąć. Niestety mu się nie udało. Na lekcjach siedziała cicho i nie wyrywał się do żadnej odpowiedzi. Bardzo go to zdziwiło bo zawsze to robiła zdobywając punkty dla swojego domu. Wieczorem rozmyślając o dziewczynie udał się do łazienki aby trochę popływać w ich dużej wannie. Rozebrał się do bokserek i wskoczył do wody, którą zdążył już napuścić. Przepłynął kilka razy długość basenu. Wyczerpany usiadł na schodkach patrząc w głąb wody. Kiedy wycierał się ręcznikiem usłyszał najpierw krzyk przerażenia i bólu, a następnie odgłos tłuczonego szkła.
Nie przejmując się iż ma na sobie tylko spodnie od piżamy wybiegł z toalety by znaleźć się w salonie, a następnie w sypialni Hermiony. Stała na środku pokoju w potłuczonym szkle trzymając w dłoni jakiś zwitek pergaminu. Ostrożnie podszedł do niej by nie spłoszyć dziewczyny zważywszy, że stała pośrodku szkła.
-Granger? - zapytał cicho. - Co się stało?
Nie odpowiedziała mu. Spojrzał na jej twarz i zauważył strumyki łez spływające po jej policzkach. Nie myśląc wiele podniósł ją i zabrał do salonu. Nie wyrywał się. Wtuliła w jego ramię i mocno płacząc. Gdy znalazł się już w salonie posadził koleżankę na kanapie.
-Hermiona co się stało? - spróbował znowu.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko podała mu pergamin i usiadła z podkulonymi nogami szlochając. Chłopak rozłożył kartkę i zaczął czytać.
Szanowna Panno Granger.
Dzisiaj w godzinach porannych zawiadomiono nas, że pani rodzice Jane i Richard Granger zginęli wczoraj wieczorem w wypadku samochodowym spowodowanym przez drugiego kierowcę. Niestety nie są nam jeszcze znane dokładne szczegóły wypadku. Jest nam niezmiernie przykro z powodu pani straty.
Z wyrazami współczucia
Starszy inspektor Ministerstwa do spraw mugoli
Anthonio McDonald
Skończył czytać i spojrzał na wciąż szlochającą dziewczynę. Zrobiło mu się przykro. Nigdy nie pałał miłością do ludzi pochodzenia niemagicznego lecz w tamtej chwili bardzo współczuł dziewczynie. Usiadł obok niej i spróbował przytulić w geście pocieszenia. Spojrzała na niego wystraszona i uciekła do łazienki. Nie wiedząc co ma zrobić wysłał patronusa do Ginny i Pansy aby natychmiast się tu zjawiły. Nie minęło dziesięciu minut, a trzy dziewczyny wbiegły do salonu, a wraz z nimi trzech chłopców. Przybyli spojrzeli na blondyna z minami pytającymi.
-Co się stało? - zapytały Gin z Astorią
-Gdzie jest Hermiona? - wtórowali jej Pansy z Harrym.
-Już wam mówię – odparł Malfoy. - Hermiona jest w łazience. Płacze.
Jak tylko to powiedział dziewczyny zerwały się z kanapy i już zamierzały wejść do łazienki kiedy zatrzymał ich blond włosy Ślizgon.
-Poczekajcie chwilę. Hermiona płacze bo właśnie otrzymała list z Ministerstwa.
I podał dziewczyną pergamin. Wszyscy się na nim skupili. Kiedy skończyli czytać spojrzeli ponownie na chłopaka. Kiwnął im głową i dziewczyny zniknęły w łazience. Chłopcy usiedli na kanapach i fotelach i czekali na swoje koleżanki.
***
Jak tylko zamknęła się w łazience usiadła nad basenem czekając aż napełni się wodą. Zamierzała wskoczyć do niej i się zanurzyć aby zatopić swoje smutki. Nie potrafiła dopuścić do siebie myśli, że jej rodzice zginęli w wypadku. Tak bardzo ich kochała. Nie chciała ich teraz stracić. Właśnie to teraz potrzebowała ich najbardziej by udowodnili, ze to tylko zły sen. Chciała się z niego wybudzić. Kiedy rozebrała się do bielizny i zamierzała wskoczyć do basenu, do łazienki wpadły jej przyjaciółki. Nie czekając na ich reakcje po prostu wskoczyła. Pozostałe dziewczyny pisnęły z przerażenia i wszystkie trzy w ubraniach wskoczyły zaraz za nią by jak najszybciej wyciągnął ją na powierzchnie. Po chwili wszystkie panie siedziały już na kafelkach łazienki i próbowały przywrócić przytomność dziewczynie.
***
-Chłopaki chodźcie tutaj natychmiast – usłyszał krzyk młodej Weasley.
W kilka sekund byli już w łazience. Gdy tylko zobaczyli mokre koleżanki i nieprzytomną Mione od razu do nich podeszli. Malfoy uklęknął obok dziewczyny, a Teodor już wyciągał różdżkę by wypowiedzieć kilka zaklęć (był on tak samo dobry w nauce jak Hermiona). Udało mu się przywrócić oddech kasztanowłosej.
-Trzeba ją jak najszybciej zanieść do Skrzydła Szpitalnego. Niech się nią zajmie ktoś z doświadczeniem. Ja tylko przywróciłem jej oddech i sprawdziłem czy sobie nic nie uszkodziła.
-Ja ją zaniosę – powiedział blondyn. - Tylko trzeba ją w coś ubrać.
I wziął szlafrok. Założył na wciąż nieprzytomną dziewczynę. Wziął ją delikatnie na ręce i ruszył do wyjścia. Zanim jednak zniknął za drzwiami łazienki powiedział do przyjaciół.
