poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Rozdział 23 cz. II

Witam wszystkich i każdego z osobna.
Jestem z nowym rozdziałem.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.
P.S. Zapraszam również na mój fanpage a facebooku
https://www.facebook.com/malagwiazdkaopowiada/

Crawling

List. Święta. I niemożliwa niespodzianka.

Nastał całkiem nowy dzień. Panna Granger już od świtu nie śpi. Postanowiła przygotować dla wszystkich śniadanie. Stała w wielkiej kuchni nie wiedząc od czego zacząć. Nawet nie wiedziała czy jej wolno. Postanowiła zaryzykować. Przeszukała w kilku szafkach i wyciągnęła wszystkie składniki do przygotowania naleśników, kawy i tostów. Wycisnęła sok ze świeżych pomarańczy. Zaczarowała łyżkę by mieszała ciasto na naleśniki i włożyła kilka kromek do tostera. Oni mają nawet mugolskie wynalazki. Nawet znalazłam mikser w szafce i sokowirówkę. Chyba nie są tacy źli na jakich wyglądali. Podskoczyła gdy ktoś lekko chrząknął. Odwróciła się do uśmiechniętego chłopaka.
-I co się cieszysz kretynie? - zapytała. - Mogłam zawału przez ciebie dostać.
-Nie gorączkuj się tak – odparł. - Miło widzieć, że kobieta gotuje mi śniadanie.
-Nie tylko Tobie lecz dla wszystkich – powiedziała. - Zostaw.
Krzyknęła kiedy chciał podkraść jej naleśnika. Uderzyła go łyżką po rękach. A on złapał dziewczynę za nadgarstki i przyciągnął do siebie. Przytulił i pocałował w policzek.
A wszystkiemu z boku przeglądała się Narcyza, a chwilę później dołączyła do niej mała Annie. Starsza kobieta zatrzymała ją przed wejściem do kuchni. Obie kobiety uśmiechnęły się na ten widok. I obie czuły, że coś między dwójką nastolatków się kroi. Z uśmiechami na twarzy weszły do kuchni.
-Hej zakochańce.
Powiedziała Ann, a para natychmiast się od siebie odsunęła. Miona z rumieńcami na twarzy postawiła talerz z naleśnikami na stole i rozłożyła talerze. Całą czwórką usiedli do śniadania. Zajadali się ze smakiem.
-Pyszne śniadanie Hermiono – powiedziała z uznaniem pani Narcyza. - Gdzie nauczyłaś się tak dobrze gotować.
-Proszę nie przesadzać Pani Malfoy – zarumieniła się kasztanowłosa. - To tylko naleśniki. Robię to od szóstego roku życia.
-A ty Draco w jej wieku nawet kanapki nie potrafiłeś sobie zrobić.
-Mamo – upomniał ją zakłopotany blondyn. - Nie opowiadaj jej moich sekretów z dzieciństwa. Granger pewnie nie jest tym zainteresowana.
-Ależ jestem i to bardzo – powiedziała Miona. - Chętnie dowiem się jakim byłeś dzieckiem.
Wszyscy oprócz Dracona zaczęli się śmiać. Resztę śniadania dokończyli już bez żadnych innych rozmów. Po posiłku Annie wraz z Hermioną ubrały się ciepło i wyszły z domu.
Starsza z nich teleportowała siebie i koleżankę do centrum Londynu. Spacerowały po mugolskiej części miasta. Miona pokazywała młodszej pannie Malfoy dużo ciekawych miejsc m.in. London Eye, Big Bena, Pałac Buckingham oraz Royal Parks of London, który pięknie wyglądał o tej porze roku. Blondynce wszystkie atrakcje bardzo się podobały i wymusiła na kasztanowłosej powrót tu w wakacje, aby móc zwiedzić Ogród Botaniczny.
Koło godziny piętnastej obie dziewczyny udały się do ulubionej restauracji panny Granger na obiad. Ze smakiem zjadły i ruszyły w zakupowy szał. Kupiły po jednej kreacji na kolację wigilijną oraz na sylwestra. Udały się również do wielkiego domu towarowego po prezenty dla przyjaciół. Bardzo długo zastanawiała się co kupić dla każdego z nich. Zmęczone zakupami udały się z powrotem do domu Malfoy'ów. Przebrały się w coś wygodniejszego i pomogły gospodyni w wigilijnej kolacji.
O godzinie dwudziestej cała czwórka zasiadła razem do stołu wcześniej składając sobie Bożonarodzeniowe życzenia. Każdy był ubrany elegancko i z klasą. Miona miała na sobie szarą sukienkę i dość wysokie szpilki. Draco ubrany był w szary szyty na miarę garnitur. Annie również ubrała sukienkę, a Pani Malfoy suknie.
W ciszy zjedli przygotowaną kolację. Hermiona była pod wrażeniem różności znajdujących się na stole. Zwykle wraz z rodzicami jadała tylko skromną kolację. A ta była jak królewska uczta. Indyk, pieczone ziemniaczki, bożonarodzeniowy puddingi i inne smakołyki. Prawie tak samo dużo jak w Hogwarcie. Każdy zjadł z apetytem.
Po skończonym posiłku usiedli w salonie wsłuchując się w czarodziejskie kolędy. By później rozejść się do swoich sypialni na spoczynek.
***
Rudowłosa Gryfonka z niecierpliwością oczekiwała w kuchni swojego chłopaka. Kolacja miała odbyć się za dwadzieścia minut, a go wciąż nie było. Nie ukrywając niecierpliwa się trochę. To będzie ich pierwsza wspólna kolacja z jej rodziną. Zależało dziewczynie na aprobacie rodziców. Chociaż nigdy nie przestała by się umawiać z tym właśnie chłopakiem.
