Cześć kochani.
Jestem z kolejnym rozdziałem.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
Nieoczekiwany
bieg wydarzeń
Minęło kilka
dni od balu. W szkole nie mówiło się o niczym innym jak o
zbliżających się świętach Bożego Narodzenia. Wszyscy chwalili
się między sobą z kim i gdzie je spędzą.
Pewna kasztanowłosa dziewczyna właśnie
kończyła pisać list do swoich rodziców. Opisała w min wszystko
co wydarzyło się w przeciągu ostatnich trzech tygodni. Gotowy list
przywiązała swojej sówce – Daise - do nóżki i wypuściła ją
w podróż. Sama ubrała się w swój ulubiony strój by następnie
udać się do salonu, gdzie mogła usiąść przed kominkiem z dobrą
książką w ręku. Niestety nie długo dane było jej posiedzieć w
ciszy i samotności gdyż nagle dało się słyszeć mocne stukanie w
ramy portretu. Zrezygnowana wstała i poszła otworzyć. Kiedy
odsunęła obraz zobaczyła stojącą na korytarzu małą dziewczynkę
o blond włosach. Dobrze wiedziała kim ona jest. Uśmiechnęła się
do przybyłej i zaprosiła ją do środka.
-Coś się stało Annie? - zapytała.
-Właściwie to nie – odpowiedziała
dziewczynka. - Przyszłam do ciebie bo chciałam z Tobą porozmawiać.
Miona usiadła na kanapie. Gestem ręki
wskazała dziewczynie miejsce obok siebie. Siedziały w milczeniu. Ta
cisza zaczęła przeszkadzać starszej Gryfonce więc powiedziała.
-O czym chciałaś porozmawiać słońce?
-Nie wiem od czego zacząć – rzekła
młodsza z nich.
-To od początku wszystko powoli
powiedz. Mnie się nigdzie nie śpieszy – odparła uśmiechając
się Herm.
-No bo wiesz. Mam do ciebie pytanie –
zaczęła blondynka. - Ostatnio zauważyłam, że ty i mój brat
macie się ku sobie. Dlaczego więc nie przejmiesz inicjatywy i nie
spróbujesz zacząć jakoś związek między wami?
Zszokowana Hermiona ze zdziwienia
otworzyła buzie. Nie spodziewała się iż taka młodziutka może
być aż tak sprytna. Nie wiedziała co jej ma odpowiedzieć. Sama
wiedziała dlaczego, ale nie chciała to źle przekazać dziewczynce.
-Wiesz ja i Draco jesteśmy tylko
przyjaciółmi. Nic nas więcej nie łączy.
-Ja wiem swoje. Lubisz go bardziej niż
przyjaciela. Może jestem tylko czternastolatką, ale mam oczy i dość
inteligencji by wiedzieć jak jest naprawdę.
-To nie jest takie łatwe –
powiedziała Miona smutnie. - Malfoy lubi mieć dziewczyny na jedną
noc. Bawi się nimi i porzuca jak zepsutą zabawkę. Może i go
lubię, ale boję się być jedną z nich. A on się nie potrafi
zmienić. Za dużo bym od niego wymagała, a sam kiedyś powiedział
oczywiście jak był piany, że on nie kocha. Że nie potrafi
zrozumieć jak ludzie mogą darzyć się czymś co nie istnieje.
Rozumie miłość matki do dziecka ale nie człowieka do drugiego
człowieka. Nie wiem czy coś z tego rozumiesz, ale ja inaczej nie
umiem ci tego powiedzieć.
-Zrozumiałam. Chodzi ci o to, że
boisz się odrzucenia przez niego. Mionka jesteś ładną i
inteligentną dziewczyną. Jeśli mój brat tego nie rozumie to chyba
utleniacz mózg mu musiał wyżreć.
Obie zaczęły się z tego śmiać.
Rozmawiały jeszcze przez godzinę o sprawach szkolnych i
zbliżających się świętach.