-Trzeba powiadomić McGonagall co się tu wydarzyło. I niech przyjdzie do Skrzydła. A w pokoju Granger jest pełno porozbijanego szkła. Jak byście mogli coś z tym zrobić.
-Dobrze – odpowiedzieli chórem. - Idź już z nią.
Wyszedł z dziewczyną na rękach. Modlił się tylko by schody nie zrobiły mu żadnego psikusa by mógł oddać dziewczynę w ręce pani Pomfroy. Prosił wszystkie znane mu bóstwa by Herm odzyskała przytomność.
Kilka minut później wszedł do Skrzydła wołając pielęgniarkę. Kiedy tylko zobaczyła mokrą dziewczynę kazała ją położyć na łóżku i od razu się nią zajęła wyganiając chłopaka za drzwi. Nie mając innego wyjścia tak zrobił.
***
Widziała tylko ciemność przed sobą. Próbowała złapać oddech lecz w płucach czuła tylko wodę. Umierała. Wiedziała o tym. Prosiła tylko by to się w końcu skończyło. Niestety jej prośby nie zostały wysłuchane. Ktoś oczyścił jej płuca z wody. Słyszała głosy znajomych. Czyli jednak żyje. Oni ją uratowali, ale po co. Chciała dołączyć do swoich rodziców. By móc ich zobaczyć i przytulić. Poczuła jak ktoś ją podnosi, a potem słyszała głos blondyna wydającego rozkazy. Nawet w takich sytuacjach musi się rządzić. Po chwili leżała już na miękkim łóżku i słyszała kobiecy głos. Pozwoliła odpłynąć swojej świadomości.
***
Jak tylko zaniósł Mione do szpitala i Pomfrey wyrzuciła go z sali czekał przed na informacje. Kilka minut później dołączyło do niego pozostałe grono przyjaciół z Minerwą McGonagall. Dyrektorka szybko weszła do skrzydła aby zobaczyć co z panna Granger. Pozostali czekali.
Minęło dziesięć minut i profesorka wyszła z pomieszczenia.
-Czy wyjaśnicie mi co się stało? - zapytała McGonagall.
-Wieczorem Hermiona dostała list z Ministerstwa, w którym napisali o wypadku jej rodziców – odpowiedział blondyn. - A później chciała się utopić w naszym basenie. Dziewczyny wyciągnęły ją z wody, a Teodor sprawdził jej stan zdrowia i przywrócił oddech.
-Bardzo dobrze panie Nott dwadzieścia punktów za znajomość tak skomplikowanych zaklęć – rzekła zszokowana dyrektorka.
-Pani profesor co z Hermioną? - zapytał Harry.
-Jej stan jest ustabilizowany – powiedziała. - Ale potrzebuje odpoczynku. Pani Pomfrey powiedziała, że tydzień będzie musiała poleżeć w szpitalu. A was proszę by nie mówić nikomu dlaczego panna Granger jest w skrzydle. Nikt nie musi wiedzieć o jej próbie samobójstwa. A po jej wyjściu nie będzie mogła na długi czas zostawać sama dla jej własnego bezpieczeństwa.
Skończyła mówić i ruszyła w stronę swojego gabinetu. Przyjaciele spojrzeli po sobie. Nikt nie wiedział co ma teraz powiedzieć. I wszyscy chcieli zobaczyć czy Hermionie naprawdę nic nie jest. Niestety już dzisiaj nie mogli wejść do środka. Pielęgniarka pozwoliła im przyjść jutro.
Więc cała siódemka poszła z powrotem do pokoju wspólnego Prefektów Naczelnych, gdzie usiedli przed kominkiem.
-I co my teraz z nią zrobimy? - mówiła smutnie Ginny.
-Nie wiem – odpowiedział Draco. - Trzeba będzie ją pilnować by już więcej nie próbowała zrobić sobie krzywdy. No i musimy się dowiedzieć kiedy i gdzie jest pogrzeb jej rodziców. Na pewno będzie chciała tam pójść, a my jako jej przyjaciele musimy ją wesprzeć.
-Masz rację – odpowiedział Harry. - Jako, że ja mam najlepsze z nas wszystkich kontakty z Ministrem napiszę do niego i dowiem się co i jak.
Posiedzieli jeszcze jakiś czas po czym zostawili chłopaka samego.
Draco bardzo długo siedział przed kominkiem w salonie. Rozmyślał o wszystkim i o niczym. Zastanawiam się jak polepszyć sytuację Hermiony. Wiedział, że będzie chodziła smutna i rozdrażniona, a i pewnie po nocach spać nie będzie umiała.
I co ja mam teraz zrobić? Nie mogę dopuścić by znowu chciała odebrać sobie życie. Jest dla mnie ważna. Nie wie, jak mam to interpretować. Sam tego nie rozumiem. A to mi zapewne przypadnie rola jej obrońcy i pocieszyciela. Jakoś dam radę. Dla niej zrobię wszystko. I choćbym niebo i ziemię musiał poruszyć znajdę tego idiotę co spowodował wypadek i zrobię mu takie złe rzeczy, że nawet założycielom się nie śniło. Czas iść do łóżka. Jutro czeka mnie ciężki dzień. Mówił do siebie blondyn. 
Udał się do swojej sypialni by po chwili oddać się w objęcia Morfeusza.



2 komentarze:

  1. Malfoy - rycerz na tlenionym koniu - inaczej nie zinterpretuje. genialne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Rycerz na tlenionym koniu"
      Padlam jak to przeczytalam.
      Milo ze ci sie podoba

      Usuń