Kilka minut później do drzwi ktoś zapukał. Z prędkością błyskawicy znalazła się przy nich wpuszczając chłopaka do środka. Pocałowała go na przywitanie i zaprowadziła do salonu, gdzie siedzieli już wszyscy goście.
-Mamo, tato już przyjechał – poinformowała rodziców.
-Dobry wieczór – powiedział brunet wręczając Pani Weasley bukiet kwiatów, a Panu Weasley butelkę Ognistej Whisky. - Nazywam się Blasie Zabini. Miło mi państwa poznać.
-Witam kochanieńki – pierwsza odezwała się Molly. - Ciebie również jest nam miło poznać. Ginny dużo o Tobie opowiadała. A teraz zapraszam wszystkich na kolację.
Cała rodzina Weasley'ów, Blaise, Fleur z Victorią, Angelina i Jasmine (dziewczyna Rona) usiedli w kuchni przy dość dobrze zaopatrzonym stole zajadając się smakołykami. Wszyscy jedli w ciszy, którą przerwał ojciec rudych pociech.
-Powiedz mi Blaise – zaczął. - Jak poznaliście się z moją córką.
-Z Gin znamy się od początku września. Ja byłem w szóstej ona w piątej klasie. Rzuciła we mnie upiorogackiem kiedy chciałem zaprosić ją na spacer po błoniach. Nie zgodziła się. Długo ubiegałem o jej względy. Niestety zaczęła się wojna i nic z tego nie wyszło. Dopiero w tym roku we wrześniu, kiedy Dafne Greengrass rzuciła na nią zaklęcie crucio, a ja ją uratowałem coś zaiskrzyło. Spotkaliśmy się kilka razy. A teraz jesteśmy parą. A ja kocham Państwa córkę. Choć muszę przyznać nadal rzuca najlepsze upiorogacki.
-Jakie to słodkie – powiedziały jednocześnie Fleur i Angelina.
-A kim jest twoja mam młodzieńcze? - zapytała ciekawa Molly.
-Moja mama jest właścicielką wielu butików na Pokątnej – odpowiedział czarnoskóry.
-Mamo, tato przestańcie – upomniała ich Gin. - Blasie przyszedł na kolację nie na przesłuchanie.
I tak skończyła się rozmowa. Po skończonej kolacji każdy z zebranych ponowni udał się do salonu na szklaneczkę czegoś mocniejszego. By móc następnie udać się do sypialni na odpoczynek.
***
Pansy wraz ze swoimi rodzicami i Harrym Potterem przyjemnie rozmawiali o dalszej przyszłości młodej pary. Oboje nie wiedzieli jak to będzie, ale kochali się bardzo i chcieli stworzyć razem rodzinę mimo, że nie padły jeszcze żadne słowa na ten temat. A rodzice dziewczyny śmiali się szczerze z ich krótkiej dyskusji.
-Wiesz Brendo cieszę się, że jednak zgodziliśmy się odwołać zaręczyny Pansy z Charliem. Widać, że jest szczęśliwa z Harrym. A nawiasem mówiąc bardzo go polubiłem. Ma dobry wpływ na naszą córeczkę. I tak słodko razem wyglądają.
-Zgadzam się z Tobą kochanie – odpowiedziała Pani Parkinson. - Harry czy mógłbyś nam jeszcze raz opowiedzieć o tym jak pokonałeś Czarnego Pana. To bardzo interesująca opowieść.
I młody Potter jako dobry przyszły zięć zaczął ponownie opowiadać Państwu Parkinson o całej przygodzie jaka go spotkała od pierwszego roku w Hogwarcie.
***
Teodor był wniebowzięty mogąc w ten dzień spotkać się wraz ze swoją koleżanką z domu Salazara Slytherina. Bardzo ją polubił od czasy ostatniej imprezy urodzinowej Blasie'go i ich wspólnym spacerze przed balem, który odbył się w listopadzie. Właśnie z taką dziewczyną można byłoby się pokazać oraz przedstawić ją rodzicom. Tak właśnie. Musi coś zadziałać w tym kierunku. Jak wiadomo Teo jest osobą nieśmiało i skromną więc przyjdzie mu to z większym problemem, z którym sobie poradzi.
Astoria szykowała się właśnie do spotkania ze swoim kolegą. Bardzo się denerwował całym tym spotkaniem bo chłopak nie był jej obojętny. Tylko starsza siostra miała jej to za złe, że to właśnie z nim się spotyka. Dafne nigdy nie miała szczęścia do przystojnych chłopaków. Wolała łamać serca innym, psuć związki i spać z kim popadnie. Oczywiście rodzice dziewczyn nie wiedzą o poczynaniach swojej najstarszej córki.
-Witaj As – powiedział chłopak kiedy otworzyła mu drzwi. - Gotowa na kolację?
-Hej Teo – odpowiedziała. - Pewnie, że gotowa. Chciałam cię najpierw pokazać rodzicom. Nie ukrywam, że są trochę ciekawi jak wyglądasz jako dorosły mężczyzna.
-Ok nie ma sprawy. Prowadź.
I tak ruszyli w głąb domu do salonu, gdzie na pianinie grał jakiś młody chłopak, a Państwo Greengrass siedzieli na kanapie wsłuchani w słowa kojącej muzyki. Kiedy zobaczyli Astorię z gościem kazali przestać grajkowi grać i przywitali się z przybyłym.
-Witam Pani Luice i Panie Victor – przywitał się. - Miło mi Państwa znowu zobaczyć.
-Witaj Teodorze – powiedział grubym głosem Pan Greengrass. - Jak mniemam zabierasz naszą pociechę na kolację.
-Oczywiście proszę Pana. I obiecuję, że odprowadzę ją do domu przed godziną policyjną.
-W takim razie życzymy wam dzieciaki miłej zabawy.
Powiedziała Pani Lucie miłym głosem. A para szybko opuściła dom by móc udać się na kolację do najlepszej restauracji czarodziejów.