A kiedy wieczorem
Hermiona leżała już w swoim łóżku myślała o tym wszystkim co
powiedziała jej młodsza koleżanka. Od początku wiedziała, że ta
mała jest inteligentna, ale nie sądziła iż to właśnie jeszcze
dziecko może tyle zrozumieć o życiu, miłości. Z rozmyśleniami o
pewnym blondynie oddała się w objęcia Morfeusza.
***
I co ja mam teraz zrobić. Nie
sądziłam, że zeswatanie mojego brata z Hermioną będzie aż tak
ciężkie. Nie wiedziałam iż Draco jest takim dupkiem. No bo jak
inaczej go nazwać. Ma taki wielki skarb przed sobą w postaci Miony,
a on nie potrafi tego dobrze rozegrać. Chyba będę musiała coś
porządnego wymyślić. Wiem co czuje Herm do mojego brata. Jest
zakochana, a on? Będę musiała sobie z nim porozmawiać.
***
Był późny wieczór. Właśnie
wracała wraz z swoim mężem do domu po kolacji, którą zjedli w
ulubionej restauracji. Jechali spokojnie i powoli swoim nowym
samochodem. Kupili go nie dawno i chcieli wypróbować nowe cacko.
Ulice Londynu były dzisiaj wyjątkowo spokojne. Zaniepokoiło to
panią Granger. Drogę, którą zawsze pokonywali była bardzo
ruchliwa. Nawet o tej porze dnia. Podświadomość jej podpowiadał,
że coś strasznego może się wydarzyć. Wiedziała iż jej mąż
jest dobrym kierowcą, chociaż nawet najlepszym może się coś
przytrafić.
Właśnie skręcili w uliczkę dwie
przecznice od swojego domu. Pan Granger nie zdążył zareagować gdy
z naprzeciwka jadący ich pasem auto było bardzo rozpędzone. Nie
minęła chwila, a dwa pojazdy zderzyły się ze sobą.
***
Obudził ją krzyk kobiety.
Zdezorientowana usiadła gwałtownie. Szybko rozejrzała się po
sypialni. Nikogo nie zobaczyła i odetchnęła z ulgą. Próbował
sobie przypomnieć co jej się śniło. Niestety nie potrafiła. Ale
wiedziała, że to był tylko zły sen. Spojrzała na zegarek aby
zobaczyć ile czasu jej jeszcze zostało do zajęć. Wskazywał on
6:20. Nie śpiesząc się zabrała swoje przygotowane ubrania i udała
się do łazienki. Wzięła dłuższy prysznic. Ubrała się,
uczesała i zrobiła lekki makijaż. Przygotowana wróciła do salonu
i usiadła na jednym z fotelów. Siedziała i myślała. Nawet nie
zauważyła jak jej współlokator usiadł na kanapie. Z rozmyśleń
wyrwał ją głos chłopaka.
-Halo. Ziemia do Granger – machał
ręką przed jej twarzą. - Granger! Żyjesz?
-Co? - zapytała dość inteligentnie.
-Mówię do ciebie od pięciu minut a
ty mnie nie słuchałaś – odpowiedział.
-Tak, tak Malfoy – rzekła.
-Czyli zgadzasz się ze mną, że nasze
dzieci będą miały na imię Whisky i Cola?
-Tak pewnie.
-Granger do cholery co z Tobą? -
zapytał.
-A co ma być? - odparła. - Mówiłeś
coś?
-Tak mówiłem – powiedział. -
Właśnie zgodziłaś się ze mną, że nasze dzieci będą miały na
imię Whisky i Cola.
-Co? Jakie dzieci? Jak to możliwe?
-Żartowałem. Nie słuchasz mnie –
oburzył się. - Pytałem czy idziemy na śniadanie.
Kiwnęła głową na znak zgody. Wstali
ze swoich miejsc i udali się do Wielkiej Sali na posiłek. Kiedy
znaleźli się na miejscu usiedli przy swoich stołach.
Hermiona nie była głodna. Miała
dziwne przeczucie, że coś odmieni jej życie o 180 stopnie. Nie
wiedziała jeszcze co.
