Witam kochani.
Jestem z nowym rozdziałem
Przepraszam, że po dłuższej przewie.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
One step closer
Jestem z nowym rozdziałem
Przepraszam, że po dłuższej przewie.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
One step closer
List.
Święta. I nie możliwa niespodzianka.
Ostatni tydzień
nauki minął w zaskakująco szybkim tempie. Nim okiem sięgnąć, a
nastał dwudziesty pierwszy grudnia. Ostatni dzień przed opuszczeniem szkoły przez
uczniów. W całej szkole można było zobaczyć ozdobione choinki,
łańcuchy na wszystkich poręczach. Śpiewające obrazy i zbroje.
Rozbrykanego Irytka, który nadal panuje w Hogwarcie.
Na trzecim piętrze w pokoju Prefekt
Naczelnej na jej łóżku siedziały cztery przyjaciółki z dwóch
różnych i od zawsze nie lubiących się domów, a jednak coś ich
połączyło. A była to wielka nić przyjaźni.
-Jesteś pewna, że chcesz jechać do
Malfoy'a na święta? - zapytała Rudowłosa. - Mama mówiła, że
możesz przyjechać do nas. Przecież wiesz iż dla Ciebie zawsze
znajdzie się miejsce. A Ronaldem i tą całą Jasmine nie musisz się
przejmować. Pewnie cały czas będą zajęci sobą.
-Nie trzeba Gin – odpowiedziała
Miona. - Zdecydowałam już. Wiesz jak Annie się ucieszyła, że
jednak się zgodziłam. Nie mogłabym jej teraz odmówić. Za dużo
ostatnio przeszła. Będziemy się wzajemnie wspierać.
-Jeśli tak chcesz to szanujemy Twoją
decyzję – powiedziała Astoria. - Musimy sprawić byście wrócili
z przerwy świątecznej jako para. Jutro wyszykuję ci wiele
eleganckich rzeczy.
-As! - upomniała ją Pansy. - To nie
od nas zależy czy będą ze sobą. Sami muszą począć jakieś
kroki w tej sprawie. A my może zajmiemy się Tobą i Teo. Słyszałam,
że coś między wami wisi.
-Czym tu się zajmować – rzekła.
-Uuu to coś poważnego? - droczyła
się Ginny.
Przyjaciółki rozmawiały tak aż
wszystkie nie usnęły na jednym łóżku.
***
Zbudziły go pierwsze promienie
zimowego słońca. Lekko uniósł głowę by zobaczyć, która jest
godzina. Zegarek wskazywał kilka minut po siódmej. Chcąc nie chcąc
wstał. Zabrał swoje rzeczy i ziewając udał się do łazienki.
Będąc już w środku zamknął drzwi na klucz by nikt mu nie
przeszkadzał. Położył na stołku czyste ubrania i zaczął
ściągać bieliznę. Kiedy był w samych bokserkach podszedł do
wanny by ją napełnić. To co zobaczył tak go wystraszyło, a
jednocześnie rozśmieszyło, że nie wiedział co zrobić. A
zobaczył swoją współlokatorkę śpiącą, leżącą na brzuchu na
dmuchanym materacu. Uśmiechnął się swoim filmowym uśmieszkiem
wymyślając plan jak obudzić Pannę – wiem – to – wszystko -
Granger. Tak cicho jak potrafił wskoczył do wody wynurzając się
tylko na chwilę. Zanurkował i popłynął w stronę koleżanki.
Będąc tuż pod materacem zaczął się wynurzać podnosząc go przy
tym do góry. Niczego nie spodziewająca się dziewczyna znalazła
się pod wodą. Nie wypływała na powierzchnie. Lekko wystraszony
zaczął jej szukać. Próbował tak kilka razy lecz nie udało mu
się znaleźć koleżanki. Nie wiedział, że Hermiona siedziała na
brzegu basenu śmiejąc się z jego poczynań. Kiedy chłopak
wypłynął po raz siódmy nie mogła się powstrzymać i wybuchła
głośnym śmiechem jednocześnie bojąc się o swoje żebra. Blondyn
szybko znalazł się obok niej. Złapał za stopę, wciągnął pod
wodę. Pamiętając o tym co mu mówiła na początku roku trzymając
Mionę w pasie wypłynął na powierzchnię.
-Ty wredna, arogancka, bezczelna biała,
fretko – krzyczała mu prosto w twarz.
-Nie panikuj Mała – odpowiedział. -
Nie pozwoliłbym stała ci się krzywda. Chciałem cię tylko
nastraszyć tak jak ty mnie.
Kasztanowłosa wyswobodziła się z
jego objęć i wyszła z wody. Otuliła się ręcznikiem po czym
udała się do siebie. Chłopak w tym samym czasie postanowił
przepłynąć cały basen kilkanaście razy po czym poszedł w ślady
dziewczyny.
