środa, 17 lutego 2016

Rozdział 23 cz. I

Witam kochani.
Jestem z nowym rozdziałem
Przepraszam, że po dłuższej przewie.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.

One step closer

List. Święta. I nie możliwa niespodzianka.

Ostatni tydzień nauki minął w zaskakująco szybkim tempie. Nim okiem sięgnąć, a nastał dwudziesty pierwszy grudnia. Ostatni dzień przed opuszczeniem szkoły przez uczniów. W całej szkole można było zobaczyć ozdobione choinki, łańcuchy na wszystkich poręczach. Śpiewające obrazy i zbroje. Rozbrykanego Irytka, który nadal panuje w Hogwarcie.
Na trzecim piętrze w pokoju Prefekt Naczelnej na jej łóżku siedziały cztery przyjaciółki z dwóch różnych i od zawsze nie lubiących się domów, a jednak coś ich połączyło. A była to wielka nić przyjaźni.
-Jesteś pewna, że chcesz jechać do Malfoy'a na święta? - zapytała Rudowłosa. - Mama mówiła, że możesz przyjechać do nas. Przecież wiesz iż dla Ciebie zawsze znajdzie się miejsce. A Ronaldem i tą całą Jasmine nie musisz się przejmować. Pewnie cały czas będą zajęci sobą.
-Nie trzeba Gin – odpowiedziała Miona. - Zdecydowałam już. Wiesz jak Annie się ucieszyła, że jednak się zgodziłam. Nie mogłabym jej teraz odmówić. Za dużo ostatnio przeszła. Będziemy się wzajemnie wspierać.
-Jeśli tak chcesz to szanujemy Twoją decyzję – powiedziała Astoria. - Musimy sprawić byście wrócili z przerwy świątecznej jako para. Jutro wyszykuję ci wiele eleganckich rzeczy.
-As! - upomniała ją Pansy. - To nie od nas zależy czy będą ze sobą. Sami muszą począć jakieś kroki w tej sprawie. A my może zajmiemy się Tobą i Teo. Słyszałam, że coś między wami wisi.
-Czym tu się zajmować – rzekła.
-Uuu to coś poważnego? - droczyła się Ginny.
Przyjaciółki rozmawiały tak aż wszystkie nie usnęły na jednym łóżku.
***
Zbudziły go pierwsze promienie zimowego słońca. Lekko uniósł głowę by zobaczyć, która jest godzina. Zegarek wskazywał kilka minut po siódmej. Chcąc nie chcąc wstał. Zabrał swoje rzeczy i ziewając udał się do łazienki. Będąc już w środku zamknął drzwi na klucz by nikt mu nie przeszkadzał. Położył na stołku czyste ubrania i zaczął ściągać bieliznę. Kiedy był w samych bokserkach podszedł do wanny by ją napełnić. To co zobaczył tak go wystraszyło, a jednocześnie rozśmieszyło, że nie wiedział co zrobić. A zobaczył swoją współlokatorkę śpiącą, leżącą na brzuchu na dmuchanym materacu. Uśmiechnął się swoim filmowym uśmieszkiem wymyślając plan jak obudzić Pannę – wiem – to – wszystko - Granger. Tak cicho jak potrafił wskoczył do wody wynurzając się tylko na chwilę. Zanurkował i popłynął w stronę koleżanki. Będąc tuż pod materacem zaczął się wynurzać podnosząc go przy tym do góry. Niczego nie spodziewająca się dziewczyna znalazła się pod wodą. Nie wypływała na powierzchnie. Lekko wystraszony zaczął jej szukać. Próbował tak kilka razy lecz nie udało mu się znaleźć koleżanki. Nie wiedział, że Hermiona siedziała na brzegu basenu śmiejąc się z jego poczynań. Kiedy chłopak wypłynął po raz siódmy nie mogła się powstrzymać i wybuchła głośnym śmiechem jednocześnie bojąc się o swoje żebra. Blondyn szybko znalazł się obok niej. Złapał za stopę, wciągnął pod wodę. Pamiętając o tym co mu mówiła na początku roku trzymając Mionę w pasie wypłynął na powierzchnię.
-Ty wredna, arogancka, bezczelna biała, fretko – krzyczała mu prosto w twarz.
-Nie panikuj Mała – odpowiedział. - Nie pozwoliłbym stała ci się krzywda. Chciałem cię tylko nastraszyć tak jak ty mnie.
Kasztanowłosa wyswobodziła się z jego objęć i wyszła z wody. Otuliła się ręcznikiem po czym udała się do siebie. Chłopak w tym samym czasie postanowił przepłynąć cały basen kilkanaście razy po czym poszedł w ślady dziewczyny.