***
Od rana obserwował swoją
współlokatorkę. Chciał z nią porozmawiać, a ona ciałem była
obok niego, a duchem gdzie indziej. Przez cały dzień spróbował
coś z niej wyciągnąć. Niestety mu się nie udało. Na lekcjach
siedziała cicho i nie wyrywał się do żadnej odpowiedzi. Bardzo go
to zdziwiło bo zawsze to robiła zdobywając punkty dla swojego
domu. Wieczorem rozmyślając o dziewczynie udał się do łazienki
aby trochę popływać w ich dużej wannie. Rozebrał się do
bokserek i wskoczył do wody, którą zdążył już napuścić.
Przepłynął kilka razy długość basenu. Wyczerpany usiadł na
schodkach patrząc w głąb wody. Kiedy wycierał się ręcznikiem
usłyszał najpierw krzyk przerażenia i bólu, a następnie odgłos
tłuczonego szkła.
Nie przejmując się iż ma na sobie
tylko spodnie od piżamy wybiegł z toalety by znaleźć się w
salonie, a następnie w sypialni Hermiony. Stała na środku pokoju w
potłuczonym szkle trzymając w dłoni jakiś zwitek pergaminu.
Ostrożnie podszedł do niej by nie spłoszyć dziewczyny zważywszy,
że stała pośrodku szkła.
-Granger? - zapytał cicho. - Co się
stało?
Nie odpowiedziała mu. Spojrzał na jej
twarz i zauważył strumyki łez spływające po jej policzkach. Nie
myśląc wiele podniósł ją i zabrał do salonu. Nie wyrywał się.
Wtuliła w jego ramię i mocno płacząc. Gdy znalazł się już w
salonie posadził koleżankę na kanapie.
-Hermiona co się stało? - spróbował
znowu.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko
podała mu pergamin i usiadła z podkulonymi nogami szlochając.
Chłopak rozłożył kartkę i zaczął czytać.
Szanowna
Panno Granger.
Dzisiaj
w godzinach porannych zawiadomiono nas, że pani rodzice Jane
i Richard Granger zginęli wczoraj wieczorem w wypadku samochodowym spowodowanym
przez drugiego kierowcę. Niestety
nie są nam jeszcze znane dokładne szczegóły wypadku. Jest
nam niezmiernie przykro z powodu pani straty.
Z
wyrazami współczucia
Starszy
inspektor Ministerstwa do spraw mugoli
Anthonio
McDonald
Skończył czytać i spojrzał na wciąż
szlochającą dziewczynę. Zrobiło mu się przykro. Nigdy nie pałał
miłością do ludzi pochodzenia niemagicznego lecz w tamtej chwili
bardzo współczuł dziewczynie. Usiadł obok niej i spróbował
przytulić w geście pocieszenia. Spojrzała na niego wystraszona i
uciekła do łazienki. Nie wiedząc co ma zrobić wysłał patronusa
do Ginny i Pansy aby natychmiast się tu zjawiły. Nie minęło
dziesięciu minut, a trzy dziewczyny wbiegły do salonu, a wraz z
nimi trzech chłopców. Przybyli spojrzeli na blondyna z minami
pytającymi.
-Co się stało? - zapytały Gin z
Astorią
-Gdzie jest Hermiona? - wtórowali jej
Pansy z Harrym.
-Już wam mówię – odparł Malfoy. -
Hermiona jest w łazience. Płacze.
Jak tylko to powiedział dziewczyny
zerwały się z kanapy i już zamierzały wejść do łazienki kiedy
zatrzymał ich blond włosy Ślizgon.
-Poczekajcie chwilę. Hermiona płacze
bo właśnie otrzymała list z Ministerstwa.
I podał dziewczyną pergamin. Wszyscy
się na nim skupili. Kiedy skończyli czytać spojrzeli ponownie na
chłopaka. Kiwnął im głową i dziewczyny zniknęły w łazience.
Chłopcy usiedli na kanapach i fotelach i czekali na swoje koleżanki.