***
Pierwsze promieni słońca zaczęły przedzierać się przez lukę w zasłonach łaskocząc młodą Gryfonkę po twarzy. Nie mogąc dłużej spać panna Annie otworzyła swoje oczy i powoli wstała z łóżka. Ubrała swój niebieskozielony szlafrok i zeszła na dół po szklankę wody.
Będąc już na dole spojrzała na choinkę i głośno krzyknęła.
-Wstawać!! Są już prezenty!!
Nie minęła chwila a na dole pojawił się zaspany Draco, a zaraz za nim Hermiona ubierająca na swoją krótką koszulę nocną szlafrok.
Uradowani rzucili się w stronę prezentów chwaląc się kto co dostał.
Annie np. dostała książkę o Londynie od Herm, biżuterię z białego złota od cioci Narcyzy i Dracona. Zestaw do rysowania od Ginny i Blaisego. Hermiona od Rudej dostała zestaw do makijażu, od Blaise'go książkę pt: „Jak zdobyć serce Smoka.”, od Harrego i Pansy dużą ilość słodyczy oraz książkę przygodową, Od As dzień w magicznym spa, od Teodora terminarz, gdzie mogła zapisywać ważne wiadomości, od Dracona komplet biżuterii pasującej do jej bransoletki, od Annie własnoręcznie namalowany portret. Miała również prezenty od Pani Malfoy i Państwa Weasley.
Draco tradycyjnie dostał dużo Ognistej Whisky, kilka książek, kupon do Magicznych Dowipów Weasley'ów, ciepły sweter od mamy i złoty zegarek z wygrawerowanymi słowami:
„Żyj tak jakby jutra miało nie być” od Hermiony, którą w podzięce pocałował w policzek.
Po otwarciu wszystkich prezentów udali się do pokoi aby w końcu się ubrać. Zeszli na śniadanie tym razem przygotowane przez skrzaty. Zajadając pyszności usłyszeli otwierające się drzwi. Każdy spojrzał po każdym bo nikt nie wiedział kto wszedł do posiadłości.