***
Pierwszy raz spędzam święta bez
mamy. To takie dziwne uczucie wiedzieć, że nie ma już osoby, która
jako jedyna cię kochała i ty ją kochałaś. Wiem iż mam jeszcze
ciocię Narcyzę i Draco. No i nie zapomnę co Hermiona dla mnie
robi. Jest dla mnie jak starsza siostra, której nigdy nie miałam.
Spędzi z nami święta. Cieszę się bardzo. Obie straciłyśmy
rodziców i wzajemnie się rozumiemy. Obie jesteśmy sierotami.
Chociaż ja mam brata i jego matkę, a Mionka nie ma nikogo. Dlatego
fajnie by było jak mogłaby być częścią tej naszej dziwnej
rodziny. Ale najpierw trzeba połączyć ją i tego tępego blondyna.
***
Jest mi bardzo przykro, że Miona
jednak zdecydowała jechać do Malfoy'ów. Wiem iż nie chce widzieć
Rona i tej całej Jasmine. W tym ją akurat rozumiem. Sama mam dość
jak uczę się w pokoju wspólnym, a oni za głośno całują się.
Ona jest gorsza niż Lav. Tak mi jej brakuje. Może nie spędzałyśmy
razem zbyt dużo czasu, ale wiem, że łączyło ją jakieś uczucie
z Georgiem. Nawet Fred o tym nie wiedział. A ja ich przypadkowo
przyłapałam w dwuznacznej pozycji w jakiejś klasie. Niech
odpoczywa mam nadzieję, że w lepszym świecie. A wracając do
świąt. Nawet Harry z nami ich nie spędza. Przyjedzie tylko na
pierwszy dzień.
***
Siedziała na łóżku i mocno
płakała. Łzy obficie kapały na bluzkę. Nie mogła tego
powstrzymać. A czy na pewno chciała? Sama tego nie wiedziała.
Siedziała i płakała, a w swojej dłoni ściskała kawałek
pergaminu. Przeczytała go kilka razy, a już znała go na pamięć.
Obiecała pomstę dla nadawcy listu. Chciała być teraz sama, ale
wiadomo, że nie zawsze dostajemy to co chcemy. Do jej sypialni
oczywiście bez pukania wszedł Draco.
-Miona jesteś już goto... - nie
skończył bo ujrzał zapłakaną dziewczynę. - Co się stało?
Zapytał. Nic mu nie odpowiedziała
tylko podała list. Wziął go z wahaniem i zaczął czytać.
Szlamo
To
ja zabiłem Twoich rodziców.
Dobrze
mnie znasz, lecz nie
powiem
ci kim jestem.
Jeszcze
się o tym przekonasz.
Zemszczę
się na was wszystkich.
A
zacząłem od Ciebie.
Twój
prześladowca.
Chłopak skończył czytać list. Był
w szoku. Nie spodziewał się tego. A obiecał sobie, że nie pozwoli
jej bardziej skrzywdzić. Sam nie wiedział dlaczego. Może chciał
jakoś odpokutować wszystkie swoje winy z sześciu lat nauki. Tak
chyba dlatego.
-Granger nie pora teraz na płakanie –
powiedział. - Zbieraj swój zgrabny tyłeczek i idziemy. Zaraz
musimy być na dworze bo zostaniemy tu na święta.
-Ja nigdzie nie jadę –
odpowiedziała. - Czytałeś list. Nie chcę być dla was ciężarem.
-Nie bądź śmieszna – odparł. -
Ann i mama się już na to nastawili. Nie chcesz chyba sprawić im
przykrości?
Wzruszyła ramionami. Miał rację. Nie
chciała sprawić przykrości Pani Malfoy, a tym bardziej Annie.
Pozbierała się i wstała z łóżka.
-Dobra. Możemy iść – rzekła. - A
i Draco?
-Tak? - zapytał.
-Obiecaj mi, że nie powiesz nikomu o
tym liście. Dobrze?
-Obiecuję – odpowiedział. - A teraz
chodź.
Wziął jej kufer i wyszli z jej
dormitorium. A później z salonu. Szybko znaleźli się przed
szkołą, gdzie czekali już na nich pozostali uczniowie. Czarodzieje
po kolei zaczęli zajmować powozy aby dostać się na dworzec.
Na Hogsmead stała już wielka czerwona
lokomotywa z napisem Hogward – Londyn. A wszyscy uczniowie z
uśmiechami na twarzy wchodzili do pociągów.
Prefekci Naczelni wraz ze swoimi
przyjaciółmi i Annie zajęli jeden z przedziałów. Rozmawiali
zajadając fasolki wszystkich smaków, czekoladowe żaby. Żartując
i opowiadając o swojej przyszłości.
***
Po kilku godzinach jazdy dojechali na
dworzec King Cross. Draco jako dżentelmen zmniejszył kufry
dziewczyn i swój do rozmiarów pudełka zapałek i schował do
kieszeni. Wszyscy zaczęli opuszczać pociąg.
Będąc już na zewnątrz uczniowie witali się ze swoimi rodzicami. Hermiona zaczęła żegnać się z przyjaciółkami. Życzyła im udanych świąt i wymarzonych prezentów. A rodzice stali z boku i wszystkiemu przyglądali się z szokiem na twarzy. Bo kto by się spodziewał, że dwa nienawidzące się domy, dzięki przyjaźni zmienią swoje stosunki.