***
Jak tylko zamknęła się w łazience
usiadła nad basenem czekając aż napełni się wodą. Zamierzała
wskoczyć do niej i się zanurzyć aby zatopić swoje smutki. Nie
potrafiła dopuścić do siebie myśli, że jej rodzice zginęli w
wypadku. Tak bardzo ich kochała. Nie chciała ich teraz stracić.
Właśnie to teraz potrzebowała ich najbardziej by udowodnili, ze to
tylko zły sen. Chciała się z niego wybudzić. Kiedy rozebrała się
do bielizny i zamierzała wskoczyć do basenu, do łazienki
wpadły jej przyjaciółki. Nie czekając na ich reakcje po prostu
wskoczyła. Pozostałe dziewczyny pisnęły z przerażenia i
wszystkie trzy w ubraniach wskoczyły zaraz za nią by jak
najszybciej wyciągnął ją na powierzchnie. Po chwili wszystkie
panie siedziały już na kafelkach łazienki i próbowały przywrócić
przytomność dziewczynie.
***
-Chłopaki chodźcie tutaj natychmiast
– usłyszał krzyk młodej Weasley.
W kilka sekund byli już w łazience.
Gdy tylko zobaczyli mokre koleżanki i nieprzytomną Mione od razu do
nich podeszli. Malfoy uklęknął obok dziewczyny, a Teodor już
wyciągał różdżkę by wypowiedzieć kilka zaklęć (był on tak
samo dobry w nauce jak Hermiona). Udało mu się przywrócić oddech
kasztanowłosej.
-Trzeba ją jak najszybciej zanieść
do Skrzydła Szpitalnego. Niech się nią zajmie ktoś z
doświadczeniem. Ja tylko przywróciłem jej oddech i sprawdziłem
czy sobie nic nie uszkodziła.
-Ja ją zaniosę – powiedział
blondyn. - Tylko trzeba ją w coś ubrać.
I wziął szlafrok. Założył na wciąż
nieprzytomną dziewczynę. Wziął ją delikatnie na ręce i ruszył
do wyjścia. Zanim jednak zniknął za drzwiami łazienki powiedział
do przyjaciół.
-Trzeba powiadomić McGonagall co się
tu wydarzyło. I niech przyjdzie do Skrzydła. A w pokoju Granger
jest pełno porozbijanego szkła. Jak byście mogli coś z tym
zrobić.
-Dobrze – odpowiedzieli chórem. -
Idź już z nią.
Wyszedł z dziewczyną na rękach.
Modlił się tylko by schody nie zrobiły mu żadnego psikusa by mógł
oddać dziewczynę w ręce pani Pomfroy. Prosił wszystkie znane mu
bóstwa by Herm odzyskała przytomność.
Kilka minut później wszedł do
Skrzydła wołając pielęgniarkę. Kiedy tylko zobaczyła mokrą
dziewczynę kazała ją położyć na łóżku i od razu się nią
zajęła wyganiając chłopaka za drzwi. Nie mając innego wyjścia
tak zrobił.
***
Widziała tylko ciemność przed sobą.
Próbowała złapać oddech lecz w płucach czuła tylko wodę.
Umierała. Wiedziała o tym. Prosiła tylko by to się w końcu
skończyło. Niestety jej prośby nie zostały wysłuchane. Ktoś
oczyścił jej płuca z wody. Słyszała głosy znajomych. Czyli
jednak żyje. Oni ją uratowali, ale po co. Chciała dołączyć do
swoich rodziców. By móc ich zobaczyć i przytulić. Poczuła jak
ktoś ją podnosi, a potem słyszała głos blondyna wydającego
rozkazy. Nawet w takich sytuacjach musi się
rządzić. Po chwili leżała już na miękkim łóżku i słyszała
kobiecy głos. Pozwoliła odpłynąć swojej świadomości.