***
Pierwszy raz spędzam święta bez mamy. To takie dziwne uczucie wiedzieć, że nie ma już osoby, która jako jedyna cię kochała i ty ją kochałaś. Wiem iż mam jeszcze ciocię Narcyzę i Draco. No i nie zapomnę co Hermiona dla mnie robi. Jest dla mnie jak starsza siostra, której nigdy nie miałam. Spędzi z nami święta. Cieszę się bardzo. Obie straciłyśmy rodziców i wzajemnie się rozumiemy. Obie jesteśmy sierotami. Chociaż ja mam brata i jego matkę, a Mionka nie ma nikogo. Dlatego fajnie by było jak mogłaby być częścią tej naszej dziwnej rodziny. Ale najpierw trzeba połączyć ją i tego tępego blondyna.
***
Jest mi bardzo przykro, że Miona jednak zdecydowała jechać do Malfoy'ów. Wiem iż nie chce widzieć Rona i tej całej Jasmine. W tym ją akurat rozumiem. Sama mam dość jak uczę się w pokoju wspólnym, a oni za głośno całują się. Ona jest gorsza niż Lav. Tak mi jej brakuje. Może nie spędzałyśmy razem zbyt dużo czasu, ale wiem, że łączyło ją jakieś uczucie z Georgiem. Nawet Fred o tym nie wiedział. A ja ich przypadkowo przyłapałam w dwuznacznej pozycji w jakiejś klasie. Niech odpoczywa mam nadzieję, że w lepszym świecie. A wracając do świąt. Nawet Harry z nami ich nie spędza. Przyjedzie tylko na pierwszy dzień.
***
Siedziała na łóżku i mocno płakała. Łzy obficie kapały na bluzkę. Nie mogła tego powstrzymać. A czy na pewno chciała? Sama tego nie wiedziała. Siedziała i płakała, a w swojej dłoni ściskała kawałek pergaminu. Przeczytała go kilka razy, a już znała go na pamięć. Obiecała pomstę dla nadawcy listu. Chciała być teraz sama, ale wiadomo, że nie zawsze dostajemy to co chcemy. Do jej sypialni oczywiście bez pukania wszedł Draco.
-Miona jesteś już goto... - nie skończył bo ujrzał zapłakaną dziewczynę. - Co się stało?
Zapytał. Nic mu nie odpowiedziała tylko podała list. Wziął go z wahaniem i zaczął czytać.
Szlamo
To ja zabiłem Twoich rodziców.
Dobrze mnie znasz, lecz nie
powiem ci kim jestem.
Jeszcze się o tym przekonasz.
Zemszczę się na was wszystkich.
A zacząłem od Ciebie.
Twój prześladowca.
Chłopak skończył czytać list. Był w szoku. Nie spodziewał się tego. A obiecał sobie, że nie pozwoli jej bardziej skrzywdzić. Sam nie wiedział dlaczego. Może chciał jakoś odpokutować wszystkie swoje winy z sześciu lat nauki. Tak chyba dlatego.
-Granger nie pora teraz na płakanie – powiedział. - Zbieraj swój zgrabny tyłeczek i idziemy. Zaraz musimy być na dworze bo zostaniemy tu na święta.
-Ja nigdzie nie jadę – odpowiedziała. - Czytałeś list. Nie chcę być dla was ciężarem.
-Nie bądź śmieszna – odparł. - Ann i mama się już na to nastawili. Nie chcesz chyba sprawić im przykrości?
Wzruszyła ramionami. Miał rację. Nie chciała sprawić przykrości Pani Malfoy, a tym bardziej Annie. Pozbierała się i wstała z łóżka.
-Dobra. Możemy iść – rzekła. - A i Draco?
-Tak? - zapytał.
-Obiecaj mi, że nie powiesz nikomu o tym liście. Dobrze?
-Obiecuję – odpowiedział. - A teraz chodź.
Wziął jej kufer i wyszli z jej dormitorium. A później z salonu. Szybko znaleźli się przed szkołą, gdzie czekali już na nich pozostali uczniowie. Czarodzieje po kolei zaczęli zajmować powozy aby dostać się na dworzec.
Na Hogsmead stała już wielka czerwona lokomotywa z napisem Hogward – Londyn. A wszyscy uczniowie z uśmiechami na twarzy wchodzili do pociągów.
Prefekci Naczelni wraz ze swoimi przyjaciółmi i Annie zajęli jeden z przedziałów. Rozmawiali zajadając fasolki wszystkich smaków, czekoladowe żaby. Żartując i opowiadając o swojej przyszłości.
***
Po kilku godzinach jazdy dojechali na dworzec King Cross. Draco jako dżentelmen zmniejszył kufry dziewczyn i swój do rozmiarów pudełka zapałek i schował do kieszeni. Wszyscy zaczęli opuszczać pociąg.