Będąc już na zewnątrz uczniowie witali się ze swoimi rodzicami. Hermiona zaczęła żegnać się z przyjaciółkami. Życzyła im udanych świąt i wymarzonych prezentów. A rodzice stali z boku i wszystkiemu przyglądali się z szokiem na twarzy. Bo kto by się spodziewał, że dwa nienawidzące się domy, dzięki przyjaźni zmienią swoje stosunki.
Blasie wyściskał wszystkie
dziewczyny. Harry ucałował każdą w policzek. Teodor tylko
powiedział życzenia, a Draco jak to on powiedział tylko „Cześć”
i podszedł do swojej matki czekając na przybraną siostrę i swoją
koleżankę.
-Witaj mamo – rzekł.
-Cześć kochanie – odpowiedziała
Narcyza. - Gdzie Annie i Hermiona?
-Zaraz przyjdą. Chciały się jeszcze
pożegnać.
I tak jak powiedział chwilę później
podeszły dwie dziewczyny.
-Dzień dobry Pani Malfoy –
powiedziała Miona.
-Mów mi Narcyza skarbie –
uśmiechnęła się starsza kobieta. - To co idziemy? Powóz już
czeka.
I całą czwórką ruszyli w stronę
barierki by móc znaleźć się na niemagicznej stronie King Cross.
***
Wieczorem w nowym dworku Malfoy'ów,
Hermiona siedziała na parapecie w swoim tymczasowym pokoju myśląc
o tej całej sytuacji. Nie spodziewała się, że matka blondyna
przywita ją ciepło i z sercem. Nie jest taka zła na jaką
wyglądała podczas wojny. Ta kobieta ma serce po właściwej
stronie. Coś myślę, że była tylko taka bo bała się Lucjusza.
Ale to tylko moje przemyślenia. Zobaczymy jak będzie przez dwa
tygodnie ferii świątecznych. Zapowiada się ciekawie. Przerwała
rozmyślenia bo usłyszała pukanie do drzwi. Wiedziała, że to nie
blondyn bo on nigdy nie puka.
-Proszę – powiedziała, a do środa
weszła Ann.
-Ciocia mówi byś zeszła na kolację
– rzekła dziewczynka.
-To chodźmy.
Wstała i razem zeszły do jadalni.
Całe wnętrze było ciepłe i przytulne. Nie było widać bogactwa,
ani przepychu. Ciepłę barwy ścian i puszysty dywan prawie całej
powierzchni pomieszczenia. Pośrodku stał duży stół z ośmioma
krzesłami. Na samym szczycie stołu siedziała Narcyza, a po jej
prawej stronie Draco. Annie zajęła krzesło po lewej stronie swojej
cioci, a Hermiona usiadła obok niej. W ciszy zjedli kolację
przygotowaną przez skrzaty.
Po zjedzonym posiłku pani domu
zatrzymała wszystkich.
-Kochane dzieciaczki co zamierzacie
jutro robić? - zapytała.
-Ja matko zamierzam przemalować swój
pokój na bardziej Ślizgońskie barwy. Nie obraź się, ale fiolet
do mnie nie pasuję. A wieczorem mogę pomóc w przygotowaniach.
-Dobrze. A ty Hermiono?
-Jeśli nie byłby to problem chciałam
się wybrać na zakupy do Londynu – odpowiedziała.
-Ja chętnie pójdę z Mioną. Nie znam
tego miasta więc pozwiedzam wraz z nią.
-Ann nie możesz jej narzucać swojego
towarzystwa – upomniała dziewczynkę Narcyza.
-Ale to żaden problem –
odpowiedziała szybko panna Granger. - Chętnie pokaże Annie Londyn.
Pani Malfoy zgodziła się na
wycieczkę dziewczyn pod warunkiem, że im pomogą w wigilijnej
kolacji na co zgodziły się z wielką chęcią.
Każdy rozszedł się do swoich pokoi,
aby pójść spać. Kasztanowłosa właśnie wyszła z łazienki
susząc ręcznikiem swoje długie włosy. Podeszła do toaletki i
rozczesała je. Spięła w warkocz i położyła się do łóżka.
Leżąc rozmyślała o swoich rodzicach. To przecież będą jej
pierwsze święta bez nich.
Nareszcie nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńTak wiem, że długo czekaliście ale co poradzić.
UsuńCzasami człowiek ma ważniejsze sprawy na głowie.
Ale teraz postaram się dodawać szybciej.
Dziękuję za komentarz nawet czytelnicy nie wiedzą jak to pobudza wenę.
Świetny rozdział!mam tylko nadzieję że nic złego nie stanie sie dziewczynom w Londynie bo dalej myślę o liście od Bena...znaczy od prześladowcy :).
OdpowiedzUsuńIdę czytać dalej pozdrawiam.
SweetBlackHoddie