***
Jak tylko zaniósł Mione do szpitala i
Pomfrey wyrzuciła go z sali czekał przed na informacje. Kilka
minut później dołączyło do niego pozostałe grono przyjaciół z
Minerwą McGonagall. Dyrektorka szybko weszła do skrzydła aby
zobaczyć co z panna Granger. Pozostali czekali.
Minęło dziesięć minut i profesorka
wyszła z pomieszczenia.
-Czy wyjaśnicie mi co się stało? -
zapytała McGonagall.
-Wieczorem Hermiona dostała list z
Ministerstwa, w którym napisali o wypadku jej rodziców –
odpowiedział blondyn. - A później chciała się utopić w naszym
basenie. Dziewczyny wyciągnęły ją z wody, a Teodor sprawdził jej
stan zdrowia i przywrócił oddech.
-Bardzo dobrze panie Nott dwadzieścia punktów
za znajomość tak skomplikowanych zaklęć – rzekła zszokowana
dyrektorka.
-Pani profesor co z Hermioną? -
zapytał Harry.
-Jej stan jest ustabilizowany –
powiedziała. - Ale potrzebuje odpoczynku. Pani Pomfrey powiedziała,
że tydzień będzie musiała poleżeć w szpitalu. A was proszę by
nie mówić nikomu dlaczego panna Granger jest w skrzydle. Nikt nie
musi wiedzieć o jej próbie samobójstwa. A po jej wyjściu nie
będzie mogła na długi czas zostawać sama dla jej własnego
bezpieczeństwa.
Skończyła mówić i ruszyła w stronę
swojego gabinetu. Przyjaciele spojrzeli po sobie. Nikt nie wiedział
co ma teraz powiedzieć. I wszyscy chcieli zobaczyć czy Hermionie
naprawdę nic nie jest. Niestety już dzisiaj nie mogli wejść do
środka. Pielęgniarka pozwoliła im przyjść jutro.
Więc cała siódemka poszła z
powrotem do pokoju wspólnego Prefektów Naczelnych, gdzie usiedli
przed kominkiem.
-I co my teraz z nią zrobimy? - mówiła
smutnie Ginny.
-Nie wiem – odpowiedział Draco. -
Trzeba będzie ją pilnować by już więcej nie próbowała zrobić
sobie krzywdy. No i musimy się dowiedzieć kiedy i gdzie jest
pogrzeb jej rodziców. Na pewno będzie chciała tam pójść, a my
jako jej przyjaciele musimy ją wesprzeć.
-Masz rację – odpowiedział Harry. -
Jako, że ja mam najlepsze z nas wszystkich kontakty z Ministrem
napiszę do niego i dowiem się co i jak.
Posiedzieli jeszcze jakiś czas po czym
zostawili chłopaka samego.
Draco bardzo długo siedział przed
kominkiem w salonie. Rozmyślał o wszystkim i o niczym. Zastanawiam
się jak polepszyć sytuację Hermiony. Wiedział, że będzie
chodziła smutna i rozdrażniona, a i pewnie po nocach spać nie
będzie umiała.
I co ja mam teraz zrobić? Nie mogę
dopuścić by znowu chciała odebrać sobie życie. Jest dla mnie
ważna. Nie wie, jak mam to interpretować. Sam tego nie rozumiem. A
to mi zapewne przypadnie rola jej obrońcy i pocieszyciela. Jakoś
dam radę. Dla niej zrobię wszystko. I choćbym niebo i ziemię
musiał poruszyć znajdę tego idiotę co spowodował wypadek i
zrobię mu takie złe rzeczy, że nawet założycielom się nie
śniło. Czas iść do łóżka. Jutro czeka mnie ciężki dzień. Mówił do siebie blondyn.
Udał się do swojej sypialni by po chwili oddać się w objęcia Morfeusza.
Udał się do swojej sypialni by po chwili oddać się w objęcia Morfeusza.
Malfoy - rycerz na tlenionym koniu - inaczej nie zinterpretuje. genialne
OdpowiedzUsuń"Rycerz na tlenionym koniu"
UsuńPadlam jak to przeczytalam.
Milo ze ci sie podoba