Jakie było zdziwienie, gdy w progu ukazał się Lucjusz Malfoy.










5 komentarzy:

  1. Witam, trafiłem dzisiaj przez stronę In my notebook. Bardzo mi sie opowiadanie ciekawa fabuła :)
    Zapraszam też do siebie, dodałem go u siebie do czytających :)
    http://czarne-serce-vampira.blog.onet.pl/
    życzę mnóstwa weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa.
      I z przyjemnością zajrzę do Ciebie.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. przeczytałem i wydaje mi się, że mam prawo wyrazić swoje zdanie- uważam ze wpis jest dobrze napisany, bo na bardzo dobrze jeszcze dużo mu brakuje, ale tak czy siak bardzo fajnie się to czyta, luźno napisane- co jest kolejnym atutem :) spójrz też do mnie, może znajdziesz coś dla siebie. zabawki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa.
      Wiem, że jeszcze trochę mi brakuję do doskonałości.
      Chętnie zajrzę i do ciebie.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Wowowowowowo czekaj stop.
    Na wstępie pragnę powiedziec ze cieszę sie ze tu jestem i mogę czytać twoje opowiadanie.
    Wszystko pięknie ładnie i nagle sobie czytam i mysle...kiedy oni będą razem i nagle takie zakończenie "Po otwarciu wszystkich prezentów udali się do pokoi aby w końcu się ubrać. Zeszli na śniadanie tym razem przygotowane przez skrzaty. Zajadając pyszności usłyszeli otwierające się drzwi. Każdy spojrzał po każdym bo nikt nie wiedział kto wszedł do posiadłości.
    Jakie było zdziwienie, gdy w progu ukazał się Lucjusz Malfoy."...moja szczeka opadła obijając sie o podłogę i musiała trzy razy przeczytać żeby się upewnić ze to nie kwestia zmęczenia.
    Czekam na dalszy rozwój akcji i pozdrawiam.
    SweetBlackHoodie

    OdpowiedzUsuń