Będąc już na zewnątrz uczniowie witali się ze swoimi rodzicami. Hermiona zaczęła żegnać się z przyjaciółkami. Życzyła im udanych świąt i wymarzonych prezentów. A rodzice stali z boku i wszystkiemu przyglądali się z szokiem na twarzy. Bo kto by się spodziewał, że dwa nienawidzące się domy, dzięki przyjaźni zmienią swoje stosunki.
Blasie wyściskał wszystkie dziewczyny. Harry ucałował każdą w policzek. Teodor tylko powiedział życzenia, a Draco jak to on powiedział tylko „Cześć” i podszedł do swojej matki czekając na przybraną siostrę i swoją koleżankę.
-Witaj mamo – rzekł.
-Cześć kochanie – odpowiedziała Narcyza. - Gdzie Annie i Hermiona?
-Zaraz przyjdą. Chciały się jeszcze pożegnać.
I tak jak powiedział chwilę później podeszły dwie dziewczyny.
-Dzień dobry Pani Malfoy – powiedziała Miona.
-Mów mi Narcyza skarbie – uśmiechnęła się starsza kobieta. - To co idziemy? Powóz już czeka.
I całą czwórką ruszyli w stronę barierki by móc znaleźć się na niemagicznej stronie King Cross.
***
Wieczorem w nowym dworku Malfoy'ów, Hermiona siedziała na parapecie w swoim tymczasowym pokoju myśląc o tej całej sytuacji. Nie spodziewała się, że matka blondyna przywita ją ciepło i z sercem. Nie jest taka zła na jaką wyglądała podczas wojny. Ta kobieta ma serce po właściwej stronie. Coś myślę, że była tylko taka bo bała się Lucjusza. Ale to tylko moje przemyślenia. Zobaczymy jak będzie przez dwa tygodnie ferii świątecznych. Zapowiada się ciekawie. Przerwała rozmyślenia bo usłyszała pukanie do drzwi. Wiedziała, że to nie blondyn bo on nigdy nie puka.
-Proszę – powiedziała, a do środa weszła Ann.
-Ciocia mówi byś zeszła na kolację – rzekła dziewczynka.
-To chodźmy.
Wstała i razem zeszły do jadalni. Całe wnętrze było ciepłe i przytulne. Nie było widać bogactwa, ani przepychu. Ciepłę barwy ścian i puszysty dywan prawie całej powierzchni pomieszczenia. Pośrodku stał duży stół z ośmioma krzesłami. Na samym szczycie stołu siedziała Narcyza, a po jej prawej stronie Draco. Annie zajęła krzesło po lewej stronie swojej cioci, a Hermiona usiadła obok niej. W ciszy zjedli kolację przygotowaną przez skrzaty.
Po zjedzonym posiłku pani domu zatrzymała wszystkich.
-Kochane dzieciaczki co zamierzacie jutro robić? - zapytała.
-Ja matko zamierzam przemalować swój pokój na bardziej Ślizgońskie barwy. Nie obraź się, ale fiolet do mnie nie pasuję. A wieczorem mogę pomóc w przygotowaniach.
-Dobrze. A ty Hermiono?
-Jeśli nie byłby to problem chciałam się wybrać na zakupy do Londynu – odpowiedziała.
-Ja chętnie pójdę z Mioną. Nie znam tego miasta więc pozwiedzam wraz z nią.
-Ann nie możesz jej narzucać swojego towarzystwa – upomniała dziewczynkę Narcyza.
-Ale to żaden problem – odpowiedziała szybko panna Granger. - Chętnie pokaże Annie Londyn.
Pani Malfoy zgodziła się na wycieczkę dziewczyn pod warunkiem, że im pomogą w wigilijnej kolacji na co zgodziły się z wielką chęcią.
Każdy rozszedł się do swoich pokoi, aby pójść spać. Kasztanowłosa właśnie wyszła z łazienki susząc ręcznikiem swoje długie włosy. Podeszła do toaletki i rozczesała je. Spięła w warkocz i położyła się do łóżka. Leżąc rozmyślała o swoich rodzicach. To przecież będą jej pierwsze święta bez nich.





3 komentarze:

  1. Nareszcie nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem, że długo czekaliście ale co poradzić.
      Czasami człowiek ma ważniejsze sprawy na głowie.
      Ale teraz postaram się dodawać szybciej.

      Dziękuję za komentarz nawet czytelnicy nie wiedzą jak to pobudza wenę.

      Usuń
  2. Świetny rozdział!mam tylko nadzieję że nic złego nie stanie sie dziewczynom w Londynie bo dalej myślę o liście od Bena...znaczy od prześladowcy :).
    Idę czytać dalej pozdrawiam.
    SweetBlackHoddie

    OdpowiedzUsuń